Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Psychoza

Grupy

Szukaj w grupach

 

Psychoza

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 14


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2006-04-20 23:42:34

Temat: Psychoza
Od: "maxxxxx123" <w...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

Psychiatra stwierdzil ze mam jakas chroniczna psychoze.psychozy.Czy
psychiatra mogl sie pomylic?naduzywalem alkocholu.Jezeli ma racje czy ja
moge o czyms marzyc i cos osiagnac?czy tylko moge pomarzyc?Co to wogole jest
ta psychoza?


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2006-04-21 03:26:09

Temat: Re: Psychoza
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

maxxxxx123; <e296a1$atk$1@atlantis.news.tpi.pl> :

> Psychiatra stwierdzil ze mam jakas chroniczna psychoze.psychozy.Czy
> psychiatra mogl sie pomylic?naduzywalem alkocholu.Jezeli ma racje czy ja
> moge o czyms marzyc i cos osiagnac?czy tylko moge pomarzyc?Co to wogole jest
> ta psychoza?

Pytanie, czy psychiatrze przyszło do głowy pytanie o alkohol? ;))

A na szybko - alkohol, podobnie jak np. wysiłek fizyczny, cukier,
prowadzi do zatrucia organizmu. Plus kwestia braków w składnikach
mineralnych [witaminy, mikroelementy] i neuroprzekaźnikach [zażywaj
Aspargin - dodostanie bez recepty]. Jeżeli to kwestia alkoholu, to
wystarczy go odstawić i poczekać miesiąc-dwa.

Flyer
--
gg: 9708346

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2006-04-21 09:09:15

Temat: Re: Psychoza
Od: vonBraun <interfere@o~wywal~2.pl> szukaj wiadomości tego autora

maxxxxx123 wrote
news://news.tpi.pl:119/e296a1$atk$1@atlantis.news.tp
i.pl

> Psychiatra stwierdzil ze mam jakas chroniczna
> psychoze.psychozy.
"Psychozę.psychozy" -Hm, a mówił coś dokładniej? Wyjaśnił Ci
np. jakie jest rokowanie (czyli co będzie z tobą dalej)? Czy
wyjaśnił Ci jak wyglądać będzie leczenie, jaka jest jego
skuteczność? Czy wyjaśnił ci na jakiej podstawie postawił
takie rozpoznanie? Czy tylko "rozpoznał ci psychozę", czy
też próbował cię zrozumieć?

A może piszesz na grupę dlatego, że poprzestano tylko na
rozpoznaniu i zostawiono Cię "samego" z tą informcją?

/Jeśli odpowiedź na przynajmniej jedno z pytań jest
twierdząca, spróbuj znaleźć innego psychiatrę - psychiatrów
ci u nas dostatek ;-)/

> Czy
> psychiatra mogl sie pomylic?
Oczywiście, że mógł.

>naduzywalem alkocholu.
To fakt który może mieć znaczenie, lub też może nie mieć
żadnego znaczenia dla poprawności rozpoznania. Trzeba by
wiedzieć dokładnie co przez "nadużywanie" rozumiesz, i znać
cały "kontekst sprawy" czyli widzieć cię, rozmawiać z tobą,
znać wszystkie dane o historii twojego problemu. Z podanych
informacji (a zwłaszcza przez sieć) nie da chyba rady tego
zrekonstruować i zinterpretować.


> Jezeli ma racje czy ja
> moge o czyms marzyc i cos osiagnac?
Przynajmniej jedna z osob spośród moich przyjaciół
przeszła epizod psychotyczny. Obecnie ma rodzinę, dzieci
pracę, i jak wszyscy - bywa szczęśliwa lub nie.


Zakładając, że rozpoznanie było prawidłowe najkrótsza
odpowiedź brzmi: Zależnie od rozpoznania, przebiegu choroby
oraz skuteczności i wiedzy osób które zabierają się
zaleczenie, wsparcia otoczenia, przedchorobowych cech i
zdolności osoby chorej.

Jednym psychoza skutecznie przeszkodzi w realizacji
życiowych celów, u innych nie będzie miała wpływu - lub
jedynie stanowić będzie możliwą do pokonania przeszkodę.

Niekiedy, pewne związane z psychozą cechy osobowości,
człowiek cierpiący potrafi wykorzystać bardzo efektywnie.
Wtedy można wręcz zaryzykować twierdzenie, że psychoza
przyczyniła się do ich osiągnięć. Schumann np. cierpiał na
psychozę maniakalno-depresyjną - komponował w fazie
maniakalnej, do szpitala wracał w fazie depresji - takich
jak on było wielu. Niekiedy więc jest to na zasadzie "coś za
coś" - czyli z jednej strony dostajesz od przysłowiowej bozi
psychozę ale z drugiej strony jakiś talent, uzdolnienia,
których inni nie posiadają.

> czy tylko moge pomarzyc?
Heh... IMHO: Marzyć trzeba zawsze :-) Życie bez marzeń nie
ma chyba sensu (ale to moje subiektywne zdanie) :-))

> Co to wogole jest
> ta psychoza?

Najprościej ujmując: zarówno w nerwicach i psychozach obraz
świata który odbiera osoba doświadczona chorobą jest
zmieniony. W nerwicach jest to jedynie "nagięcie" obrazu
świata do niezrealizowanych potrzeb. Procesy myślenia, (np.
zdolność do rozumienia racjonalnej argumentacji) nie są
zaburzone jakościowo (czyli przysłowiowe 2x2 zawsze jednak
równa się 4). Obrazowo mówiąc: można bać się ludzi, lub
sądzić że "wszyscy są źli", ale nie zobaczy się na ich
głowach antenek czy zielonych słoników.

W psychozach zdarza się, że mózg oszukuje (czyli nie jest to
już nagięcie obrazu świata, ale jego jakościowe
znieształcenie) związane jest to z zaburzeniami procesu
myślenia i percepcji - (czyli obrazowo: 2x2 może dla osoby z
psychozą równać się 5).Można uwierzyć, że jest się
Napoleonem, lub Jezusem. Próba argumentacji, że nie jest to
prawda zawiedzie. Można zacząć widzieć rzeczy, słyszeć
dźwięki których inni nie słyszą/widzą i mieć pełne
przekonanie o ich realności. Zwykle jednak tak skrajne
objawy pojawiają się na krótko w sytuacji zaostrzenia
choroby.

