Path: news-archive.icm.edu.pl!newsfeed.gazeta.pl!news.nask.pl!news.nask.org.pl!newsfe
ed00.sul.t-online.de!t-online.de!border2.nntp.dca.giganews.com!border1.nntp.dca
.giganews.com!nntp.giganews.com!postnews.google.com!j72g2000cwa.googlegroups.co
m!not-for-mail
From: "elGuapo" <e...@v...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Ciekawy wątek na forum kognitywistyki.net - neurochemia a miłość
Date: 27 Nov 2006 14:06:53 -0800
Organization: http://groups.google.com
Lines: 398
Message-ID: <1...@j...googlegroups.com>
References: <2767986.6ZHPXo754a@Marcin_Ciesielski>
<ek6hf4$qup$1@atlantis.news.tpi.pl> <ek6krb$g7h$1@matrix2.nntp.idg.pl>
<1...@h...googlegroups.com>
<ekabau$q1n$1@matrix2.nntp.idg.pl>
<1...@j...googlegroups.com>
<ekahsv$p5o$1@matrix2.nntp.idg.pl>
<1...@j...googlegroups.com>
<ekap85$mfa$1@matrix2.nntp.idg.pl>
<1...@h...googlegroups.com>
<ekddue$4hg$1@matrix2.nntp.idg.pl>
NNTP-Posting-Host: 80.41.83.144
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: quoted-printable
X-Trace: posting.google.com 1164665219 25065 127.0.0.1 (27 Nov 2006 22:06:59 GMT)
X-Complaints-To: g...@g...com
NNTP-Posting-Date: Mon, 27 Nov 2006 22:06:59 +0000 (UTC)
In-Reply-To: <ekddue$4hg$1@matrix2.nntp.idg.pl>
User-Agent: G2/1.0
X-HTTP-UserAgent: Mozilla/4.0 (compatible; MSIE 7.0; Windows NT 5.1; .NET CLR
1.1.4322),gzip(gfe),gzip(gfe)
Complaints-To: g...@g...com
Injection-Info: j72g2000cwa.googlegroups.com; posting-host=80.41.83.144;
posting-account=0jN21g0AAACrTGiO_3UY1BJP0ILzncyN
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:356106
Ukryj nagłówki
Quasi napisał(a):
> elGuapo napisał(a):
>
> >> Nie histeria. Obrzydzenie (do granic odruchu wymiotnego), pogarda (do
> >> granic parskniecia pustym smiechem i spluniecia w durny pysk) i irytacja
> >> (do granic spoliczkowania takiej intelektualnej kurwy).
>
> > Wot i bolszewizm.
>
> Wot i demagogia.
A co w twoim słowniku znaczy demagogia?
> > Trocki, czy Lenin nie powstydziliby się takich
> > słów.
>
> Zapewne Hitler nosil kalesony. Czy w zwiazku z tym noszenie kalesonow
> jest nazistowskie (albo bolszewickie, wszak Lenin tez pewnie je nosil)?
To zależy - jeśli kalesony nosiliby tylko Lenin, Hitler, Trocki i
podobne im kanalie, to doszukiwanie się konotacji kaleson z
bolszewizmem byłoby dość racjonalne.
> >>> połknięcie
> >>> Aspirynki OK, ale przeżeganie się nią jest już tak obrzydliwe,
> >> Tak.
>
> > Ponieważ?
>
> Poniewaz jest irracjonalne.
>
> > Jakież to straszliwe zagrożenia ze sobą niesie?
>
> Domniemam, ze zadne. Przynajmniej samo w sobie i bezposrednio.
Ale na obrzydzenie do granic rękoczynów zasługuje.
> Tylko co z tego? Nie staje sie przes to ani odrobine mniej irracjonalne
> i ani odrobine mniej obrzydliwe.
Zaczynam rozumieć, że dzielenie spraw wedle obiektywnego zagrożenia,
jaki stanowią to dla ciebie abstrakcja równa próbie pojęcia przez
ślepca czym są kolory.
> > I nie
> > pieprz mi tu o tym, iż myślenie magiczne może wogóle wyprzeć
> > myślenie racjonalne,
>
> ??? Nigdy nie pisalem, ze moze, kanalio. I znow Ci sloma z butow wyszla...
