Data: 2010-07-20 19:51:40
Temat: Re: BLAGAM trzese sie Jak sobie siebie opanowac
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Tue, 20 Jul 2010 21:01:40 +0200, Czeslaw P. napisał(a):
> Proszę. Bardzo proszę.
> O pomoc.
>
> Jak sobie radzić ze sobą? Mam niestety tak, że jak coś się dzieje, coś jest
> ważnego, ale jednak poza strefą mojego wpływu, to ja strasznie się
> denerwuję.
> Zjada mnie to. Trzęsę się cały w środku, jestem rozedrgany, drżą mi trzewia,
> bije szybciej serce przez dlugi czas.
> Boli mnie w środku, w tułowiu, mam bóle w klatce piersiowej, dziwne
> sciskanie -"kamlot"- w żołądku. Wciąż napięcie w miednicy, okolice
> pęcherza - pewnie to wszystko mi sie wydaje, ale to jest tak cholernie
> niemiłe...
>
> Jak siebie opanować? Co z tym zrobić? Jak sobie tłumaczyć?
> Jak czekać spokojnie?
>
> Nie umiem działać wtedy, nie potrafię normalnie funkcjonować.
> Wszystkie codzienności schodzą na plan dalszy, są odusuwane, stają sie
> nieważne na długi czas albo nawet do rozwiązania tej sprawy głównej,
> głównego porblemu, co mnie "zjada".
> Odsuwam i rezygnuję nawet z jedzenia czy dbania o porządek w mieszkaniu.
> Nie mam apetytu, brak łaknienia, chudnę w zastraszajacym tempie.
> Nie potrafię się na niczym skupić, wszystko irytuje, wszystko drażni. Nie
> mogę czytać, nie umiem logicznie myśleć w tych okresach.
> Podejmuję błędne decyzje, nieprzemyślane, boje się o konsekwencje, że
> popełnię jakiś bład.
> Ludzie powodują moją nerwowość, unikam ich, stram się nie rozmawiać, nie
> dopuszczam do mówienia do mnie, dłuższe wypowiedzi powodują irytację, nie
> chcę słuchać o ich problemach - wysmiewam je i marginalizuję.
> Niecierpliwię się bardzo szybko, złoszczę.
>
> Przykład tej rzeczy, poblemu "na teraz", przysłaniającego wszystko:
> Czeka mnie rozprawa w sądzie. Będzie ona ważyła na całym moim dalszym życiu.
> Na wynik mam niestety znikomy wpływ.
> Rozprawa odbędzie się !dopiero! w grudniu.
> A ja już nie mog,ę normalnie funkcjonować. Już teraz jestem sparaliżowany. I
> mogę tylko bezsilnie czekać - nie mogę zobić nic, zawrówno w samej
> sprawie-rozprawie, jak i w swoim zyciu.
> Już teraz mam kłopoty ze snem, spię nerwowo, lub nie spię co którąś dobę w
> ogóle.
> Jedzenie mi nie smakuje. Od zawiadomienia z sądu tydzien temu straciłem 4 z
> 80kg.
> Dom mnie przestał interesować.
> Zaczynam mysleć o sposbie zakonczenia wszystkiego definitywnie, zastanawiam
> się nad metodą odebrania sobie życia.
> Nie umiem funkcjonowac nawet w takich sytuacjach jak zakupy jedzenie: stoję
> przed pólką i straszliwym problemem jest wybór - co kupic. Biorę cos do
> ręki, ogorka i odkładam. I tak wielokrotnie. Wychodze ze sklepu z niczym,
> albo z czyms, czego pozniej nie jem i wyrzucam, bo stracilo waznosc albo sie
> popsulo w lodowce. Patrzę na rzecz do ubrania i pojawiają sie setki
> dylematów: wydc na to? dobry kolor? niebieski dobry? nie, zielony dobry? nie
> ten tez nie? zły fason, fatalny kroj? czy to pasuje? będę smieszny? I jak
> zwykle: nie kupuję...
>
> Blagam o pomoc, co z tym zrobic, jak siebie uspokoic?
> Do rozprawy jest jeszcze pol roku, a ja juz dzis nie żyję. Latam cały, drżę,
> trzęsawica wnętrza, bezsenność.
> Niemla codzienne bole glowy, bole zdrowych zebów (całej szczęki, żuchwy).
> Skurcze nóg, łydek, podudzi.
> Problemy w zyciu seksualnym, obojętność, niemoc.
> Czy rozmawiac o tym? Ale nie umiem, mowienie o tym, i dziwienie sie mojego
> rozmowcy, jak i glupie wg mnie porady bliskich mnie irytują do granic.
> Jak sobie tlumaczyc, jak sie wyciszyc?
> Pisac tutaj?
> Ktos z was sie tym zajmuje?
> Czy ktos moze mi pomoc, porozmawiac, wyjasnic?
> Czy sa jakies grupy, spotkania?
> Do kogo z tym iść?
> Melisa mi chyba nie pomoze?
> Pojawiają się myśli samobójcze, ale na szczęście to tylko przeblyski, bo i
> na tym nie moge sie skupic na dlużej.
> Komu o tym powiedziec, i jak, co mowic, o czym, przeczytac mu to co tutaj
> napisałem?
>
> BOJĘ SIĘ
Masz depresję, musisz iść do lekarza psychiatry i to jak najszybciej. To ma
być pierwszy i konieczny krok ku lepszemu.
Po drugie: uświadom sobie, że tak naprawdę nie dzieje się nic, co Ci
zagraża bezpośrednio: jesteś (zapewne) zdrowy, nikt nie nastaje na Twoje
życie, masz rodzinę... Naprawdę masz wpływ na to, co się z Tobą dzieje.
Nie pielęgnuj w sobie strachu.
|