Path: news-archive.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!uw.edu.pl!newsgate.cistron.nl!newsgate.
news.xs4all.nl!194.109.133.84.MISMATCH!newsfeed.xs4all.nl!newsfeed5.news.xs4all
.nl!xs4all!feeder.news-service.com!postnews.google.com!e16g2000pri.googlegroups
.com!not-for-mail
From: glob <r...@g...com>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Przypowieść
Date: Wed, 26 Jan 2011 08:08:28 -0800 (PST)
Organization: http://groups.google.com
Lines: 143
Message-ID: <e...@e...googlegroups.com>
NNTP-Posting-Host: 66.154.107.130
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2
Content-Transfer-Encoding: quoted-printable
X-Trace: posting.google.com 1296058108 4464 127.0.0.1 (26 Jan 2011 16:08:28 GMT)
X-Complaints-To: g...@g...com
NNTP-Posting-Date: Wed, 26 Jan 2011 16:08:28 +0000 (UTC)
Complaints-To: g...@g...com
Injection-Info: e16g2000pri.googlegroups.com; posting-host=66.154.107.130;
posting-account=oxm6WwoAAABbNq-FrLxteMJGewUj6LHu
User-Agent: G2/1.0
X-HTTP-UserAgent: SAMSUNG-SGH-i900/1.0 (compatible; MSIE 4.01; Windows CE; PPC)/UC
Browser7.4.0.65,gzip(gfe)
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:581390
Ukryj nagłówki
Wierzący i niedojrzali
W mojej dalekiej rodzinie jest pewna para, która wychowywała się w
bardzo katolickich domach. Od dzieciństwa oboje wciągani byli w
regularne uczęszczanie do kościoła, żeby się paliło i waliło. To nie
jest zły model wychowawczy, o ile tylko ma umiar. Pamiętam w jaką
histerię wpadła kuzynka, gdy nie zebrała wszystkich znaczków, bo
zachorowała i
jeden raz nie była na mszy roratniej przed świętami. Wiara i fanatyzm
blisko się tutaj ze sobą spotykały.
Gdy para podrosła, należała już do różnych stowarzyszeń kościelnych,
chodziła na pielgrzymki. Na jednej z nich się poznali. Do dnia ślubu
zachowali czystość, tak przynajmniej deklarowali. W rok później Monika
urodziła córeczkę. Dziecko nie było planowane, oboje jeszcze
studiowali. Zgodnie z nauką kościoła stosowali tylko naturalne metody
zapobiegania ciąży, która wywołała u obojga panikę i natychmiast
zmieniła ich życie. Po pierwsze Monika postanowiła zrezygnować ze
studiów i pójść do pracy, bo jej perspektywy zawodowe malowały się o
wiele słabiej, niż po ukończeniu studiów przez Kamila. Niedługo po
porodzie podjęła pracę, a zdolny Kamil, któremu został
rok do magisterki, zajął się dzieckiem, bo pozostało mu niewiele
studiów, wychodził tylko na zaliczenia i egzaminy.
W pracy, gdzie teraz większość dnia przebywała, Monika poznała
krańcowo różne środowisko od jej dotychczasowego
"oazowego".Szczególnie zaimponowała jej pewna bardzo "wyluzowana"
Sylwia, która stanowiła jej dokładne przeciwieństwo. Mimo, że Sylwia
była zamężna i miała dwójkę dzieci w wieku szkolnym, otwarcie
przyznawała się do pozamałżeńskich romansików, bo jak twierdziła one
nic nie znaczą dla prawdziwego uczucia. Jeśli miałyby zniszczyć ich
związek, to znaczy, że to nie była prawdziwa miłość. Monika
zazdrościła Sylwii wszystkiego: od ciuchów, po zawsze uśmiechniętego
męża frajera, wreszcie braku skrupułów. Nie potrafiła
uzasadnić dlaczego tak jej się to podoba, po prostu była podatna na
wzorce i tak, jak kiedyś podobała jej się idea czystości, tak teraz
poddała się magii dzikiej wolności, czyli czegoś zupełnie skrajnego.
Od dzieciństwa nie znała innego świata poza tym, w jakim wychowali ją
rodzice, mąż nie potrafił olśnić jej swoimi horyzontami, bo ich kres
leżał w tym samym miejscu, co i jej granice. Nigdy też nie
zastanawiała się nad sensem wierności seksualnej, więc gdy ktoś
pokazał jej inne oblicze, Monika zaczęła nieśmiało myśleć, że może to
czego wymagali od niej rodzice i kościół, nie jest jednak najlepszą
propozycją. Wystarczyło spojrzeć tylko na to fantastyczne małżeństwo
seksownej Sylwii, jej cudownego w niewiedzy męża i wszystko było
jasne. Koleżanka imponowała jej też z innych powodów: niesamowitej
pewności siebie i umiejętności odnoszenia sukcesów za co by się nie
zabrała, toteż szybko zaczęła się do niej upodabniać.
W domu coraz częściej rozmawiała z mężem na temat modelu małżeństw,
że może powinni nieco liberalniej podchodzić do swojego związku.
Podobnie jak ona na argumenty Sylwii, Kamil nie miał żadnego
kontrargumentu i nie potrafił się przeciwstawić poglądom żony,
wychowany w
takiej rodzinie i nawet na moment nie wychodzący poza krąg katolickiej
młodzieży. Zaczął jednak zarzucać żonie, że coś knuje, śledził ją i
podejrzewał o najgorsze. Po każdym jej późniejszym powrocie do domu
urządzał jej sceny zazdrości, wyzywał od dziwek, robił wymówki, raz
zdarzyło mu się ją uderzyć.
W końcu Monika faktycznie weszła w romans z kolegą z pracy.
Twierdziła, że musi
pokazać swojemu mężowi tyranowi, że nie jest jego własnością i jest
wolna. Sama prowokowała akty zazdrości, zaczęło jej się podobać to, że
zabiegają o nią mężczyźni, nigdy nie odczuwała wcześniej dreszczyku
takiej ekscytacji. Podnosiła poprzeczkę granic wytrzymałości Kamila,
zostawiając np. jakieś fotografie z imprezy, na której siedzi na
kolanach swojego kolegi z pracy. Twierdziła, że
Kamil powinien przestać być ministrantem i zacząć zachowywać się jak
prawdziwy facet.
W końcu Kamil zdał egzaminy i poszedł do pracy, wynajął do dziecka
opiekunkę. Ten fakt bardzo wstrząsnął Moniką. Natychmiast zaczęła
szybciej wracać do domu, a jej poglądy nagle stały się konserwatywne
jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Zarzucała teraz mężowi,
że
zostawia dziecko na łasce jakiejś obcej baby. Próbowała zmusić męża do
zerwania umowy o pracę, gdyż wystarczająco jej zdaniem zarabiała.
Kamil zakosztował jednak wolności i z niczego nie chciał rezygnować.
Nie miał żadnego romansu, ale miał stałe grono kolegów, z którymi
wychodził wieczorami na piwo i zaczął lubić pobliskie kręgle.
Po jego późnych powrotach
Monika urządzała mu karczemne awantury, podejrzewała go bowiem o to
samo, co sama robiła. W końcu rzuciła wszystko na jedną kartę i
ponownie nawiązała romans, licząc że zmusi tym Kamila do powrotu na
dawne miejsce " obrońcy rodziny i katolickich wartości". Nic z tego.
Kamil nie mówił ani słówka, spełniał wszystkie jej prośby z uśmiechem
przyklejonym do twarzy, jaki zapewne miał mąż koleżanki Sylwii.
Przestał tylko z żoną sypiać, przeniósł się do innego pokoju. Po kilku
miesiącach zagroził jej rozwodem.
Monika poddała się w końcu i zrezygnowała z pracy. Oboje wiele sobie
wyjaśnili i osiągnęli stan równowagi. Zaakceptowali to, że oboje są
wolni, wydorośleli. Żałują tylko,że przez swoje rodziny i
konserwatywne, katolickie wychowanie, dojrzewanie do
związku odbyło się, gdy byli już małżeństwem i mieli dziecko.
Żadne ortodoksyjne wychowanie, nadmiernie liberalne i nadmiernie
religijne nie służy właściwemu wychowaniu młodzieży. Miłość czasem nie
wystarcza. W autorytarnych relacjach rodziców z dziećmi, religijnym
modelu bez odstępstw i marginesu błędów, trudno nie zrozumieć potem
zagubienia
młodych ludzi w zetknięciu z innym, równolegle funkcjonującym światem,
którego istnienie przez całe życie się neguje. Gdy brak szacunku do
ludzi innych wyznań i religii, czy akceptacji ateizmu, trudno wytyczyć
drogę tylko dla siebie, nie negując własnych wartości i tolerując
inne. Zastępowanie despotyzmu rodziców i kościoła- demokracją i
partnerstwem jest niezwykle trudne.
http://kawazchili.blog.onet.pl/Wierzacy-i-niedojrzal
i,2,ID418860912,n
|