Data: 2004-06-01 20:26:45
Temat: Re: Co robic w sytuacji bez wyjscia...
Od: "redart" <r...@w...op.to.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Uzytkownik "John Smith" <piotrp26usunto@no_spam.wp.pl> napisal w wiadomosci
news:BCE29EE5.673E%piotrp26usunto@no_spam.wp.pl...
> meza, szantaz emocjonalny skierowany na dzieci, wnuki. Osoba zamezna, w
> wieku 57lat, negatywnie ustosunkowana do wszystkich, zyje w przekonaniu ze
> tylko to co ona powie to jest jedynie sluszne, przerzucanie winy za
> wszystkie klopoty na dzieci, manipulowanie faktami i slowami w celu
> wkorzystania ich przeciw dzieciom. Przy okazji cierpi na tym mŕ>, ojciec i
> dziadek. Dla wlasnego spokoju wybra˝ jedynie sluszne zdanie czyli >ony.
> Przez jej "widzi mi si´" utraci˝ kontakt z w˝asnym rodzeYstwem, dziecmi,
> wnukami. Podda˝ si´. W koncu znalazl sie pomiedzy zona a reszta rodziny.
>
> Jak sŕdzicie Drodzy Grupowicze, czy to cz´ste przypadki zyciowe? Jakie
> szanse na chociazby przygaszenie tego "ognia"?
O tak, przypadki zyciowe. Ja znam to w duzo lagodniejszej wersji (na
szczescie).
Rozumiem, ze nie trzeba wspominac, ze owa osoba kompletnie nie ma poczucia
humoru ...
Moja propozycja: wziac czasem jej meza na piwo. SAMEGO oczywiscie.
Oczywiscie potem zona zmyje mu glowe (co robiles, co to za spisek pijaku),
ale trudno. I tak to robi przy byle okazji.
Eta wsjo. A poza tym miec z ta osoba jak najmniej wspólnego w sensie
uzalezniajacych ukladów (np. finansowych, emocjonalnych). Wnuki
miewaja zablokowany dostep do dziadków ze znacznie blahszych powodów.
Trudno - czasem sie nie da.
|