« poprzedni wątek | następny wątek » |
11. Data: 2004-10-27 19:27:07
Temat: Re: Badanie MR głowy - prośba o interpretację wyniku...On Wed, 27 Oct 2004 21:09:22 +0200, A wrote:
> A ja przeciwnie - zdenerwowałabym się dopiero, gdyby ktoś nie wydał mi
> wyników badania!... Btw., nie cierpię, gdy człowieka w roli pacjenta
> traktuje się jak niepełnosprawnego umysłowo...
Rozumiem, ze zanim zainstalujesz program, to uczysz sie assemblera?
Pacjent ma pełne prawo wglądu w wyniki swoich badań, powinien również
współuczestniczyć na ile to możliwe w procesie leczenia. Ale
interpretacja wyniku należy do lekarza.
Gros pacjentów po prostu nie jest w stanie zrozumieć wyniku, a
interpretujac z książką w dłoni otrzyma obraz swojej choroby / zdrowia
podobny jak człowiek nie znający języka angielskiego tłumaczący wiersz
ze słownikiem. Jeszcze gorzej, kiedy jakiś "góró" na niusach
zinterpretuje taki wynik w poprzek, nie znając przypadku, i spowoduje na
przykład utratę zaufania pacjenta do lekarza, odstawienie leków,
rezygnację z dalszej diagnostyki itp.
Nie na darmo lekarz uczy się wiele lat, zanim zacznie interpretować
wyniki.
Podkreślam słowo "interpretować".
m.
--
Pozdrawiam,
Marek Bieniek (mbieniek na epic pl)
Umieranie człowieka jest większym problemem dla osób pozostających
przy życiu, niż dla niego samego. /Tomasz Mann/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
12. Data: 2004-10-27 19:38:58
Temat: Re: Badanie MR głowy - prośba o interpretację wyniku...Marek Bieniek rzecze co nastepuje.:
> :) Nie istnieje FAQ tej grupy. Wkleiłem kawałek napisany kiedyś przeze
> mnie na wypadek, gdyby powstawało.
FAQ istnieje od momentu, gdy np. 3 razy padnie to samo pytanie i te same
odpowiedzi, a czy ktos to zbierze w calosc czy nie;)
ale akurat nie wazne, cytat Q/A sugerowal FAQ z prawdziwego zdarzenia...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
13. Data: 2004-10-27 20:04:59
Temat: Re: Badanie MR głowy - prośba o interpretację wyniku...
Użytkownik "Marek Bieniek" napisał:
> > A ja przeciwnie - zdenerwowałabym się dopiero, gdyby ktoś nie wydał mi
> > wyników badania!... Btw., nie cierpię, gdy człowieka w roli pacjenta
> > traktuje się jak niepełnosprawnego umysłowo...
>
> Rozumiem, ze zanim zainstalujesz program, to uczysz sie assemblera?
Nie, nie uczę się, aż tak bardzo bym nie uogólniła, choć faktem jest, że
dokonuję dokładnej selekcji tego, co instaluję na kompie (kryteria:
użyteczność, niezawodność, pochodzenie programu i kilka innych, bardziej
szczegółowych),lecz jeśli zażywam jakieś leki, sprawdzam b. dokładnie, nie
tylko czytając ulotki. Ale wiesz, lekarz też cżłowiek, i to raczej nie
"epoki renesansu" - większość to specjaliści. Czyż nie zdarza się, że
pacjent leczy kilka chorób u kilku lekarzy, którzy się ze sobą nie
komunikują? Nie każdy przecież robi pełen wywiad, przy takim "przerobie" to
niemożliwe.
> Pacjent ma pełne prawo wglądu w wyniki swoich badań, powinien również
> współuczestniczyć na ile to możliwe w procesie leczenia. Ale
> interpretacja wyniku należy do lekarza.
No jasne, z tym się zgadzam, nie sposób, aby każdy pacjent studiował
medycynę.
> Gros pacjentów po prostu nie jest w stanie zrozumieć wyniku, a
> interpretujac z książką w dłoni otrzyma obraz swojej choroby / zdrowia
> podobny jak człowiek nie znający języka angielskiego tłumaczący wiersz
> ze słownikiem.
:)
> Jeszcze gorzej, kiedy jakiś "góró" na niusach
> zinterpretuje taki wynik w poprzek, nie znając przypadku, i spowoduje na
> przykład utratę zaufania pacjenta do lekarza, odstawienie leków,
> rezygnację z dalszej diagnostyki itp.
>
> Nie na darmo lekarz uczy się wiele lat, zanim zacznie interpretować
> wyniki.
>
> Podkreślam słowo "interpretować".
>
> m.
Wiesz, dochodzę do wniosku, że nasze poglądy nie są aż tak rozbieżne -
interpretować wyniki powinien lekarz. Najlepiej mądry. Najlepiej, aby miał
przy tym dobry kontakt z pacjentem - przecież ne wystarczy powiedzieć
pacjentowi "wszystko dobrze", bo nie uwierzy, jeśli czuje się źle. Zgadzam
się także i z tym, że porady na grupach dyskusyjnych mogą często przynieść
więcej szkody, niż pożytku (patrz: "lewatywa"), dlatego mam wiele szacunku
dla twoich odpowiedzi. Chodzi mi tylko o to, że pacjenta nie można
ubezwłasnowolnić. Przesyłanie wyniku bezpośrednio do lekarza sprawdza się w
pięknych, filmowych, prywatnych klinikach. Jesli oczekiwanie na wynik
biopsji trwa dwa tygodnie, a kolejne dwa na wizytę u lekarza, to jest to...
...zdecydowanie zbyt duże pole dla wyobraźni! :(
> Pozdrawiam,
> Marek Bieniek
pozdrawiam,
Agata
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
14. Data: 2004-10-28 16:28:35
Temat: Re: Badanie MR głowy - prośba o interpretację wyniku...Użytkownik "A" <s...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:clorp8$8pn$1@news.onet.pl...
> A ja przeciwnie - zdenerwowałabym się dopiero, gdyby ktoś nie wydał mi
> wyników badania!... Btw., nie cierpię, gdy człowieka w roli pacjenta
> traktuje się jak niepełnosprawnego umysłowo...
nie zrozumialas chyba - nie chodzi o ograniczenie praw, tylko o to, ze laik
nie umie zinterpretowac wynikow i moze sie niepotrzebnie denerwowac!
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
15. Data: 2004-10-28 17:02:08
Temat: Re: Badanie MR głowy - prośba o interpretację wyniku...
Użytkownik "Ruua" napisał:
> > A ja przeciwnie - zdenerwowałabym się dopiero, gdyby ktoś nie wydał mi
> > wyników badania!... Btw., nie cierpię, gdy człowieka w roli pacjenta
> > traktuje się jak niepełnosprawnego umysłowo...
>
> nie zrozumialas chyba - nie chodzi o ograniczenie praw, tylko o to, ze
laik
> nie umie zinterpretowac wynikow i moze sie niepotrzebnie denerwowac!
>
Zrozumiałam, ale mam po prostu inne podejście. Akurat dla mnie brak wiedzy
jest powodem stresów. Jeśli ktoś jest wysyłany na badanie MRI, to musi być
po temu dość istotny powód, nieprawdaż? Istnieją jakies dolegliwości, które
trzeba wyjaśnić. Niepokój jstnieje zazwyczaj zanim będzie wynik. Myślę, że
tylko niektórzy ludze zachowują spokój aż do rozmowy z lekarzem, ja
osobiście jestem tak "skonstruowana", że uspokajam się dopiero, gdy dowiem
się, o co chodzi. Jesli odbieram sama wyniki, może się zdarzyć tak, ze ich
nie zrozumiem, wtedy interpretacja lekarza dużo wniesie. Ale wynik też może
brzmieć "nie stwierdzono zmian". No i taki komunikat jest uspokajający już
przed wizytą u lekarza, skoro bałam się, że mogą być?
Wniosek jest jeden - ludzie się różnią i nie zdarza sie, że jedno
rozwiązanie jest dobre dla wszystkich.
Agata
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
16. Data: 2004-10-28 17:19:24
Temat: Re: Badanie MR głowy - prośba o interpretację wyniku...On Thu, 28 Oct 2004 19:02:08 +0200, A wrote:
> Jesli odbieram sama wyniki, może się zdarzyć tak, ze ich
> nie zrozumiem, wtedy interpretacja lekarza dużo wniesie. Ale wynik też może
> brzmieć "nie stwierdzono zmian". No i taki komunikat jest uspokajający już
> przed wizytą u lekarza, skoro bałam się, że mogą być?
Problem w tym, że potencjalnie taki wynik ("nie stwierdzono zmian") może
u tego konkretnego pacjenta oznaczać patologię lub konieczność
powtórzenia badania, czy wykonania innego. A pacjent, uspokojony, może
odebrawszy wynik z wizyty u lekarza zrezygnować.
m.
--
Pozdrawiam,
Marek Bieniek (mbieniek na epic pl)
Umieranie człowieka jest większym problemem dla osób pozostających
przy życiu, niż dla niego samego. /Tomasz Mann/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
17. Data: 2004-10-28 17:32:31
Temat: Re: Badanie MR głowy - prośba o interpretację wyniku...
Użytkownik "Marek Bieniek" napisał:
> > Jesli odbieram sama wyniki, może się zdarzyć tak, ze ich
> > nie zrozumiem, wtedy interpretacja lekarza dużo wniesie. Ale wynik też
może
> > brzmieć "nie stwierdzono zmian". No i taki komunikat jest uspokajający
już
> > przed wizytą u lekarza, skoro bałam się, że mogą być?
>
> Problem w tym, że potencjalnie taki wynik ("nie stwierdzono zmian") może
> u tego konkretnego pacjenta oznaczać patologię lub konieczność
> powtórzenia badania, czy wykonania innego. A pacjent, uspokojony, może
> odebrawszy wynik z wizyty u lekarza zrezygnować.
>
Tak może być. Zakładając jednak, że człowiek zachowuje sie z grubsza rzecz
biorąc, racjonalnie - wróci do lekarza, aby dalej szukac przyczyn
dolegliwości. Jest przecież coś takiego jak "kontrakt" między pacjentem, a
lekarzem. Nazywam to w przenośni kontraktem, ale tak działa. W trakcie
wizyty jakoś się na temat celu diagnozy i podejmowanych działań (badań)
rozmawia, prawda? Choćby "proszę przynieść wyniki, zobaczymy, co dalej".
Jeśli pacjent mimo to rezygnuje, szkodząc sobie, szuka pomocy gdzie indziej,
słucha znachorów itp. to przecież nie można pomagać na siłę. Nie zawsze się
da, nie zawsze mamy wpływ...
A.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
18. Data: 2004-11-02 06:32:04
Temat: Re: Badanie MR głowy - prośba o interpretację wyniku..."Ruua" <TU.WPISZ.MÓJ.NICK@idea.WYTNIJ.net.TO.pl> nakibordził(a):
>nie zrozumialas chyba - nie chodzi o ograniczenie praw, tylko o to, ze laik
>nie umie zinterpretowac wynikow i moze sie niepotrzebnie denerwowac!
Podobnie gdy mechanik samochodowy powie laikowi o usterce w samochodzie,
informatyk o konflikcie sprzętowym w komputerze itd itd.? Nie wolno tego
mówić, bo laik i tak nie zrozumie, a może się niepotrzebnie denerwować?
Zlikwidować też należy ulotki przy lekach, bo laik nie będzie przecież
wiedział co znaczy że cośtam "działa antagonistycznie w stosunku do kwasu
nalidyksowego" - od tego są farmaceuci.
Piętno za uszczęśliwianie na siłę i traktowanie ludzi jak potencjalnych
idiotów.
--
Kamil 'Raczek' Raczyński <r...@r...yupe.net>
Co Usenetowicz wiedzieć powinien: http://evil.pl/pip/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
19. Data: 2004-11-02 16:17:48
Temat: Re: Badanie MR głowy - prośba o interpretację wyniku...Użytkownik "Kamil Raczynski" <r...@r...yupe.net> napisał w wiadomości
news:cm79mg$m4j$1@inews.gazeta.pl...
> Podobnie gdy mechanik samochodowy powie laikowi o usterce w samochodzie,
> informatyk o konflikcie sprzętowym w komputerze itd itd.? Nie wolno tego
> mówić, bo laik i tak nie zrozumie, a może się niepotrzebnie denerwować?
> Zlikwidować też należy ulotki przy lekach, bo laik nie będzie przecież
> wiedział co znaczy że cośtam "działa antagonistycznie w stosunku do kwasu
> nalidyksowego" - od tego są farmaceuci.
podam ci ostatni przyklad - ostatnio ktos robil szereg badan, tylko 1 wyszlo
grubo ponizej normy. internet jasno wskazywal straszne choroby przy tak
duzym niedoborze tego hormonu. a okazalo sie, ze nadmiar innego skladnika
krwi tak wplywal na ten wynik - i stwierdzil to dopiero profesor, bo zwykly
lekarz tego sie nie douczyl. to byl dluuuugi tydzien, zeby uslyszec
diagnoze:( gdyby wyniki poszly do lekarza, ja uniknelabym potwornego stresu.
mialam tez przyklad zaplakanej i roztrzesionej kolezanki, gdy opis rtg byl
inny, niz zwykle. brzmial tak groznie i ostatecznie, ale po zrobieniu
dodatkowych badan okazalo sie, ze ten typ tak ma. a juz chciala pisac
testament.
> Piętno za uszczęśliwianie na siłę i traktowanie ludzi jak potencjalnych
> idiotów.
o czym ty mowisz? ja wyrazam tylko opinie na podstawie wlasnych doswiadczen,
a nie mam mocy sprawczej, zeby zmienic porzadki panujace w polskiej sluzbie
zdrowia.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |