| « poprzedni wątek | następny wątek » |
11. Data: 2011-03-09 18:48:11
Temat: Re: Ambiwalencja
medea napisał(a):
> W dniu 2011-03-08 23:18, Nemezis pisze:
> > Tak, towarzyszy mi rozdwojenie uczuďż˝, z jednej strony szlak mnie
> > trafia na religiant�w, z drugiej szkoda mi tej religii. Lub mo�na t�
> > religi� podzieli� na dojrza�o�� i niedojrza�o��. Po stronie
> > dojrza�o�ci s� ludzie, jest sumienie, jest serce, jest my�l g��boka ,
> > jest wi�, jest wolno��, mi�o��, decydowanie z wolnej woli. Po stronie
> > niedojrza�o�ci jest za�lepienie, jest nienawi��, ograniczenie, zerwane
> > wi�zi, brak wolnej woli, pogarda, ksenofobia i inne fobie,
> > zacietrzewienie, brak sumienia, ch��d emocjonalny, brak decydowania-
> > masochizm i projekcja braku niezdecydowania-sadyzm, projekcja
> > dziecinno�ci.
>
> Nie jeste� sam z tymi my�lami, glob.
>
> > Jezus by� przyk�adem dojrza�ego cz�owieka, kt�ry pozosta� wierny
swoim
> > przekonaniom i potrafi� o nich m�wi�, r�wnocze�nie zachowuj�c
postawďż˝
> > dialogu i wymiany my�li ze swoimi oponentami. Przy�wieca�a mu ch��
> > odkrywania prawdy, a nie pokonania przeciwnika i zniszczenia go w
> > sporze.
>
> A to powy�sze mi si� bardzo podoba.
> I dzi�ki za linka do Bartosia.
>
> Ewa
Można sobie po kolei wszystkie ewagelie przeczytać i to w taki sposób
że jedna i sobie odpocząć. Warto to wiedzieć ,przy ciągłym zalewaniu
grup przez różnych buraczków srających nienawiścią w imię wiary. Wiara
i kk jednak bardzo się rozeszły, z tego wszystkiego wychodzi wniosek
iż mamy obecnie z takimi samymi faryzeuszami doczynienia jacy zabili
Jezusa.....
Scena dzisiejszej Ewangelii jest dramatyczna. Faryzeusze zaczynają
kamienować Jezusa i wtedy On pyta ich: "Ukazałem wam wiele dobrych
czynów pochodzących od Ojca. Za który z tych czynów chcecie Mnie
ukamienować"?
W tym pytaniu Jezus chce odwołać się do naturalnego poczucia
sprawiedliwości swoich
oponentów: zwraca im uwagę, że przecież tyle dobra dokonał. Dlaczego
więc chcą go kamienować?
Oni mówią: "Bluźnisz". A Jezus sugeruje, by spojrzeli inaczej. Chce by
słowa o Bogu zrozumieli w nowym świetle. Mówi im: napisano w Prawie: ?
Bogami jesteście?. Ze strony Jezusa jest to prawie jak zabieg
erystyczny: bo przecież w Prawie nie jest na pewno powiedziane, że
człowiek
jest Bogiem.
Jednak Jezus chce swoich rozmówców nauczyć pewnej elastyczności w
myśleniu, adogmatyzmu. Uczy jak na różne sposoby można odczytywać tę
samą prawdę. Pokazuje, jak stare dogmaty rozumieć inaczej, w nowym
świetle. Chce zwrócić im uwagę, że przez swoje silne przekonanianie są
w stanie przyjąć nowej rzeczywistości. Pokazuje im, jak
fanatyczna wiara ich zaślepia, a nie otwiera na prawdę.
Jest więc wiara, która zaślepia i wiara, która otwiera człowieka na
prawdę. Jak je rozróżnić?
Jezus w rozmowie odwołuje się do faktów, do czynów których dokonywał.
Mówi, dlaczego nie wierzycie mi, skoro dokonuję takich czynów.
Kryterium jest więc proste: wiara prawdziwa otwiera na fakty, fałszywa
zamyka na rzeczywistość.
Przyjmowanie faktów do wiadomości to niekiedy ciężkie i trudne
zadanie. Jest trochę faktów w życiu każdego z nas, które są dla nas
niewygodne. Nie chcemy o tym słyszeć, nie chcemy mówić, a jak ktoś
mówi,to się denerwujemy.
Jednak, czy to w życiu czy to w kwestiach wiary, nie powinniśmy dla
ochrony swoich spraw, swoich interesów czy
utrwalonych poglądów zamykać oczy na fakty.
Faryzeusze nie chcieli przyjąć do wiadomości tego, co Jezus robił:a
zrobił wiele dobra i to dobra nadzwyczajnego. Oni odmawiają uznania
tego za prawdę, bo jest im to nie na rękę. Chcą z Jezusa zrobić
przestępcę, a nie dobrodzieja. Chcą dla niego kary, a nie nagrody i
podziękowania.
Oto niesprawiedliwość, która
dotyka niewinnego. Niewinny i działający bezinteresownie bywa na tym
świecie WIELKIM PODEJRZANYM. Ktoś powiedział, że właśnie
bezinteresowność jest tym, za co ludzie nie cierpią bliźniego. Bo kole
w oczy! Bycie bezinteresownym to jakby policzek dla tych, którzy żyją
dla własnych interesów i dla nich gotowi są nie przyjmować prawdy do
wiadomości.
Gdybyśmy zaś chcieli poddać analizie tę scenę z Ewangelii z użyciem
kategorii sumienia, wtedy moglibyśmy powiedzieć, że Jezus próbuje
budzić w faryzeuszach ich osobiste, niezależne od ideologii religijnej
poczucie dobra i zła.
To nie jedyna sytuacja w Ewangeliach, gdzie Jezus odwołuje się do tego
pierwotnego odczucia człowieka,
do jego poczucia sprawiedliwości. Chce dotrzeć do ludzkiej wrażliwości
zanim człowiek rozpocznie proces wyjaśniania rzeczywistości przy
pomocy wygodnych sobie kategorii.
To ciężkie zadanie ? kierować się własnym sumieniem. Nie móc
automatycznie polegać na czyimś autorytecie. Nie łatwo jest żyć, kiedy
nie istnieją wszystkie rozwiązania z góry podane i
trzeba samemu decydować.
A niestety nie istnieje algorytm poprawnych zachowań moralnych w
każdej dziedzinie. Nie ma procedury na każdą okoliczność.
Przynależność do grupy religijnej (bycie katolikiem, czy
protestantem), społecznej czy politycznej, nie daje automatycznie
gwarancji, że ma się rację z definicji.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
12. Data: 2011-03-09 19:02:39
Temat: Re: AmbiwalencjaTo jest sedno.
Religianci widzą w cierpieniu drogę do zbawienia i pozwalając się
krzyżować "czarnym kieckom" robią to samo innym uznając
takie działanie za _dobre_.
Dobre.
Niszczenie innych jest dobre: dzieci, dorosłych, w pierwszym rzędzie
tych, którzy sprawiają wrażenie, iż nie cierpią, są areligijnie zadowoleni,
niedopuszczalnie nadzbyt zdolni i chętni do tego wszystkiego do czego
nie są zdolni ~gnijący w niemocy cierpiętnicy... itd.
Taka jest religia krk i tacy są wierni krk.
Religia i "czarne kiecki" skutecznie wpajają i stoją na straży tej patologii,
znajdując swoich nieocenionych pomocników wśród swoich niewolników.
Są to ludzie patologiczni i patogenni.
Każdy kto do nich nie pasuje w odpowiednio wysokim stopniu, jest
realnie "na wylocie" z tej religii i niektórzy z nich doczekają takiego
momentu, który jak błysk, chwila, gdy pojmą w pełni, że maja z niej
spieprzać jak najszybciej i jak najdalej najlepiej bez żadnego oglądania
się za siebie.
Czyli faktyczna, rzeczywista dojrzałość ciągle jeszcze przed nimi.
I przed tobą też, glob.
--
CB
Użytkownik "Nemezis" <s...@g...com> napisał w wiadomości
news:3c4b7514-f874-4c97-ae00-eb7efaae9c10@22g2000prx
.googlegroups.com...
Można sobie po kolei wszystkie ewagelie przeczytać i to w taki sposób
że jedna i sobie odpocząć. Warto to wiedzieć ,przy ciągłym zalewaniu
grup przez różnych buraczków srających nienawiścią w imię wiary. Wiara
i kk jednak bardzo się rozeszły, z tego wszystkiego wychodzi wniosek
iż mamy obecnie z takimi samymi faryzeuszami doczynienia jacy zabili
Jezusa.....
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
13. Data: 2011-03-10 09:19:46
Temat: Re: Ambiwalencja
Użytkownik "Nemezis" <s...@g...com> napisał w wiadomości
news:46e4eb8f-f5e7-40f6-8b62-28024c6e5028@t19g2000pr
d.googlegroups.com...
Vilar napisał(a):
> U�ytkownik "Nemezis" <s...@g...com> napisa� w wiadomo�ci
> news:2eee004f-cfc5-405c-978c-99835722c621@w9g2000prg
.googlegroups.com...
> Tak, towarzyszy mi rozdwojenie uczuďż˝, z jednej strony szlak mnie
> trafia na religiant�w, z drugiej szkoda mi tej religii. Lub mo�na t�
> religi� podzieli� na dojrza�o�� i niedojrza�o��. Po
> stronie
> dojrza�o�ci s� ludzie, jest sumienie, jest serce, jest my�l
> g��boka ,
> jest wi�, jest wolno��, mi�o��, decydowanie z wolnej woli. Po
> stronie
> niedojrza�o�ci jest za�lepienie, jest nienawi��, ograniczenie,
> zerwane
> wi�zi, brak wolnej woli, pogarda, ksenofobia i inne fobie,
> zacietrzewienie, brak sumienia, ch��d emocjonalny, brak decydowania-
> masochizm i projekcja braku niezdecydowania-sadyzm, projekcja
> dziecinno�ci.
> Wrzuc� par� cytat�w i odsy�am do lektury, do dziej�w Jezusa i
> jak je
> rozumie�. Sami zobaczycie �e to nie ma nic wsp�lnego z obecnymi
> katolikami, jest odwrotno�ci�......
>
> To w�a�nie do�wiadczenie dobra pozwala nam na czynienie dobra wobec
> innych. Dobro zaznane mo�e by� odwzajemnione. Dopiero, gdy nauczymy
> si� przyja�ni, mo�emy przyja�nie odnosi� si� do ludzi,
> kt�rzy naszymi
> przyjaci�mi nie s�.
> Ta szczeg�lna wi� Jezusa z ka�dym cz�owiekiem wymaga refleksji,
> jako
> �e jest wzorem przyja�ni cz�owieka z Bogiem.
> Zobaczmy wi�c, �e jest ona ludzka, stworzona na ludzki spos�b. Jezus
> najwyra�niej nie domaga si� porzucenia cz�owiecze�stwa, przeciwnie
> im
> bardziej ludzcy jeste�my, tym, wydaje si�, bli�ej Boga stajemy.
> Je�li pokutuje gdzie� jeszcze fa�szywa ascetyczna duchowo��,
> �e trzeba
> wyprzeďż˝ siďż˝ wszystkiego, co ludzkie, by
> zbli�y� si� do tego, co boskie, nauka Jezusa i Jego postawa powinna
> by� swoistym memento. B�g sta� si� cz�owiekiem, aby ukaza�
> nam, co
> znaczy by� naprawd� ludzkim w codziennym �yciu. Wolnym od ideologii,
> wolnym od uprzedze�,co znaczy by� cz�owiekiem dla bli�niego.
> To w�a�nie jest owo Kr�lestwo, Kr�lestwo Jezusa. Jezus jest innym
> Kr�lem, ani�eli w�adcy tego �wiata, kt�rzy o w�adzy tylko
> my�l� i o
> w�adz� swoj� walcz�, pe�ni niepokoju jak d�ugo j� jeszcze
> zdo�aj�
> utrzymaďż˝.
> Kr�lestwo Jezusa jest - mo�na by powiedzie� - kr�lestwem
> rodzinnym.
> Wszyscy nale�� do rodziny. Wszyscy s� rodzin�. Ka�demu pom�c
> trzeba,
> jak rodzinie.
> Czy nie jest to pi�kne nauczanie?
> Czy nie stanowi ono dla nas w
> dalszym ci�gu wezwania? Czy jego sens nie mo�e by� dla nas
> �r�d�em
> mobilizacji? By� mo�e tak�e wezwaniem do refleksji nad tym, czy
> obco��
> wobec "nie-swoich" nie zago�ci�a ju� w naszych sercach. Czy nie
> dzielimy zbytnio ludzi na swoich i tych innych, obcych zapominaj�c o
> s�owach Jezusa:"Wszystko, co uczynili�cie jednemu z tych braci moich
> najmniejszych, Mnie�cie uczynili".
>
> Jezus m�wi�: "Poznajcie prawd�,a prawda was wyzwoli". Ujawnienie
> siďż˝
> prawdy w szczeg�lny spos�b wyzwala cz�owieka. Poznanie prawdy
> sprawia,
> i� cz�owiek staje si� zale�ny od prawdy, wchodz�c na drog�
> wyzwolenia
> od innych zale�no�ci i zniewole�. Dlatego w�a�nie Jezus wszed�
> w
> konflikt -powiedzieliby�my dzi� - z"urz�dem nauczycielskim"
> �wczesnego
> judaizmu: faryzeuszami i kap�anami �wi�tynnymi. W imi� prawdy.
> Nigdy
> te� nie stosowa� chwyt�w dyplomatycznych czy unik�w, by konflikt
> za�agodzi�. Nie broni� si�, gdy stan�� przed Pi�atem! Pytamy
> dlaczego?
> Albowiem unika� On wszelkiej gry o w�adz�, o wp�ywy czy si��
> w�asnego
> oddzia�ywania. By� nastawiony na �wiadectwo. I w tym pozostawa�
> wewn�trznie wolny.
>
>
> Tch�rzostwu i konformizmowi Jezus przeciwstawia� osobist� odwag�;
> bezczelno�ci i agresji przeciwnik�w - cicho�� i pokor�;postawie
> ucieczki od �wiata i ludzi - �ycie w otoczeniu przyjaci�; systemowi
> patriarchalnemu przeciwstawia� w�asny styl �ycia, w kt�rym
> traktowaďż˝
> kobiety jako r�wnych partner�w rozmowy, a nie jako w�asno��
> m�czyzny.
> Jezus by� przyk�adem dojrza�ego cz�owieka, kt�ry pozosta�
> wierny swoim
> przekonaniom i potrafi� o nich m�wi�, r�wnocze�nie zachowuj�c
> postawďż˝
> dialogu i wymiany my�li ze swoimi oponentami. Przy�wieca�a mu
> ch��
> odkrywania prawdy, a nie pokonania przeciwnika i zniszczenia go w
> sporze. Lektura Ewangelii pozwala nam dostrzec,�e bynajmniej Jezus nie
> by� kim� zacietrzewionym, kt�ry musi zawsze postawi� na swoim, by
> jego
> racja by�a na wierzchu. Nie by� szale�cem kusz�cym i
> prowokuj�cym
> w�adze. Nie szuka� �mierci, to ona przysz�a po Niego. Chcia�
> tylko
> pozosta� wierny sobie, prawdzie swojego �ycia. I to wzbudzi�o l�k,
> niepok�j, a p�niej tak�e irytacj�, w�ciek�o�� i
> mordercz� nienawi��.
> Postanowiono rozwi�za� ? problem Jezusa,? ostatecznie rozwi�za�
> kwestiďż˝? proroka z Nazaretu.
> Ludzkie �ycie pozostaje dramatem. Los Jezusa wpisuje si� w �w
> dramat.
> Jego nauczanie i postawa bynajmniej nie usuwajďż˝ tragicznego wymiaru
> �ycia. Je�li istnieje przypadek, to w�a�nie On dotkn�� Jezusa.
> Wydarzenia mog�y potoczy� si� inaczej, ale si� nie potoczy�y;
> je�li
> istnieje irracjonalna z�o�� ludzka, to ona dotkn�a Jezusa; je�li
> istnieje �mier� i nieszcz�cie, niesprawiedliwo�� i
> okrucie�stwo
> ludzi, Jezus ich do�wiadczy�; w ca�ym chaosie i bezsensie ludzkiej
> z�o�ci.
>
>
> http://tadeuszbartos.pl/02/etc.html
>
> ____
>
> Wow Globi�, super tekst. Dzi�ki wielkie.
>
> Z mojego punktu widzenia znajduje siďż˝ w nim odpowiedďż˝ (albo kilka
> odpowiedzi) na stawiane przez Ciebie pytania.
>
> Bo odpowiedzi� na brak niedojrza�o�ci, kt�ry tak Ci� wpienia,
> jest w�asnie
> dojrza�o�� - a przecie� dojrzewanie jest procesem, kt�remu
> podlega ka�dy z
> nas.
>
> Druga sprawa: "To w�a�nie do�wiadczenie dobra pozwala nam na
> czynienie dobra
> wobec innych." To bardzo wa�ne (dla mnie). Ci�ko mi jako� wymaga�
> dojrza�o�ci od os�b, kt�re nie mia�y �adnych wzorc�w. Sk�d
> majďż˝ wiedzieďż˝ jak
> wygl�da "normalne" (tu w rozumieniu tej normalno�ci, o kt�rej
> traktuje
> tekst) �ycie? No sk�d?
> I chwilowo nie bardzo wiem co z tym zrobiďż˝.
> Bo trywialnie za cienka jestem, �eby naprawiac innym dusze......
> Ale mog� poczestowa� herbat� i ciachem, c' nie? I spr�bowa� ...
> czegoďż˝ siďż˝
> od nich nauczyďż˝.
>
> MK
To skąpe wycinki , a kazania o Jezusie to cała bardzo fajna książka i
Bartoś też to podkreśla że Jezus to dojrzałość a kapłani , faryzeusze
zaślepieni dogmatami, to niedojrzałość i to widzimy w życiu jak
niedojrzałość społeczna , religijna ,na wszystkich syczy bo żyjesz nie
tak jak on chce , a spotyka się księży u których właśnie widzimy
dojrzałość i dialogowe podejście do bliźniego, czyli dojrzałość to
widok na człowieka, a to jak z nim postępujesz jest twoją drogą do
Boga. Niedojrzałość to ucieczka od człowieka i zasłanianie się
dogmatami, bo osoba niedojrzała nie umie żyć, czyli ktokolwiek naruszy
dogmat bo inaczej żyje, to nas taka niedojrzała osoba poszarpie jak
wściekły pies i to obecnie widzimy. Taka osoba jest odwrócona od Boga.
___
A wiesz Globku, że "zaczynałam" jako katoliczka? Ale nawiałam z kościoła jak
miałam.... 12 lat. Pewnie w wyniku ogólnego buntu (bo przecież nie dlatego,
że naczytałam się artykułów w Przekroju).
I szukając Boga trafiłam potem na protestant - taki traf.
(ale dowiedziałam się jakiś czas potem, że mój pra-pra dziadek i jego
rodzina [więc i moja] byli protestantami, więc poczułam się niejako
uprawniona do kontynuowania tradycji rodzinnej).
Mogę tylko podziękować swojej rodzinie, że nie próbowali ze mną walczyć,
tylko znosili te wszystkie moje wybryki.
Ale podpisuję się pod tym co tu piszesz.
Dorzuciłabym jeszcze ten przeklęty pragmatyzm, bo przecież organizacje
kościelne to wygodne synekurki - nalezy więc trzymac wiernych za gardło.
Czytaj: za kieszeń.
MK
PS. Czytałeś może Amerykańską Papiezycę by Esther Vilar?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
14. Data: 2011-03-10 11:17:59
Temat: Re: Ambiwalencja
Vilar napisał(a):
> U�ytkownik "Nemezis" <s...@g...com> napisa� w wiadomo�ci
> news:46e4eb8f-f5e7-40f6-8b62-28024c6e5028@t19g2000pr
d.googlegroups.com...
>
> Vilar napisaďż˝(a):
> > U�ytkownik "Nemezis" <s...@g...com> napisa� w wiadomo�ci
> > news:2eee004f-cfc5-405c-978c-99835722c621@w9g2000prg
.googlegroups.com...
> > Tak, towarzyszy mi rozdwojenie uczuďż˝, z jednej strony szlak mnie
> > trafia na religiant�w, z drugiej szkoda mi tej religii. Lub mo�na t�
> > religi� podzieli� na dojrza�o�� i niedojrza�o��. Po
> > stronie
> > dojrza�o�ci s� ludzie, jest sumienie, jest serce, jest my�l
> > g��boka ,
> > jest wi�, jest wolno��, mi�o��, decydowanie z wolnej woli. Po
> > stronie
> > niedojrza�o�ci jest za�lepienie, jest nienawi��, ograniczenie,
> > zerwane
> > wi�zi, brak wolnej woli, pogarda, ksenofobia i inne fobie,
> > zacietrzewienie, brak sumienia, ch��d emocjonalny, brak decydowania-
> > masochizm i projekcja braku niezdecydowania-sadyzm, projekcja
> > dziecinno�ci.
> > Wrzuc� par� cytat�w i odsy�am do lektury, do dziej�w Jezusa i
> > jak je
> > rozumie�. Sami zobaczycie �e to nie ma nic wsp�lnego z obecnymi
> > katolikami, jest odwrotno�ci�......
> >
> > To w�a�nie do�wiadczenie dobra pozwala nam na czynienie dobra wobec
> > innych. Dobro zaznane mo�e by� odwzajemnione. Dopiero, gdy nauczymy
> > si� przyja�ni, mo�emy przyja�nie odnosi� si� do ludzi,
> > kt�rzy naszymi
> > przyjaci�mi nie s�.
> > Ta szczeg�lna wi� Jezusa z ka�dym cz�owiekiem wymaga refleksji,
> > jako
> > �e jest wzorem przyja�ni cz�owieka z Bogiem.
> > Zobaczmy wi�c, �e jest ona ludzka, stworzona na ludzki spos�b. Jezus
> > najwyra�niej nie domaga si� porzucenia cz�owiecze�stwa, przeciwnie
> > im
> > bardziej ludzcy jeste�my, tym, wydaje si�, bli�ej Boga stajemy.
> > Je�li pokutuje gdzie� jeszcze fa�szywa ascetyczna duchowo��,
> > �e trzeba
> > wyprzeďż˝ siďż˝ wszystkiego, co ludzkie, by
> > zbli�y� si� do tego, co boskie, nauka Jezusa i Jego postawa powinna
> > by� swoistym memento. B�g sta� si� cz�owiekiem, aby ukaza�
> > nam, co
> > znaczy by� naprawd� ludzkim w codziennym �yciu. Wolnym od ideologii,
> > wolnym od uprzedze�,co znaczy by� cz�owiekiem dla bli�niego.
> > To w�a�nie jest owo Kr�lestwo, Kr�lestwo Jezusa. Jezus jest innym
> > Kr�lem, ani�eli w�adcy tego �wiata, kt�rzy o w�adzy tylko
> > my�l� i o
> > w�adz� swoj� walcz�, pe�ni niepokoju jak d�ugo j� jeszcze
> > zdo�aj�
> > utrzymaďż˝.
> > Kr�lestwo Jezusa jest - mo�na by powiedzie� - kr�lestwem
> > rodzinnym.
> > Wszyscy nale�� do rodziny. Wszyscy s� rodzin�. Ka�demu pom�c
> > trzeba,
> > jak rodzinie.
> > Czy nie jest to pi�kne nauczanie?
> > Czy nie stanowi ono dla nas w
> > dalszym ci�gu wezwania? Czy jego sens nie mo�e by� dla nas
> > �r�d�em
> > mobilizacji? By� mo�e tak�e wezwaniem do refleksji nad tym, czy
> > obco��
> > wobec "nie-swoich" nie zago�ci�a ju� w naszych sercach. Czy nie
> > dzielimy zbytnio ludzi na swoich i tych innych, obcych zapominaj�c o
> > s�owach Jezusa:"Wszystko, co uczynili�cie jednemu z tych braci moich
> > najmniejszych, Mnie�cie uczynili".
> >
> > Jezus m�wi�: "Poznajcie prawd�,a prawda was wyzwoli". Ujawnienie
> > siďż˝
> > prawdy w szczeg�lny spos�b wyzwala cz�owieka. Poznanie prawdy
> > sprawia,
> > i� cz�owiek staje si� zale�ny od prawdy, wchodz�c na drog�
> > wyzwolenia
> > od innych zale�no�ci i zniewole�. Dlatego w�a�nie Jezus wszed�
> > w
> > konflikt -powiedzieliby�my dzi� - z"urz�dem nauczycielskim"
> > �wczesnego
> > judaizmu: faryzeuszami i kap�anami �wi�tynnymi. W imi� prawdy.
> > Nigdy
> > te� nie stosowa� chwyt�w dyplomatycznych czy unik�w, by konflikt
> > za�agodzi�. Nie broni� si�, gdy stan�� przed Pi�atem! Pytamy
> > dlaczego?
> > Albowiem unika� On wszelkiej gry o w�adz�, o wp�ywy czy si��
> > w�asnego
> > oddzia�ywania. By� nastawiony na �wiadectwo. I w tym pozostawa�
> > wewn�trznie wolny.
> >
> >
> > Tch�rzostwu i konformizmowi Jezus przeciwstawia� osobist� odwag�;
> > bezczelno�ci i agresji przeciwnik�w - cicho�� i pokor�;postawie
> > ucieczki od �wiata i ludzi - �ycie w otoczeniu przyjaci�; systemowi
> > patriarchalnemu przeciwstawia� w�asny styl �ycia, w kt�rym
> > traktowaďż˝
> > kobiety jako r�wnych partner�w rozmowy, a nie jako w�asno��
> > m�czyzny.
> > Jezus by� przyk�adem dojrza�ego cz�owieka, kt�ry pozosta�
> > wierny swoim
> > przekonaniom i potrafi� o nich m�wi�, r�wnocze�nie zachowuj�c
> > postawďż˝
> > dialogu i wymiany my�li ze swoimi oponentami. Przy�wieca�a mu
> > ch��
> > odkrywania prawdy, a nie pokonania przeciwnika i zniszczenia go w
> > sporze. Lektura Ewangelii pozwala nam dostrzec,�e bynajmniej Jezus nie
> > by� kim� zacietrzewionym, kt�ry musi zawsze postawi� na swoim, by
> > jego
> > racja by�a na wierzchu. Nie by� szale�cem kusz�cym i
> > prowokuj�cym
> > w�adze. Nie szuka� �mierci, to ona przysz�a po Niego. Chcia�
> > tylko
> > pozosta� wierny sobie, prawdzie swojego �ycia. I to wzbudzi�o l�k,
> > niepok�j, a p�niej tak�e irytacj�, w�ciek�o�� i
> > mordercz� nienawi��.
> > Postanowiono rozwi�za� ? problem Jezusa,? ostatecznie rozwi�za�
> > kwestiďż˝? proroka z Nazaretu.
> > Ludzkie �ycie pozostaje dramatem. Los Jezusa wpisuje si� w �w
> > dramat.
> > Jego nauczanie i postawa bynajmniej nie usuwajďż˝ tragicznego wymiaru
> > �ycia. Je�li istnieje przypadek, to w�a�nie On dotkn�� Jezusa.
> > Wydarzenia mog�y potoczy� si� inaczej, ale si� nie potoczy�y;
> > je�li
> > istnieje irracjonalna z�o�� ludzka, to ona dotkn�a Jezusa; je�li
> > istnieje �mier� i nieszcz�cie, niesprawiedliwo�� i
> > okrucie�stwo
> > ludzi, Jezus ich do�wiadczy�; w ca�ym chaosie i bezsensie ludzkiej
> > z�o�ci.
> >
> >
> > http://tadeuszbartos.pl/02/etc.html
> >
> > ____
> >
> > Wow Globi�, super tekst. Dzi�ki wielkie.
> >
> > Z mojego punktu widzenia znajduje siďż˝ w nim odpowiedďż˝ (albo kilka
> > odpowiedzi) na stawiane przez Ciebie pytania.
> >
> > Bo odpowiedzi� na brak niedojrza�o�ci, kt�ry tak Ci� wpienia,
> > jest w�asnie
> > dojrza�o�� - a przecie� dojrzewanie jest procesem, kt�remu
> > podlega ka�dy z
> > nas.
> >
> > Druga sprawa: "To w�a�nie do�wiadczenie dobra pozwala nam na
> > czynienie dobra
> > wobec innych." To bardzo wa�ne (dla mnie). Ci�ko mi jako� wymaga�
> > dojrza�o�ci od os�b, kt�re nie mia�y �adnych wzorc�w. Sk�d
> > majďż˝ wiedzieďż˝ jak
> > wygl�da "normalne" (tu w rozumieniu tej normalno�ci, o kt�rej
> > traktuje
> > tekst) �ycie? No sk�d?
> > I chwilowo nie bardzo wiem co z tym zrobiďż˝.
> > Bo trywialnie za cienka jestem, �eby naprawiac innym dusze......
> > Ale mog� poczestowa� herbat� i ciachem, c' nie? I spr�bowa� ...
> > czegoďż˝ siďż˝
> > od nich nauczyďż˝.
> >
> > MK
>
> To sk�pe wycinki , a kazania o Jezusie to ca�a bardzo fajna ksi��ka i
> Barto� te� to podkre�la �e Jezus to dojrza�o�� a kap�ani ,
faryzeusze
> za�lepieni dogmatami, to niedojrza�o�� i to widzimy w �yciu jak
> niedojrza�o�� spo�eczna , religijna ,na wszystkich syczy bo �yjesz nie
> tak jak on chce , a spotyka si� ksi�y u kt�rych w�a�nie widzimy
> dojrza�o�� i dialogowe podej�cie do bli�niego, czyli dojrza�o�� to
> widok na cz�owieka, a to jak z nim post�pujesz jest twoj� drog� do
> Boga. Niedojrza�o�� to ucieczka od cz�owieka i zas�anianie si�
> dogmatami, bo osoba niedojrza�a nie umie �y�, czyli ktokolwiek naruszy
> dogmat bo inaczej �yje, to nas taka niedojrza�a osoba poszarpie jak
> w�ciek�y pies i to obecnie widzimy. Taka osoba jest odwr�cona od Boga.
> ___
>
> A wiesz Globku, �e "zaczyna�am" jako katoliczka? Ale nawia�am z ko�cio�a
jak
> mia�am.... 12 lat. Pewnie w wyniku og�lnego buntu (bo przecie� nie dlatego,
> �e naczyta�am si� artyku��w w Przekroju).
> I szukaj�c Boga trafi�am potem na protestant - taki traf.
> (ale dowiedzia�am si� jaki� czas potem, �e m�j pra-pra dziadek i jego
> rodzina [wi�c i moja] byli protestantami, wi�c poczu�am si� niejako
> uprawniona do kontynuowania tradycji rodzinnej).
>
> Mog� tylko podzi�kowa� swojej rodzinie, �e nie pr�bowali ze mn�
walczyďż˝,
> tylko znosili te wszystkie moje wybryki.
>
> Ale podpisujďż˝ siďż˝ pod tym co tu piszesz.
> Dorzuci�abym jeszcze ten przekl�ty pragmatyzm, bo przecie� organizacje
> ko�cielne to wygodne synekurki - nalezy wi�c trzymac wiernych za gard�o.
> Czytaj: za kieszeďż˝.
>
> MK
>
> PS. Czyta�e� mo�e Ameryka�sk� Papiezyc� by Esther Vilar?
Ja przed pisaniem na grupach aż tak strasznie źle nie byłem nastawiony
do katolicyzmu, dopiero ta nienawiść , ten fałsz, ta agresja, to
wynaturzenie, to poniżenie sprawiło, że gdybym został prezydentem
pozabijałbym to robactwo. Po prostu rzadko w życiu miałem doczynienia
z katolikami, w szkole katolicyzm się kończy w 1 LO, po tym jak
człowiek się dowiaduje do czego prowadził na histori i na polskim.
Najpierw były scesje na biologi i histori i nawet nie chcieli
chodzić, ale na polski też musieliby przestać, więc zaczeli rozumieć w
końcu jakie to zło i skończyła się nerwowa atmosfera w szkole..No i
własne problemy mnie odrzuciły od problemów społecznych, czasem
gadałem o aborcji, że to krzywdzenie kobiet i mnie to wpieniało z
jakimś napotkańcem, albo bezdomni na przystankch mnie wnerwiali, bo
czując się odrzuceni byli wielkimi katolikami . Wiedza którą nabyłem,
bo kk został dawno skompromitowany była ale raczej leżała odłogiem,
nawet myślałem że wiara wyciągneła wnioski ze swoich błędów. Ale teraz
widzę że patologia w kk ponad wszystko.Natychmiast przypomina mi się
wiedza szkolna gdy widzę jak powtarzają wynaturzenia i tekst
gombrowicza, ....że takich katoli to co mądrzejszy ksiądz to z kijem
ganiał, bo pusto we łbie, próżność z pustoty wielka, a w bicze
ludzkości się bawią i też gombrowicz to rozbijał na dojrzałych i
niedojrzałych katolików.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
15. Data: 2011-03-10 12:13:13
Temat: Re: Ambiwalencja
Użytkownik "Nemezis" <s...@g...com> napisał w wiadomości
news:2b93251a-65fa-4443-8f3d-9a6a0dd9935f@j9g2000prj
.googlegroups.com...
Vilar napisał(a):
> U�ytkownik "Nemezis" <s...@g...com> napisa� w wiadomo�ci
> news:46e4eb8f-f5e7-40f6-8b62-28024c6e5028@t19g2000pr
d.googlegroups.com...
>
> Vilar napisaďż˝(a):
> > U�ytkownik "Nemezis" <s...@g...com> napisa� w
> > wiadomo�ci
> > news:2eee004f-cfc5-405c-978c-99835722c621@w9g2000prg
.googlegroups.com...
> > Tak, towarzyszy mi rozdwojenie uczuďż˝, z jednej strony szlak mnie
> > trafia na religiant�w, z drugiej szkoda mi tej religii. Lub mo�na
> > tďż˝
> > religi� podzieli� na dojrza�o�� i niedojrza�o��. Po
> > stronie
> > dojrza�o�ci s� ludzie, jest sumienie, jest serce, jest my�l
> > g��boka ,
> > jest wi�, jest wolno��, mi�o��, decydowanie z wolnej woli.
> > Po
> > stronie
> > niedojrza�o�ci jest za�lepienie, jest nienawi��, ograniczenie,
> > zerwane
> > wi�zi, brak wolnej woli, pogarda, ksenofobia i inne fobie,
> > zacietrzewienie, brak sumienia, ch��d emocjonalny, brak decydowania-
> > masochizm i projekcja braku niezdecydowania-sadyzm, projekcja
> > dziecinno�ci.
> > Wrzuc� par� cytat�w i odsy�am do lektury, do dziej�w Jezusa i
> > jak je
> > rozumie�. Sami zobaczycie �e to nie ma nic wsp�lnego z obecnymi
> > katolikami, jest odwrotno�ci�......
> >
> > To w�a�nie do�wiadczenie dobra pozwala nam na czynienie dobra
> > wobec
> > innych. Dobro zaznane mo�e by� odwzajemnione. Dopiero, gdy nauczymy
> > si� przyja�ni, mo�emy przyja�nie odnosi� si� do ludzi,
> > kt�rzy naszymi
> > przyjaci�mi nie s�.
> > Ta szczeg�lna wi� Jezusa z ka�dym cz�owiekiem wymaga refleksji,
> > jako
> > �e jest wzorem przyja�ni cz�owieka z Bogiem.
> > Zobaczmy wi�c, �e jest ona ludzka, stworzona na ludzki spos�b.
> > Jezus
> > najwyra�niej nie domaga si� porzucenia cz�owiecze�stwa,
> > przeciwnie
> > im
> > bardziej ludzcy jeste�my, tym, wydaje si�, bli�ej Boga stajemy.
> > Je�li pokutuje gdzie� jeszcze fa�szywa ascetyczna duchowo��,
> > �e trzeba
> > wyprzeďż˝ siďż˝ wszystkiego, co ludzkie, by
> > zbli�y� si� do tego, co boskie, nauka Jezusa i Jego postawa
> > powinna
> > by� swoistym memento. B�g sta� si� cz�owiekiem, aby ukaza�
> > nam, co
> > znaczy by� naprawd� ludzkim w codziennym �yciu. Wolnym od
> > ideologii,
> > wolnym od uprzedze�,co znaczy by� cz�owiekiem dla bli�niego.
> > To w�a�nie jest owo Kr�lestwo, Kr�lestwo Jezusa. Jezus jest
> > innym
> > Kr�lem, ani�eli w�adcy tego �wiata, kt�rzy o w�adzy tylko
> > my�l� i o
> > w�adz� swoj� walcz�, pe�ni niepokoju jak d�ugo j� jeszcze
> > zdo�aj�
> > utrzymaďż˝.
> > Kr�lestwo Jezusa jest - mo�na by powiedzie� - kr�lestwem
> > rodzinnym.
> > Wszyscy nale�� do rodziny. Wszyscy s� rodzin�. Ka�demu pom�c
> > trzeba,
> > jak rodzinie.
> > Czy nie jest to pi�kne nauczanie?
> > Czy nie stanowi ono dla nas w
> > dalszym ci�gu wezwania? Czy jego sens nie mo�e by� dla nas
> > �r�d�em
> > mobilizacji? By� mo�e tak�e wezwaniem do refleksji nad tym, czy
> > obco��
> > wobec "nie-swoich" nie zago�ci�a ju� w naszych sercach. Czy nie
> > dzielimy zbytnio ludzi na swoich i tych innych, obcych zapominaj�c o
> > s�owach Jezusa:"Wszystko, co uczynili�cie jednemu z tych braci moich
> > najmniejszych, Mnie�cie uczynili".
> >
> > Jezus m�wi�: "Poznajcie prawd�,a prawda was wyzwoli". Ujawnienie
> > siďż˝
> > prawdy w szczeg�lny spos�b wyzwala cz�owieka. Poznanie prawdy
> > sprawia,
> > i� cz�owiek staje si� zale�ny od prawdy, wchodz�c na drog�
> > wyzwolenia
> > od innych zale�no�ci i zniewole�. Dlatego w�a�nie Jezus
> > wszedďż˝
> > w
> > konflikt -powiedzieliby�my dzi� - z"urz�dem nauczycielskim"
> > �wczesnego
> > judaizmu: faryzeuszami i kap�anami �wi�tynnymi. W imi� prawdy.
> > Nigdy
> > te� nie stosowa� chwyt�w dyplomatycznych czy unik�w, by konflikt
> > za�agodzi�. Nie broni� si�, gdy stan�� przed Pi�atem!
> > Pytamy
> > dlaczego?
> > Albowiem unika� On wszelkiej gry o w�adz�, o wp�ywy czy si��
> > w�asnego
> > oddzia�ywania. By� nastawiony na �wiadectwo. I w tym pozostawa�
> > wewn�trznie wolny.
> >
> >
> > Tch�rzostwu i konformizmowi Jezus przeciwstawia� osobist�
> > odwagďż˝;
> > bezczelno�ci i agresji przeciwnik�w - cicho�� i
> > pokorďż˝;postawie
> > ucieczki od �wiata i ludzi - �ycie w otoczeniu przyjaci�;
> > systemowi
> > patriarchalnemu przeciwstawia� w�asny styl �ycia, w kt�rym
> > traktowaďż˝
> > kobiety jako r�wnych partner�w rozmowy, a nie jako w�asno��
> > m�czyzny.
> > Jezus by� przyk�adem dojrza�ego cz�owieka, kt�ry pozosta�
> > wierny swoim
> > przekonaniom i potrafi� o nich m�wi�, r�wnocze�nie
> > zachowuj�c
> > postawďż˝
> > dialogu i wymiany my�li ze swoimi oponentami. Przy�wieca�a mu
> > ch��
> > odkrywania prawdy, a nie pokonania przeciwnika i zniszczenia go w
> > sporze. Lektura Ewangelii pozwala nam dostrzec,�e bynajmniej Jezus nie
> > by� kim� zacietrzewionym, kt�ry musi zawsze postawi� na swoim,
> > by
> > jego
> > racja by�a na wierzchu. Nie by� szale�cem kusz�cym i
> > prowokuj�cym
> > w�adze. Nie szuka� �mierci, to ona przysz�a po Niego. Chcia�
> > tylko
> > pozosta� wierny sobie, prawdzie swojego �ycia. I to wzbudzi�o
> > l�k,
> > niepok�j, a p�niej tak�e irytacj�, w�ciek�o�� i
> > mordercz� nienawi��.
> > Postanowiono rozwi�za� ? problem Jezusa,? ostatecznie rozwi�za�
> > kwestiďż˝? proroka z Nazaretu.
> > Ludzkie �ycie pozostaje dramatem. Los Jezusa wpisuje si� w �w
> > dramat.
> > Jego nauczanie i postawa bynajmniej nie usuwajďż˝ tragicznego wymiaru
> > �ycia. Je�li istnieje przypadek, to w�a�nie On dotkn��
> > Jezusa.
> > Wydarzenia mog�y potoczy� si� inaczej, ale si� nie potoczy�y;
> > je�li
> > istnieje irracjonalna z�o�� ludzka, to ona dotkn�a Jezusa;
> > je�li
> > istnieje �mier� i nieszcz�cie, niesprawiedliwo�� i
> > okrucie�stwo
> > ludzi, Jezus ich do�wiadczy�; w ca�ym chaosie i bezsensie ludzkiej
> > z�o�ci.
> >
> >
> > http://tadeuszbartos.pl/02/etc.html
> >
> > ____
> >
> > Wow Globi�, super tekst. Dzi�ki wielkie.
> >
> > Z mojego punktu widzenia znajduje siďż˝ w nim odpowiedďż˝ (albo kilka
> > odpowiedzi) na stawiane przez Ciebie pytania.
> >
> > Bo odpowiedzi� na brak niedojrza�o�ci, kt�ry tak Ci� wpienia,
> > jest w�asnie
> > dojrza�o�� - a przecie� dojrzewanie jest procesem, kt�remu
> > podlega ka�dy z
> > nas.
> >
> > Druga sprawa: "To w�a�nie do�wiadczenie dobra pozwala nam na
> > czynienie dobra
> > wobec innych." To bardzo wa�ne (dla mnie). Ci�ko mi jako�
> > wymagaďż˝
> > dojrza�o�ci od os�b, kt�re nie mia�y �adnych wzorc�w.
> > Sk�d
> > majďż˝ wiedzieďż˝ jak
> > wygl�da "normalne" (tu w rozumieniu tej normalno�ci, o kt�rej
> > traktuje
> > tekst) �ycie? No sk�d?
> > I chwilowo nie bardzo wiem co z tym zrobiďż˝.
> > Bo trywialnie za cienka jestem, �eby naprawiac innym dusze......
> > Ale mog� poczestowa� herbat� i ciachem, c' nie? I spr�bowa�
> > ...
> > czegoďż˝ siďż˝
> > od nich nauczyďż˝.
> >
> > MK
>
> To sk�pe wycinki , a kazania o Jezusie to ca�a bardzo fajna
> ksi��ka i
> Barto� te� to podkre�la �e Jezus to dojrza�o�� a kap�ani ,
> faryzeusze
> za�lepieni dogmatami, to niedojrza�o�� i to widzimy w �yciu jak
> niedojrza�o�� spo�eczna , religijna ,na wszystkich syczy bo
> �yjesz nie
> tak jak on chce , a spotyka si� ksi�y u kt�rych w�a�nie widzimy
> dojrza�o�� i dialogowe podej�cie do bli�niego, czyli
> dojrza�o�� to
> widok na cz�owieka, a to jak z nim post�pujesz jest twoj� drog� do
> Boga. Niedojrza�o�� to ucieczka od cz�owieka i zas�anianie si�
> dogmatami, bo osoba niedojrza�a nie umie �y�, czyli ktokolwiek
> naruszy
> dogmat bo inaczej �yje, to nas taka niedojrza�a osoba poszarpie jak
> w�ciek�y pies i to obecnie widzimy. Taka osoba jest odwr�cona od
> Boga.
> ___
>
> A wiesz Globku, �e "zaczyna�am" jako katoliczka? Ale nawia�am z
> ko�cio�a jak
> mia�am.... 12 lat. Pewnie w wyniku og�lnego buntu (bo przecie� nie
> dlatego,
> �e naczyta�am si� artyku��w w Przekroju).
> I szukaj�c Boga trafi�am potem na protestant - taki traf.
> (ale dowiedzia�am si� jaki� czas potem, �e m�j pra-pra dziadek i
> jego
> rodzina [wi�c i moja] byli protestantami, wi�c poczu�am si�
> niejako
> uprawniona do kontynuowania tradycji rodzinnej).
>
> Mog� tylko podzi�kowa� swojej rodzinie, �e nie pr�bowali ze
> mnďż˝ walczyďż˝,
> tylko znosili te wszystkie moje wybryki.
>
> Ale podpisujďż˝ siďż˝ pod tym co tu piszesz.
> Dorzuci�abym jeszcze ten przekl�ty pragmatyzm, bo przecie�
> organizacje
> ko�cielne to wygodne synekurki - nalezy wi�c trzymac wiernych za
> gard�o.
> Czytaj: za kieszeďż˝.
>
> MK
>
> PS. Czyta�e� mo�e Ameryka�sk� Papiezyc� by Esther Vilar?
Ja przed pisaniem na grupach aż tak strasznie źle nie byłem nastawiony
do katolicyzmu, dopiero ta nienawiść , ten fałsz, ta agresja, to
wynaturzenie, to poniżenie sprawiło, że gdybym został prezydentem
pozabijałbym to robactwo. Po prostu rzadko w życiu miałem doczynienia
z katolikami, w szkole katolicyzm się kończy w 1 LO, po tym jak
człowiek się dowiaduje do czego prowadził na histori i na polskim.
Najpierw były scesje na biologi i histori i nawet nie chcieli
chodzić, ale na polski też musieliby przestać, więc zaczeli rozumieć w
końcu jakie to zło i skończyła się nerwowa atmosfera w szkole..No i
własne problemy mnie odrzuciły od problemów społecznych, czasem
gadałem o aborcji, że to krzywdzenie kobiet i mnie to wpieniało z
jakimś napotkańcem, albo bezdomni na przystankch mnie wnerwiali, bo
czując się odrzuceni byli wielkimi katolikami . Wiedza którą nabyłem,
bo kk został dawno skompromitowany była ale raczej leżała odłogiem,
nawet myślałem że wiara wyciągneła wnioski ze swoich błędów. Ale teraz
widzę że patologia w kk ponad wszystko.Natychmiast przypomina mi się
wiedza szkolna gdy widzę jak powtarzają wynaturzenia i tekst
gombrowicza, ....że takich katoli to co mądrzejszy ksiądz to z kijem
ganiał, bo pusto we łbie, próżność z pustoty wielka, a w bicze
ludzkości się bawią i też gombrowicz to rozbijał na dojrzałych i
niedojrzałych katolików.
___
A wiesz, że chciałam wziąć ślub w kościele katolickim? Ale nam nie dali -
obydwoje nie czuliśmy się katolikami.
I chyba dobrze.... Jak widać.
MK
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
16. Data: 2011-03-10 14:18:31
Temat: Re: Ambiwalencja
Vilar
Ja mam inne podejście, chociaż ślub nie brałem, bardzo spodobała mi
się postawa znajomej psycholodzki klinicznej. Która po prostu
stwierdziła że związek to decyzja dwojga ludzi i to jest dziecinne by
związek swój uzależniać od kogoś kto nagle stwierdza-- teraz możecie
być parą. To jest tak jakby ci ludzie nie bardzo potrafili sami
sformułować swojej decyzji o związku, ale są na tyle niedojrzali że
sięgają po kogoś kto im ten związek scementuje za nich. Uważała że to
jest jeden z powodów rozwodów w związku.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
17. Data: 2011-03-10 14:28:16
Temat: Re: Ambiwalencja
Użytkownik "Nemezis" <s...@g...com> napisał w wiadomości
news:87371524-b35c-47cd-b149-b493b6ebd74e@22g2000prx
.googlegroups.com...
Vilar
Ja mam inne podejście, chociaż ślub nie brałem, bardzo spodobała mi
się postawa znajomej psycholodzki klinicznej. Która po prostu
stwierdziła że związek to decyzja dwojga ludzi i to jest dziecinne by
związek swój uzależniać od kogoś kto nagle stwierdza-- teraz możecie
być parą. To jest tak jakby ci ludzie nie bardzo potrafili sami
sformułować swojej decyzji o związku, ale są na tyle niedojrzali że
sięgają po kogoś kto im ten związek scementuje za nich. Uważała że to
jest jeden z powodów rozwodów w związku.
_____
Wiesz co?
Doceniam wagę rytuałów.
Są ważne dla nas samych i dla naszych bliskich.
MK
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
18. Data: 2011-03-10 14:48:08
Temat: Re: Ambiwalencja
Vilar napisał(a):
> U�ytkownik "Nemezis" <s...@g...com> napisa� w wiadomo�ci
> news:87371524-b35c-47cd-b149-b493b6ebd74e@22g2000prx
.googlegroups.com...
>
> Vilar
> Ja mam inne podej�cie, chocia� �lub nie bra�em, bardzo spodoba�a mi
> si� postawa znajomej psycholodzki klinicznej. Kt�ra po prostu
> stwierdzi�a �e zwi�zek to decyzja dwojga ludzi i to jest dziecinne by
> zwi�zek sw�j uzale�nia� od kogo� kto nagle stwierdza-- teraz mo�ecie
> byďż˝ parďż˝. To jest tak jakby ci ludzie nie bardzo potrafili sami
> sformu�owa� swojej decyzji o zwi�zku, ale s� na tyle niedojrzali �e
> si�gaj� po kogo� kto im ten zwi�zek scementuje za nich. Uwa�a�a �e to
> jest jeden z powod�w rozwod�w w zwi�zku.
>
> _____
>
> Wiesz co?
> Doceniam wag� rytua��w.
> S� wa�ne dla nas samych i dla naszych bliskich.
>
> MK
A ja uważam, że Ślub to jest wchodzenie z buciorami do miłości dwojga
ludzi. Za komuny jeszcze konkubinat uważany był za coś złego i raczej
kobiety się piętnowało z tego powodu. Ale oni w swoim związku naprawdę
szukali relacji wbrew naporowi społeczeństwa. Czyli nie to że Ślub
uświęca i dajemy sobie spokój, tylko to że my dbamy o siebie, bo jest
to nasz związek. Mnie kiedyś jęzor do ziemi upadł, jak ich zobaczyłem
razem na ulicy. Zachowywali się jak obcy ludzie , a to znowu było
buntem do tego że pary na ulicy trzymają się za ręce i wciskają w
siebie. Oni nie trzymali się za ręce i każdy zachowawał się jakby nie
byli parą i to mnie uderzyło, bo znowu mieli rację, gdyż niezasłaniali
sobie widoku nawzajem. W tym znaczeniu, że godzili się że każdy jest
indywidum w związku i nie chce ci narzucać swoich oczekiwać, akceptuje
twoje '' JA'' .Dawali sobie przestrzeń, nie ograniczali się nawzajem.
Bo ludzie narzucają sobie jaki ty masz być i niepozwalają na '' ja'' w
związku, a to '' ja'' przecież wzbogaca miłość.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
19. Data: 2011-03-10 17:27:57
Temat: Re: Ambiwalencja
Użytkownik "Nemezis" <s...@g...com> napisał w wiadomości
news:0baa6db9-5b76-44f4-b8bd-c18d6a43d224@17g2000prr
.googlegroups.com...
Vilar napisał(a):
> U�ytkownik "Nemezis" <s...@g...com> napisa� w wiadomo�ci
> news:87371524-b35c-47cd-b149-b493b6ebd74e@22g2000prx
.googlegroups.com...
>
> Vilar
> Ja mam inne podej�cie, chocia� �lub nie bra�em, bardzo spodoba�a
> mi
> si� postawa znajomej psycholodzki klinicznej. Kt�ra po prostu
> stwierdzi�a �e zwi�zek to decyzja dwojga ludzi i to jest dziecinne
> by
> zwi�zek sw�j uzale�nia� od kogo� kto nagle stwierdza-- teraz
> mo�ecie
> byďż˝ parďż˝. To jest tak jakby ci ludzie nie bardzo potrafili sami
> sformu�owa� swojej decyzji o zwi�zku, ale s� na tyle niedojrzali
> �e
> si�gaj� po kogo� kto im ten zwi�zek scementuje za nich.
> Uwa�a�a �e to
> jest jeden z powod�w rozwod�w w zwi�zku.
>
> _____
>
> Wiesz co?
> Doceniam wag� rytua��w.
> S� wa�ne dla nas samych i dla naszych bliskich.
>
> MK
A ja uważam, że Ślub to jest wchodzenie z buciorami do miłości dwojga
ludzi. Za komuny jeszcze konkubinat uważany był za coś złego i raczej
kobiety się piętnowało z tego powodu. Ale oni w swoim związku naprawdę
szukali relacji wbrew naporowi społeczeństwa. Czyli nie to że Ślub
uświęca i dajemy sobie spokój, tylko to że my dbamy o siebie, bo jest
to nasz związek. Mnie kiedyś jęzor do ziemi upadł, jak ich zobaczyłem
razem na ulicy. Zachowywali się jak obcy ludzie , a to znowu było
buntem do tego że pary na ulicy trzymają się za ręce i wciskają w
siebie. Oni nie trzymali się za ręce i każdy zachowawał się jakby nie
byli parą i to mnie uderzyło, bo znowu mieli rację, gdyż niezasłaniali
sobie widoku nawzajem. W tym znaczeniu, że godzili się że każdy jest
indywidum w związku i nie chce ci narzucać swoich oczekiwać, akceptuje
twoje '' JA'' .Dawali sobie przestrzeń, nie ograniczali się nawzajem.
Bo ludzie narzucają sobie jaki ty masz być i niepozwalają na '' ja'' w
związku, a to '' ja'' przecież wzbogaca miłość.
____
To jest teoria...
A praktyka, przynajmniej ___moja___, jest taka, że jednak małżeństwo to
zupełnie inna bajka niż proste życie we dwoje, ponieważ (w moim przypadku)
jest daniem prawa do przynależności. Daniem prawa do siebie.
I dlatego , Szanowny Globie, nie planuję już wyjścia za mąż. Zbyt
asekurancka się zrobiłam.
A z drugiej strony ta bezwzględna przynależność jest czymś, za czym tak
naprawdę tęsknię.
Skoro tak sobie szczerze rozmawiamy, MK
PS. Ale ktoś może mieć inaczej. I szanuję to.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
20. Data: 2011-03-10 18:19:34
Temat: Re: Ambiwalencja
Vilar napisał(a):
> U�ytkownik "Nemezis" <s...@g...com> napisa� w wiadomo�ci
> news:0baa6db9-5b76-44f4-b8bd-c18d6a43d224@17g2000prr
.googlegroups.com...
>
> Vilar napisaďż˝(a):
> > U�ytkownik "Nemezis" <s...@g...com> napisa� w wiadomo�ci
> > news:87371524-b35c-47cd-b149-b493b6ebd74e@22g2000prx
.googlegroups.com...
> >
> > Vilar
> > Ja mam inne podej�cie, chocia� �lub nie bra�em, bardzo spodoba�a
> > mi
> > si� postawa znajomej psycholodzki klinicznej. Kt�ra po prostu
> > stwierdzi�a �e zwi�zek to decyzja dwojga ludzi i to jest dziecinne
> > by
> > zwi�zek sw�j uzale�nia� od kogo� kto nagle stwierdza-- teraz
> > mo�ecie
> > byďż˝ parďż˝. To jest tak jakby ci ludzie nie bardzo potrafili sami
> > sformu�owa� swojej decyzji o zwi�zku, ale s� na tyle niedojrzali
> > �e
> > si�gaj� po kogo� kto im ten zwi�zek scementuje za nich.
> > Uwa�a�a �e to
> > jest jeden z powod�w rozwod�w w zwi�zku.
> >
> > _____
> >
> > Wiesz co?
> > Doceniam wag� rytua��w.
> > S� wa�ne dla nas samych i dla naszych bliskich.
> >
> > MK
>
>
> A ja uwa�am, �e �lub to jest wchodzenie z buciorami do mi�o�ci dwojga
> ludzi. Za komuny jeszcze konkubinat uwa�any by� za co� z�ego i raczej
> kobiety si� pi�tnowa�o z tego powodu. Ale oni w swoim zwi�zku naprawd�
> szukali relacji wbrew naporowi spo�ecze�stwa. Czyli nie to �e �lub
> u�wi�ca i dajemy sobie spok�j, tylko to �e my dbamy o siebie, bo jest
> to nasz zwi�zek. Mnie kiedy� j�zor do ziemi upad�, jak ich zobaczy�em
> razem na ulicy. Zachowywali si� jak obcy ludzie , a to znowu by�o
> buntem do tego �e pary na ulicy trzymaj� si� za r�ce i wciskaj� w
> siebie. Oni nie trzymali si� za r�ce i ka�dy zachowawa� si� jakby nie
> byli par� i to mnie uderzy�o, bo znowu mieli racj�, gdy� niezas�aniali
> sobie widoku nawzajem. W tym znaczeniu, �e godzili si� �e ka�dy jest
> indywidum w zwi�zku i nie chce ci narzuca� swoich oczekiwa�, akceptuje
> twoje '' JA'' .Dawali sobie przestrzeďż˝, nie ograniczali siďż˝ nawzajem.
> Bo ludzie narzucajďż˝ sobie jaki ty masz byďż˝ i niepozwalajďż˝ na '' ja'' w
> zwi�zku, a to '' ja'' przecie� wzbogaca mi�o��.
>
> ____
>
> To jest teoria...
>
> A praktyka, przynajmniej ___moja___, jest taka, �e jednak ma��e�stwo to
> zupe�nie inna bajka ni� proste �ycie we dwoje, poniewa� (w moim przypadku)
> jest daniem prawa do przynale�no�ci. Daniem prawa do siebie.
> I dlatego , Szanowny Globie, nie planuj� ju� wyj�cia za m��. Zbyt
> asekurancka si� zrobi�am.
> A z drugiej strony ta bezwzgl�dna przynale�no�� jest czym�, za czym tak
> naprawd� t�skni�.
>
> Skoro tak sobie szczerze rozmawiamy, MK
>
> PS. Ale kto� mo�e mie� inaczej. I szanuj� to.
Nie bardzo teoria, bo to jest jednak szukanie przejścia do więzi z
drugim człowiekiem. Społeczeństwo często chwali wartości, które
oddalają od siebie ludzi. Ostatnio widziałem ich syna z ojcem na
spacerze. I odrazu widać że ojciec dalej mu przestrzeń, na jego
ciekawość świata i syn idzie i pokazuje palem ojcu co zobaczył i nagle
widzę obok nich z bramy wychodzi jakaś kobieta, matka, która szarpie
za sobą dzieciaka, im bardziej narusza jego granicę tym bardziej on
się szarpie i odbiega od niej. Ich spacer to szarpanina , walka. Lubie
ich obserwować, zachowanie, bo to jest czysta wiedza.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |