Data: 2009-04-23 16:37:33
Temat: Re: Czarna księga komunizmu,czyli jak komuniści uwielbiali lud.
Od: glob <r...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
adamoxx1 napisał(a):
> glob pisze:
> > Wielka cisza
> > Czarna ksi�ga komunizmu
>
> Nikita Kliment (ur. 1917, okolice Po�tawy)
> Zabierali nam wszystko, co nadawa�o si� do jedzenia. Nawet suszone
> jab�ka i wi�nie. W mojej wiosce w 1933 zmar�a po�owa ludzi. Za sowiet�w
> nie wolno by�o dba� o groby. Zreszt� ci�ko to nazwa� grobami. W naszej
> miejscowo�ci w ko�cu ju� nie by�o komu chowa� trup�w, ludzie nie mieli
> si�, �eby kopa� rowy. Cia�a zrzucano do studni. Zim� cia�a uk�adano w
> piramidy, �eby na wiosn� je zasypa� cienk� warstw� ziemi. Z ka�dej wsi
> wybierano dw�ch m�czyzn, kt�rzy dostawali je��. Chodzili tacy po wsi z
> wozem i �adowali na niego trupy wid�ami. Czasem jeszcze �yli. "I tak
> zaraz b�dzie sztywny" - m�wili.
>
> Marija Muraszkowa (ur. 1925, okolice �uga�ska)
> Ko�czy�am druga klas� szko�y. W kwietniu to jako� by�o. �adne z
rodzic�w
> nie t�umaczy�o mi, co si� w �yciu dzieje. Widzia�am tylko, jak jacy�
> obcy m�czy�ni zabierali wszystko co si� da�o z naszego podw�rka.
> Wszystko, czego dzi�ki ci�kiej pracy dorobi� si� m�j dziadek. Zabrali
> wszystkie sprz�ty, a z chlew�w byd�o: konia, krow�, �winie, owce.
> Podw�rko sta�o puste. A ojca jeszcze aresztowali. Za to, �e ku�ak.
> Zabrali do wi�zienia w Swatowo. Zostali�my z mamusi�. Pi�cioro nas
> mia�a. Ja by�am najstarsza. Po tym wszystkim zacz�li przy�azi�
> komsomolcy, partyjni, aktywi�ci - szukali schowanego ziarna. Wdrapywali
> siďż˝ na strych, myszkowali po stodole, schodzili do piwnicy. Dwumetrowy
> kij wtykali w s�om�, rozrzucili wszystko po podw�rku. Potem wyp�dzili
> nas z domu. Najpierw umar�y najmniejsze dzieci. Potem Wania. I Dunia.
> Le�a�a martwa - sk�ra i ko�ci, przyschni�ta do kr�gos�upa. Ojciec
zmarďż˝
> w wi�zieniu. Mama w szpitalu. Zosta�am tylko ja.
>
> Anna Krawczenko (ur. 1904)
> Szwagier, m�odszy brat m�a, w Bie�owodsku s�u�y� w milicji. Zdarza�o
> si�, przyjdzie w b�yszcz�cym sk�rzanym p�aszczu, wypucowanych
> oficerkach, a w zawini�tku przynosi� grube pajdy chleba, cukier w
> kostkach i w�dzon� kie�bas�. Te�ciowa si� cieszy�a: "Synku ty m�j.
W
> czepku urodzony - w takich strasznych czasach, tak elegancko ubrany i
> takie przysmaki przynosisz". Jak dzi� pami�tam, kiedy� nad ranem kto�
> zacz�� wali� w okno. Na palcach podeszli�my do drzwi i zapytali�my: "Kto
> tam?" "To ja Siemion. Otw�rzcie." Nie pozna�am szwagra. Mia� na sobie
> jakie� szmaty. "Co si� sta�o?" - pytam. "Ograbili? Napadli" "Nie. Co
> innego. Nalejcie siwuchy, jak jest i schowajcie mnie gdzieďż˝...". Dwa
> tygodnie przesiedziaďż˝ pod ziemiďż˝ w jamie na kartofle. Nie piďż˝, nie jadďż˝,
> nic nie m�wi�. Potem zmar�. Nikt go w ko�cu nie szuka�. Nied�ugo potem
> przyszed� jego towarzysz i opowiedzia�, co sie sta�o.
>
> G��d to kara Boska. Ludzie zacz�li je�� ludzi. Dali wi�c milicji
rozkaz,
> �eby zapobiega�a kanibalizmowi. Ci, kt�rzy sie tym zajmowali, gotowali
> mi�so w nocy. Milicja przyje�d�a�a wi�c do wioski wieczorem, wspina�a
> si� na wzg�rze i obserwowa�a. Jak widzieli z jakiego� komina dym, to od
> razu tam biegli. Od gotowania ludzkiego mi�sa smr�d straszny i wszystko
> bucha�o przez kominy, bo ludzie na piecach gotowali. Tak samo by�o i tym
> razem. Przyjechali do wioski, co jest na trakcie z Bie�owodska do
> Markowki. Patrz�, z komina chaty na skraju wsi idzie dym. Dow�dca pos�a�
> tam Siemiona z towarzyszami.
>
> Wchodz� na podw�rko... Drzwi do domu otwarte i s�ycha� jaki� dziwny
> odg�os. Przeszli przez pr�g. Fetor, bryzgi krwi. Na klepisku le�� trzy
> trupy, a na stole miga malutki p�omyk �wieczki. Mi�dzy cia�ami turla si�
> kud�ata, zakrwawiona kobieta. Wzrok ma w�ciek�y. W d�oni �ciska n�.
> Popatrzy�a na tych, co weszli i m�wi: "Jezu, jak dobrze, �e
> przyszli�cie, pomo�ecie mi wyci�� w�tr�bk�. Bo co� mi nie idzie -
nďż˝
> mam t�py. Jutro ludzie na styp� si� zejd�, a ja nie mam co do jedzenia
> poda�". Chcia�a co� jeszcze doda�, ale si� po�lizgn�a i run�a w
> ka�u��. Zapalili du�� �wiec�, podeszli do pieca. Na nim te�
czerwone
> smugi. Wyci�gn�li z paleniska wielki gar, a tam ca�e dziecko i noga i
> r�ka doros�ego. Siemion straci� przytomno��. Nad ranem na jego pryczy
> le�a� tylko mundur. Sam Siemion znikn��.
>
> Jan Karsz-Siedlewski, kierownik Konsulatu Generalnego RP w Charkowie,
> relacja z 17 III 1933 r.
> G��d wzrasta na Ukrainie z dniem ka�dym. Mam zupe�nie pewne wiadomo�ci o
> fatalnych warunkach aprowizacyjnych na Dnieprostroju i w okolicznych
> o�rodkach przemys�owych, gdzie ju� kube� obierzyn kartoflanych sprzedaje
> si� po 10 rubli. Otrzyma�em r�wnie� wiadomo��, kt�r� uwa�am za
> prawdziw�, �e str�a kolejowego przy stacji Pieczanowska, rejon
> Lubarski, okr�gu Berdyczowskiego, przy�apano w dn. 21 II r.b. na
> ludo�erstwie. Wyda�a go w�asna �ona, kt�r� terroryzowa�, ka��c
jej
> gotowa� obiady z mi�sa zabijanych ludzi, kt�rych �ci�ga� do swego domu
> pod pretekstem udzielenia noclegu. Podobno ma on sporo os�b na sumieniu,
> tak �e nawet mi�so ich niejednokrotnie sprzedawa�.
>
> Iwan Artiuszenko, ur. 1922, okolice Czerkas�w
> Nasz ko�choz mia� imi� Je�owa. Aktywist�w mieli�my w�ciek�ych:
wszystko
> zabierali. A jak zaganiali ludzi do ko�choz�w! Naprzeciwko naszej chaty
> mieszka� wujek Gierasim. M�dry by� cz�owiek. Jego �ona by� moja
> chrzestn�. Przyszli do nich, �eby zapisa� do ko�chozu. Chrzestna si�
> zapisa�a, wujek - nie. Po kilku dniach ona posz�a do pracy. Do chaty
> podjecha�o kilku je�d�c�w. Wywlekli Gierasima z chaty i zacz�li go
> smaga� nahajkami. Kiedy mdla�, to wylewali mu na g�ow� wiadro zimnej
> wody. Sko�czyli chyba po godzinie. Wujek ockn�� si� dopiero pod wiecz�r
> i na czworakach dowl�k� si� do chaty. Ju� si� �ciemnia�o, kiedy
przysz�a
> do nas chrzestna i p�acz�c, m�wi: Gierasim zamkn�� si� w domu i nie
> otwiera. M�j ojciec poszed� z ni� i wywa�y� drzwi. Wujek zastyg� z
b�lu.
> Ju� nie �y�. Jak si� okaza�o, to by� dopiero pocz�tek. Plony w tym
roku
> by�y obfite. Ko�chozowe spichlerze p�ka�y w szwach. A ludzie w domach
> nie mieli co do pieca w�o�y�. Nie dawali nawet gar�ci. Bywa�o, �e
ktoďż˝
> siďż˝ zakradďż˝ pod taki spichlerz, dziurďż˝ jakoďż˝ zrobiďż˝ i parďż˝ ziarenek
> uszczkn��. Je�li wpad�, to nikt go ju� wi�cej nie widzia�. Z
So�owek
> (Wyspy So�owieckie, na kt�re zsy�ano kator�nik�w - red.) nikt nie
wr�ci�.
>
> --
> "Truth or happiness. Never both."
Adamoksik ja się ostatnio dowiedziałem,że oprócz Katynia jest jeszcze
jedno miejsce zbrodni,popełnionej na Polakach.
Podobno w morze na barkach wypływano,rozstrzeliwano i do wody.Problem
jest taki,że sól morska rozpuszcza kości i właściwie nie wiadomo w
którym miejscu.
Nawet trudno jest o jakiś materał historyczny,może wpadło ci coś na
ten temat w ręce?
|