Data: 2010-01-08 20:32:44
Temat: Re: Coraz więcej kobiet nie radzi sobie z funkcjonowaniem w rodzinie
Od: medea <e...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
Przemysław Dębski pisze:
> Wskaż mi post w którym rozpisałem konkurs ! No wskaż !
W pierwszym Twoim w tym wątku. Podałeś kryterium. I to SERIO! :)
> A jeśli stwierdzisz,
> że zapodając kryterium miałem na myśli rozpisanie konkursu, wówczas
> ostrzegam - skieruję temat na takie tory iż miałem na myśli, że kryterium
> posiadania prawka czyni z posiadaczki pinde a nie nie-pinde, jak zdaje się
> defaultowo przyjęłyście a co nie zostało jasno przeze mnie powiedziane :)
Zostało powiedziane! Co następuje:
>>A co do mojego
strzału, zrobienie prawka przez kobietę może (lecz nie musi) świadczyć o
umiejętności chwytania byka za rogi - ot wsio.<<
Chyba że dowiedziesz, że umiejętność chwytania za rogi to raczej wada, a
nie zaleta. (Tu mi byłoby nawet miło ;) ).
> Dlatego cały czas podkreślam iż posiadanie prawka może, ale nie musi o czymś
> świadczyć. Tym bardziej że jedna moja eks ma prawko a jest totalną pindą
Hm... o żadnym moim byłym nie powiedziałabym, że był totalnym chu..m. -
ale to na marginesie i poza konkursem. ;)
> rzuca trochę światła na kwestię jej pindo lub niepindowatości. Tym bardziej,
> że nie wiem czemu ale kobiety chętnie na ten temat mówią, często nawet same
> z siebie nie pytane - to już jak najbardziej moje fizyczne doświadczenie.
Ale o czym tak chętnie mówią? O tym, że zrobiły prawo jazdy nieuczciwie?
To istotnie dziwne.
> Może dla Ciebie zrobienie prawka nie było bykiem, niemniej dla wielu kobiet
> to jest byk :) No właśnie. Opowiedz jak robiłaś prawko ? :)
Wiesz, to było tak dawno temu, że nie wiem, czy warto się przyznawać, bo
zaraz ktoś sobie policzy i znowu powie, że już mi się orgazmy nie należą. ;)
No, ale niech będzie - lat temu jakieś 16 poszłam sobie na kurs PJ, po
czym przystąpiłam do egzaminu. Testy teoretyczne zdałam od razu
bezbłędnie, a potem byłam jedyną w grupie kobietą, której po zaliczeniu
placu manewrowego pozwolono wyjechać na miasto. Oczywiście już z tego
miasta samodzielnie nie wróciłam, bo egzaminatorka wściekła się, że jak
można się tak denerwować?!, że to przecież nie matura!, jak można
wrzucać jedynkę zamiast trójki?! (to maluch był ;) ) itd.itp. Drugiego
razu nie pamiętam, ale też nie zdałam, a złapałam po tym takiego doła,
że stwierdziłam, że już do niczego się nie nadaję. Za trzecim razem
postanowiłam iść na całość - po prostu zamknąć oczy i jechać. I tak też
zrobiłam. ;) No i pan egzaminator był zachwycony i powiedział tak: taką
energiczną jazdę to ja lubię! Z tej mąki będzie chleb! (to pamiętam jak
dziś) ;)
No i jest ten chleb. :)
Ewa
|