Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Problemy w zwiazku "nie do przeskoczenia" - DŁUGIE

Grupy

Szukaj w grupach

 

Problemy w zwiazku "nie do przeskoczenia" - DŁUGIE

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 40


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2005-08-10 06:48:17

Temat: Problemy w zwiazku "nie do przeskoczenia" - DŁUGIE
Od: "coyotek" <c...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Witajcie,

Zwracam sie do Was z prosbą o rade, oraz chetnie wyslucham Waszych opini na
temat sytuacji w jakiej sie znalazlem. Sprawa dotyczy mojego zwiazku, w tym
momencie niestety juz bylego zwiazku. W skrocie to co miedzy nami bylo.
Wpadlem jej w oko juz jakis czas temu, ale ja bylem wtedy juz zajety.
Znaliśmy sie tylko z widzenia - ona była kolezanka moich znajomych. Po
pownym czasie dowiedziala sie ze jestem juz wolny, odszukala mnie i napisala
do mnie via net. Znajomosc rozwiaja sie, pisalismy do siebie duzo smsów i na
gg. Świetnie sie dogadywalismy i rozumielismy, jednak ja nie bylem
zainteresowany az tak bardzo zeby dążyć do czegoś wiecej. Moze to dlatego,
ze zupelnie inaczej Ją postrzegalem. Pomimo, że to piekna kobieta,
inteligentna, urocza, mila to jakos bylem do niej zrażony. Wydawalo mi sie
ze nie jest dobra, niezbyt chcialem poglebiać tą znajomość. Możliwe, że
obawiałem się odrzucenia, domyślałem się, że ona szuka przyjaciela a jako
facet nie mam u niej szans. Być może Ona również na początku zmierzała tylko
do przyjaźni, ale ja jakoś nic w tym kierunku nie robiłem więc musiała się
delikatnie wprosić do mnie na impreze:) A na imprezie okazalo sie, że dość
nas ciągnie ku sobie. Okazało się również, że jest zupełnie inną osobą niż
sobie to wyobrażałem. Zdziwiłem się bardzo pozytywnie i przekonałem do Niej
oraz pojawiły sie przypuszczenia ze mam jakieś szanse u Niej. Później
jeszcze tylko raz musiała sie wprosić na spacer i spotkanie:) Dalej to już
ja przejolem inicjatywe. Zakochałem się strasznie. Okazało sie ze jest dla
mnie ideałem. W niedlugim czasie wyznałem swoją miłość, nieco Ją to
zaskoczyło że sprawy potoczyly sie tak szybko. Dalej juz tylko bylo coraz
lepiej. Spotykalismy sie coraz czesciej jako "przyjaciele", ale chyba tylko
z nazwy bo wcale sie nie zachowywalismy jak przyjaciele:) Dopiero pozniej
stwierdzilismy, ze praktycznie to my juz jestesmy w zwiazku i to od
dluzszego czasu. Moze i troche smieszne, ale nie myslelismy zupelnie o
takich oficjalnych sprawach. Poprostu bylismy ze soba i nic nas wiecej nie
interesowalo. Co do nas samych: Bylismy bardzo zgrana i udana para.
Rozumielismy sie zawsze i zgadzalismy na wszystkich plaszczyznach. Takie
same upodobania, poglady, cele, marzenia,potrzeby,zachowania. Bardzo podobne
charaktery i gusty. Sluchanie podobnej(jak nie identycznej) muzyki i
uprawianie tych samych sportow tez:) Oboje jedynacy, studiujemy, chcemy sie
uczyc, mamy dość wysokie ambicje, raczej jestesmy inteligentni:) Wszystko to
sprawilo, ze moglismy spedzac ze soba praktycznie wiekszosc czasu i nie
nudzilismy sie nie mielismy siebie dosc, wrecz przeciwnie bylo nam mało
zawsze:) Cokolwiek razem nie robilismy to zawsze bylo świetnie. W czasie
kiedy nie bylismy razem utrzymywalismy praktycznie ciagly kontakt via
sms/gg/tel. Norma to kilkanascie smsow + kilkanascie sygnałków dziennie +
rozmowy na gg. Jezeli juz spedzalismy wolny czas osobno to przed komputerami
rozmawiajac z soba na gg:) Mozna by powiedziec ze idealny zwiazek -
marzenie, ale jednak byly tez problemy ktore doprowadzily az do rozstania.
Dla niej wielkim problemem byla moja byla dziewczyna. Bardzo wredna, msciwa
i nieciekawa osoba. Bala sie wlasnie zemsty z zazdrosci o mnie. Znaczenie ma
tutaj fakt ze one czesto sie spotykaja z racji studiowania na tym samym
kierunku. Ten strach doprowadzal czasami do klotni, zarzucania mi ze nic z
tym nie robie w celu zapewnienia jej bezpieczenstwa itp. Ten strach byl na
tyle silny, że wolała sie nie pokazywac ze mna publicznie bo "co bedzie jak
sie o nas dowie". Pozniej jednak nasze uczucia jeszcze bardziej sie
poglebily i takie problemy przestaly miec znaczenie. Dodam, że nie uwazam
zeby cos jej grozilo ze strony mojej bylej, ale jezeli tylko do czegos by
doszlo to broniłbym Jej wszelkimi sposobami. Przedstawilem Ją w moich
środowiskach, wszyscy Ją polubili z moich znajomych. Ona mnie nie
przedstawila swoim znajomym, byc moze jeszcze z powodu ukrywania naszego
