Data: 2009-07-24 09:55:08
Temat: Re: CNOTA
Od: "cbnet" <c...@n...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Nie wydaje mi się, aby cnotliwość była wartością samą w sobie,
albo _wystarczającym_ wyznacznikiem "białej" natury człowieka.
Dlaczego?
Jeśli do swoich rozważań dodasz Miłość, to być może uda ci się
to w jakimś zakresie dostrzec.
Gdyż to Miłość do bliźnich jest tym z czego człowiek bezwzględnie
nie powinien rezygnować w każdej sytuacji [nawet jeśli będzie to
oznaczać np pewną konieczność zagazowania milionów ludzkich
drapieżników].
Co zatem pozostaje wartością nadrzędną i samą w sobie, co więcej
znaczy niż cnota?
Otóż IMHO Prawość.
Otóż jeśli ktoś unurza swoje ręce po łokcie w g*nie, tracąc przy tym
cnotę, lecz zrobi to z uwagi na Miłość, ten - choć zyska w ten sposób
rzesze nieprzyjaciół - zachowa swą Prawość, stając się większym
od cnotliwej "trusi" przytakującej nieprawości w obawie przed konfrontacją
w wyniku której jej cnota pozostanie zawżdy jeno tęsknym, nostalgicznym
wspomnieniem chwytanym pełną piersią przepełnioną ulubionym przez
gnuśnych przywódców duchowych smutkiem.
Smutek jako reakcja na brak poczucia współistnienia - czy wart jest
kurczowego trzymania się cnotliwości?
IMHO bynajmniej.
--
CB
Użytkownik "fir" <p...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:0560.00000050.4a66df2b@newsgate.onet.pl...
> I. trzy niecnoty
> [...]
> II. personalizm?
> [...]
> Cnotliwy aka fir
|