Data: 2013-10-22 01:27:18
Temat: Re: Cuda istnieją
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Tue, 22 Oct 2013 01:16:07 +0200, Ikselka napisał(a):
> Jak wkroczyli do Kielc, gwałcili każdą kobietę/dziewczynę/dziewczynkę,
> gdzie tylko dopadli - pod drzwiami dworca, na ławce ulicznej, przy słupie
> latarni... O tym nikt nie mówi ani nie pisze, ciekawe dlaczego - ja znam to
> z relacji matki mojej koleżanki.
"Masowe gwałty na kobietach i dziewczynkach towarzyszyły mordowaniu i
wypędzaniu ludności podczas Powstania Warszawskiego. Niemieccy żołnierze
poczuli się bezkarni, wiedząc, że mieszkańcy są skazani na zagładę, a
ponadto do stłumienia powstania skierowano oddziały zdemoralizowane i
brutalne. Okrutne gwałty połączone z okaleczaniem i mordowaniem stały się
swoistą wizytówką brygady RONA, która w pierwszych dniach sierpnia
pacyfikowała Ochotę. Masowe gwałty miał na swoim koncie Sonderbataillon
Dirlewanger na Woli, Starym Mieście, Powiślu i Czerniakowie. Saper
Wehrmachtu Mathias Schenk wspominał: ,,Za każdym razem, gdy szturmowaliśmy
piwnicę, a były w niej kobiety, dirlewangerowcy je gwałcili".
Fala od Wschodu
Kolejna fala masowych gwałtów przyszła w 1945 roku. Tym razem jej sprawcami
byli żołnierze Armii Czerwonej. Im bardziej front zbliżał się do Elbląga,
Gdańska i Berlina, tym bardziej masowa i okrutna stawała się przemoc
seksualna. Była bowiem falą odbitą, przeniesieniem brutalnego zachowania
wobec niemieckich kobiet na Polki. W liście wysłanym 17 kwietnia 1945 r. z
Gdańska jakaś Polka, prawdopodobnie ubiegająca się o pracę w otoczeniu
radzieckiego garnizonu, skarżyła się, że została zgwałcona siedem razy:
,,Raz tej nocy zostałam zgwałcona, ta hańba odbyła się na oczach ojca. (...)
Mnie zgwałcono 7 razy, to było straszne".
Podobną gehennę przeżyły kobiety na Warmii i Mazurach. Nawet po
przesunięciu się frontu Niemki i Polki były tam regularnie gwałcone. W
Prusach Wschodnich i na Śląsku, gdy tylko pojawiali się żołnierze gen.
Koniewa i Żukowa, dochodziło do masowych gwałtów. Jeśli idąca naprzód
jednostka pierwszego rzutu nie zdążyła, tyłowe nadrabiały zaległości.
,,Żołnierze Armii Czerwonej nie przejmowali się zbytnio jakimiś
>>indywidualnymi związkami<< z niemieckimi kobietami - pisał dramaturg Zachar
Agranienko w swoim dzienniku, gdy służył jako oficer piechoty morskiej w
jednostce walczącej w Prusach Wschodnich. - Dziewięciu, dziesięciu,
dwudziestu naraz - gwałcili, nie oglądając się na nic i na nikogo".
Jak donoszono z Olsztyna w marcu 1945 r., ,,nie uchowała się prawie żadna
kobieta" i - jak podkreślano - bez względu na wiek. Świadkowie twierdzili,
że gwałcone były 10-letnie dziewczynki i 70-letnie staruszki. ,,A
najważniejsze - zauważył ktoś w prywatnym liście - że kobiety są kobietami
podobno od 9 lat do 80, a nawet był wypadek 82". Zdarzało się, że ofiarą
gwałtu padały równocześnie babka, matka i wnuczka. Bardzo często dochodziło
do gwałtów zbiorowych, których sprawcami było kilkunastu, nawet
kilkudziesięciu żołnierzy. ,,Te rzeczy dzieją się jeszcze i obecnie w
dalszym ciągu. Wobec tego w szczególnie ciężkiej sytuacji są robotnice
Polki zatrzymywane w dalszym ciągu przez władze sowieckie do robót. Proszą
one rozpaczliwie o wyrwanie ich z tej gehenny".
Masowo gwałcone były także Polki wywiezione do Niemiec na roboty. Na
konferencji delegatów urzędów repatriacyjnych w maju 1945 r. stwierdzono:
,,Szlakiem przez Stargard na wschód w kierunku od Szczecina przepływają masy
powracających z Niemiec, którzy są przedmiotem ustawicznych napaści ze
strony pojedynczych i zorganizowanych grup żołnierzy sowieckich. Ludzie ci
na przestrzeni całej niemal drogi są ustawicznie napadani, rabowani, a
kobiety gwałcone. Na pytanie postawione delegacji, czy gwałty na kobietach
należy uważać za oderwane wypadki, kierownictwo miejscowego etapu na
podstawie stałej styczności z powracającymi z Niemiec oświadczyło, że
raczej zachodzą nieliczne wyjątki, kiedy kobiety unikają napaści
gwałtownych".
Sytuację na Śląsku, podobnie jak na Pomorzu, można opisać - ze względu na
liczbę gwałtów - jako stan klęski żywiołowej. Tylko do końca czerwca 1945
r. w samej Dębskiej Kuźni w powiecie opolskim zanotowano 268 gwałtów. Tam
także żołnierze organizowali obławy na kobiety. W marcu 1945 r. do
przędzalni lnu położonej w jednej z miejscowości pod Raciborzem wtargnęło
kilkunastu pijanych Rosjan. Napastnicy uprowadzili około trzydziestu
pracownic i zabrali je do pobliskiej wsi Makowo. Jak zeznała jedna z
kobiet: ,,żołnierze zamknęli nas do jednego domu i pod groźbą zastrzelenia
dopuścili się na nas gwałtu. Ja zgwałcona zostałam przez czterech
żołnierzy".
Mieszkanka Katowic powracająca do domu w czerwcu 1945 r. zeznała, że kiedy
pociąg zatrzymał się na jakiejś stacji i zapadała noc: ,,żołnierze rosyjscy
zaczęli uganiać się za kobietami. Zostałam pochwycona przez trzech
żołnierzy, którzy wszyscy dopuścili się na mnie gwałtu". Na Śląsku
mieszkające tam kobiety praktycznie nigdzie i o żadnej porze nie mogły czuć
się bezpiecznie.
Radzieccy żołnierze gwałcili w przydrożnych rowach, na polach i w lasach,
okradając i bijąc, a czasem mordując. Porywali także kobiety w biały dzień
z ulic Katowic, Zabrza czy Chorzowa. ,,16 czerwca [19]45 r. wracałam w
towarzystwie koleżanki tramwajem z Bytomia do Katowic. Za Chorzowem tramwaj
popsuł się i wraz z koleżanką udałam się w dalszą drogę pieszo w kierunku
Katowic. Koło stadionu chorzowskiego zatrzymało nas czterech żołnierzy
radzieckich będących w stanie pijanym, Żołnierze ci zmusili nas do udania
się z nimi na pobliskie pola. Gdy się broniłam, zostałam uderzona jakimś
twardym narzędziem w szczękę. Żołnierze powalili mnie na ziemię i dopuścili
się na mnie gwałtu". Do gwałtów dochodziło niezwykle często na dworcach
kolejowych i w pociągach. Zdarzało się, że po zatrzymaniu się transportu
kilku, kilkunastu żołnierzy rozbiegało się jak za potrzebą w poszukiwaniu
kobiet.
Choć gwałty najpowszechniejsze były na tzw. Ziemiach Odzyskanych,
dochodziło do nich również gdzie indziej: w Częstochowie, Białymstoku,
Gnieźnie, Łodzi, Poznaniu. Wszędzie, gdzie pojawili się weterani z Niemiec.
Po okresie ofensywy zimowej bodaj najgorszy był czerwiec 1945 r. W jednym
powiecie ostrowskim (woj. poznańskie) miały zostać odnotowane 33 przypadki
gwałtów. Dwanaście gwałtów, ale tylko w ciągu dwóch dni, zgłoszono na
milicję w Olkuszu. W lipcu w Kielcach odnotowano zgwałcenie około 30 kobiet
i dziewczynek. Pięć z nich w wieku 9-28 lat trafiło do szpitala. Starosta
powiatowy alarmował: ,,W Kielcach ostatnio było kilkanaście wypadków gwałtów
dokonanych tak w stosunku do starszych kobiet, jak i zupełnie nieletnich,
pogryziono przy tym w bestialski sposób swe ofiary, wyrywając im dosłownie
kawałki ciała, a nawet w jednym wypadku przegryzając krtań"."
I ty będziesz mi tu pisał, ze dowódcy postąpili głupio, organizujac
powstanie - a Trybun pisze, że autor "Czerwonej zarazy" niesłusznie miał
awersję do radzieckich bandytów.
--
XL
"Dopiero w 1949 r. Światowe Stowarzyszenie Lekarzy zastąpiło przysięgę
Hipokratesa tzw. deklaracją genewską. Główna zmiana polegała na tym, że
wyrzucono następujące słowa: "Nikomu nie dam trucizny, choćby mnie o nią
prosił, ani nie będę dawał rad, które mogą śmierć spowodować. Podobnie nie
dam kobiecie środka na spędzenie płodu. Zachowam czystość mojego życia i
mojej sztuki.""
http://www.polskatimes.pl/artykul/10118,ateisci-i-ag
nostycy-takze-sa-przeciw-przerywaniu-ciazy,id,t.html
?cookie=1
|