zwiazku przed moją byłą. Problemem tez byla nasza wzajemna zazdrosc o siebie
ale to do rangi problemu uroslo dopiero pozniej. Po zakonczeniu roku
akademickiego musialem wyjechac i zamieszkac 45km od Niej. Strasznie szalała
przez to rozstanie, ale jakos Ją uspokoiłem i starałem sie odwiedzać
najczesciej jak tylko sie da. Niestety taka rozłąka źle na nas wpłyneła, a
szczególnie na Nią. Odczuwała wewnetrzny niepokój, tęsknote, zazdrość.
Wmówiła sobie, że "pewnie sie spotykam z kolezankami". Niestety az do konca
nie udalo mi sie tego jej wybic z glowy. Widocznie za duzo myslala o tym co
robie jak nie jestesmy razem itp. co przerodzilo sie w lekką paranoje.
Wymyslila rowniez, ze jak sie jej srodowisko dowie ze jej chlopakiem jest
byly "wrednej" to moga sie z niej smiac i moga mnie nie zaakceptowac.
Mozliwe ze jest w tym nieco prawdy, ale ona to wyolbrzymia strasznie. Ona
twierdzi, ze ma niewielu znajomych i obawia sie ich stracic przezemnie, co
tez jest zdecydowanie przejaskrawione. Wymyslila rowniez, ze mam problemy z
alkoholem na podstawie tego co sam Jej opowiedzialem, a opowiedzialem jak to
dawno dawno temu kilka razy opilismy sie z kolegami. Nie pomogly argumenty,
ze to bylo minelo. Dodam ze będąc z Nią alkohol pilem w postaci piwa do
obiadu czasami i na tym koniec. Nasiliły sie rownież pretensje o moj
wczesniejszy zwiazek, o to jak moglem być z "takim kimś". Nie pomoglo
tlumaczenie, ze to nie bylo nic szczegolnego, ze to nawet przyjaznia ciezko
nazwac. Czym wiecej myslala nad tymi wszystkimi sprawami to tym bardziej
wierzyla w swoje urojenia. Majac kontakt ze soba co kilka dni rozmawialismy
o tych sprawach na gg co nie dawalo tego samego co szczera rozmowa w cztery
oczy. Czasami juz tracilem cierpliwosc i tylko dolewalem oliwy do ognia.
Przy okazji wyszlo na jaw kilka naszych wzajemnych kłamstw co do ilosci
bylych partnerow. Oboje chcąc zaszpanować w czasie kiedy jeszcze nie bylismy
razem troche naklamaliśmy o tym jakie to mamy powodzenie. Jej
tęsknota(widywalismy sie co 2-3dni)narastała i przeradzała sie w
zlość(dziwne?). Jej lęki przed tym jak zareaguje jej srodowisko na nasz
zwizek rowniez narastaly. Jej zazdrosc o moje (nieistniejace) kolezanki
rowniez narastala. Bylo coraz gorzej. Miala mnie "dość" z powodu tych
powodow ktore wymienilem. Calosc urosla az do takiego problemu, ze
postanowila mnie zostawic. Moje prośby, starania, wręcz błagania, próba
pomocy zrodziły tylko jeszcze wieksza agresje i wręcz nienawiść. Nie wiem
skąd się to wzieło, być może przez jej strach i rozumowanie, ze musi mnie
zostawic bo tak bedzie lepiej, bo musi to zrobic zeby nie miec problemow ze
swoimi znajomymi. Nienawisc i zlosc moze wynikac z obwiniania mnie za to ze
mialem taka dziewczyne i ze teraz ona musi cierpiec przez to bo nie moze byc
ze mna. Po naszym rozstaniu w rozmowach slysze ze Ją wykorzystałem itp.
Przypuszczam, że przez wmówienie sobie takich rzeczy o mnie bedzie jej
łatwiej o mnie zapomniec i nie bedzie tak cierpiała, dlatego wmawia sobie że
jestem zły, ze jestem alkoholikiem, że Ją wykorzystałem. Starałem sie Jej
caly czas uświadamiac i przypominac co nas łączyło i łączy, jak bardzo
bylismy szczesliwi ale niestety nic do niej nie dociarało. Myśle, że to jej
słaba psychika zawiniła. Nie wytrzymała presji swoich czarnych myśli. Z tego
co wiem to wczesniej tez przezywala załamania i nie zawsze sobie potrafila
poradzic z problemami. Kocham Ją nadal, mysle że ona też bo nie wierze, ze
udalo jej sie stłumić w sobie tak mocne uczucie jakie bylo miedzy nami.
Chcialby Jej pomóc ale chyba juz nie potrafie. Jako silniejsza osoba czuje
sie odowiedzialny za jej los i bardzo chcialbym jej pomoc. Mam jeszcze
nadzieje na naprawienie naszego zwiazku. Ktos moglby powiedziec, ze
powienienem sobie odpuscic, bo nie warto. Ja jednak uwazam, ze warto
powalczyc o Nią, bo niewykluczone a nawet bardzo prawdopodobne ze po
pokonaniu tych wszystkich problemow moglibysmy byc szczesliwi ze soba tak
jak wczesniej. Myslałem tez nad tym co bedzie jezeli teraz uda mi sie Ją
odzyskać to czy w przyszlosci sytuacja nie powtorzy sie... No wiec mysle ze
mialbym duze szanse na poprawienie Jej psychiki na tyle zeby potrafila sobie
choć troche sama radzic z problemami zmiast sie poddawac. Mam powody by tak
przypuszczac, powniewaz zauwazylem u Niej proby walki z problemami, byc moze
tylko wtedy moje wsparcie bylo niewystarczajace.

