Data: 2010-04-19 00:34:10
Temat: Re: Apel do Obamy!
Od: vonBraun <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Ikselka wrote:
> Dnia Mon, 19 Apr 2010 01:32:01 +0200, vonBraun napisał(a):
>
>
>>Ikselka wrote:
>>
>>>Dnia Mon, 19 Apr 2010 00:55:45 +0200, vonBraun napisał(a):
>>>
>>>
>>>
>>>>Ikselka wrote:
>>>>
>>>>
>>>>
>>>>>Dnia Sun, 18 Apr 2010 23:06:23 +0200, vonBraun napisał(a):
>>>>>
>>>>>
>>>>>
>>>>>
>>>>>>Dobra, ale jakie znaczenie ma czy mówił prawdę czy kłamał,skoro ja
>>>>>>znalazłem w tym coś swojego?
>>>>>
>>>>>
>>>>>To może odtąd będziesz rozumiał wierzących?
>>>>
>>>>Nie takich, jakich opisał Ender. To wymaga pracy - dość interesującej
>>>>zresztą.
>>>
>>>
>>>Chodzi mi tylko o zasadę, którą sformułowałeś, zresztą kwintesencję wiary
>>>po prostu.
>>
>>W takim razie od zawsze jestem człowiekiem wierzącym ;-)
>
>
> No właśnie.
Ale to jest bardziej skomplikowane. Widzisz - zagościła mi w głowie
pewna idea, wynikła z mojego niezadowolenia z dotychczasowego, jak sądzę
uproszczonego ujęcia Boga, którym się posługiwałem. Po prostu
agnostyczny system poglądów, który miałem na ten temat całkowicie
wystarczał mi do życia-czytaj zapewniał wyjaśniającą rzeczywistość
metodologię.
Paradoksalnie jednak, właśnie wykłady z metodologii nauk, które prowadzę
od kilku lat, zwróciły moją uwagę, gdzieś tak trzy lata temu, na na
stary problem, jeszcze z czasów studenckich,jaki pojawił mi się wtrakcie
wykładów z przesyconych egzystencjalizmem tzw. teorii humanistycznych" -
głównie dotyczących psychoterapii. Chodziło o to,że współczesna
metodologia nauk - rodem z nauk fizykalnych, ma się nijak do opisu
podmiotu, który planuje, ukierunkowuje na cel swoje działania i ma
abstrakcyjną (abstrahującą)/jakie tam "ha"się pisze?/ postawę wobec
rzeczywistości. Zatem,niektóre zachowania człowieka poprostu jej
uciekają. U podłoża wielu tych czynności jest świadomość (i
samoświadomość), które jako zjawiska subiektywne także wymykają się tak
rozumianej metodologii badań.
Jednocześnie świadomość i samoświadomość wydawały się substancjonalnie
odmienne od rzeczywistości czysto fizykalnej (choć wciąż oczywiście
podatne na fizykalne czynniki -np uszkodzenia mózgu. ) Takie jest
przynajmniej nasze subiektywne doświadczenie. Jakby kropla absolutu w
każdym z nas :-)
Jednocześnie przerabiałem od dawna, w ramach własnej pracy badawczej
trochę takich zespołów chorobowych w których zaburzenia samoświadomości
są istotną składową objawów uszkodzenia mózgu (przy zachowaniu kontaktu
z badanym!!!). Nawet jakiś doktorat kumpela przeze mnie napisała- tak
mnie to wcięło.
Wnioski z tego wszystkiego były takie, że różne odmiany świadomościi
samoświadomości są kreowane jak matrix przez mózg, niemniej, wciąż nie
było jasne, czy mózg jest do tego wystarczający,czy też odwołuje się do
pozafizykalnych zjawisk.
Z drugiej strony wydawało się,że natura wyposaża nas bardzo oszczędnie
dając nam tylko tyle reprezentacji (matrixa) rzeczywistości abyśmy
mogli przeżyć i się rozmnożyć plus niewielki naddatek "na wszelki
wypadek" pozwalający poznawać świat poza matrixem, jakby w
nieprzewidzianych przez ewolucję sytuacjach nam to nie wystarczało (na
tym budujemy kulturę zresztą). Przy tej oszczędności niezrozumiałe
było istnienie struktur, których pobudzenie
dawało zjawiska "trancendencji". Także pewne substancje psychoaktywne
mogą stymulować takie doznania. Po kiego grzyba nam coś takiego w
oszczędnie zaprojektowanym mózgu??? Na jaką okoliczność coś takiego???
Może więc warto przyjrzeć się idei Boga w ramach różnych religii -
zobaczmy jaki fragment rzeczywistości ta idea denotuje. trzeba tylko
czytając odsiać myślenie życzeniowe autorów jak i "marketing", i inne
śmieci których w tych pismach jest sporo. Ech, że też o tym zapomniałem.
pozdrawiam
vonBraun
|