Więc samo istnienie myślenia magicznego jest aż tak obrzydliwe ...
jak istnienie kułaka dla bolszewika.
(...)
> > a ty z
> > furią nie rzucasz się dopiero na ekstremalne przykłady wypierania
> > myślenia racjonalnego przez myślenie magiczne, ale na jakiekolwiek
> > najlżejszy ślad myślenia magicznego - nawet jeśli jego konsekwencje
> > są znikomiuteńkie i nawet jeśli owo myślenie magiczne ogranicza
> > się do dziedziny, która nie ma styczności z dziedziną należacą (i
> > słusznie!) do nauki.
>
> Nie rzucam sie z "furia", lecz z obrzydzeniem, pogarda i irytacja.
Pytam poważnie:
1) Czy jesteś świadomy, że twoje rakcje w tej mierze dość mocno
odstają od przeciętnych?
2) Czy bolejesz nad swoimi reakcjami (powątpiewam - pół roku
miałeś na wyrażenie votum separatum wobec własnych emocji), czy
też uważasz, iż są one zdrowe i pożądane w społeczeństwie?
> No i co z tego, smieszny wariatku? Nadal nie potrafisz wbic sobie do
> zakutego lba, ze ja nie jestem - tak jak Ty - samozwanczym
> politykierskim mesjaszem, wiec jesli na cos wybrzydzam, to NIE OZNACZA
> TO, ze pragne wprowadzic polityczny program rugowania obiektow mojego
> obrzydzenia i/lub przymusowego wprowadzenie wolnej od nich utopii (tak
> jak Ty to robisz z tym swoim szalenczym omamem, ktory nazywasz
> "lewactwem" i "panstwem minimum").
>
Słomka, słomka. Ja nie pragnę zniknięcia lewactwa z powierzchni
ziemii, a tylko możliwości życia pozostając poza jego wpływem. Ja
nie chcę wytłuc wszystkich bakterii na ziemii - ja chcę tylko być
od ich szkodliwego wpływu wolny.
>
> >>> bo to straszliwa zaraza
> >> Owszem, zaraza. Zaraza memetyczna.
>
> > Która jakimiż to straszliwymi konsekwencjami niby ludzkości
> > zagraża?
>
> A jakie to ma znaczenie??? Ja - w odroznieniu od Ciebie - nie jestem
> "mesjaszem" probujacym "wybawic" ludzkosc od "zagrozen" (tu:
> "lewactwa"), ktore tylko ja widze dzieki swej przenikliwosci i
> oswieceniu przez otaczanego kultem bozka (tu: Korwina), za pomoca
> politykierskich utopii (tu: "panstwa minimum"). W zwiazku z czym, jesli
> wyrazam wobec czegos dezaprobate, to wcale nie oznacza ze zamierzam z
> tym czyms walczyc inaczej niz plujac na to, gdy przypadkiem znajdzie sie
> w moim zasiegu. A co najwazniejsze - domniemana "szkodliwosc dla
> ludzkosci" czegos, nie jest u mnie warunkiem do wyrazania dezaprobaty
> wobec tego czegos.
Widzę - ostateczną wyrocznią są dla ciebie własne uprzedzenia ...
które tak wyśmiewasz, gdy przybierają formę tzw. homofobii. Kalizm.
(...)
> >>> dla
> >>> idealnie 'naukowego' społeczeństwa.
> >> Takowe nie istnieje i nigdy nie istnialo.
>
> > Co nie znaczy, że nie marzyłoby sie podobnym tobie oszołomom.
>
> W zyciu o niczym takim nie marzylem. Nie mam na tyle bujnej, oderwanej
> od rzeczywistosci wyobrazni. Tym sie m.in. od Ciebie roznie, ze bardzo
> twardo stapam po ziemi...
>
> > Pytanie jak daleko są oni w stanie posunąć się w realizacji swoich
> > utopijnych wizji.
>
> Projekcja. Nie sadz innych swoja miara, wariatku.
Komunistów, czy faszystów także brano za 'nieszkodliwych' krzykaczy
do czasu aż było za późno. Ty werbalnie i mentalnie już
bolszewikom dorównałeś. Pytanie czy do szczekania zechcesz sie
ograniczyć, czy gryźć (czyli poprzeć 'tanie' słowa' mocną walutą
'czynów') też jesteś gotów.
> >> Przejawiam obrzydzenie. A czy "bolszewickie", to cholera wie - nie mam
> >> pojecia coz to takiego, ten Twoj neologizm "bolszewickie obrzydzenie".
> >> Niewatpliwie jest to pogarda nie mniejsza, niz ta ktora Ty
> >> (bolszewicko?) czujesz do "lewakow".
>
> > Określenia 'bolszewickie' dość czytelnie funkcjonuje w kulturze
>
> W kulturze skorwinsynopodobnych szalencow zkazaonych komuchofobia...
> Zapomniales dodac.
Bynajmniej.
> > na
> > opisanie pewnej neofitycznej gorliwości oraz preferowanymi środkami w
> > dawaniu jej upustu, z których to środków bije chęć używania wobec
> > opornych przemocy, a w przypadku nieugiętego oporu - do fizycznej
> > eliminacji ich.
>
> Tak wiec moje obrzydzenie nie ma z "bolszewizmem" nic wspolnego.
Słowa kosztują niewiele. Skąd - niby mając kontakt z tobą
wyłącznie z netu - mam wiedzieć, czy tylko o wyrywaniu muszkom
skrzydełek opiszesz, czy także je wyrywasz?
> > Używany przez ciebie język jak najbardziej bolszewickie inklinacje
> > zdradza na czele z odebraniem oponentom atrybutu człowieczeństwa
>
> Nonsens. Nikomu "czlowieczenstwa" nie odbieralem, chociazby dlatego ze
> sie takimi jalowymi frazesami jak "czlowieczenstwo" nie posluguje (nie
> mam zatem czego odbierac)...
Człowiek to maszyna emocjonalna i normalni dosyć dobrze przekazy
emocjonalne rozszyfrowywać umieją.
> >>>> Ich problem polega na tym, ze sa pewni, iz naukowe wyjasnienia to "nie
> >>>> wszystko"
> >>> Skąd domniemanie że są pewni?
> >> Z definicji wiary ("wiara: stan umyslu polegajacy na uznawaniu czegos,
> >> obojetnie czego, za pewnik, przy braku potwierdzajacych to cos dowodow a
> >> nawet wbrew dowodom").
>
> > Pewność nieprzekładająca się na czyny nie różni się niczym od
> > niepewności.
>
> LOL! :D Pewnosc jest - z definicji - stanem umyslu (to czy przeklada sie
> na jakies czyny, czy nie nie ma w tym kontekscie zadnego znaczenia) i w
> sposob oczywisty rozni sie od niepewnosci na podobnej zasadzie, jak np.
> milosc rozni sie od nienawisci (bez wzgledu na to, czy ida za nia jakies
> czyny czy nie). Bo tu o stan umyslu chodzi, nie o jakies Twoje slomiane
> "czyny".
Pomiędzy pewnością zachodzenia X, a pewnością niezachodzenia X
jest ogromne spektum emocjonalnych stanów pośrednich. Uważasz, że
jest inaczej? Powszechna pewność istnienia Boga skutkować powinna
powszechnym wypełnianiem Jego woli, a nic takiego miejsca nie ma.
> > Co jest złego w pewności istnienia Boga,
>
> [tu: "zlego" = powodu, dlaczego mi sie nie podoba]
>
> Jest ona z obrzydliwa wrecz bezczelnoscia irracjonalna.
Nie bardziej od dywagacji o istnieniu UFO. Taki Hawking to pewnie
także intelektualna kurwa, jak każdy kto nie odrzuca z obrzydzeniem
wszelkich tez, które nie są udowodnione ponad wszelką wątpliwość.
"Maszyny cieższe od powietrza nigdy nie będą latać!!!" - pycha
ograniczonego oszołoma.
> > jeśli nie skutkuje ona
> > żadnymi fizycznymi konsekwencjami
>
> Istnienie/nie istnienie "fizycznych konsekwencji" nie ma tu (tj. w
> kontekscie obrzydliwosci determinowanej irracjonalnoscia) zadnego znaczenia.
Dla ofiary napadu ma znaczenie, czy jest to tylko napad słowny, czy za
słowami idą czyny (a może i czyny idą bez słów).
> > - jesli osoba pewna Jego istnienia
> > wciąż z zepsutym samochodem udaje się do mechanika, zamist modlić
> > się do Stwórcy o naprawę wehikułu?
