Data: 2005-05-02 08:57:50
Temat: Re: BULIMIA - szukam pomocy
Od: "milld" <m...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
z...@w...pl (=?ISO-8859-2?Q?bia=B3a_=B6mier=E6?=) napisał(a):
> syriusz w news:45b3.00000a6b.426e6f84@newsgate.onet.pl :
>
> > Muszę cię zmartwić ale nie pomożesz jej. Zależy jak długo na to choruje.
> Ratuj siebie. I mówię tu bo mam doświadczenie. Mój tato też myślał, że pomoże
> mojej mamie....25 lat temu...
> >Teraz cierpi, ale kocha ją nadal przez ból. Zastanów sie czy jesteś na to
> gotowy...W tej sytuacji rodzina cierpi, dzieci cierpią, wszyscy. A naiwniacy,
> co myślą, że sie ztego wyzwolić można są po prostu głupi. Znam tą chorabę
> odkąd sie urosdziłam. Po pewnym czsie jest nieuleczalna. Uwierz. Spróbuj pomóc
> ale nie oczekiwałabym cudu. I tak wróci po 3 po 4 miesiącach nawet po
> roku...Niestety...
>
> > --
> > Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
>
>
To jeszcze raz ja. Wybacz, jeśli w poprzednim wpisie za bardzo się
wymądrzałem, ale od lat, właściwie od zawsze, sam walczę z chorobą, więc
trochę jakby wiem, o czym mówisz...
Moje "WALCZ" z poprzedniego wpisu dotyczyło takiej właśnie sytuacji:
skrajnej, gdy chodzi o życie. Bo w innych, mniej dramatycznych okolicznościach
można, a często i trzeba rezygnować, gdyż koszt walki przekracza ewentualny
zysk. Ale gdy stawką jest, czy też może być czyjeś życie?...
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|