Data: 2002-04-06 14:44:34
Temat: Re: CO TO ZA CHOROBA?!!!(uwaga, dlugie)
Od: Saanale <S...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
On Tue, 26 Mar 2002 19:29:23 +0100, "Little Dorrit" <z...@c...pl>
wrote:
>Na niskie poczucie własnej wartosci najlepszym lekarstwem bywa miłość, a ona
>podobno wkrótce ma wychodzic za mąż?
Powiem szczerze, ze nawet na mnie milosc nie wplywa w ten sposob, ze
gina moje komleksy. Powiedzialabym nawet, ze sie poglebiaja, bo wtedy
bardziej krytycznie sie oceniam.
>brak konsekwencji
>> w dzialaniu, slomiany zapal (kobieta chce czegos dokonac a nastepnie
>> ponownie chowa sie w skorupie, dochodzac do wniosku, ze to ponad jej
>> sily),
>
>
>Czyli chwiejna emocjonalnie? A studia ma na ukończeniu czy też
>"niekonsekwentnie" dobrnęła do drugiego roku i znudziło ją to?
Dziewczyna miala za soba jeden fakultet. Byla wyksztalcona i bardzo
inteligentna.. Byla typem naukowca... Oprocz tego dawala dzieciom
darmowe korepetycje.
>Planuje malzenstwo,lecz
>> wlasna niemoc utwierdza ja w przekonaniu, ze byloby niemoralnym wiazac
>> sie z drugim czlowiekiem, w sytuacji calkowitego braku energii i
>motywacji.
>Czyli po prostu nie chce wyjść za niego. To nie jest chorobliwe ;).
Nie wiem, czy nie chciala wyjsc za niego.
>Pewnie słusznie podejrzewa, że już nie będzie miała czasu myśleć o
>niebieskich migdałkach, tylko teściowie pogonią młodą siłę roboczą do
>gotowania obiadów, dźwigania zakupów, sprzątania i mycia okien na Święta.
Mozliwe, ze tak. Ona nie byla moim zdaniem stworzona do prania,
gotowania, sprzatania, mycia okien. To byl typ intelektualistki, ktora
moglaby siedziec calymi dniami z nosem w ksiazkach.
>W jej stanie mogloby to doprowadzic do calkowitej destrukcji.
>Ależ dlaczego??? Nawet w szpitalach psychiatrycznych istnieje tzw.
>ergoterapia - terapia pracą.
I co??Na wszystkich to dziala? Ja sama rowniez zauwazylam, ze praca
fizyczna nie wylacza mojego negatywnego myslenia. Czy w czasie mycia
okien, albo gotowania masz zaprzątnięty umysł pracą???Ja bynajmniej
nie. Ona mogla miec ten sam problem, co ja.
>> Nie da sie przeciez tego ukryc, ze nie jest calkiem normalna.
>
>
>Sama sobie taką diagnozę postawiła?
Tak, sama. A teraz, kiedy jej juz nie ma, wszyscy widza dopiero, ze
potrzebowala pomocy specjalisty. Wczesniej kazdy uwazal, ze skoro
radzi sobie swietnie na uczelni, ma jakies plany zwiazane z praca
naukowa, to jej nic zupelnie nie dolega i poradzi sobie sama....
A ona tymczasem miala pelno watpliwosci, obawiala sie jutra.
> Obawia
>> sie, ze bedzie traktowana niepowaznie, jezeli tylko bliscy jej meza
>zorientuja sie w tym, ze nie radzi sobie z sama soba.
>
>
>Sama ze sobą, to znaczy z czym konkretnie?
Chodzi o emocje. Mowila, ze nie potrafi zapanowac nad emocjami.
>Zwierzyla mi sie, On
>> zachowuje sie jak duze dziecko i jedynym wyjsciem byloby odroczenie slubu
>do czasu, kiedy odnajde swoje miejsce i sens zycia."
>Czy Ty się aby nie przesłyszałaś? Przecież to ona zachowuje się jak duże,
>egocentryczne dziecko.
Nie znalas jej. Nie zachowywala sie jak dziecko. Moze byla nieco
egocentryczna, ale z pewnoscia nie bardziej niz kazdy z nas. Byla
bardzo powazna dziewczyna. Jedynym jej problemem byla nadmierna
wrazliwosc i delikatnosc. Nie widzialam w zyciu tak delikatnej osoby.
>> W dodatku jej przyszly maz podejmuje wszelkie decyzje w konsultacji ze
>swoimi rodzicami, co swiadczy o braku odpowiedzialnosci i niedojrzalosci
>tego czlowieka i strasznie ja denerwuje.
>A z kim ma się konsultować, jeżeli wyżej napisałaś, że ona nie jest w stanie
>podjąć żadnej samodzielnej decyzji, jest apatyczna, zainteresowana wyłącznie
>soba, depresyjna, lękowa, z zaburzonym poczuciem rzeczywistosci?
Nie napisalam, ze nie byla w stanie podjac samodzielnej decyzji.
Napisalam tylko, ze miewala slomiany zapal..., ale to wcale nie
znaczy, ze nie podejmowala trudnych, zyciowych decyzji.
> Przecież
>nie z nią :)). A kto z nich dwojga jest niedojrzały, to sprawa mocno
>dyskusyjna.
Ja tylko powtorzylam jej slowa. Sama na temat braku dojrzalosci tego
faceta nie wypowiadam sie, gdyz go nie znam. Z jej opowiesci wynikalo,
ze jest on duzym chlopcem.
>Jest niepoprawnym optymista i wierzy w jej bezgraniczna milosc a ona
>tymczasem nie jest pewna czy w ogole potrafi kochac, czy to nie jest
>> tylko przyjazn i ogromne przywiazanie.
>
>
>Biedny naiwniak. Pewnie jednak przez dłuższy czas dawała mu sygnały, że jest
>w nim zakochana, aż w nie uwierzył, skoro się oświadczył. Oszukiwała więc,
>dawała sygnały fałszywe, grała zakochaną?
Ciekawe jak to jest grac zakochana. Jakos nie moge sobie tego
wyobrazic. To bylo niemozliwe w jej wypadku.
>Kobieta sie z tym nie kryje, w
>> dodtaku wysyla szereg sygnalow, informujących swojego mezczyzne o kiepskim
>stanie swojej psychiki.
>
>
>Pod niewłaściwy adres. Przecież on nie jest psychiatrą.
A skad wiesz, ze on nie jest psychiatra?Wspominalam Ci cokolwiek o
jego zawodzie??Tak sie sklada, ze jest lekarzem a czy psychiatra tego
nie wiem....
>Dlaczego, nie majac żadnego wykształcenia medycznego, psychologicznego i
>cienia praktyki zawodowej w tych specjalnościach zakładasz, że ona moze być
>chora psychicznie? Czy to nie chodzi o Ciebie Saanale?
Gdyby chodzilo o mnie to napisalabym, ze mam takie a takie problemy,
bo ja akurat potrafie przyznac sie przed sama soba i przed innymi do
swoich slabosci. Jezeli chodzi o Dominike, to wcale nie zakladalam, ze
ona byla chora. Osiagnelam zamierzony efekt za pomoca pewnych
stwierdzen. Wiadomo, ze wypowiedz dyletanta zacheca do zabrania glosu
w dyskusji.
Saanale
|