Data: 2004-04-11 12:04:28
Temat: Re: Ciezki wybor
Od: "Foxy" <f...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Uczucie" do tamtej kobiety minie.wczesniej lub póxniej ale minie..może
spotkasz kiedyś tzrecię kobietę któą się zauroczysz.a żony i dzieciom
nie masz prawa zgotowywać przeżyć na jakie sobie nie zasłuzyli. Po
prostu stań przed lusterm i pomyśl co wypawiasz. Wiem. I zacznij
angazować się bardziej w zycie rodzinne nawet na przedekó swoim
aktualnym pragnieniom. Za jakiś czas dotrze do Ciebie że wybrałes
słusznie. Mam nadzieję.
Ania
Użytkownik "Peter" <j...@t...pl> napisał w wiadomości
news:c5b17v$ehj$1@flis.man.torun.pl...
> Witam !
>
>
>
> Nie będę nie rozpisywał tylko przejde od razu do sedna sprawy.
>
>
>
> 35 lat na karku i życie przewala się do góry nogami.
>
> 10 lat temu założyliśmy rodzinę. Kochałem swoją żonę. Szczerze. Mamy
dwójkę
> dzieci. Było pięknie, wspaniale. Myślę, że kocham ją dalej, nie mogę
tego
> powiedzieć jednoznacznie. Boję się czy to przypadkiem nie jest
przywiązanie.
>
> Życie się przewala do góry nogami niestety z powodu drugiej kobiety.
Nie,
> nie mam kochanki. Nic z tych rzeczy.
>
>
>
> Małe wprowadzenie. 16 lat temu zacząłem pracować. Wtedy mając 19 lat
> poznałem w pracy pewną kobietę - starszą ode mnie o 5 lat. Kobietę
piękną,
> inteligentną, czułą i delikatną. Były głupie, szczeniackie podchody,
kwiaty
> bez okazji, wyczekiwanie na przystanku i aranżowanie przypadkowych
spotkań.
> Szalałem za nią. W końcu zdecydowałem się zaprosić ją do kawiarni. I
tam
> przy bliższym kontakcie - czar prysł. Okazała się niedostępna, nie
> pozostawiła mi żadnych złudzeń. Po prostu byłem za młody.
>
> Niestety musiałem pogodzić się z losem. Po trzech latach poznałem
swoją
> aktualną żonę. To była moja pierwsza prawdziwa dziewczyna. Przedtem
nie było
> żadnej. Być może jestem ewenementem, ale tak było. W tzw. międzyczasie
> odszedłem z pracy. Udało się jakoś zapomnieć.
>
> 2 lata potem był ślub. Po 3 latach pierwsze dziecko, a 4 lata temu
urodziło
> nam się drugie. Było pięknie, wspaniale. Dogadywaliśmy się znakomicie.
> Mówiąc krótko byliśmy dobraną parą. Żona do dziś jest wspaniałą
kobietą,
> kochającą mnie, dzieci. Dbającą o dom.
>
> Lecz niestety 2 lata temu coś pękło. W domu zaczęło brakować rodzinnej
> atmosfery. Zastępował ją coraz częściej chłód. Zaczęliśmy coraz mniej
do
> siebie mówić. Coraz częściej nasze rozmowy kończą się kłótnią. Teraz
> praktycznie jest to nagminne. Jesteśmy znudzeni sobą ? Wpadliśmy w
rutynę ?
> Na pewno musi być powód tylko, że ja nie wiem jaki. Nie wiem lub nie
chcę
> widzieć. Zresztą nie raz próbowałem z żoną o tym rozmawiać, efekt -
kłótnia.
> Czasem wywołana przeze mnie czasem przez żonę. Nie potrafimy
konstruktywnie
> porozmawiać.
>
> Tak się złożyło, że firma, w której pracowałem splajtowała. Wróciłem
do
> poprzedniej firmy. Kobieta, za którą kiedyś szalałem pracuje tu nadal.
> Patrzę dziś na nią inaczej, dojrzalej. Na pewno z powodu wieku.
Zresztą ona
> również traktuje mnie inaczej, też poważniej. Lecz z dystansem,
zapewne
> pamiętając stare czasy.
>
> Nie potrafię przejść koło niej obojętnie. Na szczęście nie pracuję z
nią w
> jednym biurze, jesteśmy na osobnych piętrach, ale widzimy się kilka
razy
> dziennie. Jak tylko ją widzę wpadam niemal w euforię. W pracy jestem
pełen
> humoru, cały w skowronkach. W domu jestem zamknięty, milczący.
Próbujemy z
> żoną rozmawiać, ale jak zwykle nasze rozmowy kończą się kłótnia. Mimo
> wszystko zależy mi cholernie na żonie. Nie wyobrażam sobie życia bez
niej.
> Ale z drugiej strony myślę o tamtej. Wiele razy myślałem, aby
powiedzieć
> żonie co mi naprawdę jest, o czym myślę. Ale po pierwsze nie chcę jej
> skrzywdzić - ona mnie szczerze kocha, a po drugie boję się jej
reakcji. Tak,
> wiem jest to tchórzostwo, ale nie potrafię się przemóc.
>
> Najlepiej chciałbym aby obie były przy mnie przez cały dzień, ale to
jest
> oczywiście kompletnie niemożliwe. Co prawda w pewnym stopniu tak jest,
> ponieważ razem żoną pracujemy w jednej firmie. Wiec w godzinach pracy
mam
> żonę i tamtą kobietę.
>
> Wiem że zachowuję się dziwnie jak na 35-letniego faceta, ale ten
problem
> mnie przerasta. Nie chce krzywdzić żony, dzieci. Nie jestem osobą
> gruboskórna, jeśli by tak było to z pewnością bym dawno od żony
odszedł. Ale
> nie jest mi ona osobą obojętną.
>
>
>
> Nie wiem co robić ? Może ktoś z Was był w podobnej sytuacji jak ja ?
>
>
>
> Peter
>
>
>
>
|