Gratuluje wszystkim ktorzy dotarli aż tutaj:)
Czesc z Was uzna moj problem za interesujacy, czesc za wyjatkowo nudny...
Chetnie wyslucham wszystkich opini i rad co powinienem teraz zrobic aby jej
pomóc.

--
Pozdrawiam
Coyotek
c...@g...pl



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2005-08-10 07:25:00

Temat: Re: Problemy w zwiazku "nie do przeskoczenia" - DŁUGIE
Od: "Anička jíž ne Lipková" <d...@o...pl.WYTNIJ.TO> szukaj wiadomości tego autora

Witam

> chetnie wyslucham Waszych opini (...) Dalej to już
> ja przejolem inicjatywe. (...) Oboje jedynacy, studiujemy, chcemy sie
> uczyc, mamy dość wysokie ambicje, raczej jestesmy inteligentni:)

Ktoś, kto uważa się za inteligentna a popełnia takie karygodne błędy
ortograficzne wcale inteligentem nie jest.
Zapewne zrażę Cię do Ciebie tym, jaki wniosek nasunął mi się do głowy po
przeczytaniu Twojego posta. Moim zdaniem Twoja dziewczyna cierpi na
schizofrenię. Takie zachowanie z całą pewnością nie kwalifikuje się do miana
zachowań normalnych i nie można wszystkiego zbagatelizować, tłumacząc, że to
wina słabej psychiki.

Pozdrawiam
Ania


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2005-08-10 07:43:59

Temat: Re: Problemy w zwiazku "nie do przeskoczenia" - DŁUGIE
Od: "coyotek" <c...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Anička jíž ne Lipková" <d...@o...pl.WYTNIJ.TO> napisał w
wiadomości news:ddca4s$gro$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Witam
>
> > chetnie wyslucham Waszych opini (...) Dalej to już
> > ja przejolem inicjatywe. (...) Oboje jedynacy, studiujemy, chcemy sie
> > uczyc, mamy dość wysokie ambicje, raczej jestesmy inteligentni:)
>
> Ktoś, kto uważa się za inteligentna a popełnia takie karygodne błędy
> ortograficzne wcale inteligentem nie jest.
> Zapewne zrażę Cię do Ciebie tym, jaki wniosek nasunął mi się do głowy po
> przeczytaniu Twojego posta. Moim zdaniem Twoja dziewczyna cierpi na
> schizofrenię. Takie zachowanie z całą pewnością nie kwalifikuje się do
miana
> zachowań normalnych i nie można wszystkiego zbagatelizować, tłumacząc, że
to
> wina słabej psychiki.

Co do błędów, wiem że to żadne wytlumaczneie ale nie spałem znowu wogóle
dzisiaj. Tak wiem, że tam ma być "ą" eh:( Tego posta pisałem na raty przez
pół nocy, bo jednak ciężko mi o tym mówić. Przypomniały mi się wszystkie
wspaniale chwile:(

Nie chce bagatelizować i nie bagatelizuje. Niepokoje się właśnie tymi
objawami i tym, że nie potrafiłem Jej pomóc wspierając i rozmawiając na
drażliwe dla Niej tematy.

Możesz coś wiecej napisać dlaczego uważasz, że to schizofrenia?

--
Pozadrawiam
coyotek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2005-08-10 08:01:57

Temat: Re: Problemy w zwiazku "nie do przeskoczenia" - DŁUGIE
Od: Flinta <b...@S...fm> szukaj wiadomości tego autora

coyotek napisal(a):

> Rozumielismy sie zawsze i zgadzalismy na wszystkich plaszczyznach. Takie
> same upodobania, poglady, cele, marzenia,potrzeby,zachowania. Bardzo podobne
> charaktery i gusty. Sluchanie podobnej(jak nie identycznej) muzyki i
> uprawianie tych samych sportow tez:) Oboje jedynacy, studiujemy, chcemy sie
> uczyc, mamy dość wysokie ambicje, raczej jestesmy inteligentni:)

Wiesz to nie w tym rzecz. ;) Pewnie myślałeś, że skoro jesteście tak
podobni, to pokonacie każdą przeszkodę, a nie udało się po pierwszej
kłodzie, jaka sie pojawiła pod nogami (była dziewczyna).

> Dla niej wielkim problemem byla moja byla dziewczyna. Bardzo wredna, msciwa
> i nieciekawa osoba. Bala sie wlasnie zemsty z zazdrosci o mnie.

Może tylko nazywała to zemstą, a tak na prawdę chodziło o czystą zazdrość,
że Twoja była odbierze jej Ciebie. Może znała za wiele szczegółów Twojego
byłego związku i po pewnym czasie pojawiła się zazdrość.

> Ona mnie nie
> przedstawila swoim znajomym, byc moze jeszcze z powodu ukrywania naszego
> zwiazku przed moją byłą.

Chyba sam w to nie wierzysz ? ;)

> Wymyslila rowniez, ze jak sie jej srodowisko dowie ze jej chlopakiem jest
> byly "wrednej" to moga sie z niej smiac i moga mnie nie zaakceptowac.

Sam mówisz: wymyśliła sobie, więc zażądaj prawdy.

> Wymyslila rowniez, ze mam problemy z
> alkoholem na podstawie tego co sam Jej opowiedzialem, a opowiedzialem jak to
> dawno dawno temu kilka razy opilismy sie z kolegami.

Może szykowała się do ucieczki i szukała pretekstów, żeby się wycofać.

> Nasiliły sie rownież pretensje o moj
> wczesniejszy zwiazek, o to jak moglem być z "takim kimś".
> Nie wystarczyło
> tlumaczenie, ze to nie bylo nic szczegolnego, ze to nawet przyjaznia ciezko
> nazwac.

Usłyszała, co chciała usłyszeć. Zapewniłeś ją, że nic dla Ciebie nie znaczy
"to coś".

> Nienawisc i zlosc moze wynikac z obwiniania mnie za to ze
> mialem taka dziewczyne i ze teraz ona musi cierpiec przez to bo nie moze byc
> ze mna.

Może być z Tobą, tylko ona nie potrafi Ci zaufać, jest zazdrosna o byłą, o
koleżanki. Nie potrafi poradzić sobie z tym uczuciem, więc ucieka. Nie chce
jednak przyznać, że to w niej tkwi problem, więc Ciebie obwinia.

> Ktos moglby powiedziec, ze
> powienienem sobie odpuscic, bo nie warto. Ja jednak uwazam, ze warto
> powalczyc o Nią,

Więc walcz, ale musisz najpierw zrozumieć, że kobieta jest taką konstrukcją,
że jak spotka faceta, który jest dla niej za dobry, czyli uległy, to zaczyna
to wykorzystywać. :) Może niekażda, ale większość. Nie musi tego robić z
premedytacją, może nawet o tym nie wiedzieć.

> Chetnie wyslucham wszystkich opini i rad co powinienem teraz zrobic aby jej
> pomóc.

Nic, bo ona tego nie chce. Jedyne co możesz zrobić, to umów się na szczerą
rozmowę i wyraźnie zaznacz, że jeśli jej nie zależy, to będzie wasza
ostatnia rozmowa. Myślę, że nie powinniście rozmawiać już więcej o Twojej
byłej dziewczynie (temat tabu). Raz ostatni powiedz, że ona (była) nic dla
Ciebie nie znaczy i nie masz zamiaru więcej poruszać tego tematu. Zapytaj
ją, czy nie chce pogadać o tym z psychologiem, bo mi się wydaje, że gdyby
trzecia bezstronna osoba powiedziała jej prawdę, to może Twoja dziewczyna
zaczęła się zastanawiać nad sobą. Bądź stanowczy i szczery! Jak wyczujesz,
że znowu kręci, to jej powiedz.

--
Pozdrawiam. To była Beata.
"Każdy człowiek ma dwie twarze:
z jedną sie rodzi, drugą dostaje od życia..."

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2005-08-10 08:08:12

Temat: Re: Problemy w zwiazku "nie do przeskoczenia" - DŁUGIE
Od: "MAG" <mag27@to_wywal.poczta.onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

> Ktoś, kto uważa się za inteligentna a popełnia takie karygodne błędy
> ortograficzne wcale inteligentem nie jest.

To chyba nie jest wystarczające kryterium oceny inteligencji.

Pozdrawiam,
MAG


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2005-08-10 08:22:05

Temat: Re: Problemy w zwiazku "nie do przeskoczenia" - DŁUGIE
Od: "Anička jíž ne Lipková" <d...@o...pl.WYTNIJ.TO> szukaj wiadomości tego autora

Witam...

> Co do błędów, wiem że to żadne wytlumaczneie ale nie spałem znowu wogóle
> dzisiaj. Tak wiem, że tam ma być "ą" eh:( Tego posta pisałem na raty przez
> pół nocy, bo jednak ciężko mi o tym mówić. Przypomniały mi się wszystkie
> wspaniale chwile:(

Jeszcze zapomniałeś wspomnieć o "opini" pisanej przez jedno "i" (w dodatku w
dwóch miejscach). Echh, ja co prawda wyspałam się dzisiaj, ale obudziłam się
już zgryźliwa i zła, pewnie dlatego się czepiam.

> Możesz coś wiecej napisać dlaczego uważasz, że to schizofrenia?

Nie mam co prawda wiedzy z zakresu psychologii, ciężko jest mi też
zdiagnozować kogoś, kogo nie znam. Dlaczego jednak sądzę, że to
schizofrenia? U mnie w rodzinie zachorowania na różnego rodzaju choroby
psychiczne są genetyczne. Wśród nich jest dwóch schizofreników, ale
najbardziej znany jest mi jeden przypadek z nich należący do mojej
27-letniej kuzynki. Jej zachowania w stosunku do swojego partnera również
wyglądały w podobny sposób jak u Ciebie. Pomimo, że jej chłopak jest
porządny, grzeczny i ułożony, ciągle zarzucała mu, że jest alkoholikiem,
miała obsesje na punkcie jego byłej partnerki, która (w jej mniemaniu) nie
dość, że chciała jej ukraść chłopaka, to jeszcze czaiła się na nią, by
wyrządzić jej krzywdę. Starała się więc trzymać swojego partnera na dystans,
nie chciała zapoznać ze swoimi znajomymi, bo to przecież pijak i wariat
jakich mało. Wiecznie czuła się nieszczęśliwa, zaszczuta, terroryzowana ze
wszystkich stron, natomiast jej chłopak, który był czuły i wyrozumiały za
wszelką cenę chciał jej pomóc, otaczał opieką i traktował najlepiej jak
tylko potrafił. W końcu wyprowadzili się do innego miasta, razem
zamieszkali. Przez jakiś czas było dobrze, byli szczęśliwi, a ona przestała
wygadywać na niego, że jest alkoholikiem. Ta idylla nie trwała jednak zbyt
długo, bo znalazła kolejne powody do zadręczania się - swoje wyimaginowane
choroby, których wciąż narastało, a żaden lekarz nie był w stanie jej pomóc,
przepisując jej tylko wciąż nowe leki, by zarabiać jej kosztem.
Moja kuzynka mieszka ze swoim chłopakiem już cztery lata. Nie kocha go, nie
szanuje, w dodatku z roku na rok staje się coraz bardziej nie do zniesienia.
Egocentryczka, skupiona wyłącznie na swoich wymyślonych problemach, z
którymi męczy się i cierpi niemiłosiernie. Nawet seksu nie uprawiają, bo
wiecznie ją coś boli i wiecznie jest coś nie tak. Ona nie wierzy w to, że
jest chora, dlatego nie leczy się, a chłopaka wciąż terroryzuje, że jak ją
zostawi, to ona popełni samobójstwo. I znając ją rzeczywiście mogłaby tak
zrobić.
Mam nadzieję, że w przypadku Twojej byłej dziewczyny tak źle nie jest.
Opisując jednak jej przypadek miałam wrażenie jakbyś pisał właśnie o mojej
kuzynce.

> --
> Pozadrawiam
> coyotek

Również pozdrawiam.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2005-08-10 08:35:09

Temat: Re: Problemy w zwiazku
Od: "mfd" <m...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Być może zbagatelizuję i spłycę problem, być może...
Wydaje mi się jednak, że nie jest to kwestia zaburzeń. Mogą tu grać rolę dwie
sprawy.
Hipoteza pierwsza: ona może być "złym jedynakiem", czyli istotnie ma wszelkie
cechy stereotypowo przyklejane jedynemu dziecku. W szczególności myślę tu o
posuniętym do ekstremum egocentryzmie.
Jeśli (to JEŚLI jest ważne) głównym jej problemem jest to, że jej znajomi
mogą się od niej odsunąć ze względu na związek z Tobą, to znaczy, że: albo
jest bardzo głupia (i rzeczywiście sądzi, że to ma jakiekolwiek znaczenie dla
znajomych), albo ma bardzo głupich znajomych (którzy rzeczywiście odsuwają
się od kogoś, bo ma takiego, czy innego partnera), albo jest właśnie na tyle
egocentryczna, że obawia się, że związek z Tobą mógłby choćby "nadszarpnąć"
jej znajomości zewnętrzne. "A co, jeśli nam się nie uda?" myśli sobie
dziewczynka. I od razu staje jej przed oczami taki oto obraz: będąc z Tobą
zamyka się hermetycznie tylko z Tobą (jak sam napisałeś). Kilkadziesiąt
smsów, telefony, "strzałki" itp. siłą rzeczy odciągają ją od kogokolwiek
innego, w tym koleżanek, kolegów... Nie wychodzi wam coś i co? I ona musi
odbudować to wszystko, co zaniedbała przez czas pozostawania w związku z
Tobą. Taka wizja wydaje jej bardzo niespecjalna, bo musiałaby podejmować
spore (w jej mniemaniu) przedsięwzięcie. W związku z tym, że jest egoistką
ekstremalną, nie uśmiecha jej się ewentualne komplikowanie SOBIE życia.
Natomiast film o niepewności i braku bezpieczeństwa, który nakręciła sobie w
głowie, dodatkowo to wszystko potęguje. Swoją drogą, o co chodzi z tą Twoją
(byłą?) dziewczyną-potworem? Dlaczego to teoretycznie stanowi jakiś problem?
Coś mam wrażenie, że nie napisałeś wszystkiego...
Druga hipoteza jest myślę dla Ciebie straszniejsza, ale wykluczyć jej nie
można. Otóż, Twoja ukochana nie jest wcale w Tobie zakochana. Coś jej w Tobie
nie pasuje po prostu, stąd wynika jej pozorne miotanie się. Wymyśla co chwilę
nowe argumenty, które wg niej świadczą o tym, że nie możecie być razem. To
maska, bardzo często stosowana w jednostronnych związkach przez stronę
niezaangażowaną. Odwidziało jej się po prostu i już. I już jej sie nie chce.
To jest moim zdaniem bardzo prawdopodobne.
Ponadto, jaka jest jej najbliższa przeszłość? Czy nie ma przypadkiem jakiegoś
faceta, o którego walczyła i jej nie wyszło, albo ją rzucił? Spróbuj zbadać
temat. Zorientuj się, czy nie padłeś przypadkiem ofiarą manipulacji, mającej
doprowadzić ją do jakiegoś innego zupełnie celu! Czy nie zostałeś
ordynarnie "użyty". Im bardziej inteligentna kobieta, tym bardziej jest to
możliwe, pamiętaj o tym. W tą hipotezę doskonale wpisuje się izolacja Ciebie
od jej znajomych (nie poznawanie Cię z jej towarzystwem). Tego typu "akcje"
zazwyczaj powinny wzbudzić maksimum czujności, jeśli nie są wprost
uzasadnione (np. "mezaliansem" itp., co zresztą także wróżyłoby katastrofę,
ale przynajmniej byłoby jasne).
No i ostatnia sprawa, być może za bardzo się "oplątaliście". Weszliście w
maksymalną bliskość i "zakleszczenie" zbyt szybko i gwałtownie. Nie wszyscy
ludzie sobie z tym radzą. Bywa, że w takich sytuacjach jedna ze stron zaczyna
się szarpać i nie potrafi tego znieść, choć nie uświadamia sobie, że o to
właśnie chodzi.
I generalnie współczuję Ci, bo doskonale wiem, co przeżywasz. Jakkolwiek by
nie było, czy moje przypuszczenia są prawdziwe, czy nie, sytuacja jest dość
marna. Ale pamiętaj: na pytanie "czy musiało do tego dojść, jest tylko jedna
sensowna odpowiedź - widocznie musiało, skoro doszło".

Trzymaj się.

Pozdrawiam,
MFD

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2005-08-10 08:42:04

Temat: Re: Problemy w zwiazku "nie do przeskoczenia" - DŁUGIE
Od: "coyotek" <c...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


> > Rozumielismy sie zawsze i zgadzalismy na wszystkich plaszczyznach. Takie
> > same upodobania, poglady, cele, marzenia,potrzeby,zachowania. Bardzo
podobne
> > charaktery i gusty. Sluchanie podobnej(jak nie identycznej) muzyki i
> > uprawianie tych samych sportow tez:) Oboje jedynacy, studiujemy, chcemy
sie
> > uczyc, mamy dość wysokie ambicje, raczej jestesmy inteligentni:)
>
> Wiesz to nie w tym rzecz. ;) Pewnie myślałeś, że skoro jesteście tak
> podobni, to pokonacie każdą przeszkodę, a nie udało się po pierwszej
> kłodzie, jaka sie pojawiła pod nogami (była dziewczyna).

Nie myślałem tak. Dopasowanie i dogranie się ze sobą to jedno, to w jakimś
stopniu gwarancja szczęścia w zwiazku ale wola walki i siła do walki o to
szczęscie to już inna sprawa. Ona czuła się bezsilna, bo "co będzie gdy..."

> > Dla niej wielkim problemem byla moja byla dziewczyna. Bardzo wredna,
msciwa
> > i nieciekawa osoba. Bala sie wlasnie zemsty z zazdrosci o mnie.
>
> Może tylko nazywała to zemstą, a tak na prawdę chodziło o czystą zazdrość,
> że Twoja była odbierze jej Ciebie. Może znała za wiele szczegółów Twojego
> byłego związku i po pewnym czasie pojawiła się zazdrość.

Odebrać mnie już nie mogła. A co do znajomości szczegółów to znała bardzo
wiele, za wiele. Z charakteru jestem bardzo dobry dla kobiet. Okazuje zawsze
szacunek i mam wpojone pewne zasady. Koleżanki twierdzą, że marzy im się
żeby ktoś je kiedyś tak traktował jak ja traktuje kobiety.
Zazdrość o poprzednią dziewczyne pojawiała sie czasami na zasadzie "a dla
niej to zrobiłeś to i tamto a dla mnie nie", wiec jest coś prawdy w tym co
piszesz.

> > Ona mnie nie
> > przedstawila swoim znajomym, byc moze jeszcze z powodu ukrywania naszego
> > zwiazku przed moją byłą.
>
> Chyba sam w to nie wierzysz ? ;)

Dlaczego mam nie wierzyc? To jaki mógł być inny powód tago?


> > Wymyslila rowniez, ze jak sie jej srodowisko dowie ze jej chlopakiem
jest
> > byly "wrednej" to moga sie z niej smiac i moga mnie nie zaakceptowac.
>
> Sam mówisz: wymyśliła sobie, więc zażądaj prawdy.

To wg. Niej jest własnie prawda.

> > Wymyslila rowniez, ze mam problemy z
> > alkoholem na podstawie tego co sam Jej opowiedzialem, a opowiedzialem
jak to
> > dawno dawno temu kilka razy opilismy sie z kolegami.
>
> Może szykowała się do ucieczki i szukała pretekstów, żeby się wycofać.

Być może doszła do wniosku, że lepiej się rozstać bo może mieć kłopoty przez
ten zwiazek, moga Ją znajomi opuścic itp.
Te preteksty byly potrzebne chyba tylko jej. Wmówiła sobie, że jestem
alkoholikiem i jestem zły dla niej żeby Jej było łatwiej się odkochać.
Tylko że to nieprawda i tym sposobem zrobiła krzywde sobie i mnie. Mam
wrażnie, że to był jej najlepszy zwiazek w życiu, bo z tego co opowiadała to
wcześniej albo Ją zdradzali albo oszukiwali albo w inny sposób ranili.

> Nic, bo ona tego nie chce. Jedyne co możesz zrobić, to umów się na szczerą
> rozmowę i wyraźnie zaznacz, że jeśli jej nie zależy, to będzie wasza
> ostatnia rozmowa. Myślę, że nie powinniście rozmawiać już więcej o Twojej
> byłej dziewczynie (temat tabu). Raz ostatni powiedz, że ona (była) nic dla
> Ciebie nie znaczy i nie masz zamiaru więcej poruszać tego tematu. Zapytaj
> ją, czy nie chce pogadać o tym z psychologiem, bo mi się wydaje, że gdyby
> trzecia bezstronna osoba powiedziała jej prawdę, to może Twoja dziewczyna
> zaczęła się zastanawiać nad sobą. Bądź stanowczy i szczery! Jak wyczujesz,
> że znowu kręci, to jej powiedz.

Szczere rozmowy już odbyaliśmy. Nie jestem w stanie przemówić jej do
rozsądku, może robie to w nieodpowiedni sposób... Dlatego Was zapytałem o
rade. Właśnie jest taka trzecia osoba która może Jej pomóc. Nie wiem tylko
jak przedstawić te problemy tej trzeciej osobie, bo duża część tego co tutaj
napisałem to jednak tylko domysły dlaczego tak się stało i co było tego
powodem.