Stosowane w psychiatrii leki oddziaływujące na zaburzone
systemy neurotransmisji, mogą zredukować lub wręcz wyłączyć
opisane objawy. Ważny jest więc dobry i stały kontakt z
kompetentnym lekarzem. Przydatna jest też współpraca z
psychologiem a dzięki niej np. wyuczenie się wczesnego
dostrzegania zaostrzeń choroby(aby można było szybciej
dostosować leki do stanu pacjenta), współpraca taka może być
też potrzebna w rozwiązywaniu bieżących problemów
pojawiających się w związku z chorobą. W niektórych
sytuacjach psychoterapia wydaje się być niezbędnym
składnikiem procesu leczenia psychoz.

pozdrawiam
vonBraun

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2006-04-21 11:24:59

Temat: Re: Psychoza
Od: m...@m...webd.pl szukaj wiadomości tego autora

zmien psychiatre a jesli to nie pomaga to zaptraszam na strone ktora
ci pomoze www.matiq.webd.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2006-04-21 18:05:10

Temat: Re: Psychoza OT
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

vonBraun; <e2a7ft$2l2p$1@news2.ipartners.pl> :

> Najprościej ujmując: zarówno w nerwicach i psychozach obraz
> świata który odbiera osoba doświadczona chorobą jest
> zmieniony. W nerwicach jest to jedynie "nagięcie" obrazu
> świata do niezrealizowanych potrzeb. Procesy myślenia, (np.
> zdolność do rozumienia racjonalnej argumentacji) nie są
> zaburzone jakościowo (czyli przysłowiowe 2x2 zawsze jednak
> równa się 4). Obrazowo mówiąc: można bać się ludzi, lub
> sądzić że "wszyscy są źli", ale nie zobaczy się na ich
> głowach antenek czy zielonych słoników.
>
> W psychozach zdarza się, że mózg oszukuje (czyli nie jest to
> już nagięcie obrazu świata, ale jego jakościowe
> znieształcenie) związane jest to z zaburzeniami procesu
> myślenia i percepcji - (czyli obrazowo: 2x2 może dla osoby z
> psychozą równać się 5).Można uwierzyć, że jest się
> Napoleonem, lub Jezusem. Próba argumentacji, że nie jest to
> prawda zawiedzie. Można zacząć widzieć rzeczy, słyszeć
> dźwięki których inni nie słyszą/widzą i mieć pełne
> przekonanie o ich realności. Zwykle jednak tak skrajne
> objawy pojawiają się na krótko w sytuacji zaostrzenia
> choroby.

Eeee. To ja tak OT. Czyli jednym z objawów osiowych rozróżnienia
psychozy od nerwicy są "zniekształcenia"? A co ze spowolnieniem
psycho-ruchowym, dezintegracją i autoagresją [tu uwaga formalna -
autoagresja może przyjąć formę próby samobójczej --> podległość "próby
samobójczej" klasie autoagresji] przy zachowaniu pełnej świadomości i
poprawności myślenia?

Flyer
--
gg: 9708346

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2006-04-21 20:34:12

Temat: Re: Psychoza OT
Od: vonBraun <interfere@o~wywal~2.pl> szukaj wiadomości tego autora

Flyer wrote
w news://news.ipartners.pl:119/e2b6t9$eqi$1@nemesis.ne
ws.tpi.pl
[...]
>
>
> Eeee. To ja tak OT. Czyli jednym z
No więc tak:

> objawów osiowych rozróżnienia psychozy od nerwicy są
> "zniekształcenia"?
Czytaj uważniej. Chodzi o zaburzenia toku myślenia i
zaburzenia procesów poznawczych takie jak halucynacje i
omamy (jednak szczególnie o zaburzenia myślenia*). Ważny
jest też jakościowy a nie ilościowy charakter zaburzeń.
Ludzie napisali bardzo wiele o różnicowaniu psychoz od
wszystkiego innego, ale właśnie zaburzenia myślenia sa tym
co dałoby połączyć psychozy we wspólną wiązkę chorób
psychicznych i jednocześnie zróżnicować je od niektórych
innych (nie tylko od nerwic ale także od takich problemów
jak np.: zmiany poznawcze/emocjonalne towarzyszące
klasycznym chorobom neurologicznym). Myślenie psychotyka
jest najtrudniejsze do "podrobienia" przez inne "jednostki
chorobowe". A poza tym to... bardzo długo nic.

...

i jeszcze nic....

I dopiero potem wszystko inne w tym takie marginalia jak to
co piszesz:


> A co ze spowolnieniem psycho-ruchowym, dezintegracją i
> autoagresją
Ano nico. Mają mniejszą wartość "różnicową" Zbyt często
występują w zaburzeniach których do psychoz się nie zalicza.
Poza tym nie przybliżają do istoty problemu. To tak, jakbyś
powiedział że dziecko tym się różni od dorosłego, że ma
o wiele krótszą stopę. Niby prawda ale...

Jedynie ową "dezintegrację" podniósłbym nieco w rankingu w
zależności od tego co masz na myśli(np. to co pod gwiazdką
powyżej*)-zwłaszcza, że można teoretyzować iż np. zaburzenia
myślenia są przejawem "rozszczepienia"-czytaj: dezintegracji
różnych aspektów osoby a da się to "zobaczyć"w psychozach np
typu schizofrenicznego).

Of korz, możesz sobie podzielić świat inaczej - twoja
sprawa. A rozmawiałeś kiedyś "czynnym psychotykiem" w rzucie
(nie takim grzecznym, spacyfikowanym lekami ale
halucynującym i pobudzonym? A najlepiej z kilkoma z różnymi
rozpoznaniami/ po kilka godzin/dni aby "poczuć" cechy
wspólne? Jak nie, to lepiej najpierw zacznij od tego zanim
zaczniesz coś wymyślać. Choć wrzucamy w tej dyskusji
wszystko do jednego wora, da się po kilku pacjentach poczuć,
że kategoria "psychozy" nie jest li tylko sztucznym wymysłem
porządkującym i zagospodarowującym jakiś kawałek
rzeczywistości. Sądzę, że treść tej kategorii od biedy
oddaje to co napisałem na wstępie. Jak mi się będzie kiedyś
chciało to napiszę dokładniej o co chodzi.

> [tu uwaga formalna - autoagresja może przyjąć formę próby
> samobójczej --> podległość "próby samobójczej" klasie
> autoagresji] przy zachowaniu pełnej świadomości i
> poprawności myślenia?
Uprość to bo nie kumam.

pozdrawiam
vonBraun

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2006-04-22 06:10:51

Temat: Re: Psychoza OT
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

vonBraun; <e2bfk6$ag9$1@news2.ipartners.pl> :

> Flyer wrote
> w news://news.ipartners.pl:119/e2b6t9$eqi$1@nemesis.ne
ws.tpi.pl
> [...]
> >
> >
> > Eeee. To ja tak OT. Czyli jednym z
> No więc tak:
>
> > objawów osiowych rozróżnienia psychozy od nerwicy są
> > "zniekształcenia"?
> Czytaj uważniej.

Chcesz mnie obrazić? ;)) Czasami walę skróty, zamiast przepisywać więcej
tekstu.

> Chodzi o zaburzenia toku myślenia i
> zaburzenia procesów poznawczych takie jak halucynacje i
> omamy (jednak szczególnie o zaburzenia myślenia*).

BTW i zupełnie dla ciekawości - ostatnio słyszałem o przypadku
zdiagnozowania [przez psychiatrę ma się rozumieć] osoby z halucynajcami
i omamami, jako "zaburzenia osobowości" [o tym, że ta osoba będzie
musiała brać leki, być może do końca życia, nie wspominam]. Z tym, że
diagnoza była raczej efektem "politycznej poprawności" w celu
uchronienia pacjenta przez odrzuceniem przez rodzinę.

> Jedynie ową "dezintegrację" podniósłbym nieco w rankingu w
> zależności od tego co masz na myśli(np. to co pod gwiazdką
> powyżej*)-zwłaszcza, że można teoretyzować iż np. zaburzenia
> myślenia są przejawem "rozszczepienia"-czytaj: dezintegracji
> różnych aspektów osoby a da się to "zobaczyć"w psychozach np
> typu schizofrenicznego).

