Data: 2000-01-21 02:08:43
Temat: Re: Antykoncepcja...
Od: Grzegorz Redlarski <g...@a...gda.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On Thu, 20 Jan 2000 15:47:43 +0100, "Marcin Królak"
<m...@p...pl> wrote:
>Użytkownik Grzegorz Redlarski <g...@k...net.pl> w wiadomości do grup
>dyskusyjnych napisał:t...@4...com..
.
>
>> >> >> >lek, który nazywa się Postinor.
>> >> >
>> >> >> Przepraszam, dlaczego nazywasz to LEKIEM ?
>> >> >
>> >> >Jest chyba na wykazie leków? :)
>> >>
>> >> Czy uważasz, że Postinor jest lekiem? Dlaczego?
>>
>> Czy otrzymam odpowiedz?
>
>Mam wrażenie, że zadałeś to pytanie dość przewrotnie, a w podtekście
>wyczuwam wiadomego pochodzenia historie o moralności, więc ja Ci przewrotnie
>odpowiem.
Chodzi mi o nazywanie rzeczy po imieniu. Mniejsza w tej chwili o to,
czy taka przewrotność w nazewnictwie - swoiste "zawijanie w bawełnę"
jest moralne, czy nie (podobnie jak np. zabijanie płodu nazywane jest
"zabiegiem"). Jeśli poruszyłeś problem moralności, to zastanawia mnie,
dlaczego w takim matactwie lubują się ludzie o poglądach, nazwijmy to
umownie, "liberalnych". Czyżby próba oszukania własnego sumienia?
>Lek nie tylko leczy ale również zapobiega. Postinor zapobiega pojawieniu się
>niechcianych problemów, być może depresji, być może nawet prób samobójczych.
>Skoro ktoś czegoś nie chce, nie można mu tego wmuszać i skazywać go na
>cierpienie. Postinor zapobiega właśnie pojawieniu się cierpienia.
W podobny sposób mogę wykazać, że arszenik też jest lekiem (np. można
pozbyć się męża pijaka czy nieznośnego bachora - bo czyż można kogoś
zmuszać aby się nimi zajmował?) i poprawić sobie w ten sposób nastrój.
A jakim dobrym lekarstwem mogą być pieniążki. Udowodnić? Proponuję
jednak EOT.
gr
|