Data: 2010-11-18 12:34:18
Temat: Re: A od poniedzialku
Od: zażółcony <r...@x...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Lebowski" <lebowski@*****.net> napisał w wiadomości
news:ic320m$ol$1@speranza.aioe.org...
> Wyraznie pisalem, ze zaangazowanie przynajmniej jednego z partnerow, nawet
> niech to bedzie i znajoma czy przyjaciolka, mniejsza juz o nomenklature,
> ale to wlasnie *zaangazowanie* swiadczy o jakosci relacji.
> Natomiast brak zaangazowania o jej plytkosci.
... no i byłaby niezła zgoda, gdyby nie moje mocne poczucie,
że masz bardzo swoistą definicję 'zaangażowania w związku'.
Dla mnie np. 'zaangażowanie' to m.in. pewna otwartość (przy tworzeniu
podwalin związku) a potem trzymanie się ustaleń i otwartość,
kiedy coś nie styka, kiedy coś trzeba zmienić.
Oznacza to m.in., że otwartość jest potrzebna do tego, by sobie jasno
powiedzieć, czy interesuje nas np. wyłączność seksualna itp itd.
A potem się tego trzymamy. U Ciebie ten etap 'otwartości' w mojej
ocenie był, co tu dużo mówić - mało otwarty. Masz relację, która
daje satysfakcję, ale na pewno nie ma w niej tej otwartości,
a pod pojęciem 'zaangażowania w związek' rozumiesz m.in.
daleko posunięte działania majace na celu ukrywanie zdrady.
W 'języku potocznym' działania te oznaczają jednak coś
dokładnie odwrotnego: brak zaangażowania, unikanie zaangażowania,
rozproszenie, rozmienianie związku na drobne, angażowanie się 'poza'
a nie 'w'.
Oczywiście 'między innymi', z pewnością wiele twoich działań
na rzecz obecnego związku w pełni zasługuje na miano zaangażowania.
Tylko coś te podstawy jakieś takieś ...
|