>
> I co z tego??? Czy lewak pracujacy u "prywaciarza" przestaje byc z tego
> powodu mniej "lewacki"?
>
No pewnie - przecież ma do wyboru postąpić lewacko i prywaciarza
zaszlachtować, zabierając mu przy okazji majątek, bądź u
prywaciarza pracować. Nie mam nic przeciwko najortodoksyjnieszym
choćby lewakom, którzy do wiary w swe idee nieprzekładającej się
na działanie się ograniczają, ale ty tego rozróżnienia 'myśli i
słowa' vs 'czyny', elementarnego*) dla cywilizacji łacińskiej nie
kumasz ani w ząb.
*) Za zamiar, ani nawet i przygotowywanie przestępstwa nie każe się
tak samo, jak za przestępstwo popełniane.
>
> >> Z intuicji,
>
> > Z asper-intuicji, (...)
>
> Jak juz wielokrotnie pisalem - w kwestii AS jestes calkowitym
> ignorantem, wiec Twoje wypowiedzi na ten temat (jak zreszta na wiekszosc
> tematow w jakich osmielasz sie wypowiadac) maja wartosc kalu.
Więc babrając się w nich dowodzisz swojej koprofilności, której
parę linijek niżej zdecydowanie zaprzeczasz.
> >> opartej na znajomosci literatury
> >> paranormalniaczej (pare ksiazek na ten temat przeczytalem, chociazby -
> >> ponoc swego czasu "kultowa" - Picknett Lynn "Encyklopedia zjawisk
> >> paranormalnych") i milosnikow tej tematyki. No i oczywiscie ze
> >> znajomosci zasad religii/fideizmu oraz samych religiantow/fideistow. Bo
> >> i paranormalnictwo i teoriospiskowosc i alternatywnomedycznosc i
> >> ufofilia i pseudonaukowsc i religianctwo to jeden i ten sam
> >> intelektualny syf: zyczeniowo-magiczny irracjonalizm.
>
> > Jeśli do jednego wora wędruje katar i nowotwór, 'bo obie to
> > przecież choroby'. Znów bolszewizm mentalny.
>
> [LOL! Zdecyduj sie wreszcie kretaczu, co znaczy ten Twoj "bolszewizm".]
Bezkompromisowość: emanujące fanatyzmem czarno-białe widzenie
świata, zamiast dostrzegania odcieni szarości jest jedną z jego
łatwiej dostrzegalnych cech.
> Oczywiscie, ze do jednego wora. Wszystkie maja jeden wspolny mianownik
> (tj. zyczeniowo-magiczny irracjonalizm) i to wlasnie ze wzgledu na niego
> sa dla mnie tak obrzydliwe.
Rozumiem, że np. SETI równie obrzydliwe jest.
> >>> krzywa rozkładu normalnego
> >>> Gaussa się kłania.
> >> Z pewnoscia natezenie wiary ma rozklad jakos tam podobny do normalnego.
> >> Niestety, ze srednia glaboko w irracjonalnym szambie...
>
> > W populacji ślepców widzący mówiący im o kolorach również byłby
> > irracjonalnym szambem.
>
> Motto kazdego nawiedzonego szalenca, slyszacego w chorej glowce "glosy"
> ktorych nikt inny nie slyszy...
Słyszysz głosy w kolorach?
> >>>> i ze nauka napewno nie moze wyjasnic "wszystkiego".
> >>> A wyjaśni czy istnieje życie po śmierci?
> >> Nie, podobnie jak nie wyjasni czy "te siewki to sa co?" lub "kwakosc
> >> nrwa wkły?"... Dla nauki takie "pytania" to belkot, nie pytania.
>
> > Ale nie dla człowieka.
>
> Statystyczny czlowiek nie poznalby belkotu, nawet gdyby ten lizal go po
> cyckach...
Ale instynktownie wyczuwa zagrożenie i nienormalność, włączając
asper-nienormalność.
> > Człowiek może się zastanawiać, czy jego
> > świadomość po śmierci pogrąża się w niebyce, czy może jednak
> > oddziela się od ciała i coś innego się z nią dzieje.
>
> Jesli zastanawia sie nad tym - i temu podobnymi jalowymi pierdolami -
> dluzej niz 10s w zyciu, znaczy to, ze z infantylnym upodobaniem plawi
> sie w irracjonalnych fekaliach. Obrzydliwe.
Nie bardziej od czytania fantastyki, oglądania 'Matrixa', czy
trawienia czasu na pielegnowaniu marchewek na własnej grządce,
zamiast (o idiota nieskończony!!!) pójść do 'zieleniaka' i zakupić
sobie marchewkę za złotówkę. Co ci do tego jak ludzie żyją i na
co swoje pieniądze i swoje życie spędzają?
> > Nie ma w tym
> > nic bełkotliwego.
>
> Dla filozofi - nie. Dla filozofi to zwykly banal.
> A dla nauki nie ma tam nic, co by belkotem nie bylo.
A filozofia to nie nauka?
> >> Nauka ma scisle wydzielony rewir i sposob dzialania i nie zapuszcza sie
> >> np. na tereny filozoficzno-epistemologiczego dumania* czy czczych
> >> fantazji (typu Bog, zycie po smierci itp.).
>
> > Dlaczego więc wywołuje to obrzydzenie do odruchów wymiotnych
> > włącznie, o których wspominasz wyżej?
>
> Bo jest irracjonalne (fantazje, nie epistemologia - epistemologia jest ok).
Nie jest bardziej irracjonalne od istnienia cywilizacji pozaziemskich.
> > Jeśli jestem wobec czegoś
> > obojetny,
>
> Nauka jest obojetna (a raczej slepa i glucha), nie ja.
Nic nie jest ślepe, ani głuche - nauka ma konsekwencje polityczne,
czy sobie tego życzy, czy nie. Poza tym sam podawałeś link do
stronki, gdzie 'naukowcy' oferują 1000000$ za kontrolowane dokonanie
'cudu' - powiedzmy. Oni nie są intelektualnymi kurwami? - wszak
zamiast wogóle odrzucić możliwość działania sił nadprzyrodzonych
jako niewarte naukowego zachodu, oni się z ich istnieniem liczą! Na
nich jednakże oburzeniem, jako na naukowców 'wyrodnych', nie
pałałeś. Kalizm.
> > to odruchów wymiotnych we mnie to nie wzbudza, wzbudzanie
> > owych odruchów jest wystarczającym dowodem na to, iż jednak
> > obojętne to dla mnie nie jest.
>
> Oczywiscie ze nie jest, zakuty lbie. Brydzi mnie to w sensie
> intelektualnym, podobnie jak w sensie estetycznym brzydzi mnie np.
> koprofilia.
Obrzydzenie jest emocją - nie ma więc sensu intelektualnego. Intelekt
może być wyzwalaczem emocji obrzydzenia co najwyżej.
> >> Problem w tym, ze gawiedz masowo zapuszcza swe magiczne fantazje na
> >> tereny okupowane przez nauke. I tylko to jest obrzydliwe. Zawieszone w
> >> prozni fantazje sa co najwyzej smieszne i zalosne.
>
> > Z tą masowością to histeria.
>
> W jakim swiecie Ty zyjesz? Najwyrazniej w swiecie urojen i zaklamania.
> Nie wiesz np. ze wiekszosc Polakow praktykuje czary (modlitwy, ofiary
> itp.) wierzac, ze wplyna one na swiat materalny (rewir nauk
> przyrodniczych) - zdrowie, pomyslnosc (np. na egzaminie, wyborach),
> psychike innych ludzi ("zeby tata przestal pic") i miliardy zlozonych
> interakcji miedzy materialnymi obiektami ("zebysmy szczesliwie dojechali
> do celu", "zeby byla ladna pogoda" itp.).
Większość praktykuje - owszem - ale w ilościach naskórkowych, a
nie w ilościach zagrażających zdrowemu rozsądkowi.
(...)
>
> >>> (a jeśli
> >>> się zapuszcza,
> >> Ale sie nie zapuszcza.
>
> > Skoro zaprzecza istnieniu Boga,
>
> Nauka nie zaprzecza istnieniu Boga, niewidzialnych krasnali szczajacych
> do mleka ani dzbanka Russella. Scisle mowiac
> W zwiazku z czym - majaczysz.
Więc Boga nie ma, ale równocześnie jest On szczającym krasnalem.
W zwiazku z czym - majaczysz.
NeG
|