Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Czarna księga komunizmu,czyli jak komuniści uwielbiali lud.

Grupy

Szukaj w grupach

 

Czarna księga komunizmu,czyli jak komuniści uwielbiali lud.

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 10


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2009-04-22 15:44:04

Temat: Czarna księga komunizmu,czyli jak komuniści uwielbiali lud.
Od: glob <r...@g...com> szukaj wiadomości tego autora


Wielka cisza
Czarna księga komunizmu
Historia zna zbrodnie... i zbrodnie. Jedne są głośno potępiane, o
innych mówi się półgębkiem. Jeszcze inne przemilcza zupełnie. Do
takich zalicza się sprowokowany przez Stalina głód lat trzydziestych.
Także siedemdziesiąta (symboliczna oczywiście) rocznica wielkiego
głodu, obchodzona przed kilku dniami na Ukrainie, nie wywołała
znaczącego echa w światowych mediach. Świat nie chce pamiętać zbrodni
komunizmu.
Plan Stalina sprzed siedemdziesięciu lat polegał na przeprowadzeniu w
Rosji drugiej rewolucji. W trakcie pierwszej - 1917-1918 -
zlikwidowano w krwawy sposób warstwę właścicieli ziemskich,
fabrykantów, tradycyjnego mieszczaństwa. Zwycięstwo nie było jednak
pełne. Wieś, po zagrabieniu ziemi obszarniczej (Lenin: "Grab
zagrabione"), dalej pozostawała oazą względnej normalności. Choć
terror wojny domowej i komunizmu wojennego dał się tu również we
znaki, to jednak pracowano na swoim, handlowano, przestrzegano
tradycyjnych świąt. Upartyjnienie było niemal symboliczne, a np. do
komunistycznej organizacji młodzieżowej należało w końcu lat 20. pięć
procent młodzieży wiejskiej.
Temu światu, politycznie niezaangażowanemu, ale obojętnemu dla
bolszewickiej rewolucji, wydano w końcu lat dwudziestych wojnę.
Kolektywizacja wsi tłumaczona była ideą przyspieszenia rozwoju
ciężkiego przemysłu. W myśl teorii promowanej m.in. przez Bucharina
(Stalin mówił o nim per "sumienie partii", było to jednak sumienie
komunisty, dopuszczające ofiary dla umocnienia władzy radzieckiej)
rozwój w kapitalizmie wymagał akumulacji kapitału przez
przedsiębiorców. W komunizmie rolę kapitalistów przejmie państwo i nie
może ono czekać, jak na Zachodzie, przez wiek czy dwa.
Zagarnięcie majątku najliczniejszej w Rosji warstwy posiadaczy,
chłopów, akumulacja kapitału poprzez upaństwowienie prywatnej
własności współgrały z nienawiścią wielu bolszewików do chłopów,
których udział w przemianach rewolucyjnych ograniczył się do
parcelacji majątków ziemian. U progu kolektywizacji 3/4 obywateli ZSRR
mieszkało na wsi.
Karty zostały rozdane, a natarcie Partii na chłopów okazało się
najkrwawszą rewolucją dwudziestego wieku. Podobną skalę zbrodni
osiągnęli tylko w latach 40. Niemcy, mordując miliony Żydów.
W cieniu zapomnianego kolektywizacyjnego ludobójstwa pozostaje
wyniszczenie życia religijnego w ZSRR. Wojna z pozostałościami
"starego świata" oznaczała faktyczną eliminację rozstrzeliwanego,
więzionego i zsyłanego duchowieństwa praktycznie wszystkich wyznań. W
większości miast nie działała nawet jedna świątynia, chyba że
utrzymano ją ze względu na prośby dyplomatów z obcych placówek. Wtedy
jednak zwykli wierni bali się tam przychodzić, lękając się oskarżeń o
współpracę z obcym wywiadem.
Bohaterem propagandy lat 30. został Pawlik Morozow. Jego
podkoloryzowany życiorys głosił, że chłopiec, aktywista Komsomołu,
wydał przed władzami swojego ojca i stryja - chłopów sabotażystów,
ukrywających zboże. Pawlika mieli potem zamordować reakcyjni krewni. I
tylko o tej ofierze kolektywizacji wolno było głośno mówić.
Również w Polsce dopiero w wydanej w zeszłym roku "Czarnej księdze
komunizmu" pod redakcją Stéphane'a Courtois po raz pierwszy pokazano
prawdziwą skalę zbrodni kolektywizacji. Oto fragment "Czarnej księgi"
dotyczący wielkiego głodu.
Wielki głód z lat 1932-1933, który wedle niepodważalnych dziś źródeł
spowodował ponad sześć milionów ofiar, długo znajdował się wśród
"białych plam" sowieckiej historii. Katastrofa ta nie była jednak
podobna do innych klęsk głodu, których cykl, w regularnych przerwach,
poznała carska Rosja. Była ona bezpośrednią konsekwencją nowego
systemu "wojskowo-feudalnego wyzysku" chłopstwa - wedle wyrażenia
antystalinowskiego lidera bolszewickiego Nikołaja Bucharina -
wprowadzonego w czasie przymusowej kolektywizacji oraz tragiczną
ilustracją przerażającego regresu społeczeństwa, który towarzyszył
szturmowaniu wsi przez władzę sowiecką w końcu lat dwudziestych.
W latach 1921-1922 władza sowiecka przyznała, że panuje głód, prosząc
otwarcie o pomoc międzynarodową, teraz jednak zaprzeczała klęsce lat
1932-1933 i zagłuszała propagandą głosy zagranicznej opinii
publicznej, zwracające uwagę na tragedię. Reżimowi pomogły w tym
wydatnie odpowiednio zorganizowane "świadectwa", na przykład opinia
francuskiego deputowanego i lidera Partii Radykalnej Edouarda
Herriota, który w czasie swej podróży na Ukrainę latem 1933 roku
trąbił o "wspaniale nawodnionych i uprawianych kołchozowych
warzywnikach" i "zdecydowanie wspaniałych żniwach", by zakończyć
kategoryczną konkluzją: "Przejechałem Ukrainę. A więc! Ręczę wam, że
widziałem ją podobną do przynoszącego obfite plony ogrodu". (...)
Nie można oczywiście rozpatrywać problemu głodu lat 1932-1933 w
oderwaniu od kontekstu - od nowych stosunków między państwem sowieckim
a chłopstwem, powstałych w wyniku przymusowej kolektywizacji wsi. W
skolektywizowanych wioskach kołchoz odgrywał rolę strategiczną. Jego
zadaniem było zapewnienie państwu ustalonych dostaw produktów rolnych
przez coraz silniejsze odciąganie ich z "kolektywnych" zbiorów. Każdej
jesieni kampania skupu zamieniała się w prawdziwą próbę sił między
państwem a chłopstwem, które rozpaczliwie usiłowało zatrzymać część
zbiorów dla siebie. Stawka była poważna: państwu chodziło o pobranie
należności, chłopu o przeżycie. Im bardziej urodzajny był region, tym
więcej z niego pompowano. W 1930 roku państwo zabrało 30 proc.
produkcji rolnej na Ukrainie, 38 proc. na bogatych równinach Kubania i
północnego Kaukazu, 33 proc. zbiorów w Kazachstanie. W 1931 roku, przy
dużo gorszych zbiorach, ilości te wyniosły odpowiednio 41,5 proc., 47
proc. i 39,5 proc. Podobna praktyka mogła jedynie całkiem
zdezorganizować cykl produkcji; wystarczy przypomnieć, że w epoce NEP-
