Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!mat.uni.torun.pl!news.man.torun.pl!n
ews.man.poznan.pl!newsfeed.tpinternet.pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: "MvsMr" <m...@p...onet.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Co moze niewinny lapsus (bylo: madrosci...)
Date: Fri, 21 Jun 2002 23:47:09 +0200
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
Lines: 65
Message-ID: <af07gj$npj$1@news.tpi.pl>
References: <2...@j...chello.fr>
NNTP-Posting-Host: pc82.kielce.cvx.ppp.tpnet.pl
X-Trace: news.tpi.pl 1024696660 24371 213.77.242.82 (21 Jun 2002 21:57:40 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Fri, 21 Jun 2002 21:57:40 +0000 (UTC)
X-Notice-1: This post has been postprocessed on the news.tpi.pl server.
X-Notice-2: Subject line has been filtered and leading Odp: string removed.
X-Priority: 3
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.00.2314.1300
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.00.2417.2000
X-Subject: Odp: Co moze niewinny lapsus (bylo: madrosci...)
X-MSMail-Priority: Normal
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:142634
Ukryj nagłówki
Użytkownik Magdalena Nawrocka <m...@w...fr> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:20020621140942.JI
R...@j...chello.fr...
> On Fri, 21 Jun 2002 15:57:42 +0200, Marek Kruzel wrote:
> Często spotykałam się z koleżanką. Towarzyszyłam jej w
> poszukiwaniach mieszkania, wysłuchiwałam skarg i pretensji.
> Chciałam być jej wsparciem. Co w którejś rozmowie telefonicznej
> zapragnęłam dać jej do zrozumienia. Że zawsze może na mnie liczyć,
> że może mnie woląc kiedykolwiek tylko ma ochotę, a najlepiej, i tu
> użyłam tego niefortunnego słowa "najlepiej", gdy ma najczarniejsza
> chandrę. Gdybym to użyła słowa "szczególnie", "przede wszystkim"
> byłoby wszystko OK., ale mi się wyrwało, to niefortunne słowo
> "najlepiej".
>
> Koleżankę ruszyło do żywego - ty chcesz mego cierpienia!
> Żywisz się moim bólem jak hiena krwią! Ze swoimi problemami służę
> ci za atrakcję twojego nudnego życia! - tak wykrzykiwała z pełnym
> przekonaniem, gdy doszło do konfrontacji. Aż mnie zatkało. Całą
> swoją gorycz przelała na mnie, gorzko mi się zrobiło do szoku, do
> nudności. Zabolało. Jak mogła mi przypisać tak podłą intencję?
> Ręce mi opadły, nie byłam w stanie niczego prostować, wyjaśniać.
> Zmilczałam.
>
> Lapsusem krzyczy podświadomość. A mnie to niefartowne
> wyrażenie wydawało się niewinnym przejęzyczeniem nic więcej. A tu
Jesteś pewna, że było to tylko przejęzyczenie? Że nie byłaś w jakiś sposób
zadowolona z cierpienia przejaciółki, że dzięki niemu mogłaś się poczuć dla
kogoś ważna, z drugiej strony budowało ono twój obraz jako osoby zawsze
skorej do pomocy, wspaniałej? Zabolało. Byłaś zszokowana. Czy nie zadałaś
sobie pytania, czy może nie bronisz się w ten sposób przed stwierdzeniem, w
którym może być więcej prawdy, niż byłabyś gotowa to sobie uświadomić?
Niedawno byłem z kolegami i koleżanką na eskapadzie. Koleżanka zachęcała do
szczerości. Nie spostrzegłem nawet kiedy zdołała nas skłócić. Mój kolega
został kozłem ofiarnym, który na "seansie szczerości" jaki po tym całym
cyrku się odbył przyznał się do bycia jedynym winnym. Ona wtedy chciała
zdawać na psychologię. To był dla niej po prostu trening. Zarzuciłem jej to
w dużo łagodniejszej wersji. Zaprotestowała, uważa się za osobę wspaniałą,
głęboko wierzącą (ja jestem ateistą), działa w organizacji charytatywnej.
Jest wyniosła, gdy się z nią nie zgadzałem, kończyła machnięciem ręki,
posunęła się nawet do zarzucenia mi niedojrzałości, gdy twierdziłem uparcie,
że nikt z nas nie jest dojrzały na tyle, by mieć dzieci, bo do tego trzeba
zarabiać pieniądze, że to zwykła nieodpowiedzialność. Ona nie musi się
troszczyć o pieniądze. Wyobraża sobie swego męża jako nadzianego,
inteligentnego nosiciela cnót. Na tyle się ceni.
O sobie mógłbym napisać niewiele dobrego. Że nie lubię wyniosłości,
arogancji, złośliwości, sztuczności, poniżania innych, że gotów jestem
bronić tych, którzy są poniżani i ośmieszani z tego powodu, że ośmielają się
być nonkonformistami, czy można to uznać za jakąkolwiek pozytywną cechę?
Wątpię - znajdowałem się w życiu w określonych sytuacjach, przez co jestem
na nie uwrażliwiony, gdy widzę w nich innych. Nie jest to żaden altruizm ani
współczucie lecz wysublimowana forma samoobrony i agresji przeciwko
otoczeniu. Nie wierzę w ludzką bezinteresowność. Nie wierzę, gdy ktoś mówi
"współczuję" mimo iż nigdy się w takiej sytuacji nie znalazł. Miło jest czuć
się lepszym od innych tylko dlatego, że potrafi się wspaniale udawać.
Dlaczego to napisałem? Nie dlatego aby cię "zniszczyć" co pewnie już w
połowie sobie pomyślałaś ale żeby cię skłonić do zadania sobie pewnych
trudnych i bolesnych pytań.
Buddyzm wymaga uświadomienia sobie, że własne życie jest bezwartościowe. Nie
można kochać żyć i być buddystą zarazem. Życie jest cierpieniem, poza życiem
nie ma cierpienia, kto kocha życie kocha cierpienie, kto kocha cierpienie
jest niespełna rozumu, więc czy niespełna rozumu mają być dla nas wyrocznią?
|