--
coyotek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2005-08-10 08:58:32

Temat: Re: Problemy w zwiazku "nie do przeskoczenia" - DŁUGIE
Od: "coyotek" <c...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


> > Możesz coś wiecej napisać dlaczego uważasz, że to schizofrenia?
>
[ciach]
> 27-letniej kuzynki. Jej zachowania w stosunku do swojego partnera również
> wyglądały w podobny sposób jak u Ciebie. Pomimo, że jej chłopak jest
> porządny, grzeczny i ułożony, ciągle zarzucała mu, że jest alkoholikiem,
> miała obsesje na punkcie jego byłej partnerki, która (w jej mniemaniu) nie
> dość, że chciała jej ukraść chłopaka, to jeszcze czaiła się na nią, by
> wyrządzić jej krzywdę. Starała się więc trzymać swojego partnera na
dystans,
> nie chciała zapoznać ze swoimi znajomymi, bo to przecież pijak i wariat
> jakich mało. Wiecznie czuła się nieszczęśliwa, zaszczuta, terroryzowana ze
> wszystkich stron, natomiast jej chłopak, który był czuły i wyrozumiały za
> wszelką cenę chciał jej pomóc, otaczał opieką i traktował najlepiej jak
> tylko potrafił. W końcu wyprowadzili się do innego miasta, razem
> zamieszkali. Przez jakiś czas było dobrze, byli szczęśliwi, a ona
przestała
> wygadywać na niego, że jest alkoholikiem. Ta idylla nie trwała jednak zbyt
> długo, bo znalazła kolejne powody do zadręczania się - swoje wyimaginowane
> choroby, których wciąż narastało, a żaden lekarz nie był w stanie jej
pomóc,
> przepisując jej tylko wciąż nowe leki, by zarabiać jej kosztem.
> Moja kuzynka mieszka ze swoim chłopakiem już cztery lata. Nie kocha go,
nie
> szanuje, w dodatku z roku na rok staje się coraz bardziej nie do
zniesienia.
> Egocentryczka, skupiona wyłącznie na swoich wymyślonych problemach, z
> którymi męczy się i cierpi niemiłosiernie. Nawet seksu nie uprawiają, bo
> wiecznie ją coś boli i wiecznie jest coś nie tak. Ona nie wierzy w to, że
> jest chora, dlatego nie leczy się, a chłopaka wciąż terroryzuje, że jak ją
> zostawi, to ona popełni samobójstwo. I znając ją rzeczywiście mogłaby tak
> zrobić.
> Mam nadzieję, że w przypadku Twojej byłej dziewczyny tak źle nie jest.
> Opisując jednak jej przypadek miałam wrażenie jakbyś pisał właśnie o mojej
> kuzynce.

No wiec tak, jestem czuly wyrozumialy, dobry dla Niej. Opiekuńczość to
norma. Co do zapoznania ze znajomymi raz powiedziała "nie chce żebyś sie
opil i narobil mi wstydu" - wiec sie zgadza.
Co do chorob to troche sie nasluchalem o tym na co byla chora i co jej grozi
jeszcze, ale akurat wierze we wszystko i nie przypuszczam, żeby coś
zmyślała.

Ja byłem przez Nią kochany, szanowany i okazywała naprawde dużo uczucia na
każdym kroku. Ja oczywiście wszystko szczerze odwwzajemniałem.
Ja nie byłem nigdy terroryzowany. Wszystko robiliśmy dobrowolnie. Nie było
żadnego przymusu.

Teraz sam już nie wiem co mam myśleć. Dużo z tego co napisałaś pasuje do
mojego przypadku, jednak post "mfd" zawiera równie dużo prawdy.

--
Pozdrawiam
coyotek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2005-08-10 09:22:25

Temat: Re: Problemy w zwiazku "nie do przeskoczenia" - DŁUGIE
Od: Saliconte <q...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

On Wed, 10 Aug 2005 10:22:05 +0200, "Anička jíľ ne Lipková"
<d...@o...pl.WYTNIJ.TO> wrote:

>Witam...
>
>> Co do błędów, wiem że to żadne wytlumaczneie ale nie spałem znowu wogóle
>> dzisiaj. Tak wiem, że tam ma być "ą" eh:( Tego posta pisałem na raty przez
>> pół nocy, bo jednak ciężko mi o tym mówić. Przypomniały mi się wszystkie
>> wspaniale chwile:(
>
>Jeszcze zapomniałeś wspomnieć o "opini" pisanej przez jedno "i" (w dodatku w
>dwóch miejscach). Echh, ja co prawda wyspałam się dzisiaj, ale obudziłam się
>już zgryźliwa i zła, pewnie dlatego się czepiam.
>

To wypierdalaj!

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 4


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

psychotropy (SSRI) a potencja
beton
przyjaciel szatana
problem z psychiką (a moze sercem)
[ot] problem

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »