Data: 2015-02-26 19:27:32
Temat: Re: Cos dla naszego przyglupa XL [cross]
Od: zażółcony <r...@c...op.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
He, he, przedszkola ...
Dzieci w przedszkolach chorują i basta. I dzięki temu
potem chorują mniej.
Ludziom się wydaje, że szczepienia ochronią ich przed ... śmiercią.
A po szczepieniach jakiś ich procent ze zdziwieniem stwierdza, że
stanął po niewłaściwej stronie i teraz jego dziecko ma przesrane.
Ja tam mam własną 'wizję'.
Ludzie boją się chorób i śmierci.
Jedni bardziej epidemii a drudzy bardziej powikłań
po szczepionkach, karuzeli alergii itp itd.
Im większy strach, tym bardziej radykalne poglądy.
Ktoś już tu w wątku wspomniał - każ się lekarzowi
podpisywać pod każdą decyzją, czyli brać wysoką
odpowiedzialność za ew. błędy. I co ? I żaden
o zdrowych zmysłach nie weźmie na siebie pełnej
odpowiedzialności. To Ty jesteś odpowiedzialny
za ryzyko i musisz wyrazić na nie zgodę
- podjąć decyzję.
Może komuś się wydaje, że zawsze trafi w ręce
dr House'a - będzie śmiesznie, ale profesjonalnie
i wszystko się dobrze skończy.
A niestety jest często zupełnie na odwrót.
Nieśmiesznie i kończy się źle.
Lekarze to ani nie naukowcy ani nie cudotwórcy.
Naukowcy wiedzą więcej - więc polecam poczytać
Scientific American czy coś. Nie ma za dużo
optymizmu jeśli chodzi o zdrowie. A jest zupełnie
nieoptymistycznie, jeśli ktoś myśli o rozwiązaniach
'dla wszystkich'. Nie ma dobrych rozwiązań dla
przeciętnego mieszkańca naszej planety - jest
zbyt biedny.
Szczepienia zostały wymyślone .. ile ? Wiek
temu ?
To była dobra rzecz, nowość, ogromny
skok jakościowy. Ale te czasy minęły.
Jak wspomniałem - układ odpornościowy
nie jest bezbłędnym komputerem o nieograniczonej
pojemności.
Medycyna ma dobre i złe strony - z jednej strony
leczy, a z drugiej - wstrzymuje mechanizmy ewolucyjne,
naturalną selekcję.
Dopóki ludzie czegoś z tym nie zrobią, to jako
populacja siedzimy na tykającej bombie.
Kumulujemy wady i jednocześnie ciągle się mnożymy.
Drapieżniki uwielbiają takie liczne populacje.
A szczepienia też o to się potykają.
Ja uważam, że szczepionki nie są dość
dobrym wynalazkiem, żeby udźwignąć ciężar
ludzi, którzy sprzeciwiają
się szczepieniom i badaniom genetycznym,
oraz marudzą na jakość służby zdrowia,
a jednocześnie głoszą bezrefleksyjnie
"mnóżmy się na Chwałę Pana !"
Ok - taka postawa jest mi bardzo obca.
Dla mnie rozwiązaniem jest pójście
w jakość a nie ilość. Mniej ludzi
a bardziej wyrafinowane metody leczenia.
Świadoma decyzja o rodzicielstwie
i opieka nad dzieckiem posuwająca
się daleko - usuwanie znanych problemów
na poziomie genów, zarodków dalszych
problemów.
Mnie epidemia nie przeraża. Bardziej mnie
przeraża to, że ludzie mnożą się
nieodpowiedzialnie - co ma pośrednio
związek także z epidemiami.
A nawet Ci, co są bardzo świadomi są
dzisiaj bezradni wobec tego, że ich
dziecko rodzi się z poważną wadą
rozwojową - bo pech chciał, że
się geny źle zrekombinowały.
To dziecko, jeśli przeżyje i dorośnie
- te będzie chciało mieć dzieci.
|