Data: 2002-03-20 18:32:31
Temat: Re: ***
Od: Settembrini <s...@z...prv.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Anna, pisze Pani:
[...]
> chciałabym jej przeżywać, tym bardziej, że już miałam z nią spotkanie w swym
> rodzinnym domu...bardzo bolało.... Jednak mój chłopak zawsze jest zdania, że
> jeśli coś stanowi "barierę" to trzeba ją pokonać, zobaczyć, że nie odbierze
> Ci życia. Przeciwnie, otworzy nowe nieznane pokłady własnej psychiki
> będziemy bogatsi o nowe doświadczenie, bardziej otwarci na rzeczywistość,
> innych ludzi,oraz siebie. Do rozmowy wracaliśmy wielokrotnie, przestałam
> reagowac emocjonalnie na zagadnienie. On zaczął mnie namawiać na " bliższy
> kontakt" z moim kolegą ze studiów, ja śmiałam się, czasami mówiłam, że może
> to zrobię, poczym uświadamiałam sobie, że nie chcę , nie pragnę swojego
> kolegi.
Wydaje mi się, że w tym momencie powinna Pani zadziałać stanowczo i
niezależnie od uczuć. Oczywiście nie chodzi tu o rozstanie się z nim,
ale wyraźne zasygnalizowanie mu, że to, co robi, Pani się nie podoba...
Jeśli w takim wypadku nie zareagowałby, należałoby się poważnie
zastanowić nad przyszłością związku z nim - co jeśli będzie tak dalej
postępował? Wyjdzie Pani za niego i najwyżej po 10 latach wyląduje Pani
w szpitalu psychiatrycznym... Z dalszej części Pani listu wnioskuję, że
Pani chłopak prowadzi swego rodzaju grę, sprawdzając, ile Pani wytrzyma.
O skutkach chyba już nie muszę pisać.
> Teraz gdy zaczęłam się dobrze czuć w Warszawie, dzwigać studia, życie
> zdała od rodziców, rodzeństwa, znajomych (tu nie mam nikogo prócz Niego).
> Dowiedziałam się niedawno, że był 1 lub 2 miesiące temu w domu publicznym.
> Załamałam się, z jednej strony wspierał mnie w czasie 1,5 miesięcznego
> pobytu mojej matki w szpitalu, z drugiej tak zranił. Jestem astmatykiem
> (spadek po pradziadkach), po odstawieniu leków dzięki którym mogłam
> normalnie funkcjonować, pracowałam nad sobą by ich nie musić więcej już
> brać. Mimo to chłopak zawsze funduje mi taką dawkę emocji, po których nie
> mogę opanować ataków duszności. Efekty-chyba też nie muszę opisywać.
I uważa Pani, że tak właśnie postępuje kochający chłopak czy mąż?
Rozumiem Pani uczucie, wydaje mi się jednak, że nie jest odwzajemniane.
Co z tego, że mówi "kocham", jeśli jego zachowanie pokazuje coś zupełnie
odwrotnego? Zapewne wie, że Panią rani... Skoro tak - dlaczego to robi,
mimo, że "kocha"?
> Dawno
> bym już odeszła gdybyśmy nic do siebie nie czuli, nie widzę drogi ucieczki.
Proszę zauważyć, że jest tak właśnie myśli "żona alkoholika" - sytuacja
ta opisana jest w wielu publikacjach, więc nie będę jej tu dokładnie
przybliżał. Nie chcę oczywiście porównywać Pani sytuacji do tej
patologii, wydaje mi się jednak, że kiedyś sytuacja może tak wyglądać. A
ile żon odchodzi od alkoholików? Niewiele... Dlaczego? Oczywiste - mają
kochającego męża, same kochają... Jak za dużo wypije to nie jest
przyjemny, ale przecież kocha! Może ktoś mi właściwie wyjaśnić, dlaczego
kobiety tak widzą swoich mężów alkoholików? Ja nie potrafie tego
zrozumieć...
> Jego hobby to psychologia i psychiatria, na każde moje pytanie ma odpowiedz,
> wie co myślę, co czuję,co robię.
Jest inteligentny. I co z tego? Według mnie to zwykłe prześladowanie...
> Kilkakrotnie myślałam o samobójstwie- sam
> mnie od tego odwiódł.
Proszę się zastanowić, do czego to prowadzi...
> Mam problemy z jedzeniem-pilnuje mnie bym jadła,
> dzięki czemu przy wzroście 177, ważę już 52, a nie 45kg. Z jednej strony tak
> Go kocham, z drugiej nienawidzę.Czy rozmowami próbował wybadać, czy nie
> targnę się na swe życie, czy go nie zostawię? Proponował mi w zamian kolegę,
> bo czuł się winny, czy też znowu experymentował ?
Czuł się winny? Nie znam go oczywiście, ale z Pani opisu wnioskuję, że
to jeden z takich, którzy nigdy nie czują się winni.
> Sama zdrada bolała, straciłam zaufanie do Niego, czuję uraz do kobiet- czego
> się wstydzę-nie powinnam tak reagować.
Właśnie tak Pani powinna! To jest naturalna reakcja w tej sytuacji! I
poczucie winy też.
> Jestem głupia, że wierzyłam w te
> wszystkie romantyczne bzdury. Wiem, że nie powinnam teraz żałować pieniędzy
> na ciuchy i kosmetyki, na swą edukację. Nie odegram się bo po wykorzystaniu
> nie czuję pożądania do mężczyzn. Co zrobić ze sobą???
Rzucić chłopaka, tylko definitywnie. A później zacząć żyć normalnie.
Wiem, że to może być trudne, ale coś robić trzeba. Studia są świetnym
okresem w życiu - powinna Pani robić coś, co trochę odwróci Pani uwagę
od niego. Oczywiście nie da się o tym zapomnieć, ale można "zatrzeć"
chociaż niektóre wspomnienia.
> Jestem jak tykająca bomba emocjonalna. Jeśli, któraś z kobiet wie o czym
> piszę proszę o doradzenie, pomoc...
Kobietą nie jestem, ale pomyślałem, że mój głos może chociaż trochę
pomóc...
> Chcę dodać że nie jest to jedyna sprawa
> (rozmowa) która sprawiła, że tak się czuję.Piszę o niej bo jest świeża i
> wciąż boli. Wciąż staram się być silna.
Proponuję dokładnie sobie przemyśleć swoją sytuacje, wyciągnąć wnioski i
działać natychmiast.
--
[ Settembrini ] [ e-mail: s...@z...prv.pl ]
[ WWW: http://www.zauberberg.prv.pl ]
[ 20.03.2002 :: 43 ]
|