u chłopi sprzedawali tylko 15-20 proc. produkcji, zatrzymując 12 do 15
proc. na zasiewy, 25 do 30 proc. na paszę dla bydła, a resztę na
potrzeby własne. Nieunikniony był konflikt między chłopami, gotowymi
na każdy podstęp, by zatrzymać część zbiorów, a lokalnymi władzami,
które za wszelką cenę musiały wykonać coraz bardziej nierealny plan -
w 1932 roku plan przymusowego skupu był o 32 proc. wyższy od planu z
roku ubiegłego.
W 1932 roku kampania skupu posuwała się bardzo powoli. Kiedy tylko
zaczęto omłoty, kołchoźnicy starali się ukryć lub "ukraść" nocą część
zbiorów. Powstał prawdziwy "front biernego oporu", wzmocniony cichym
wzajemnym porozumieniem, prowadzącym często od kołchoźnika do
brygadzisty, od brygadzisty do księgowego, od księgowego do dyrektora
kołchozu, który sam był dopiero co awansowanym chłopem, a od dyrektora
do miejscowego sekretarza partii. Do odbierania zboża centralne władze
musiały znów posłać "brygady szturmowe", utworzone w miastach z
komsomolców i komunistów. (...)
W arsenale środków represji decydującą rolę odgrywało słynne prawo
ogłoszone 7 sierpnia 1932 roku, a więc w najgorętszym momencie wojny
między chłopstwem a reżimem, które przewidywało dziesięć lat obozu lub
karę śmierci "za wszelką kradzież lub roztrwonienie socjalistycznej
własności". Lud znał je pod nazwą "prawa o kłosach", gdyż skazani na
jego podstawie winni byli najczęściej kradzieży kilku kłosów pszenicy
lub żyta na kołchozowych polach. Prawo to umożliwiło skazanie od
sierpnia 1932 do grudnia 1933 roku ponad 125 tysięcy ludzi, w tym 5400
na karę śmierci.
Mimo tak drakońskich środków zboże nie "wpływało". W połowie
października 1932 roku plan skupu w najważniejszych regionach
zbożowych kraju był wykonany tylko w 15-20 proc. W celu
"przyspieszenia skupu" 22 października 1932 roku Biuro Polityczne
zdecydowało więc o wysłaniu na Ukrainę i na północny Kaukaz dwóch
nadzwyczajnych komisji; jednej przewodniczył Łazar Kaganowicz, drugiej
- Wiaczesław Mołotow. Drugiego listopada komisja Kaganowicza (...)
przybyła do Rostowa nad Donem. Zwołała natychmiast konferencję
wszystkich rejonowych sekretarzy partyjnych Kraju Północnokaukaskiego,
która na zakończenie podjęła następującą uchwałę: "W związku ze
szczególnie haniebną klęską planu skupu zbóż zobligować lokalne
organizacje partyjne do zduszenia sabotażu, zorganizowanego przez
kułackie elementy kontrrewolucyjne, i do zdławienia oporu wiejskich
komunistów i przewodniczących kołchozów, którzy stanęli na czele tego
sabotażu". Wobec niektórych rejonów wpisanych na "czarną listę" (wedle
oficjalnej terminologii) podjęte zostały następujące kroki: wycofanie
wszystkich produktów ze sklepów, całkowite wstrzymanie handlu,
natychmiastowa spłata wszystkich zaciągniętych kredytów, podatek
nadzwyczajny, aresztowanie wszystkich "sabotażystów", "elementów
obcych" i "kontrrewolucyjnych", zgodnie z przyspieszoną procedurą i
pod egidą GPU. W wypadku kontynuowania "sabotażu" ludności groziła
kara masowego zesłania.
Tylko w listopadzie 1932 roku, a więc w pierwszym miesiącu "walki z
sabotażem", w strategicznie ważnym z punktu widzenia produkcji rolnej
Kraju Północnokaukaskim aresztowano 5 tysięcy wiejskich komunistów,
którym zarzucono "karygodne przymykanie oczu" na "sabotaż" kampanii
skupu, oraz 15 tysięcy kołchoźników. W grudniu rozpoczęły się masowe
zesłania nie tylko samych kułaków, ale całych wiosek, szczególnie zaś
kozackich stanic, które znały już podobne represje z 1920 roku. Jeśli
w 1932 roku dane administracji GUŁagu odnotowały przybycie 71 236
zesłańców, to rok 1933 przyniósł napływ 268 091 nowych osadników
specjalnych.
Komisja Mołotowa podjęła na Ukrainie analogiczne decyzje: wpisanie
rejonów, które nie wypełniły planów skupu, na "czarną tablicę", wraz
ze wszystkimi opisanymi wyżej konsekwencjami oraz czystkami w
wiejskich organizacjach partyjnych, masowymi aresztowaniami nie tylko
kołchoźników, ale także kierowników kołchozów podejrzewanych o
"zaniżanie produkcji". Wkrótce posunięcia te zostały rozszerzone na
inne regiony produkujące zboże.
Czy państwo, stosując represje, mogło wygrać wojnę z chłopami? Nie,
podkreślał w drobiazgowym raporcie włoski konsul z Noworosyjska:
"Nadmiernie uzbrojony i silny aparat sowiecki nie jest w
rzeczywistości w stanie odnieść zwycięstwa nawet w pojedynczych
regularnych bitwach; przeciwnik nie działa masą, jego siły są
rozrzucone, toteż władza traci siły w nie kończącej się serii
maleńkich operacji: tu nie opielone pole, tam schowano kilka kwintali
zboża, tu zepsuty traktor, tam drugi świadomie uszkodzony, trzeci
zamiast pracować, gdzieś pojechał... oraz na stwierdzaniu, że jakiś
magazyn rozkradziono, księgi rachunkowe są źle prowadzone lub
fałszowane, a dyrektorzy kołchozów, ze strachu lub złej woli, nie
podają prawdy w raportach... I tak dalej, w nieskończoność i ciągle na
nowo na tym ogromnym obszarze! [...] Wroga trzeba szukać dom po domu,
wieś po wsi. To tak, jakby nosić wodę sitem"!
Pierwsze raporty o groźbie "kryzysu żywnościowego" zimą 1932-1933 roku
docierały do Moskwy od lata 1932 roku. W sierpniu Mołotow zameldował
Biuru Politycznemu, iż "nie ma realnego zagrożenia głodem w rejonach,
w których były doskonałe zbiory". Niemniej zaproponował wypełnienie za
wszelką cenę planu skupu. W tym samym miesiącu przewodniczący Rady
Komisarzy Ludowych Kazachstanu, Isajew, poinformował Stalina o
rozmiarach głodu w swej republice, w której kolektywizacja i
przymusowe osiedlenie plemion wędrownych całkowicie rozregulowało
tradycyjną gospodarkę koczowniczą. Nawet zatwardziali stalinowcy w
rodzaju Stanisława Kosiora, pierwszego sekretarza Komunistycznej
Partii (bolszewików) Ukrainy, czy Michaiła Chatajewicza, pierwszego
sekretarza partii obwodu dniepropietrowskiego, poprosili Stalina i
Mołotowa o zmniejszenie planu skupu. "Żeby w przyszłości produkcja
mogła wzrosnąć zgodnie z potrzebami proletariackiego państwa - pisał
Chatajewicz do Mołotowa w listopadzie 1932 roku - musimy wziąć pod
uwagę podstawowe potrzeby kołchoźników, bez których zaspokojenia nikt
nie będzie siał i produkował".
"Wasze stanowisko - odpowiedział Mołotow - jest głęboko niesłuszne i
niebolszewickie. My, bolszewicy, nie możemy postawić potrzeb państwa -
potrzeb ustalonych dokładnie przez uchwały partii - ani na dziesiątym,
ani nawet na drugim miejscu".
Kilka dni później Biuro Polityczne rozesłało do lokalnych władz
okólnik nakazujący, by kołchozy, które jeszcze nie wykonały planu,
zostały natychmiast ogołocone z całego posiadanego ziarna, w tym także
z tak zwanych rezerw zasiewowych!
W ten sposób miliony chłopów z najbogatszych regionów rolniczych
Związku Sowieckiego, które zmuszono groźbą lub torturami do oddania
wszystkich marnych zapasów, nie mając ani środków, ani możliwości
kupienia czegokolwiek, zostały wydane na pastwę głodu i jedynym
środkiem ratunku stało się dla nich przeniesienie do miasta. Jednak
rząd wydał właśnie, 27 grudnia 1932 roku, ustawę o paszportach
wewnętrznych i obowiązkowym meldunku dla mieszkańców miast, aby
ograniczyć wychodźstwo ze wsi, "zlikwidować pasożytnictwo społeczne" i
"zwalczać przenikanie elementów kułackich do miast". Wobec ucieczek
ratujących życie chłopów rząd ogłosił 22 stycznia 1933 roku podpisany
przez Stalina i Mołotowa okólnik, który skazywał na zaprogramowaną
śmierć miliony zagłodzonych ludzi. Nakazywał on lokalnym władzom, a w
szczególności GPU, uniemożliwić "wszelkimi środkami masowe wyjazdy
chłopów Ukrainy i północnego Kaukazu do miasta. Po aresztowaniu
elementów kontrrewolucyjnych inni uciekinierzy zostaną doprowadzeni do
miejsca zamieszkania". Okólnik wyjaśniał sytuację następująco:
"Komitet Centralny i rząd mają dowody, że ta masowa ucieczka
organizowana jest przez wrogów władzy sowieckiej, kontrrewolucjonistów
i polskich agentów w celu wzniecenia propagandy zwłaszcza przeciw
systemowi kołchozowemu, a ogólnie przeciw władzy sowieckiej".
Aby uniemożliwić chłopom porzucanie miejsc zamieszkania, we wszystkich
dotkniętych głodem regionach zawieszono natychmiast sprzedaż biletów
kolejowych, a na drogach postawiono blokady, kontrolowane przez
oddziały specjalne GPU. Raport policji politycznej z początku marca
1933 roku podawał, iż w wyniku operacji, powstrzymującej ucieczkę
chłopów do miast, w ciągu miesiąca zatrzymano 219 460 osób, z których
186 588 "odstawiono do miejsca zamieszkania", a pozostałe aresztowano
i postawiono przed sądem. Raport nie mówił jednak nic o ludziach
usuniętych z miast.
A oto raport na ten temat konsula włoskiego z Charkowa, miasta
położonego w sercu jednego z najbardziej dotkniętych przez głód
regionów kraju: "Od tygodnia zorganizowano służbę przyjmującą
porzucone dzieci. W istocie bowiem poza chłopami napływającymi do
miast, gdyż na wsi nie mają żadnych nadziei na przeżycie, są jeszcze
dzieci, przywożone tu przez rodziców, którzy po porzuceniu ich
wracają, by umrzeć na wsi. Mają bowiem nadzieję, iż w mieście ktoś
zaopiekuje się ich potomstwem. [...] Od tygodnia zmobilizowano
dworników [stróżów] w białych bluzach, którzy patrolują miasto i
doprowadzają dzieci do najbliższego posterunku milicji. [...] Koło
północy rozpoczyna się przewożenie ich ciężarówkami na dworzec
towarowy Siewiero Doniec. Tam gromadzi się dzieci znalezione na
dworcach i w pociągach, a także rodziny chłopów i samotne starsze
osoby schwytane w mieście w ciągu dnia. Jest tam też personel medyczny
[...], który dokonuje >> selekcji<< . Ci, którzy jeszcze nie spuchli i
mają szanse na przeżycie, kierowani są do baraków w Chołodnej Gorze,
gdzie kona na słomie prawie 8000 ludzkich dusz, w większości dzieci.
[...] Osoby opuchnięte przewozi się pociągami towarowymi na wieś i
pozostawia pięćdziesiąt-sześćdziesiąt kilometrów za miastem, żeby nie
umierały na widoku. [...] Po dotarciu na miejsce wyładunku kopie się
wielkie rowy, do których wrzuca się zwłoki zebrane ze wszystkich
wagonów".
Na wsiach śmiertelność sięgnęła szczytu na wiosnę 1933 roku. Do głodu
dołączył tyfus; z wielotysięcznych osad przeżyło po kilkadziesiąt
osób. Zarówno raporty GPU, jak raporty dyplomatów włoskich z Charkowa
informują o przypadkach ludożerstwa: "Każdej nocy uprząta się w
Charkowie prawie 250 trupów osób zmarłych z głodu lub na tyfus.
Zauważono, że wiele z nich nie ma wątroby, którą prawdopodobnie
wyciągnięto przez szerokie nacięcie. Policji udało się w końcu złapać
kilku tajemniczych >> chirurgów<< , którzy zeznali, że z tego mięsa
robili farsz do pierożków, sprzedawanych następnie na targowisku".
(...)
Utrzymywane do ostatnich lat w tajemnicy archiwa demograficzne i spisy
ludności z lat 1937 i 1939 pozwalają ocenić zasięg klęski głodowej z
1933 roku. Geograficznie rzecz biorąc, "strefa głodu" pokrywała całą
Ukrainę, część strefy czarnoziemnej, żyzne równiny nad Donem,
Kubaniem, północny Kaukaz oraz większą część Kazachstanu. Głodowa
nędza lub głód dotknęły prawie 40 milionów ludzi. (...)
Najcięższą stratę, prawie 4 miliony zmarłych, ponieśli ukraińscy
chłopi. W Kazachstanie było około 1 miliona ofiar, głównie wśród
koczowników pozbawionych po kolektywizacji całego bydła i siłą
osiedlonych. Na północnym Kaukazie i w regionie czarnoziemnym zmarł 1
milion osób.
Wielki głód z lat 1932-1933, szczytowy punkt drugiego aktu rozpoczętej
w 1929 roku wojny z chłopstwem, stanowi - na pięć lat przed Wielkim
Terrorem, który dotknie przede wszystkim inteligencję, kierownicze
kadry gospodarki i partii - moment decydujący we wprowadzaniu systemu
represji wypróbowywanego kolejno - i w zależności od aktualnej
sytuacji politycznej - na różnych grupach społecznych. Wielki głód, ze
swym bagażem przemocy, tortur i wyroków śmierci dla całych grup
ludności, tłumaczy przerażający regres, zarówno w dziedzinie polityki,
jak stosunków społecznych. Widać, jak mnożą się mali, lokalni tyrani i
despoci, gotowi na wszystko dla wyduszenia z chłopów ostatnich
zapasów, a także jak szerzy się barbarzyństwo. Zdzierstwo podniesione
zostaje do rangi codziennej praktyki, a wraz z bandytyzmem i
epidemiami pojawiają się ponownie kanibalizm i porzucanie dzieci;
tworzy się "baraki śmierci", a krótko trzymani przez partię-państwo
chłopi poznają nową formę niewolnictwa. Jak przenikliwie napisał do
Siergieja Kirowa w styczniu 1934 roku Sergo Ordżonikidze: "Nasze
kadry, które poznały sytuację z lat 1932-1933 i które ją wytrzymały,
są naprawdę zahartowane jak stal. Myślę, że zbudujemy z nimi państwo,
o jakim nigdy nie słyszano w historii". (...)
"Czarna księga komunizmu", wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa
1999 r.



Darmowy HostingCBA.PL

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2009-04-22 16:08:45

Temat: Re: Czarna księga komunizmu,czyli jak komuniści uwielbiali lud.
Od: glob <r...@g...com> szukaj wiadomości tego autora

Po raz pierwszy w życiu chłopów mi żal=

W istocie bowiem poza chłopami napływającymi do
miast, gdyż na wsi nie mają żadnych nadziei na przeżycie, są jeszcze
dzieci, przywożone tu przez rodziców, którzy po porzuceniu ich
wracają, by umrzeć na wsi. Mają bowiem nadzieję, iż w mieście ktoś
zaopiekuje się ich potomstwem. [..
[...] Od tygodnia zmobilizowano
dworników [stróżów] w białych bluzach, którzy patrolują miasto i
doprowadzają dzieci do najbliższego posterunku milicji. [...] Koło
północy rozpoczyna się przewożenie ich ciężarówkami na dworzec
towarowy Siewiero Doniec. Tam gromadzi się dzieci znalezione na
dworcach i w pociągach, a także rodziny chłopów i samotne starsze
osoby schwytane w mieście w ciągu dnia. Jest tam też personel medyczny
[...], który dokonuje >> selekcji<< . Ci, którzy jeszcze nie spuchli i
mają szanse na przeżycie, kierowani są do baraków w Chołodnej Gorze,
gdzie kona na słomie prawie 8000 ludzkich dusz, w większości dzieci.



.] Od tygodnia zmobilizowano

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2009-04-22 20:29:30

Temat: Re: Czarna księga komunizmu,czyli jak komuniści uwielbiali lud.
Od: "Redart" <r...@t...op.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "glob" <r...@g...com> napisał w wiadomości
news:ba859354-7a6b-43db-8914-29b2258ec05c@x5g2000yqk
.googlegroups.com...

>Wielka cisza
>Czarna księga komunizmu
[ciach]

Przeczytałem całe, wstrząsajace ...

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2009-04-22 21:17:42

Temat: Re: Czarna księga komunizmu,czyli jak komuniści uwielbiali lud.
Od: glob <r...@g...com> szukaj wiadomości tego autora


Redart napisał(a):
> U�ytkownik "glob" <r...@g...com> napisa� w wiadomo�ci
> news:ba859354-7a6b-43db-8914-29b2258ec05c@x5g2000yqk
.googlegroups.com...
>
> >Wielka cisza
> >Czarna ksi�ga komunizmu
> [ciach]
>
> Przeczyta�em ca�e, wstrz�sajace ...

Nie podawałem linka,bo artykuł jest w całości,ale po raz pierwszy
spotkałem się z takim zamordyzmem u Grudzińskiego[Inny świat].Jak nie
czytałeś przeczytaj,prawdziwa historia zesłania na syberię za
posiadanie butów oficerskich.




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2009-04-23 05:21:58

Temat: Re: Czarna księga komunizmu,czyli jak komuniści uwielbiali lud.
Od: "Redart" <r...@t...op.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "glob" <r...@g...com> napisał w wiadomości
news:813d72ac-b804-4203-b03a-1f71e0e23942@37g2000yqp
.googlegroups.com...

> Nie podawałem linka,bo artykuł jest w całości,ale po raz pierwszy
> spotkałem się z takim zamordyzmem u Grudzińskiego[Inny świat].Jak nie
> czytałeś przeczytaj,prawdziwa historia zesłania na syberię za
> posiadanie butów oficerskich.

czytałem, jeszcze w szkole(liceum ?) całe przerobilismy.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2009-04-23 07:44:58

Temat: Re: Czarna księga komunizmu,czyli jak komuniści uwielbiali lud.
Od: "Vilar" <v...@U...TO.op.pl> szukaj wiadomości tego autora

Oglądałam kiedyś, chyba na Discovery, program o Wielkim Głodzie. Ze
zdjęciami z tamtego okresu, zapiskami, wspomnieniami,
komentarzem....wstrząsające.

W ten sam sposób 'załatwili' Anglicy Irlandczyków w XIX w.
Tam głód spowodowany był zarazą ziemniaczaną i fiskalizmem władz
angielskich..... szacuje się, że umarło około 5mln ludzi. I to jest chyba
główna podstawa niechęci Irlandczyków wobec Anglików. I chyba im się nie
dziwię.

M.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2009-04-23 08:24:30

Temat: Re: Czarna księga komunizmu,czyli jak komuniści uwielbiali lud.
Od: "Redart" <r...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Vilar" <v...@U...TO.op.pl> napisał w wiadomości
news:gsp6de$al$1@news.onet.pl...
> Oglądałam kiedyś, chyba na Discovery, program o Wielkim Głodzie. Ze
> zdjęciami z tamtego okresu, zapiskami, wspomnieniami,
> komentarzem....wstrząsające.
>
> W ten sam sposób 'załatwili' Anglicy Irlandczyków w XIX w.
> Tam głód spowodowany był zarazą ziemniaczaną i fiskalizmem władz
> angielskich..... szacuje się, że umarło około 5mln ludzi. I to jest chyba
> główna podstawa niechęci Irlandczyków wobec Anglików. I chyba im się nie
> dziwię.

Przy okazji analizy przyczyn powtarzajacych się głodów i epidemii tyfusu w
Irlandii
warto też zwrócić na jedną przyczynę nietypową (która dotkneła nie tylko
Irlandczyków),
a mianowicie na wybuch wulkanu - tzw. 'rok bez lata':
http://pl.wikipedia.org/wiki/Rok_bez_lata
http://kopalniawiedzy.pl/wulkan-ochlodzenie-erupcja-
6483.html

"Jako konsekwencje serii erupcji wulkanicznych, plony na wyżej wspomnianych
obszarach były słabe przez kilka kolejnych lat. W Stanach Zjednoczonych
wielu historyków uważa, że "rok bez lata" był główną przyczyną migracji
ludności na zachód i szybkiego zasiedlania terenów dzisiejszego zachodniego
i centralnego stanu Nowy Jork oraz Środkowego Zachodu. Wielu mieszkańców
Nowej Anglii wyprowadziło się do końca roku, a dziesiątki tysięcy przekonało
się o żyźniejszych glebach i lepszych warunkach uprawy roślin w górnym
rejonie Środkowego Zachodu.
Europa, ciągle dochodząca do siebie po wojnach napoleońskich, cierpiała na
niedobory żywności. W Wielkiej Brytanii i Francji wybuchały zamieszki,
nasilała się przestępczość, magazyny ze zbożem były plądrowane. Przemoc była
szczególnie duża w Szwajcarii, gdzie klęska głodu zmusiła rząd do ogłoszenia
klęski narodowej. Niespotykane gwałtowne burze, ogromne ulewy z wylewami
wszystkich największych rzek w Europie (wliczając Ren) są przypisywane temu
wydarzeniu, również przymrozki w sierpniu 1816 roku.

Skutki erupcji wulkanu Tambora dotarły również na Węgry, które doświadczyły
brązowego śniegu. Włochy doświadczyły podobnego zjawiska, z czerwonym
śniegiem padającym w ciągu roku. Uważa się, że przyczyną tego były popioły
wulkaniczne w ziemskiej atmosferze.

W Chinach niezwykle niskie temperatury i opady w lecie zniszczyły uprawy
ryżu w prowincji Junnan na południowym-zachodzie, w rezultacie doprowadzając
do rozleglej klęski głodu. Letnie opady śniegu były raportowane w różnych
miejscach na południu kraju w prowincjach Jiangxi i Anhui. Na Tajwanie,
który leży w strefie klimatu tropikalnego, śnieg był obserwowany w Xinzhu i
Miaoli, podczas gdy szron w Changhua.[5]"

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2009-04-23 08:28:21

Temat: Re: Czarna ksi?ga komunizmu,czyli jak komuni?ci uwielbiali lud.
Od: glob <r...@g...com> szukaj wiadomości tego autora


Vilar napisał(a):
> Ogl?da?am kiedy?, chyba na Discovery, program o Wielkim G?odzie. Ze
> zdj?ciami z tamtego okresu, zapiskami, wspomnieniami,
> komentarzem....wstrz?saj?ce.
>
> W ten sam spos?b 'za?atwili' Anglicy Irlandczyk?w w XIX w.
> Tam g??d spowodowany by? zaraz? ziemniaczan? i fiskalizmem w?adz
> angielskich..... szacuje si?, ?e umar?o oko?o 5mln ludzi. I to jest chyba
> g??wna podstawa niech?ci Irlandczyk?w wobec Anglik?w. I chyba im si? nie
> dziwi?.
>
> M.

Nie tak do końca,bo kościół w Irlandii ogłosił,że zaraza jest próbą od
Boga i nie przyjęto pomocy państw europejskich w zwalczaniu jej.






› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2009-04-23 10:51:52

Temat: Re: Czarna księga komunizmu,czyli jak komuniści uwielbiali lud.
Od: adamoxx1 <a...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

glob pisze:
> Wielka cisza
> Czarna księga komunizmu

Nikita Kliment (ur. 1917, okolice Połtawy)
Zabierali nam wszystko, co nadawało się do jedzenia. Nawet suszone
jabłka i wiśnie. W mojej wiosce w 1933 zmarła połowa ludzi. Za sowietów
nie wolno było dbać o groby. Zresztą ciężko to nazwać grobami. W naszej
miejscowości w końcu już nie było komu chować trupów, ludzie nie mieli
sił, żeby kopać rowy. Ciała zrzucano do studni. Zimą ciała układano w
piramidy, żeby na wiosnę je zasypać cienką warstwą ziemi. Z każdej wsi
wybierano dwóch mężczyzn, którzy dostawali jeść. Chodzili tacy po wsi z
wozem i ładowali na niego trupy widłami. Czasem jeszcze żyli. "I tak
zaraz będzie sztywny" - mówili.

Marija Muraszkowa (ur. 1925, okolice Ługańska)
Kończyłam druga klasę szkoły. W kwietniu to jakoś było. Żadne z rodziców
nie tłumaczyło mi, co się w życiu dzieje. Widziałam tylko, jak jacyś
obcy mężczyźni zabierali wszystko co się dało z naszego podwórka.
Wszystko, czego dzięki ciężkiej pracy dorobił się mój dziadek. Zabrali
wszystkie sprzęty, a z chlewów bydło: konia, krowę, świnie, owce.
Podwórko stało puste. A ojca jeszcze aresztowali. Za to, że kułak.
Zabrali do więzienia w Swatowo. Zostaliśmy z mamusią. Pięcioro nas
miała. Ja byłam najstarsza. Po tym wszystkim zaczęli przyłazić
komsomolcy, partyjni, aktywiści - szukali schowanego ziarna. Wdrapywali
się na strych, myszkowali po stodole, schodzili do piwnicy. Dwumetrowy
kij wtykali w słomę, rozrzucili wszystko po podwórku. Potem wypędzili
nas z domu. Najpierw umarły najmniejsze dzieci. Potem Wania. I Dunia.
Leżała martwa - skóra i kości, przyschnięta do kręgosłupa. Ojciec zmarł
w więzieniu. Mama w szpitalu. Zostałam tylko ja.

Anna Krawczenko (ur. 1904)
Szwagier, młodszy brat męża, w Biełowodsku służył w milicji. Zdarzało
się, przyjdzie w błyszczącym skórzanym płaszczu, wypucowanych
oficerkach, a w zawiniątku przynosił grube pajdy chleba, cukier w
kostkach i wędzoną kiełbasę. Teściowa się cieszyła: "Synku ty mój. W
czepku urodzony - w takich strasznych czasach, tak elegancko ubrany i
takie przysmaki przynosisz". Jak dziś pamiętam, kiedyś nad ranem ktoś
zaczął walić w okno. Na palcach podeszliśmy do drzwi i zapytaliśmy: "Kto
tam?" "To ja Siemion. Otwórzcie." Nie poznałam szwagra. Miał na sobie
jakieś szmaty. "Co się stało?" - pytam. "Ograbili? Napadli" "Nie. Co
innego. Nalejcie siwuchy, jak jest i schowajcie mnie gdzieś...". Dwa
tygodnie przesiedział pod ziemią w jamie na kartofle. Nie pił, nie jadł,
nic nie mówił. Potem zmarł. Nikt go w końcu nie szukał. Niedługo potem
przyszedł jego towarzysz i opowiedział, co sie stało.

Głód to kara Boska. Ludzie zaczęli jeść ludzi. Dali więc milicji rozkaz,
żeby zapobiegała kanibalizmowi. Ci, którzy sie tym zajmowali, gotowali
mięso w nocy. Milicja przyjeżdżała więc do wioski wieczorem, wspinała
się na wzgórze i obserwowała. Jak widzieli z jakiegoś komina dym, to od
razu tam biegli. Od gotowania ludzkiego mięsa smród straszny i wszystko
buchało przez kominy, bo ludzie na piecach gotowali. Tak samo było i tym
razem. Przyjechali do wioski, co jest na trakcie z Biełowodska do
Markowki. Patrzą, z komina chaty na skraju wsi idzie dym. Dowódca posłał
tam Siemiona z towarzyszami.

Wchodzą na podwórko... Drzwi do domu otwarte i słychać jakiś dziwny
odgłos. Przeszli przez próg. Fetor, bryzgi krwi. Na klepisku leżą trzy
trupy, a na stole miga malutki płomyk świeczki. Między ciałami turla się
kudłata, zakrwawiona kobieta. Wzrok ma wściekły. W dłoni ściska nóż.
Popatrzyła na tych, co weszli i mówi: "Jezu, jak dobrze, że
przyszliście, pomożecie mi wyciąć wątróbkę. Bo coś mi nie idzie - nóż
mam tępy. Jutro ludzie na stypę się zejdą, a ja nie mam co do jedzenia
podać". Chciała coś jeszcze dodać, ale się poślizgnęła i runęła w
kałużę. Zapalili dużą świecę, podeszli do pieca. Na nim też czerwone
smugi. Wyciągnęli z paleniska wielki gar, a tam całe dziecko i noga i
ręka dorosłego. Siemion stracił przytomność. Nad ranem na jego pryczy
leżał tylko mundur. Sam Siemion zniknął.

Jan Karsz-Siedlewski, kierownik Konsulatu Generalnego RP w Charkowie,
relacja z 17 III 1933 r.
Głód wzrasta na Ukrainie z dniem każdym. Mam zupełnie pewne wiadomości o
fatalnych warunkach aprowizacyjnych na Dnieprostroju i w okolicznych
ośrodkach przemysłowych, gdzie już kubeł obierzyn kartoflanych sprzedaje
się po 10 rubli. Otrzymałem również wiadomość, którą uważam za
prawdziwą, że stróża kolejowego przy stacji Pieczanowska, rejon
Lubarski, okręgu Berdyczowskiego, przyłapano w dn. 21 II r.b. na
ludożerstwie. Wydała go własna żona, którą terroryzował, każąc jej
gotować obiady z mięsa zabijanych ludzi, których ściągał do swego domu
pod pretekstem udzielenia noclegu. Podobno ma on sporo osób na sumieniu,
tak że nawet mięso ich niejednokrotnie sprzedawał.

Iwan Artiuszenko, ur. 1922, okolice Czerkasów
Nasz kołchoz miał imię Jeżowa. Aktywistów mieliśmy wściekłych: wszystko
zabierali. A jak zaganiali ludzi do kołchozów! Naprzeciwko naszej chaty
mieszkał wujek Gierasim. Mądry był człowiek. Jego żona był moja
chrzestną. Przyszli do nich, żeby zapisać do kołchozu. Chrzestna się
zapisała, wujek - nie. Po kilku dniach ona poszła do pracy. Do chaty
podjechało kilku jeźdźców. Wywlekli Gierasima z chaty i zaczęli go
smagać nahajkami. Kiedy mdlał, to wylewali mu na głowę wiadro zimnej
wody. Skończyli chyba po godzinie. Wujek ocknął się dopiero pod wieczór
i na czworakach dowlókł się do chaty. Już się ściemniało, kiedy przyszła
do nas chrzestna i płacząc, mówi: Gierasim zamknął się w domu i nie
otwiera. Mój ojciec poszedł z nią i wyważył drzwi. Wujek zastygł z bólu.
Już nie żył. Jak się okazało, to był dopiero początek. Plony w tym roku
były obfite. Kołchozowe spichlerze pękały w szwach. A ludzie w domach
nie mieli co do pieca włożyć. Nie dawali nawet garści. Bywało, że ktoś
się zakradł pod taki spichlerz, dziurę jakoś zrobił i parę ziarenek
uszczknął. Jeśli wpadł, to nikt go już więcej nie widział. Z Sołowek
(Wyspy Sołowieckie, na które zsyłano katorżników - red.) nikt nie wrócił.

--
"Truth or happiness. Never both."

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2009-04-23 16:37:33

Temat: Re: Czarna księga komunizmu,czyli jak komuniści uwielbiali lud.
Od: glob <r...@g...com> szukaj wiadomości tego autora


adamoxx1 napisał(a):
> glob pisze:
> > Wielka cisza
> > Czarna ksi�ga komunizmu
>
> Nikita Kliment (ur. 1917, okolice Po�tawy)
> Zabierali nam wszystko, co nadawa�o si� do jedzenia. Nawet suszone
> jab�ka i wi�nie. W mojej wiosce w 1933 zmar�a po�owa ludzi. Za sowiet�w
> nie wolno by�o dba� o groby. Zreszt� ci�ko to nazwa� grobami. W naszej
> miejscowo�ci w ko�cu ju� nie by�o komu chowa� trup�w, ludzie nie mieli
> si�, �eby kopa� rowy. Cia�a zrzucano do studni. Zim� cia�a uk�adano w
> piramidy, �eby na wiosn� je zasypa� cienk� warstw� ziemi. Z ka�dej wsi
> wybierano dw�ch m�czyzn, kt�rzy dostawali je��. Chodzili tacy po wsi z
> wozem i �adowali na niego trupy wid�ami. Czasem jeszcze �yli. "I tak
> zaraz b�dzie sztywny" - m�wili.
>
> Marija Muraszkowa (ur. 1925, okolice �uga�ska)
> Ko�czy�am druga klas� szko�y. W kwietniu to jako� by�o. �adne z
rodzic�w
> nie t�umaczy�o mi, co si� w �yciu dzieje. Widzia�am tylko, jak jacy�
> obcy m�czy�ni zabierali wszystko co si� da�o z naszego podw�rka.
> Wszystko, czego dzi�ki ci�kiej pracy dorobi� si� m�j dziadek. Zabrali
> wszystkie sprz�ty, a z chlew�w byd�o: konia, krow�, �winie, owce.
> Podw�rko sta�o puste. A ojca jeszcze aresztowali. Za to, �e ku�ak.
> Zabrali do wi�zienia w Swatowo. Zostali�my z mamusi�. Pi�cioro nas
> mia�a. Ja by�am najstarsza. Po tym wszystkim zacz�li przy�azi�
> komsomolcy, partyjni, aktywi�ci - szukali schowanego ziarna. Wdrapywali
> siďż˝ na strych, myszkowali po stodole, schodzili do piwnicy. Dwumetrowy
> kij wtykali w s�om�, rozrzucili wszystko po podw�rku. Potem wyp�dzili
> nas z domu. Najpierw umar�y najmniejsze dzieci. Potem Wania. I Dunia.
> Le�a�a martwa - sk�ra i ko�ci, przyschni�ta do kr�gos�upa. Ojciec
zmarďż˝
> w wi�zieniu. Mama w szpitalu. Zosta�am tylko ja.
>
> Anna Krawczenko (ur. 1904)
> Szwagier, m�odszy brat m�a, w Bie�owodsku s�u�y� w milicji. Zdarza�o
> si�, przyjdzie w b�yszcz�cym sk�rzanym p�aszczu, wypucowanych
> oficerkach, a w zawini�tku przynosi� grube pajdy chleba, cukier w
> kostkach i w�dzon� kie�bas�. Te�ciowa si� cieszy�a: "Synku ty m�j.
W
> czepku urodzony - w takich strasznych czasach, tak elegancko ubrany i
> takie przysmaki przynosisz". Jak dzi� pami�tam, kiedy� nad ranem kto�
> zacz�� wali� w okno. Na palcach podeszli�my do drzwi i zapytali�my: "Kto
> tam?" "To ja Siemion. Otw�rzcie." Nie pozna�am szwagra. Mia� na sobie
> jakie� szmaty. "Co si� sta�o?" - pytam. "Ograbili? Napadli" "Nie. Co
> innego. Nalejcie siwuchy, jak jest i schowajcie mnie gdzieďż˝...". Dwa
> tygodnie przesiedziaďż˝ pod ziemiďż˝ w jamie na kartofle. Nie piďż˝, nie jadďż˝,
> nic nie m�wi�. Potem zmar�. Nikt go w ko�cu nie szuka�. Nied�ugo potem
> przyszed� jego towarzysz i opowiedzia�, co sie sta�o.
>
> G��d to kara Boska. Ludzie zacz�li je�� ludzi. Dali wi�c milicji
rozkaz,
> �eby zapobiega�a kanibalizmowi. Ci, kt�rzy sie tym zajmowali, gotowali
> mi�so w nocy. Milicja przyje�d�a�a wi�c do wioski wieczorem, wspina�a
> si� na wzg�rze i obserwowa�a. Jak widzieli z jakiego� komina dym, to od
> razu tam biegli. Od gotowania ludzkiego mi�sa smr�d straszny i wszystko
> bucha�o przez kominy, bo ludzie na piecach gotowali. Tak samo by�o i tym
> razem. Przyjechali do wioski, co jest na trakcie z Bie�owodska do
> Markowki. Patrz�, z komina chaty na skraju wsi idzie dym. Dow�dca pos�a�
> tam Siemiona z towarzyszami.
>
> Wchodz� na podw�rko... Drzwi do domu otwarte i s�ycha� jaki� dziwny
> odg�os. Przeszli przez pr�g. Fetor, bryzgi krwi. Na klepisku le�� trzy
> trupy, a na stole miga malutki p�omyk �wieczki. Mi�dzy cia�ami turla si�
> kud�ata, zakrwawiona kobieta. Wzrok ma w�ciek�y. W d�oni �ciska n�.
> Popatrzy�a na tych, co weszli i m�wi: "Jezu, jak dobrze, �e
> przyszli�cie, pomo�ecie mi wyci�� w�tr�bk�. Bo co� mi nie idzie -
nďż˝
> mam t�py. Jutro ludzie na styp� si� zejd�, a ja nie mam co do jedzenia
> poda�". Chcia�a co� jeszcze doda�, ale si� po�lizgn�a i run�a w
> ka�u��. Zapalili du�� �wiec�, podeszli do pieca. Na nim te�
czerwone
> smugi. Wyci�gn�li z paleniska wielki gar, a tam ca�e dziecko i noga i
> r�ka doros�ego. Siemion straci� przytomno��. Nad ranem na jego pryczy
> le�a� tylko mundur. Sam Siemion znikn��.
>
> Jan Karsz-Siedlewski, kierownik Konsulatu Generalnego RP w Charkowie,
> relacja z 17 III 1933 r.
> G��d wzrasta na Ukrainie z dniem ka�dym. Mam zupe�nie pewne wiadomo�ci o
> fatalnych warunkach aprowizacyjnych na Dnieprostroju i w okolicznych
> o�rodkach przemys�owych, gdzie ju� kube� obierzyn kartoflanych sprzedaje
> si� po 10 rubli. Otrzyma�em r�wnie� wiadomo��, kt�r� uwa�am za
> prawdziw�, �e str�a kolejowego przy stacji Pieczanowska, rejon
> Lubarski, okr�gu Berdyczowskiego, przy�apano w dn. 21 II r.b. na
> ludo�erstwie. Wyda�a go w�asna �ona, kt�r� terroryzowa�, ka��c
jej
> gotowa� obiady z mi�sa zabijanych ludzi, kt�rych �ci�ga� do swego domu
> pod pretekstem udzielenia noclegu. Podobno ma on sporo os�b na sumieniu,
> tak �e nawet mi�so ich niejednokrotnie sprzedawa�.
>
> Iwan Artiuszenko, ur. 1922, okolice Czerkas�w
> Nasz ko�choz mia� imi� Je�owa. Aktywist�w mieli�my w�ciek�ych:
wszystko
> zabierali. A jak zaganiali ludzi do ko�choz�w! Naprzeciwko naszej chaty
> mieszka� wujek Gierasim. M�dry by� cz�owiek. Jego �ona by� moja
> chrzestn�. Przyszli do nich, �eby zapisa� do ko�chozu. Chrzestna si�
> zapisa�a, wujek - nie. Po kilku dniach ona posz�a do pracy. Do chaty
> podjecha�o kilku je�d�c�w. Wywlekli Gierasima z chaty i zacz�li go
> smaga� nahajkami. Kiedy mdla�, to wylewali mu na g�ow� wiadro zimnej
> wody. Sko�czyli chyba po godzinie. Wujek ockn�� si� dopiero pod wiecz�r
> i na czworakach dowl�k� si� do chaty. Ju� si� �ciemnia�o, kiedy
przysz�a
> do nas chrzestna i p�acz�c, m�wi: Gierasim zamkn�� si� w domu i nie
> otwiera. M�j ojciec poszed� z ni� i wywa�y� drzwi. Wujek zastyg� z
b�lu.
> Ju� nie �y�. Jak si� okaza�o, to by� dopiero pocz�tek. Plony w tym
roku
> by�y obfite. Ko�chozowe spichlerze p�ka�y w szwach. A ludzie w domach
> nie mieli co do pieca w�o�y�. Nie dawali nawet gar�ci. Bywa�o, �e
ktoďż˝
> siďż˝ zakradďż˝ pod taki spichlerz, dziurďż˝ jakoďż˝ zrobiďż˝ i parďż˝ ziarenek
> uszczkn��. Je�li wpad�, to nikt go ju� wi�cej nie widzia�. Z
So�owek
> (Wyspy So�owieckie, na kt�re zsy�ano kator�nik�w - red.) nikt nie
wr�ci�.
>
> --
> "Truth or happiness. Never both."

Adamoksik ja się ostatnio dowiedziałem,że oprócz Katynia jest jeszcze
jedno miejsce zbrodni,popełnionej na Polakach.
Podobno w morze na barkach wypływano,rozstrzeliwano i do wody.Problem
jest taki,że sól morska rozpuszcza kości i właściwie nie wiadomo w
którym miejscu.
Nawet trudno jest o jakiś materał historyczny,może wpadło ci coś na
ten temat w ręce?








› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

USA: Dyskryminacja ze względu na przekonania?
Re: Akta Panslawisty w IPN ,był Sbekiem.
Jadryś i utopia
Akta Panslawisty w IPN ,był Sbekiem.
Męskie rozmiary

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »