Data: 2007-05-29 07:39:24
Temat: Re: Chopy - trzymajta wasze baby w niepewności!!!
Od: elGuapo <e...@v...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On May 26, 11:11 am, Flyer <f...@p...gazeta.pl> wrote:
> elGuapo; <1...@z...googlegroups.c
om> :
>
> > 'U kobiet, które znajdują poczucie bezpieczeństwa w związku,
> > gwałtownie spada popęd seksualny - wynika z najnowszych niemieckich
> > badań. U mężczyzn natomiast libido utrzymuje się na stałym poziomie,
> > niezależnie od długości trwania związku, napisali autorzy pracy na
> > łamach pisma "Human Nature".'
>
> I co z tego? Tzw. niepewność, jak ją nazywasz, nazywa się presją. Ile
> czasu wytrzymasz stałą presję? Na przykładzie abstrakcyjnym:
>
> Powiedzmy wyrażam wobec Ciebie cały czas brak zaufania, od czasu do
> czasu, dojrzale ma się rozumieć ;), mówię, że jak czegoś nie zrobisz, to
> się związek skończy, innym razem arbitralnie i dobitnie mówię Ci, że jak
> jeszcze raz coś zrobisz, to też się związek skończy, od czasu do czasu
> poważnie komunikuję Ci "musimy poważnie porozmawiać" (czytaj - to ja
> będę mówił, a Ty słuchał i się zgadzał, albo koniec związku ;) ), a co
> pewien czas nagle tracę humor i wychodzę (nie mówiąc oczywiście o "końcu
> związku", ale w 50% lub więcej sytuacji po poprawie mojego humoru
> zaczynam rozmawiać w temacie "końcu związku"). Dla urozmaicenia
> zastanawiam się przy Tobie jak się "związek skończy" i "kiedy się
> skończy".
>
> Zaręczam Ci - gdybyś był kobietą, wg. naukowców oczywiście, to Twoje
> libido byłoby wysokie jedynie w początkowym okresie pozostawania pod
> presją, później maleje, ze względów fizjologicznych (długotrwałe
> poddanie stresowi) i ze względu na to, że nigdy byś nie wiedział, kiedy
> znów usłyszysz o "końcu związku" i o "poważnych jednostronnych
> rozmowach-komunikowaniu".
>
> Pewnego dnia, kiedy znów sytuacja zacznie przypominać zaczątek końca
> związku, wywalisz wszystkie swoje żale na partenra/partnerkę, a ten
> zgodnie ze swoimi zasadami, które są przejrzyste jak tylko można, ogłosi
> "koniec związku", zgodnie z "głęboko skrywanym" (he he he) planem
> zresztą. Ty przestaniesz żyć pod ciągłą presją "końca związku", a
> partner nic nie zyska na "ciągłym trzymaniu w niepewności".
>
> Tłumacząc to na ludzki język - ciągłe trzymanie w niepewności w długim
> okresie czasu obniża libido, powoduje poszukiwanie nowych
> sytuacji/partnerów.
>
Nadinterpretujesz, popełniasz pewien rodzaj fałszywej dychotmii.
Zgadzam się z Twoimi obserwacjami - lek także może pomagać tylko w
małej, ściśle określonej dawce, a w dużej, lub w inny sposób
niewłaściwej (np. zbyt często podawanej) szkodzić.
To ekstremalny przykład, ale skoro ludzie przyzwyczajali się do życia
w warunkach obozu zagłady, to stępieją także na permanentne 'grożenie'
ze strony partnera, szczególnie gdy nauczą sie, że do werbalnych gróźb
się owo grożenie ogranicza.
Poczynienie statystycznej obserwacja spadku libido nie oznacza,
odruchowego wszczynania akcji zapobiegania mu wedle najprostszej
recepty: zlikwiduj przyczynę (poczucie bezpieczeństwa), to
zlikwidujesz i skutki (delibidyzację). Tak prostacko to zwykle lewacy
myślą zaniedbując szerszy kontekst wydarzenia i szersze jego
następstwa, na czele z efektem sprzężenia zwrotnego (czyli skrótowo,
iż wyjście układu oddziaływać może na jego wejście - zmiana warunków
na wyjściu powodować może zmianę warunków wejściowych - tych, przy
których model układu tworzono, w związku z czym ów model staje się
bezużyteczny).
--
Pozdrawaim
NeG
|