Zapomniałem zaznaczyć, jak zwykle, że moje definicje [;))] odnoszą się
do czystego odbioru procesów, bez elementu lękowego i konsekwencji. Nie
rozwijaj tematu, bo będziemy się musieli dalej uzgadniać [;)))], ale
dezintegracja, to moment, kiedy "wszystko znika" - tak jakby ktoś
wymazał całą osobowość i wspomnienia. Po chwili pojawiają się najsilniej
uwarunkowane elementy pamęci, a dalej, ze względu na lęk wywołany samym
procesem ["pustką"], może nastąpić ich rozwijanie [dostępnych okruchów
pamęci]. W twoim [psychiatrycznym] ujęciu to byłyby jedynie "źródła"
procesu dezitegracji.

>
> Of korz, możesz sobie podzielić świat inaczej - twoja
> sprawa. A rozmawiałeś kiedyś "czynnym psychotykiem" w rzucie
> (nie takim grzecznym, spacyfikowanym lekami ale
> halucynującym i pobudzonym? A najlepiej z kilkoma z różnymi
> rozpoznaniami/ po kilka godzin/dni aby "poczuć" cechy
> wspólne?

Przynajmniej z dwoma psychotyczkami. Na szczęście umiałem je temperować
"samym sobą". Więcej razy miałem do czynienia z osobami "na granicy",
które utrzymywały się w stanie integracji poprzez dopasowanie
werbalizacji do stanu emocjonalnego --> przykładowo staruszek, który
reagował strachem na widok grupy facetów podchodził do nich i opowiadał
całą historię nt. tego, że "wszyscy "oni" to komuniści i Żydzi".

> Jak nie, to lepiej najpierw zacznij od tego zanim
> zaczniesz coś wymyślać. Choć wrzucamy w tej dyskusji
> wszystko do jednego wora, da się po kilku pacjentach poczuć,
> że kategoria "psychozy" nie jest li tylko sztucznym wymysłem
> porządkującym i zagospodarowującym jakiś kawałek
> rzeczywistości. Sądzę, że treść tej kategorii od biedy
> oddaje to co napisałem na wstępie. Jak mi się będzie kiedyś
> chciało to napiszę dokładniej o co chodzi.

Bez obrazy, ale łatwiej napisać - "nie chcę mi się o tym pisać -
poczytaj se w jakiejś publikacji".;)

> > [tu uwaga formalna - autoagresja może przyjąć formę próby
> > samobójczej --> podległość "próby samobójczej" klasie
> > autoagresji] przy zachowaniu pełnej świadomości i
> > poprawności myślenia?
> Uprość to bo nie kumam.

Uwaga formalna bierze się stąd, że nie znam oficjalnie przyjętej
systematyki i na wszelki wypadek tworzę ją/odnoszę się do niej
[systematykę]. W takim wypadku nie musisz się odnosić do tego co piszę,
jeżeli systematyka ujmuje to identycznie.

A co do meritum. Mz. istnieją dwa ujęcia problemu autoagresji. Załóżmy,
że istnieją trzy typy różnych zachowań [można oczywiście je
uszczegółowić lub dopisac typy pośrednie]:

1 duże wymagania wobec siębie;
2 autoagresja rozumiana jako okalecznianie się;
3 nieplanowane próby samobójcze;

Pierwsze ujęcie zakłada podporządkowanie tych zachowań doraźnym celom
społecznym, kwalifikacji ze względu na korzyści/zagrożenia dla
jednostki/otoczenia, możliwość rozróżnienia dla celów zdefiniowania
innych pojęć. Ogólnie kaszanka. ;)

Drugie ujęcie zakłada, że wszystkie trzy typy zachowań, z punktu
widzenia psychiki, to autoagresja o różnym stopniu nasilenia.

Flyer
--
gg: 9708346

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2006-04-22 12:20:40

Temat: Re: Psychoza OT
Od: vonBraun <interfere@o~wywal~2.pl> szukaj wiadomości tego autora

Flyer wrote
news://news.ipartners.pl:119/e2chb2$36p$1@atlantis.n
ews.tpi.pl
> vonBraun; <e2bfk6$ag9$1@news2.ipartners.pl> :
>
>
>>Flyer wrote
>>w news://news.ipartners.pl:119/e2b6t9$eqi$1@nemesis.ne
ws.tpi.pl
>>[...]
>> >
>> >
>> > Eeee. To ja tak OT. Czyli jednym z
>>No więc tak:
>>
>> > objawów osiowych rozróżnienia psychozy od nerwicy są
>> > "zniekształcenia"?
>>Czytaj uważniej.
>
>
> Chcesz mnie obrazić? ;))
Nie. Chciałem abyś ponownie przeczytał to co napisałem...

> Czasami walę skróty, zamiast przepisywać więcej
> tekstu.
...ponieważ użyty "skrót" wypaczał sens tego co tam piszę,
zaś przyczynę tego identyfikowałem w nieuważnym czytaniu.
Traktuj to jako informację.

>> Chodzi o zaburzenia toku myślenia i zaburzenia procesów
>> poznawczych takie jak halucynacje i omamy (jednak
>> szczególnie o zaburzenia myślenia*).
>
>
> BTW i zupełnie dla ciekawości - ostatnio słyszałem o
> przypadku zdiagnozowania [przez psychiatrę ma się
> rozumieć] osoby z halucynajcami i omamami, jako
> "zaburzenia osobowości" [o tym, że ta osoba będzie musiała
> brać leki, być może do końca życia, nie wspominam]. Z tym,
> że diagnoza była raczej efektem "politycznej poprawności"
> w celu uchronienia pacjenta przez odrzuceniem przez
> rodzinę.
Czasami daje się pod to podciągnąć choćby słynna
"borderline" - kryteria diagnostyczne dopuszczają tam
pojawianie się uwarunkowanych sytuacyjnym stresem,
przejściowych objawów takich jak np. urojenia - a to objawy
charakterystyczne dla psychoz.


>>Jedynie ową "dezintegrację" podniósłbym nieco w rankingu w
>>zależności od tego co masz na myśli(np. to co pod gwiazdką
>>powyżej*)-zwłaszcza, że można teoretyzować iż np.
>>zaburzenia myślenia są przejawem "rozszczepienia"-czytaj:
>>dezintegracji różnych aspektów osoby a da się to
>>"zobaczyć"w psychozach np typu schizofrenicznego).
>
>
> Zapomniałem zaznaczyć, jak zwykle, że moje definicje [;))]
> odnoszą się do czystego odbioru procesów, bez elementu
> lękowego i konsekwencji. Nie rozwijaj tematu, bo będziemy
> się musieli dalej uzgadniać [;)))], ale dezintegracja, to
> moment, kiedy "wszystko znika" - tak jakby ktoś wymazał
> całą osobowość i wspomnienia. Po chwili pojawiają się
> najsilniej uwarunkowane elementy pamęci, a dalej, ze
> względu na lęk wywołany samym procesem ["pustką"], może
> nastąpić ich rozwijanie [dostępnych okruchów pamęci]. W
> twoim [psychiatrycznym] ujęciu to byłyby jedynie "źródła"
> procesu dezitegracji.
To z kolei bliższe jest stanom dysocjacyjnym - zwłaszcza
amnezji dysocjacyjnej , niekiedy osobowości wielorakiej. Ale
to są zaburzenia z kręgu nerwic będących wariantami dawnej
"histerii", więc raczej "niepsychotyczne".


>>Of korz, możesz sobie podzielić świat inaczej - twoja
>>sprawa. A rozmawiałeś kiedyś "czynnym psychotykiem" w
>>rzucie (nie takim grzecznym, spacyfikowanym lekami ale
>>halucynującym i pobudzonym? A najlepiej z kilkoma z
>>różnymi rozpoznaniami/ po kilka godzin/dni aby "poczuć"
>>cechy wspólne?
>
>
> Przynajmniej z dwoma psychotyczkami. Na szczęście umiałem
> je temperować "samym sobą".
Może napisz "prostymi słowami", w jakich momentach ( z
podaniem faktów - nie interpretacji) poczułeś, że "w rzeczy
samej" - "coś z nimi jest nie tak".


> Więcej razy miałem do czynienia z osobami "na granicy",
> które utrzymywały się w stanie integracji poprzez
> dopasowanie werbalizacji do stanu emocjonalnego -->
> przykładowo staruszek, który reagował strachem na widok
> grupy facetów podchodził do nich i opowiadał całą historię
> nt. tego, że "wszyscy "oni" to komuniści i Żydzi".

Kilka spraw, z czego jedna ważna:

"utrzymywały się w stanie integracji poprzez dopasowanie
werbalizacji do stanu emocjonalnego"

O żesz fucK!!! O w mordę!!! Flyeeeeer!!! Ty się wreszcie
zdecyduj, czy chcesz, czy nie chcesz być tym "specjalistom".
Bo jak mi piszesz takie łamańce słowne, to trudno nie oprzeć
się wrażeniu, iż u podłoża Twojego "nie jestem specjalistą"
leży jakaś ambiwalencja, która każe Ci mimo wszystko udawać
specjalistę.;-)))

Przecież to właśnie ""specjalistę"" poznajemy po używaniu
""specjalistycznego słownictwa"" (podwójny cudzysłów
nieprzypadkowy.)

Tymczasem mechanizm da się opisać bez użycia terminów
specjalistycznych - np.:

"Dziadek bał się ludzi. Kiedy mijał np. kilku trefnych żuli
pod budką z piwem (bojąc się ich już na sam widok), to wtedy
też, jak z automatu włączały mu się wszystkie inne jego
"szajby". Od tych "szajb" robił się tak nabuzowany, że
zamiast uciekać stamtąd, musiał coś z tym nabuzowaniem
zrobić, więc podchodził do tych gości i zaczynał, jak
nakręcony, swoją typową nawijkę o żydach i komunistach. W
ten sposób uchodziło z niego powietrze i robił się
spokojniejszy. Przy okazji okazywało się też, że nie musi
się ich bać."

Przynajmniej wiadomo o co chodzi.


>> Jak nie, to lepiej najpierw zacznij od tego zanim
>> zaczniesz coś wymyślać. Choć wrzucamy w tej dyskusji
>> wszystko do jednego wora, da się po kilku pacjentach
>> poczuć, że kategoria "psychozy" nie jest li tylko
>> sztucznym wymysłem porządkującym i zagospodarowującym
>> jakiś kawałek rzeczywistości. Sądzę, że treść tej
>> kategorii od biedy oddaje to co napisałem na wstępie. Jak
>> mi się będzie kiedyś chciało to napiszę dokładniej o co
>> chodzi.

> Bez obrazy, ale łatwiej napisać - "nie chcę mi się o tym
> pisać - poczytaj se w jakiejś publikacji".;)

Dlaczego mam napisać "poczytaj se w jakieś publikacji",
jeśli mój stan duch oddaje bardziej "Jak mnie się zachce to
jeszcze o tym napiszę" ;-)))


>>> [tu uwaga formalna - autoagresja może przyjąć formę
>>> próby samobójczej --> podległość "próby samobójczej"
>>> klasie autoagresji] przy zachowaniu pełnej świadomości i
>>> poprawności myślenia?
>> Uprość to bo nie kumam.


> Uwaga formalna bierze się stąd, że nie znam oficjalnie
> przyjętej systematyki i na wszelki wypadek tworzę
> ją/odnoszę się do niej [systematykę]. W takim wypadku nie
> musisz się odnosić do tego co piszę, jeżeli systematyka
> ujmuje to identycznie.
No nie... A po co komu w tym miejscu jakakolwiek
systematyka? Mnie tylko chodzi o to, aby wreszcie zrozumieć
to co tu piszesz. Spodziewasz się, że będę cię "rozliczał" z
oficjalnej systematyki???? Jeśli tak, to ty się może
zastanów Flyer, czemu ty się ode mnie spodziewasz, że ja się
spodziewam od Ciebie czegoś, czego się w istocie nie
spodziewam??? ;-))))

> A co do meritum. Mz. istnieją dwa ujęcia problemu
> autoagresji. Załóżmy, że istnieją trzy typy różnych
> zachowań [można oczywiście je uszczegółowić lub dopisac
> typy pośrednie]:
>
> 1 duże wymagania wobec siębie;
> 2 autoagresja rozumiana jako okalecznianie się;
> 3 nieplanowane próby samobójcze;

To tak:

"[można oczywiście je uszczegółowić lub dopisac typy
pośrednie]:

Można znacznie więcej. Przede wszystkim można dopisać
jeszcze wiele zachowań, co do których istnieje uzasadnione
przekonanie, że mają w tle autoagresję - i dalej traktować
autoagresję jako szczególny przypadek szerszej klasy
zachowań czyli zachowań autodestrukcyjnych.

Weź choćby krańcowe stany anoreksji(20% kończy anoreksji się
śmiercią), albo alkoholików pragnących "zapić się na
śmierć", albo ludzi przestających nagle dbać o swoje
zdrowie, postanawiających nie korzystać z opieki medycznej,
lub ludzi którzy wchodzą na jezdnię nie rozglądając się
(choć wcześniej to robili).

"Tradycyjnie" autoagresję można rozpatrywać jako efekt
skutecznego środowiskowego tłumienia w osobniku zdolności do
zachowań agresywnych. Nie znajdujące ujścia impulsy
agresywne kierowane są przeciwko sobie, zwłaszcza jeśli
udało się wmontować (jeszcze w dzieciństwie) silne poczucie
winy za otwartą agresję wobec członków rodziny. W tej
sytuacji osoba samoagresywna w trakcie aktów
autoagresji/samodestrukcji uwalnia się czasowo z silnego
poczucia winy jakie towarzyszy negatywnym emocjom wobec osób
znaczących. Ten sposób radzenia sobie może wejść w nawyk, i
utrzymywać się przez lata. Rozwiązuje bieżące problemy w
których pojawia się poczucie winy a często mechanizm ten
dodatkowo uogólnia się na inne negatywne emocje redukując
ich natężenie gdy trzeba. Generalnie więc pozostaje formą
zastępczego radzenia sobie z negatywnymi emocjami, w
sytuacji, gdy w dzieciństwie zablokowano możliwość "brania
byka za rogi" i nie ma (są niewyuczone/zablokowane) w
repertuarze zachowań skutecznych strategii rozwiązywania
problemu emocji negatywnych z korzyścią dla podmiotu.


To na czym się koncentrujesz, czyli "medium", inaczej mówiąc
konkretne 3 techniki autodestrukcji -nie są istotne dla
zrozumienia mechanizmu, osoba może stopniowo
rozwijać/zmieniać środki. Zatem - właśnie z punktu widzenia
tegoż rozumienia mechanizmu (które jest istotne choćby dla
terapii)- nie wydaje się bardzo ważne czy osoba "tnie się",
czy dokonuje prób samobójczych, przedawkowuje toksynę, wpada
pod samochód czy choruje (bo nie poszła do lekarza na czas),
lub też nie podejmuje pracy i życiowych wyzwań adekwatnych
do jej zdolności i aspiracji, czy wreszcie, jak piszesz ma
"duże wymagania wobec siebie" (choć to ostatnie jest dla
mnie niejasne - może dopisz o co w praktyce chodzi).

> Pierwsze ujęcie [...] Ogólnie kaszanka. ;)

> Drugie ujęcie zakłada, że wszystkie trzy typy zachowań, z
> punktu widzenia psychiki, to autoagresja o różnym stopniu
> nasilenia.

Eee... Chyba wyważasz otwarte drzwi, tyle że jakoś tak
zabierasz się za to od "bocznego wejścia".

Pozdrawiam
vonBraun

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2006-04-22 20:28:41

Temat: Re: Psychoza OT
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

vonBraun; <e2d72q$18kh$1@news2.ipartners.pl> :

> Flyer wrote
> news://news.ipartners.pl:119/e2chb2$36p$1@atlantis.n
ews.tpi.pl

> > BTW i zupełnie dla ciekawości - ostatnio słyszałem o
> > przypadku zdiagnozowania [przez psychiatrę ma się
> > rozumieć] osoby z halucynajcami i omamami, jako
> > "zaburzenia osobowości" [o tym, że ta osoba będzie musiała
> > brać leki, być może do końca życia, nie wspominam]. Z tym,
> > że diagnoza była raczej efektem "politycznej poprawności"
> > w celu uchronienia pacjenta przez odrzuceniem przez
> > rodzinę.
> Czasami daje się pod to podciągnąć choćby słynna
> "borderline" - kryteria diagnostyczne dopuszczają tam
> pojawianie się uwarunkowanych sytuacyjnym stresem,
> przejściowych objawów takich jak np. urojenia - a to objawy
> charakterystyczne dla psychoz.

Wiesz - nie sądzę. Znam tę osobę [młoda kobieta] dosyć długo - jej
powściągliwość w zachowaniach wynikała tylko z kontekstu [otoczenia].
Kiedy nie bała się "oceny" to np. tłukła okna. Chociaż niech będzie bd.

> > Przynajmniej z dwoma psychotyczkami. Na szczęście umiałem
> > je temperować "samym sobą".
> Może napisz "prostymi słowami", w jakich momentach ( z
> podaniem faktów - nie interpretacji) poczułeś, że "w rzeczy
> samej" - "coś z nimi jest nie tak".

1. delirium tremens;
2. latanie z nożem, zdiagnozowana psychoza manikalno-depresyjna;
3. nie podam - maułpa, bo maułpa, ale Moja Maułpa [;))]. Zresztą Jej
mógłbym zaszkodzić [każdemu może się zdarzyć].

W obu wypadkach i tak wiedziałem wcześniej, że "coś z nimi nie tak", bo
wcześniej przejawiały momentami silną agresję + dodatkowe zachowania.

Widzisz, ja nie mam takiego komfortu jak część społeczeństwa - dojeżdżam
środkami komunikacji miejskiej, chodzę na piechotę, pracuję "na ulicy",
pracuję czasami z ludźmi "niestabilnymi" - mam o wiele więcej możliwości
zoobserwowania zachowań "psychotycznych"/histerycznych.
Nawet kiedyś zebrało mi się na wesołość. Jechałem autobusem, który
zatrzymuje się przy Instytucie na Sobieskiego w W-wie. Akurat wylał
Potok Ślużewiecki, więc komunikacja stanęła. Ok. 30% pasażerów
wykazywało zachowania psychotyczne/histeryczne. Z ciekawością
zastanawiałem się ilu z nich jest pracownikami Instytutu [;)))].

> > Więcej razy miałem do czynienia z osobami "na granicy",
> > które utrzymywały się w stanie integracji poprzez
> > dopasowanie werbalizacji do stanu emocjonalnego -->
> > przykładowo staruszek, który reagował strachem na widok
> > grupy facetów podchodził do nich i opowiadał całą historię
> > nt. tego, że "wszyscy "oni" to komuniści i Żydzi".
>
> Kilka spraw, z czego jedna ważna:
>
> "utrzymywały się w stanie integracji poprzez dopasowanie
> werbalizacji do stanu emocjonalnego"
>
> O żesz fucK!!! O w mordę!!! Flyeeeeer!!! Ty się wreszcie
> zdecyduj, czy chcesz, czy nie chcesz być tym "specjalistom".

Przecież już nie piszę tego tekstu - mniej więcj od "ataku" JeT'a. Piszę
tylko wtedy, kiedy mam świadomość, że ktoś może wykorzystać moje pisanie
przeciwko komuś innemu. [akurat w temacie anorektyczek chyba bym nadal
dopisywał uwagę o nie specjaliście ;)]

> Bo jak mi piszesz takie łamańce słowne, to trudno nie oprzeć
> się wrażeniu, iż u podłoża Twojego "nie jestem specjalistą"
> leży jakaś ambiwalencja, która każe Ci mimo wszystko udawać
> specjalistę.;-)))

Nie. Jeżeli żyjesz wśród wariatów, to musisz znaleźć metodę, która
pozwoli Ci żyć w tym środowisku. Skoro dostrzegam pewne objawy dosyć
często, to na potrzeby *życia_w_środowisku* muszę je rozróżniać/poddać
abstrakcji.

> Przecież to właśnie ""specjalistę"" poznajemy po używaniu
> ""specjalistycznego słownictwa"" (podwójny cudzysłów
> nieprzypadkowy.)

Srata tata. ;))

> Tymczasem mechanizm da się opisać bez użycia terminów
> specjalistycznych - np.:
>
> "Dziadek bał się ludzi. Kiedy mijał np. kilku trefnych żuli
> pod budką z piwem (bojąc się ich już na sam widok), to wtedy
> też, jak z automatu włączały mu się wszystkie inne jego
> "szajby". Od tych "szajb" robił się tak nabuzowany, że
> zamiast uciekać stamtąd, musiał coś z tym nabuzowaniem
> zrobić, więc podchodził do tych gości i zaczynał, jak
> nakręcony, swoją typową nawijkę o żydach i komunistach. W
> ten sposób uchodziło z niego powietrze i robił się
> spokojniejszy. Przy okazji okazywało się też, że nie musi
> się ich bać."
>
> Przynajmniej wiadomo o co chodzi.

Nie do końca - znika pewien niuans. Siedzi sobie grupa robotników na
trawce, akurat mają przerwę śniadaniową, dziadek idzie drugą stroną
ulicy i *wcale_nie_musi_podchodzić* , ale jednak podchodzi. Nie sądzę
również, że ta metoda była zawsze skuteczna - czasami pewnie dostawał
kopa, albo tracił portfel - a jednak nadal podchodził.

> > Bez obrazy, ale łatwiej napisać - "nie chcę mi się o tym
> > pisać - poczytaj se w jakiejś publikacji".;)
>
> Dlaczego mam napisać "poczytaj se w jakieś publikacji",
> jeśli mój stan duch oddaje bardziej "Jak mnie się zachce to
> jeszcze o tym napiszę" ;-)))

Twój wybór. Dyskutantom sugeruję najlepsze rozwiązanie. Skoro chcesz to
pisz. [;))]

> > Uwaga formalna bierze się stąd, że nie znam oficjalnie
> > przyjętej systematyki i na wszelki wypadek tworzę
> > ją/odnoszę się do niej [systematykę]. W takim wypadku nie
> > musisz się odnosić do tego co piszę, jeżeli systematyka
> > ujmuje to identycznie.
> No nie... A po co komu w tym miejscu jakakolwiek
> systematyka?

"Uzgodnienie protokołów" - z języka informatycznego.

> Mnie tylko chodzi o to, aby wreszcie zrozumieć
> to co tu piszesz. Spodziewasz się, że będę cię "rozliczał" z
> oficjalnej systematyki???? Jeśli tak, to ty się może
> zastanów Flyer, czemu ty się ode mnie spodziewasz, że ja się
> spodziewam od Ciebie czegoś, czego się w istocie nie
> spodziewam??? ;-))))

Zapominasz vB, że pisuję na grupach od 6 lat. Wypracowałem już sobie
pewien mechanizm unikania nieporozumień. Fakt, że istnieje w nim
"mechanizm lęku" [vel retoryka], ale z grubsza służy on uniknięciu
nieporozumień.

> > A co do meritum. Mz. istnieją dwa ujęcia problemu
> > autoagresji. Załóżmy, że istnieją trzy typy różnych
> > zachowań [można oczywiście je uszczegółowić lub dopisac
> > typy pośrednie]:
> >
> > 1 duże wymagania wobec siębie;
> > 2 autoagresja rozumiana jako okalecznianie się;
> > 3 nieplanowane próby samobójcze;
>
> To tak:
>
> "[można oczywiście je uszczegółowić lub dopisac typy
> pośrednie]:
>
> Można znacznie więcej. Przede wszystkim można dopisać
> jeszcze wiele zachowań, co do których istnieje uzasadnione
> przekonanie, że mają w tle autoagresję - i dalej traktować
> autoagresję jako szczególny przypadek szerszej klasy
> zachowań czyli zachowań autodestrukcyjnych.

No właśnie nie. Mz. pojęcie "autoagresji" jest tutaj kluczowe. Przecież
np. ograniczanie zachowań uzależnieniowych jest formą zachowań
[fizjologicznych] "autoagresywnych". Jeżeli nie zapalę teraz papierosa
[a zapalę ;)], to nie będzie to autodestrukcja, ale autoagresja - gdybym
zapalił, to byłaby "autodestrukcja", jeżeli nie zapalę, to będzie
"autoagresja".

> Weź choćby krańcowe stany anoreksji(20% kończy anoreksji się
> śmiercią), albo alkoholików pragnących "zapić się na
> śmierć", albo ludzi przestających nagle dbać o swoje
> zdrowie, postanawiających nie korzystać z opieki medycznej,
> lub ludzi którzy wchodzą na jezdnię nie rozglądając się
> (choć wcześniej to robili).

Czasami pada u nich "podzielność uwagi"/zdolność do "skierowani uwagi" -
- jeżeli ktoś nie umie skupić uwagi, to nie oznacza, że wykazuje
zachowania autodestrukcyjne. Zdolność do skierowania uwagi jest
potrzebna do sprawnego cięcia po przegubie nożem do tapet, ale również
do *zjedzenia_kotleta* .

> "Tradycyjnie" autoagresję można rozpatrywać jako efekt
> skutecznego środowiskowego tłumienia w osobniku zdolności do
> zachowań agresywnych. Nie znajdujące ujścia impulsy
> agresywne kierowane są przeciwko sobie, zwłaszcza jeśli
> udało się wmontować (jeszcze w dzieciństwie) silne poczucie
> winy za otwartą agresję wobec członków rodziny. W tej
> sytuacji osoba samoagresywna w trakcie aktów
> autoagresji/samodestrukcji uwalnia się czasowo z silnego
> poczucia winy jakie towarzyszy negatywnym emocjom wobec osób
> znaczących.

Eeeee. Zachowania uwarunkowane dają się przewarunkować poprzez
interakcje z otoczeniem. Skoro jednak się nie dały, to oznacza, że to
nie tylko "środowisko rodzinne" jest winne, ale również [a w pewnym,
momencie głównie] interakcje z otoczeniem, albo osobowość. Czyli nie
wystarczy uświadomić jednostce "powiązań rodzinnych", ale trzeba ją
"obudzić" [za de Mello].

> Ten sposób radzenia sobie może wejść w nawyk, i
> utrzymywać się przez lata. Rozwiązuje bieżące problemy w
> których pojawia się poczucie winy a często mechanizm ten
> dodatkowo uogólnia się na inne negatywne emocje redukując
> ich natężenie gdy trzeba. Generalnie więc pozostaje formą
> zastępczego radzenia sobie z negatywnymi emocjami, w
> sytuacji, gdy w dzieciństwie zablokowano możliwość "brania
> byka za rogi" i nie ma (są niewyuczone/zablokowane) w
> repertuarze zachowań skutecznych strategii rozwiązywania
> problemu emocji negatywnych z korzyścią dla podmiotu.

Ja wiem? Nie chcę "uderzyć" swojej byłej Sympatii, bo nie jest winna.
Ale czuję swoje emocje - czy powinienem ją jednak uderzyć, bo znajduje
się w mojej pamięci i siłą rzeczy racjonalizacje korzystają z tego
"śladu"?

> To na czym się koncentrujesz, czyli "medium", inaczej mówiąc
> konkretne 3 techniki autodestrukcji -nie są istotne dla
> zrozumienia mechanizmu, osoba może stopniowo
> rozwijać/zmieniać środki. Zatem - właśnie z punktu widzenia
> tegoż rozumienia mechanizmu (które jest istotne choćby dla
> terapii)- nie wydaje się bardzo ważne czy osoba "tnie się",
> czy dokonuje prób samobójczych, przedawkowuje toksynę, wpada
> pod samochód czy choruje (bo nie poszła do lekarza na czas),
> lub też nie podejmuje pracy i życiowych wyzwań adekwatnych
> do jej zdolności i aspiracji, czy wreszcie, jak piszesz ma
> "duże wymagania wobec siebie" (choć to ostatnie jest dla
> mnie niejasne - może dopisz o co w praktyce chodzi).

Tyle słów dla "uzgodnienia protokołu"? ;)

To ostatnie to z psychologii. Zawsze najlepiej, zawsze dokładnie -
obejrzyj "Vatel'a". Ten "skrypt" uniemożliwia czasami takim osobom
osiągnięcie "sukcesu życiwego" - rozumienie literalne wymagań
otoczenia/norm społecznych prowadzi na manowce.


> > Pierwsze ujęcie [...] Ogólnie kaszanka. ;)
>
> > Drugie ujęcie zakłada, że wszystkie trzy typy zachowań, z
> > punktu widzenia psychiki, to autoagresja o różnym stopniu
> > nasilenia.
>
> Eee... Chyba wyważasz otwarte drzwi, tyle że jakoś tak
> zabierasz się za to od "bocznego wejścia".

Ale wiesz Vb, że Ciebie lubię? ;))

Flyer
--
gg: 9708346

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2006-04-23 13:26:39

Temat: Re: Psychoza OT
Od: vonBraun <interfere@o~wywal~2.pl> szukaj wiadomości tego autora

Flyer wrote
news://news.ipartners.pl:119/e2e3ha$m6g$1@nemesis.ne
ws.tpi.pl
> vonBraun; <e2d72q$18kh$1@news2.ipartners.pl> :
>
>
>>Flyer wrote
>>news://news.ipartners.pl:119/e2chb2$36p$1@atlantis
.news.tpi.pl


>> > Przynajmniej z dwoma psychotyczkami. Na szczęście umiałem
>> > je temperować "samym sobą".
>>Może napisz "prostymi słowami", w jakich momentach ( z
>>podaniem faktów - nie interpretacji) poczułeś, że "w rzeczy
>>samej" - "coś z nimi jest nie tak".
>
>
> 1. delirium tremens;
> 2. latanie z nożem, zdiagnozowana psychoza manikalno-depresyjna;
> 3. nie podam - maułpa, bo maułpa, ale Moja Maułpa [;))]. Zresztą Jej
> mógłbym zaszkodzić [każdemu może się zdarzyć].
To niewystarczające - z tego materiału wyabstrachujesz sobie
mylny obraz psychozy. W derilium zaburzenia świadomości
przesłaniają zbyt dużo - poza tym d. szybko mija i
zasadniczo nie pozostawia śladów (ślady pozostawia tylko
przewlekle uzywany alkohol ale nie mają one związku z
tematem). W maniakalno-depresyjnej zasadnicze zręby
osobowości pozostają nienaruszone. Tu zobaczysz jedynie
"rozdęte" do granic nieprawdopodobieństwa emocje -
komponenta zaburzeń myślenia jest of korz ale łatwo jej nie
dostrzec poprzez silny afekt.Trzeba szukać gdzie indzej aby
czegoś się dowiedzieć. Modelowe dla mnie , używając dawnej
terminologii są: schizofrenia hebefreniczna, paranoidalna,
parafrenia i paranoja. Reszta to "przyszcz" ;-)

> Widzisz, ja nie mam takiego komfortu jak część
> społeczeństwa - dojeżdżam środkami komunikacji miejskiej,
> chodzę na piechotę, pracuję "na ulicy", pracuję czasami z
> ludźmi "niestabilnymi" - mam o wiele więcej możliwości
> zoobserwowania zachowań "psychotycznych"/histerycznych.
> Nawet kiedyś zebrało mi się na wesołość. Jechałem
> autobusem, który zatrzymuje się przy Instytucie na
> Sobieskiego w W-wie. Akurat wylał Potok Ślużewiecki, więc
> komunikacja stanęła. Ok. 30% pasażerów wykazywało
> zachowania psychotyczne/histeryczne. Z ciekawością
> zastanawiałem się ilu z nich jest pracownikami Instytutu
> [;)))].
30% to pacjenci Instytutu dojeżdzający na leczenie ambulatoryjne
30% to pracownicy,
Reszta jedzie dalej w stronę Wilanowa ;-)))
Wnioski wyciągnij sam. ;-)))

[...]
> Srata tata. ;))
Tyle dobrego tekstu się zmarnowało .... [;-( ]



> Nie do końca - znika pewien niuans. Siedzi sobie grupa
> robotników na trawce, akurat mają przerwę śniadaniową,
> dziadek idzie drugą stroną ulicy i
> *wcale_nie_musi_podchodzić* , ale jednak podchodzi. Nie
> sądzę również, że ta metoda była zawsze skuteczna -
> czasami pewnie dostawał kopa, albo tracił portfel - a
> jednak nadal podchodził.

Chyba potrzeba niezgadzania się przesłania ci zrozumienie
tego co piszę. Przecież to oczywiste, że tam nie byłem więc
nie zrekonstruuję sobie tego wydarzenia. Ten fragment
dotyczył tylko STYLU pisania, a ty dyskutujesz z TREŚCIĄ.
Weź to jeszcze raz przeczytaj może w oryginalnym poście, i
powiąż kawałki ze sobą, bo dopiero w kontekście przekazują
to o co mi chodziło, a dyskutujesz z nimi "w oderwaniu".

[...]
> "Uzgodnienie protokołów" - z języka informatycznego.
Nie trzeba nic uzgadniać jeśli zejdzie się do słownictwa
potocznego, a terminów naukowych używa się wyłącznie w
zgodzie z ich typowym, najczęstszym znaczeniem. W innej
sytuacji będzie jak z Chińczykami , którzy pozamieniali
głoski kodowane pod literkami i aby wyszedł "Pekin" piszą
bodaj "Beiging" (przeuczenie się na takie czytanie jest
trudniejsze niż pierwszorazowe uczenie).

[...]

> No właśnie nie. Mz. pojęcie "autoagresji" jest tutaj
> kluczowe. Przecież np. ograniczanie zachowań
> uzależnieniowych jest formą zachowań [fizjologicznych]
> "autoagresywnych". Jeżeli nie zapalę teraz papierosa [a
> zapalę ;)], to nie będzie to autodestrukcja, ale
> autoagresja - gdybym zapalił, to byłaby "autodestrukcja",
> jeżeli nie zapalę, to będzie "autoagresja".

Wreszcie coś fajnego - w istocie pokazującego w jakich
sytuacjach warto wyróżniać te klasy zachowań; :-)

Jak ci tak zależy na "drobiazgach" to proszę bardzo
/przykładowo of korz/:

Gdybym zabierał się za podziały tak rozumianych zachowań
samoagresywnych to także za podstawę przyjąłbym nie
"zewnętrzne manifestacje" ale hipotetyczny mechanizm.
Przynajmniej trzy klasy takich zachowań różnią się
mechanizmem bardzo zasadniczo:

1) Samostymulujące się waleniem głową w ścianę niemowlęta w
sierocińcu lub dzieci z uszkodzeniami mózgu (w tle byłby
niezróżnicowany/uszkodzony system nerwowy) - można drążyć
dalej co tam jest poprzestawiane.

2) Samouszkadzający się celem uzyskania lepszych warunków i
poklasku otoczenia więźniowie

3) Nerwice/+ być może także psychozy/ i opisywane w
poprzednim poście mechanizmy redukcji poczucia winy poprzez
"samokaranie", choć w psychozach samouszkodzenie może być to
też np.: wynikiem urojeń co może oznaczać potrzebę
dodatkowej 4 kategorii

Zauważ, że podstawą rozróżnienia nie jest "co konkretnie
robią" ale jakiś mniej lub bardziej hipotetyczne wyjaśnienie
przyczyn. Piszę to wyłącznie dla ilustracji.


>>Weź choćby krańcowe stany anoreksji(20% kończy anoreksji
>>się śmiercią), albo alkoholików pragnących "zapić się na
>>śmierć", albo ludzi przestających nagle dbać o swoje
>>zdrowie, postanawiających nie korzystać z opieki
>>medycznej, lub ludzi którzy wchodzą na jezdnię nie
>>rozglądając się (choć wcześniej to robili).
>
>
> Czasami pada u nich "podzielność uwagi"/zdolność do
> "skierowani uwagi" - - jeżeli ktoś nie umie skupić uwagi,
> to nie oznacza, że wykazuje zachowania autodestrukcyjne.
> Zdolność do skierowania uwagi jest potrzebna do sprawnego
> cięcia po przegubie nożem do tapet, ale również do
> *zjedzenia_kotleta* .

Jak chcą to przekierowują sobie bardzo dobrze uwagę. Tyle,
że zadziwająco "wybiórczo".

>>"Tradycyjnie" autoagresję można rozpatrywać jako efekt
>>skutecznego środowiskowego tłumienia w osobniku zdolności
>>do zachowań agresywnych. Nie znajdujące ujścia impulsy
>>agresywne kierowane są przeciwko sobie, zwłaszcza jeśli
>>udało się wmontować (jeszcze w dzieciństwie) silne
>>poczucie winy za otwartą agresję wobec członków rodziny. W
>>tej sytuacji osoba samoagresywna w trakcie aktów
>>autoagresji/samodestrukcji uwalnia się czasowo z silnego
>>poczucia winy jakie towarzyszy negatywnym emocjom wobec
>>osób znaczących.


> Eeeee. Zachowania uwarunkowane dają się przewarunkować
> poprzez interakcje z otoczeniem.
Zależy m in. od siły uwarunkowania w przeszłości i od typu
aktualnych interakcji z otoczeniem. Spokojnie mogą się "nie
dać przewarunkować" to kwestia konfiguracji pierwszego i
drugiego.*

> >Skoro jednak się nie
> dały, to oznacza, że to nie tylko "środowisko rodzinne"
> jest winne,
Wniosek nieuprawniony por * powyżej.
A BTW kto mówi tu o"WINIE"??? ;-))))
A potrzecie i najważniejsze - czemu wszystko wyjaśniać na
poziomie pawłowowskiego/skinnerowskiego warunkowania???
To zawężenie pola widzenia.

> ale również [a w pewnym, momencie głównie]
> interakcje z otoczeniem,
Człowiek WYBIERA swoje otoczenie w zasadniczym rozrachunku.
Jakoś tak częściej wybiera podobne do swojego środowiska
rodzinnego - zapomniałeś o córkach alkoholików "żeniących"
się z alkoholikami?

> albo osobowość.
Jak pada ten termin, to wymiękam. Nie znam nikogo, kto
dokładnie wie co on oznacza. Jesli dokładnie wiesz co on
oznacza to na pewno masz rację, co więcej zawsze masz
rację;-)

> >Czyli nie
> wystarczy uświadomić jednostce "powiązań rodzinnych",
Czy gdzieś napisałem o potrzebie "uświadamiania jednostce
powiązań rodzinnych" jako wystarczającym do czegokolwiek???
/Nie tylko tu - możesz sprawdzić w googlach;-))))/. Po co
dyskutować z czymś czego nie napisałem???

> ale
> trzeba ją "obudzić" [za de Mello].

Nawet to nie wystarczy Flyer. Nie łudź się. Trzeba czegoś
zupełnie innego. "Obudzenie" nie ma prawie żadnego
praktycznego znaczenia. Nawet nie jest warunkiem wyleczenia
dowolnego objawu.


>>Ten sposób radzenia sobie może wejść w nawyk, i utrzymywać
>>się przez lata. Rozwiązuje bieżące problemy w których
>>pojawia się poczucie winy a często mechanizm ten dodatkowo
>>uogólnia się na inne negatywne emocje redukując ich
>>natężenie gdy trzeba. Generalnie więc pozostaje formą
>>zastępczego radzenia sobie z negatywnymi emocjami, w
>>sytuacji, gdy w dzieciństwie zablokowano możliwość "brania
>>byka za rogi" i nie ma (są niewyuczone/zablokowane) w
>>repertuarze zachowań skutecznych strategii rozwiązywania
>>problemu emocji negatywnych z korzyścią dla podmiotu.
>
>
> Ja wiem? Nie chcę "uderzyć" swojej byłej Sympatii, bo nie
> jest winna. Ale czuję swoje emocje - czy powinienem ją
> jednak uderzyć, bo znajduje się w mojej pamięci i siłą
> rzeczy racjonalizacje korzystają z tego "śladu"?
Potnij się - jeśli w przeszłości wyuczyłeś się, że nie można
być agresywnym wobec mamusi "bo cię kocha", to jeśli mimo że
"cię kocha" krzywdzi cię, to gdy już nie potrafisz
stolerować swojej agresji, zawsze możesz uniknąć poczucia
winy będąc agresywnym wobec swojej ręki a nie
mamusi/Sympatii i zrobić sobie jedną lub dwie sznyty(i przy
okazji ukarać się za grzeszną chęć "uderzenia")

/Dla tych którzy właśnie włączyli odbiorniki: Do not try it
at home!!!/;-)

>>To na czym się koncentrujesz, czyli "medium", inaczej
>>mówiąc konkretne 3 techniki autodestrukcji -nie są istotne
>>dla zrozumienia mechanizmu, osoba może stopniowo
>>rozwijać/zmieniać środki. Zatem - właśnie z punktu
>>widzenia tegoż rozumienia mechanizmu (które jest istotne
>>choćby dla terapii)- nie wydaje się bardzo ważne czy osoba
>>"tnie się", czy dokonuje prób samobójczych, przedawkowuje
>>toksynę, wpada pod samochód czy choruje (bo nie poszła do
>>lekarza na czas), lub też nie podejmuje pracy i życiowych
>>wyzwań adekwatnych do jej zdolności i aspiracji, czy
>>wreszcie, jak piszesz ma "duże wymagania wobec siebie"
>>(choć to ostatnie jest dla mnie niejasne - może dopisz o
>>co w praktyce chodzi).
>
>
> Tyle słów dla "uzgodnienia protokołu"? ;)
Ty może nie licz słów które piszę ale je czytaj to łatwiej
będzie rozmawiać ;-)))

Nie chodzi mi wyłącznie o uzgodnienie protokołu, ale
zasygnalizowanie użytecznego sposobu tworzenia różnych
klasyfikacji i "stylu" interpretowania zachowania. Problem
tak bezpośrednio jak i w sposób ogólny dotyczy tematu
dyskusji "nerwica-psychoza"

>
> To ostatnie to z psychologii. Zawsze najlepiej, zawsze
> dokładnie - obejrzyj "Vatel'a". Ten "skrypt" uniemożliwia
> czasami takim osobom osiągnięcie "sukcesu życiwego" -
> rozumienie literalne wymagań otoczenia/norm społecznych
> prowadzi na manowce.
Pewnie chodzi ci o coś w rodzaju "konformizmu automatu"
Fromma. To jednak jest już bliższe "autodestrukcji" niż
"autoagresji". Ale Vatel'a nie widziałem, looknę przy
okazji.

[...]
>
> Ale wiesz Vb, że Ciebie lubię? ;))
Lubisz z wzajemnością.

Ale dla "prawdy do której dążymy" nie
ma to przecież najmniejszego znaczenia ;-))))

pozdrawiam
vonBraun

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

[pyt] Uzaleznienie od internetu?
Moze mi ktos wytlumaczy...
Czy cele życiowe mają wpływ na rozwój człowieka?
HSS -serdecznie zaprasza! ;)
Re: O czym swiadczy..?

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »