Data: 2009-07-23 21:19:21
Temat: Re: Białe małżeństwa
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Thu, 23 Jul 2009 22:50:59 +0200, medea napisał(a):
> Ikselka pisze:
>
>> Znałam kobietę, która będąc chora na gruźlicę, latami nie przytulała i nie
>> całowała swojego dziecka... Wystawiasz sobie analogię? Śmiem wątpić...
>
> Nie wystawiam. Matka chciała dziecko chronić.
Przed chorobą, a oni siebie wzajemnie przed grzechem. To jest właśnie
analogia w poświęceniu i celu, której nie widzisz.
> Oni natomiast zrobili sobie nawzajem ~krzywdę. Pozbawili swoją miłość
> jednego z najpiękniejszych jej elementów. Może w niebie zostanie im to
> wynagrodzone w dwójnasób. ;)
>
Na pewno nie chodziło im o nagrodę post factum w raju, lecz o możliwość
wspólnego życia doczesnego, w zgodzie z wiarą (=sobą) za cenę wyrzeczenia
się seksu.
Ludzie wyrzekają się seksu z tylu innych, błahych powodów, więc takie
poświęcenie, jak ich, mnie akurat niezmiernie imponuje, podobnie jak
przypadek Rozalii Szafraniec, ciotki mojego TŻ, której narzeczonego zabili
Niemcy, a ona do końca życia pozostała mu wierna (nie wyszła za mąż) i
tutaj śmiem wręcz twierdzić, że sama byłabym w stanie jej dorównać:
http://urania.pta.edu.pl/inmemo5.html
"(...)Ciężkim ciosem, który przeżyła w tym czasie, była śmierć
narzeczonego, spalonego żywcem przy pacyfikacji wsi Michniów, w lipcu 1943
r., na 7 tygodni przed zaplanowanym ślubem.(...)"
Tego też na pewno sobie nie wystawiasz, to już musi być dla Ciebie zupełna
abstrakcja, ale myślę, że przynajmniej zrozumiesz, że istnieje też inny
świat, właśnie ten mój, dla Ciebie i innych tutaj podobnych zupełny, ale to
zupełny matrix...
|