Data: 2008-09-10 00:47:49
Temat: Re: Boska Ikselka
Od: "michal" <6...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
adamoxx1 wrote:
> michal pisze:
>> adamoxx1 wrote:
>>>>> Tak jak mówił Zimbardo: że nie patrzymy wtedy, kiedy powinniśmy
>>>>> dokładnie sie przyjrzec, że nie interweniujemy i nie niesiemy
>>>>> pomocy komuś kto jej potrzebuje, bo "dookoła przeciez tylu innych
>>>>> ktorzy mogliby to za nas zrobić". Kiedy miedzy ludzmi stajemy sie
>>>>> niemoralni.
>>>> W porządku będzie, jak pozbedziesz się ochoty ogladać na innych i
>>>> zaczniesz pomagać. O to chodziło Zimbardo.
>>> Obiecuje to sobie, że kiedy w moim poblizu zaistnieje taka sytuacja,
>>> to zamiast robic sobie wymówki, po prostu zadziałam. Chociaz
>>> przeraża mnie np myśl, żeby znaleźć sie tak blisko osoby, ktora w
>>> danym momencie może walczyć o życie, zobaczyć w jej oczach śmierć..
>>> otrzeć się o nią, a na miejscu tej osoby zobaczyć samego siebie.
>> Możesz się nie doczekać. Chodzi o to, żeby być pomocnym w
>> drobniejszych niz walka o życie sprawach. Czasami dobre słowo
>> rzucone komuś ot tak sobie z rana, ratuje życie. Nie musimy wcale
>> znać tych niedoszłych konsekwencji. Bezinteresowność daje taką
>> mozliwość. To taki nawyk, który można wprowadzić w codzienne życie.
>> Kiedy czekasz, aż kiedyś obok Ciebie ktoś zacznie tonąć, to w
>> domyśle u celu masz swoje bohaterstwo w akcji i podziw ludzi
>> słabszych w tym incydencie od Ciebie. Drobne życzliwości na codzień
>> sprawiają, że w sumie dajesz więcej innym, aniżeli w jednej na całe
>> życie akcji ratowniczej.
> Racja, jesli chodzi o małe rzeczy.
> Ja nie myslalem kategoriami takimi żeby być bohaterem, tylko żeby
> pokonac swoj wlasny lęk, zmierzyc sie z samym sobą.
Ja mówię właściwie o tym samym. "Zmuszenie" się do wyjścia z inicjatywą
drobnych życzliwości, to najtrudniejsze wyzwanie, ponieważ nikt tego nie
zauważy, żeby Cię pochwalić. Nie ma więc wiele motywacji poza przekonaniem,
że tak jest lepiej. Nawtet ten, komu tę życzliwość dajesz, może tego nie
zauważyć. A Ty robisz swoje. Za każdym razem. Wtedy Ty pierwszy, nie kto
inny, zauważasz, że świat się zmienia i jest lepszy.
> Boje sie starosci, boje sie chorób, dlatego pomoc osobie ktora cos
> takiego przeżywa jest chwilowym wejściem w jej skóre.
> Druga sprawa.. Bałbym sie bezradnosci.
Masz na myśli trzymanie za rękę kogoś wiszącego nad przepaścią i świadomość,
że za sekundę mięśnie dłoni nie sprostają czyjejś pewnej śmierci? Zaiste
traumatyczne to musi być przeżycie... Może dlatego nie koniecznie musimy
oczekiwać takich wyzwań. Róbmy swoje życzliwości na codzień.
--
pozdrawiam
michał
|