« poprzedni wątek | następny wątek » |
91. Data: 2010-04-03 10:35:46
Temat: Re: A co to to, co Wy tak z tymi gwiazdkami (niby-ocenami)?Użytkownik "Paulinka" <p...@w...pl> napisał w
wiadomości news:hp700g$sub$2@node1.news.atman.pl...
> Chiron pisze:
>
>> Nie wiem. Ja nie jestem Twoim wrogiem. Przeciwnie- wydajesz mi się osobą
>> sympatyczną
>
> Co i tak nie zmienia faktu, że zwykle przypisujesz mi złe intencje i
> agresywność w stosunku do innych.
To prawda.
.
> Trochę to Chiron pokrętne jak dla mnie
A dla mnie wcale. Poważnie. Chcesz- mogę się w ogóle do Ciebie nie odzywać,
albo Ci lukrować. Póki co- piszę szczerze.
--
Serdecznie pozdrawiam
Chiron
1. Znaleźć człowieka, z którym można porozmawiać nie wysłuchując banałów,
konowałów, idiotyzmów cwaniackich, łgarstw, fałszywych zapewnień, tanich
sprośności lub specjalistycznych bełkotów "fachowca", dla którego branżowe
wykształcenie plus umiejętność trzymania widelca jest całą jego kulturą,
kogoś bez płaskostopia mózgowego i bez lizusowskiej mentalności- to znaleźć
skarb.
- Waldemar Łysiak
2. Jedyna godna rzecz na świecie twórczość. A szczyt twórczości to tworzenie
siebie
Leopold Staff
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
92. Data: 2010-04-03 13:19:40
Temat: Re: A co to to, co Wy tak z tymi gwiazdkami (niby-ocenami)?Chiron pisze:
> Użytkownik "Paulinka" <p...@w...pl> napisał w
> wiadomości news:hp700g$sub$2@node1.news.atman.pl...
>> Chiron pisze:
>>
>>> Nie wiem. Ja nie jestem Twoim wrogiem. Przeciwnie- wydajesz mi się
>>> osobą sympatyczną
>>
>> Co i tak nie zmienia faktu, że zwykle przypisujesz mi złe intencje i
>> agresywność w stosunku do innych.
> To prawda.
Wyobraź sobie, że po drugiej stronie łącza siedzi sobie normalna,
uśmiechnięta dziewczyna.
>> Trochę to Chiron pokrętne jak dla mnie
> A dla mnie wcale. Poważnie. Chcesz- mogę się w ogóle do Ciebie nie
> odzywać, albo Ci lukrować. Póki co- piszę szczerze.
I pisz dalej szczerze. Myślę, że bez trudu potrafię odróżnić lukrowanie
od szczerej pochwały, tak samo jak szczerą krytykę od chęci dowalenia.
--
Paulinka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
93. Data: 2010-04-03 17:59:59
Temat: Re: A co to to, co Wy tak z tymi gwiazdkami (niby-ocenami)?Użytkownik "Aicha" <b...@t...ja> napisał w wiadomości
news:hp741f$fet$1@news.onet.pl...
> Użytkownik "Chiron" napisał:
>
>> >> > Nie istniejemy po to, żeby jeść oraz spać.
>> >> > Trzeba być szczęśliwym, uciekać, jeśli jest źle /Waris Dirie/
>> >> A tak mnie naszło- wbrew netykietce:-). Odniosę się do stopki-
>> >> czy się w jakiś sposób z nią utożsamiasz? (...)
>> >> jednak jeśli jest źle- to ucieczką spowodujemy, że będzie
>> >> jeszcze gorzej. Jedyna usprawiedliwiona ucieczka- to po to,
>> >> żeby nabrać sił, wrócić- i załatwić sprawę, przed którą się
>> >> uciekło...inaczej ucieka się już całe życie.
>> > Tak właśnie zrobiłam. To znaczy, uciekłam i załatwiłam sprawę,
>> > żtp. zdalnie, na tyle, na ile się dało. Oddalenie i wyrwanie się spod
>> > toksycznego wpływu dały mi siłę.
>> Ale_to_nie_jest_załatwienie_sprawy. Ty ją dopiero (aż!) zaczęłaś
>> załatwiać . Tak?:-).
>
> Nie da się uciec nigdzie i od niczego, będąc samotną matką. Trzeba się z
> tym borykać jeszcze 7 albo 12 lat (a max 15:)). Potem mozna się zająć
> swoim życiem :D
Właśnie to jest ucieczką. Takie podejście do sprawy. Tak naprawdę- jak to
widzę- Twoje problemy nie mają związku z tym, czy pozbędziesz się
konieczności kontaktu z tą osobą (byłym mężem)- czy nie.
Wesołych Świąt!
--
Serdecznie pozdrawiam
Chiron
1. Znaleźć człowieka, z którym można porozmawiać nie wysłuchując banałów,
konowałów, idiotyzmów cwaniackich, łgarstw, fałszywych zapewnień, tanich
sprośności lub specjalistycznych bełkotów "fachowca", dla którego branżowe
wykształcenie plus umiejętność trzymania widelca jest całą jego kulturą,
kogoś bez płaskostopia mózgowego i bez lizusowskiej mentalności- to znaleźć
skarb.
- Waldemar Łysiak
2. Jedyna godna rzecz na świecie twórczość. A szczyt twórczości to tworzenie
siebie
Leopold Staff
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
94. Data: 2010-04-03 18:50:20
Temat: Re: A co to to, co Wy tak z tymi gwiazdkami (niby-ocenami)?On 3 Kwi, 02:07, "Aicha" <b...@t...ja> wrote:
>
> > Ja tam nie wiem, ale dla mnie to ogwiazdkowywanie jest jakieś takie...
> > nijakie. Niby jest to wyraz jakiejś aprobaty społecznej bądź jej braku
> > za dane treści, słowa czy poglądy. Pytanie tylko - czyjej. Której
> > części społeczeństwa, jakich grup społecznych, kto i w jakim celu,
> > kierując się jakimi kryteriami oceniania takich ocen dokonuje.
>
> I z czyjej to inspiracji? Jakie siły za tym stoją? Czyj kapitał? Kto jest
> podżegaczem wojennym?
O-ops, chyba trochę "popłynąłem" (w słowach) za daleko... ;-)
Pozdrawiam,
darr_d1
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
95. Data: 2010-04-07 00:05:27
Temat: Re: A co to to, co Wy tak z tymi gwiazdkami (niby-ocenami)?On 3 Kwi, 19:59, "Chiron" <e...@o...eu> wrote:
> >> >> > Nie istniejemy po to, eby je oraz spa .
> >> >> > Trzeba by szcz liwym, ucieka , je li jest le /Waris Dirie/
> >> >> A tak mnie nasz o- wbrew netykietce:-). Odnios si do stopki-
> >> >> czy si w jaki spos b z ni uto samiasz? (...)
> >> >> jednak je li jest le- to ucieczk spowodujemy, e b dzie
> >> >> jeszcze gorzej. Jedyna usprawiedliwiona ucieczka- to po to,
> >> >> eby nabra si , wr ci - i za atwi spraw , przed kt r si
> >> >> uciek o...inaczej ucieka si ju ca e ycie.
> >> > Tak w a nie zrobi am. To znaczy, uciek am i za atwi am spraw ,
> >> > tp. zdalnie, na tyle, na ile si da o. Oddalenie i wyrwanie si spod
> >> > toksycznego wp ywu da y mi si .
> >> Ale_to_nie_jest_za atwienie_sprawy. Ty j dopiero (a !) zacz a
> >> za atwia . Tak?:-).
> > Nie da si uciec nigdzie i od niczego, b d c samotn matk . Trzeba si z
> > tym boryka jeszcze 7 albo 12 lat (a max 15:)). Potem mozna si zaj
> > swoim yciem :D
> W a nie to jest ucieczk . Takie podej cie do sprawy. Tak naprawd - jak to
> widz - Twoje problemy nie maj zwi zku z tym, czy pozb dziesz si
> konieczno ci kontaktu z t osob (by ym m em)- czy nie.
Sorry za krzaki, ale mi OE wszystkie przeczytane w pierwszej sesji
posty od wyjazdu skasował i muszę z góglownicy strzelać ;)
Nie wiem, jakie mi diagnozujesz problemy (być może sugerując się
wmawianiem mi ich przez Ixi), ale nie chodzi o kontakt z eksem (bo on
jako taki nie istnieje), co o chęć uregulowania pewnych spraw z nim
związanych, a dotyczących przyszłości dziecka. I tak jak - co tu
zostało wygwizdane przez niektórych - dwa lata temu siłę i spokój dało
mi zgłoszenie chęci ochrzczenia dziecka (do czego w końcu nie doszło,
ale to już inna historia), tak kilka miesięcy temu odzyskałam wenę do
życia po rozprawie, która formalnie nic nie zmieniła, ale zapadł na
niej wyrok skazujący moje eks-szczęście :)
A z tym okładaniem zajmowania się swoim życiem na czas syndromu
opuszczonego gniazda to oczywisty żart, czego dowodem reakcja Ixi na
moje radosne przedświąteczne świergolenie o nowym facecie :)))
Pozdrawiam - Aicha (rozwijajaąca się, skokowo co prawda, ale
zdecydowanie, od czasu separacji:))
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
96. Data: 2010-04-07 00:32:55
Temat: Re: A co to to, co Wy tak z tymi gwiazdkami (niby-ocenami)?Użytkownik "Aicha" <b...@g...com> napisał w wiadomości
news:77e2cda2-96c5-42c2-a7a0-c8d2aa0f5393@y17g2000yq
d.googlegroups.com...
On 3 Kwi, 19:59, "Chiron" <e...@o...eu> wrote:
> >> >> > Nie istniejemy po to, eby je oraz spa .
> >> >> > Trzeba by szcz liwym, ucieka , je li jest le /Waris Dirie/
> >> >> A tak mnie nasz o- wbrew netykietce:-). Odnios si do stopki-
> >> >> czy si w jaki spos b z ni uto samiasz? (...)
> >> >> jednak je li jest le- to ucieczk spowodujemy, e b dzie
> >> >> jeszcze gorzej. Jedyna usprawiedliwiona ucieczka- to po to,
> >> >> eby nabra si , wr ci - i za atwi spraw , przed kt r si
> >> >> uciek o...inaczej ucieka si ju ca e ycie.
> >> > Tak w a nie zrobi am. To znaczy, uciek am i za atwi am spraw ,
> >> > tp. zdalnie, na tyle, na ile si da o. Oddalenie i wyrwanie si spod
> >> > toksycznego wp ywu da y mi si .
> >> Ale_to_nie_jest_za atwienie_sprawy. Ty j dopiero (a !) zacz a
> >> za atwia . Tak?:-).
> > Nie da si uciec nigdzie i od niczego, b d c samotn matk . Trzeba si z
> > tym boryka jeszcze 7 albo 12 lat (a max 15:)). Potem mozna si zaj
> > swoim yciem :D
> W a nie to jest ucieczk . Takie podej cie do sprawy. Tak naprawd - jak to
> widz - Twoje problemy nie maj zwi zku z tym, czy pozb dziesz si
> konieczno ci kontaktu z t osob (by ym m em)- czy nie.
Sorry za krzaki, ale mi OE wszystkie przeczytane w pierwszej sesji
posty od wyjazdu skasował i muszę z góglownicy strzelać ;)
Nie wiem, jakie mi diagnozujesz problemy (być może sugerując się
wmawianiem mi ich przez Ixi), ale nie chodzi o kontakt z eksem (bo on
jako taki nie istnieje), co o chęć uregulowania pewnych spraw z nim
związanych, a dotyczących przyszłości dziecka. I tak jak - co tu
zostało wygwizdane przez niektórych - dwa lata temu siłę i spokój dało
mi zgłoszenie chęci ochrzczenia dziecka (do czego w końcu nie doszło,
ale to już inna historia), tak kilka miesięcy temu odzyskałam wenę do
życia po rozprawie, która formalnie nic nie zmieniła, ale zapadł na
niej wyrok skazujący moje eks-szczęście :)
A z tym okładaniem zajmowania się swoim życiem na czas syndromu
opuszczonego gniazda to oczywisty żart, czego dowodem reakcja Ixi na
moje radosne przedświąteczne świergolenie o nowym facecie :)))
Pozdrawiam - Aicha (rozwijajaąca się, skokowo co prawda, ale
zdecydowanie, od czasu separacji:))
====================================================
====
Aicho, Aicho:-)
O czym ja pisałem? Wyłącznie o tym, że pomiędzy Tobą a Twoim eksem istnieje
relacja ofiara- krzywdziciel. Istnieje- i istniała. Zrozumiałem, że zrobił
Ci on wiele złego (także córce). W Was istnieje (jak mi się przynajmniej
wydaje) sporo poczucie krzywdy, nienawiść do niego, a także zapewne jeszcze
wiele innych, głównie negatywnych emocji. Śmiem twierdzić, że w Tobie i
córeczce istnieje też sporo (mniej lub bardziej uświadomionego) żalu do
samych siebie i obwiniania siebie za różne rzeczy.
Sytuacja ta jest dla Was bardzo toksyczna, i niszczy Was (jak to działa i
czy działa na eksa- nie jest przedmiotem tego postu). Niszczy, niszczyć
będzie- w sensie dosłownym.
To moja opinia- nawet przekonanie, i o tym Ci pisałem. Chęć ochrzczenia
dziecka, syndrom opuszczonego gniazda, etc- nie komentowałem i raczej
komentować tego nie będę. Nawet się nad tym nie zastanawiałem- nic mi to nie
robi.
Piszę Ci o tym, bo mam taki pomysł, że wiele złych rzeczy, których być może
wcale nie wiążesz z tym, a zdarza się w Twoim życiu- ma właśnie swoje źródło
w negatywnych emocjach, które są w Tobie. Dobra wiadomość jest taka, że
możesz to co najmniej zatrzymać...Proces ten będzie pozytywnie zakończony
wtedy, kiedy Ty będziesz mogła bez żadnych negatywnych emocji spotkać się ze
swoim eksem- przede wszystkim bez lęku.
Tak to widzę...ale być może sama o tym wiesz?
--
Serdecznie pozdrawiam
Chiron
1. Znaleźć człowieka, z którym można porozmawiać nie wysłuchując banałów,
konowałów, idiotyzmów cwaniackich, łgarstw, fałszywych zapewnień, tanich
sprośności lub specjalistycznych bełkotów "fachowca", dla którego branżowe
wykształcenie plus umiejętność trzymania widelca jest całą jego kulturą,
kogoś bez płaskostopia mózgowego i bez lizusowskiej mentalności- to znaleźć
skarb.
- Waldemar Łysiak
2. Jedyna godna rzecz na świecie twórczość. A szczyt twórczości to tworzenie
siebie
Leopold Staff
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
97. Data: 2010-04-07 01:02:02
Temat: Re: A co to to, co Wy tak z tymi gwiazdkami (niby-ocenami)?Użytkownik "Chiron" napisał:
> Piszę Ci o tym, bo mam taki pomysł, że wiele złych rzeczy, których
> być może wcale nie wiążesz z tym, a zdarza się w Twoim życiu-
> ma właśnie swoje źródło w negatywnych emocjach, które są w Tobie.
> Dobra wiadomość jest taka, że możesz to co najmniej zatrzymać...
> Proces ten będzie pozytywnie zakończony wtedy, kiedy Ty będziesz
> mogła bez żadnych negatywnych emocji spotkać się ze
> swoim eksem- przede wszystkim bez lęku.
> Tak to widzę...ale być może sama o tym wiesz?
To nie całkiem tak. Między tym, co się działo przy jedynym po rozwodzie
spotkaniu (na które go wezwałam z powodu operacji dziecka) - pełna
kulturka, kawka, opowiadanie o pracy itp., a moimi rzeczywistymi
odczuciami na jego temat jest wielka przepaść. I nie jest to strach czy
lęk - raczej chęć dokonania zemsty. I nie, nie jest prawdą (niestety znów
muszę się odwołać do wszechwiedzącej Ixi), że byłam głupia, bo go nie
znałam. Ja go znałam doskonale. I wiedziałam do czego był zdolny - jeśli
chodzi o kwestie opuszczenia rodziny i traktowania później dziecka (co
poniekąd jest mi bardzo na rękę, bo nie musimy go oglądać). Natomiast nie
podejrzewałam go o tak chorobliwą zazdrość, bo dopóki byłam "posłuszna",
nie było jej nawet śladu. Poza tym od któregoś momentu dawno temu, mam
poczucie, że nie mogę traktować tego, co mówi i robi, serio. Czasem nawet
mam wrażenie, że gdyby nie było świadków tych zdarzeń, wyglądałoby to
bardziej na jakieś schizofreniczne majaki, tak mocno są pozbawione sensu
i logiki. A może tylko mnie się tak wydaje, a w rzeczywistości on
prowadzi swoją głupią i krótkowzroczną, ale jak dotąd skuteczną, grę,
dymając co i kogo się da i udając niewiniątko. No i znacznie bardziej
wierzę w to, że osiągnę spokój, kiedy go pobiję jego własną bronią, niż
gdybym miała to "przepracować". Może to potrwa dłużej, ale zamknięcie
rozdziału będzie skuteczniejsze. W każdym razie czuję, że jeszcze nie
skończyłam walki, a dobrze przygotowana walka to mój żywioł. Na
_szczerość_ z jego strony nie liczę od dawna.
--
Pozdrawiam - Aicha
Jakie to smutne, że niektóre kobiety nawet nie wiedzą,
iż mogą marzyć o tym, co inne robią z rozkoszą.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
98. Data: 2010-04-07 09:35:51
Temat: Re: A co to to, co Wy tak z tymi gwiazdkami (niby-ocenami)?Aicha pisze:
> nie było jej nawet śladu. Poza tym od któregoś momentu dawno temu, mam
> poczucie, że nie mogę traktować tego, co mówi i robi, serio. Czasem nawet
> mam wrażenie, że gdyby nie było świadków tych zdarzeń, wyglądałoby to
> bardziej na jakieś schizofreniczne majaki, tak mocno są pozbawione sensu
> i logiki.
Sorry, że się wtrącę, ale takie historie słyszałam i obserwuję z życia
niektórych dalszych i bliższych znajomych (a także rodziny), że wcale
mnie nie dziwi to, co powyżej napisałaś. Czasami faktycznie trudno
uwierzyć w to, co niektórzy faceci mają we łbach.
> dymając co i kogo się da i udając niewiniątko. No i znacznie bardziej
> wierzę w to, że osiągnę spokój, kiedy go pobiję jego własną bronią, niż
> gdybym miała to "przepracować". Może to potrwa dłużej, ale zamknięcie
> rozdziału będzie skuteczniejsze. W każdym razie czuję, że jeszcze nie
> skończyłam walki, a dobrze przygotowana walka to mój żywioł.
Nie szkoda Ci na to energii i życia?
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
99. Data: 2010-04-07 10:54:57
Temat: Re: A co to to, co Wy tak z tymi gwiazdkami (niby-ocenami)?Dnia Wed, 7 Apr 2010 03:02:02 +0200, Aicha napisał(a):
> I nie, nie jest prawdą (niestety znów
> muszę się odwołać do wszechwiedzącej Ixi), że byłam głupia, bo go nie
> znałam. Ja go znałam doskonale. I wiedziałam do czego był zdolny - jeśli
> chodzi o kwestie opuszczenia rodziny i traktowania później dziecka
I czyż czy to nie jest właśnie dowód innego, gorszego rodzaju głupoty? -
wyjść za kogoś, o kim się wie takie rzeczy, to trzeba być nap[rawdę... Tak
czy inaczej miałam rację, że genezą Twojej i dziecka obecnej sytuacji jest
głupota. zaznaczam - nie brak inteligencji, ale głupota rozumiana jako
pochopna decyzja na związek z człowiekiem, o którym się wie najgorsze.
Naraziłas siebie i późniejsze dziecko na to, co się potem stało, bo MUSIAŁO
się stać, sama się na to ZDECYDOWAŁAŚ.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
100. Data: 2010-04-07 12:00:25
Temat: Re: A co to to, co Wy tak z tymi gwiazdkami (niby-ocenami)?Ikselka pisze:
> wyjść za kogoś, o kim się wie takie rzeczy, to trzeba być nap[rawdę...
Zakochanym. To trochę inne uczucie, niż wyrachowanie i chęć nazywania
się żoną arystokraty.
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |