Data: 2008-12-02 09:14:14
Temat: Re: Ale to juz bylo? - no to jeszcze raz.
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Mon, 1 Dec 2008 22:24:44 -0800 (PST), Hanka napisał(a):
> Jeski bedzie ku temu okazja, pogadamy za chwile, gdy juz przejdziesz
> swoje sciezki, swoje cierpienia i przezyjesz przynalezne Ci granty od
> tak zwanego losu.
> I wtedy, za chwile, bo 10, 15 czy 20 lat jest to jedna mala chwila,
> wtedy opowiesz mi o bolu, slepych zaulkach i wyparciu.
>
> Wyparcie.
Faktu zadawania smierci własnym dzieciom?
> Zrozumienie i akceptacja.
Jak wyżej.
> Porownaj te dwa pakiety.
Jednakowo paskudne.
Ale w jednym masz rację: widuję takie osoby po 10,15 czy 20 latach - nie ma
czego zazdrościć, bo ani śladu po dawnej buńczucznej "akceptacji" czy
naiwnym wyparciu - prawda dociera zawsze, do niektórych tylko później... i
wtedy nigdzie nie można sobie znaleźc spokojnego od wyrzutów miejsca.
Często jedynym i ostatnim, gdzie mozna znaleźć pociechę, staje się ławka w
kościele.
Dobre i to, bo niektórzy dopiero żegnając się ze światem stwierdzają, że
"spotkam moje wszystkie dzieci i poproszę o wybaczenie".
Tak jest najczęsciej.
|