Użytkownik "Scalamanca" <s...@N...wp.pl> napisał w
wiadomości news:20030611222634.42E0.SCALAMANCA@NIESPODZIANKA.wp
.pl...
> robercikus pisze w news:bc81t1$llh$1@okapi.ict.pwr.wroc.pl
>
> > wydaje mi się, że za daleko się posuwasz...
>
> Dlaczego? Ja tak nie uważam. To tak jakbyś homoseksualizm
> traktował jak coś niewłaściwego, czego trzeba się wstydzić, a tak
> nie jest. W czym jedna patologia jest lepsza od drugiej? Dlaczego
> jedna ma mieć przywileje (ON), a druga nie ma nawet podstawowych
> praw??

Po pierwsze: homoseksualizm faktycznie się leczy - jest na ten temat trochę
opracowań naukowych, był nawet ze trzy dni temu program w TVP na ten temat.
Po drugie: homoseksualizm był bardzo długo oficjalnie na liście WHO jako
choroba, usunięto go z tej listy bynajmniej nie wskutek wyników badań
medycznych, a wskutek "politycznych" nacisków organizacji homoseksualnych

Po trzecie: nie porównuj małżeństwa zawieranego przez ON z "małżeństwiem"
zawieranym przez parę homo. Istnieje zasadnicza różnica: w pierwszym
przypadku jest ono zawierane POMIMO istnienia choroby, w drugiej DLATEGO że
ta choroba istnieje.

Po czwarte: co to znaczy "nie ma nawet podstawowych praw". Czego konkretnie
zabrania się homoseksualistom jeśli chodzi o prawa obywatelskie?

Problem polega na tym, że od dłuższego już czasu temu środowisku (podobnie
jak paru innym) nie wystarcza już tolerancja i równouprawnienie. Ono domaga
się już nie tolerancji - a akceptacji, więcej - zmiany obyczajów na takie,
jakie ono sobie życzy; nie równouprawnienia - a przywilejów.

Widać to bardzo wyraźnie np. przy działaniach mających na celu chociażby
legalizację małżeństw homoseksualnych.
OK - w kategoriach ekonomicznych można przyjąć, że nie tylko małżeństwo, ale
generalnie - członkowie tego samego gospodarstwa (w szczególności
homoseksualiści prowadzący wspólne gospodarstwo) mają pewne prawa - np.
prawa podatkowe, spadkowe, rentalne itp.
Ale im tak naprawdę nie o to chodzi - im chodzi o aspekty ekonomiczne, ale o
prawne wymuszenie akceptacji małżeństw homo. Dla mnie to nie jest walka o
równouprawnienie - ale wyraźna próba ekspansji, zawłaszczenia pewnego
obszaru - bowiem małżeństwo od zawsze było (obyczajowo) związkiem mężczyzny
i kobiety.


Ja nie zaglądam nikomu do łóżka, mam nawet znajomych którzy są homo i w
niczym nie umniejsza to ich wartości jako ludzi, ale wkurza mnie, jak rzeczy
nienormalne (nie mówię gorsze - mówię nienormalne) usiłuje się na siłę
nazywać normalnymi oraz jak w imię rzekomego dążenia do równouprawnienia
usiłuje się uzyskać przywileje i zawłaszczyć cudze wartości.

Ot i wszystko.

LM



>
> --
> Pozdrowieństwa,
> Scally
> http://www.modus-vivendi.w.pl
> http://www.proinfo.pl/ustron2003/
>
>
>
> Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/