Data: 2004-10-22 19:44:04
Temat: Re: Czy kto? wie?
Od: "Jacek" <j...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Zygmunt Switala" <z...@s...dynup.net> napisał w
wiadomości news:2ts2iiF23b70iU1@uni-berlin.de...
> W tym zgadzam sie z toba calkowicie.
Z czym sie zgadzasz ?
> Z tym tez sie zgadzam. Kazdy wie ze zdrada krzywdzi partnera.
> Zdradzajacy szuka sobie pretekstow zeby moc swoja zdrade
> usprawiedliwic przed soba i otoczeniem. Najpopularniejsze
> wyjasnienie to "maz/zona mnie nie rozumie". Wprawdzie te zdanko nic
> nie znaczy, ale za to dobrze brzmi :o).
Sęk w tym że początkiem większości zdrad jest kryzys małżeństwa.
> Bylem zaskoczony taka szczeroscia z twojej strony. Chcac sie
> upewnic napisalem
Wiem że szczerość to nie jest cecha którą ludzie lubią.
> Nowy partner:
> - szczera, goraca milosc
Moim zdaniem to tylko zauroczenie, najczęściej dlatego tak ważne i
atrakcyjne
że zdarzające sie na tle zachwianego związku
> - poczucie spelnienia z nowym partnerem
raczej poczucie możliwości spełnienia, bo przecież to dopiero początki
więc raczej myślimy że nam sie uda.
> Stary partner:
> - wygasla milosc
zmęczona, bardzo często bardzo silna.
> - przez lata narosle pretensje
Tak
> - zuzyty kredyt zaufania
Tak
> Zdecydowanie przemawia to na korzysc nowego zwiazku.
Tak
> I nagle powrot
> do starego partnera - dlaczego ? Po co ? Przeciez "zycie powinno
> byc przyjemnoscia", czyzby mialo byc inaczej ?
Wiesz moim zdaniem udaje sie to tym parom ktore mają zabużone tylko jakąs
jedną
sferę związku, reszta jest w porządku.
Dla przykładu ja dokładnie wiedziałem co mi nie pasuje w naszym związku,
tylko nie potrafiłem o tym skutecznie porozmawiać.
> Uzywanie "dobra dzieci" lub "wspolnej historii" jako argumentu
> uwazam za zabawne. "Dobro dzieci" i "wspolna historia" istnialy
> takze przed poznaniem nowego partnera.
Szkoda że nie odnosisz sie do jakiś sło nie wiem o co Ci chodzi.
Możesz wyjaśnić ?
> Skoro byly zbyt slabym
> argumentem na poczatku nowego uczucia, to dlaczego nagle
> wystarczaja ?
Jeśli juz to raczej uzupełniają ?
> Wytlumaczenie jest tylko jedno - nowy partner zostawil na lodzie
> albo jest we wspolzyciu "gorszy" od starego.
Gdyby życie dało się opisac że zachowanie ludzi można tłumaczyć tylko
w jeden sposób nie wierzyłbym w to że bardzo mocno różnimy się
od malp o których tak często tu słyszę.
Naprawdę mało wiesz o związkach.
Najczęściej jest tak że kochanek lub kochanka (jeśli jest samotna staje na
głowie
aby to właśnie wybrać ją lub jego, walczą naprawdę długo i używają
najróżniejszych technik aby nie dopuścić do naprawienia małżenstwa)
odkryta zdrada daje moc mówienia prawdy, bo przecież związku prawie nie ma
więc nie trzeba bać
się mówiąc co myślimy że rozwalimy go.
> Jezeli chodzi o realne szanse ulozenia sobie zycia z partnerem
> ktory zdradzil i wrocil obaj mamy malo zludzen.
Proszę jeśli ze mną rozmawiasz czytaj co piszę: "Dlatego tak często piszę
że wszystko może sie zdarzyć gdy dwoje ludzi
zechce tego samego w tym samym czasie. Ja tego cudu doświadczyłem"
Mocno wierzę w to że związku daje się naprawiać.
I chętnie pomagam każdemu kto jest w tarapatach.
> Oczywiscie moze sie zdarzyc, ze osoba ktora zdradzila pokocha na
> nowo swojego starego partnera.
Moim zdaniem często ona go nie przestała kochać.
Poza tym jeśli uda im się pokonać taki kryzys to mają pewność
że łączy ich coś niesamowitego, co pokona każdą trudność.
> Ale dlaczego mialoby do tego dojsc ?
> Wprawdzie ten, kto zdradzil jest chwilowo zaszokowany swoim
> niepowodzeniem w budowaniu nowego zwiazku.
Piszemy o dwóch sytuacjach Ty o jakimś powrocie po długiej rozłące,
ja o sytuacji gdy zdrada ujawnia się i sytuacja rozgrywa się w ciągu kilku
dni
lub tygodni.
Uważam również że zbiór osob które zdradziły zawiera całkiem spory podzbiór
osób które zdradziły ale ich zdrada nie została wyjawiona, i tak sobie myślę
że często przez to że wiedzą jak do niej dochodzi mają większą wiedzę o
sobie
i czasem udało im się samotnie naprawić sporo w związku.
> Po jaims czasie moze sie otrzasnac
> z poczucia porazki i "da sobie nowa szanse" - poszuka sobie nowej
> milosci aby zazyc "chwilowej wolności" i uzyskac "poczucie
> spełnienia".
Jeśli niczego nie zmienią w swoim postepowaniu tak sie może zdarzyć,
wtedy to faktycznie jest bez sensu.
> W sprawie odpowiedzialnosci/wspolodpowiedzialnosci znowu mamy
> rozbiezne zdania. Rozumie, ze czujesz sie lojalny wobec
> zdradzajacych i starasz sie ich odpowiedzialnosc za wlasne
> postepowanie umniejszyc.
Pokaż mi gdzie napisałem że umniejszam ich odpowiedzialność ?
> Tez bym tak na twoim miejscu postepowal.
Napisałeś coś innego, raczej byś wrócił z lenistwa albo z zawiedzenia.
> Dla mnie dostarczenie pretekstu do jakiegos dzialania nie oznacza
> wspolodpowiedzialnosci - pretekst nie musi byc wykorzystany. Tu na
> pewno nikt nikogo nie przekona.
Pretekst to coś mało znaczącego.
Nie pisałem o pretekstach.
> P.S. Wybieram sie z rodzinka na krotki urlop, a wiec znikam na
> tydzien.
Miłego odpoczynku.
> Nie wiem czy jeszcze dzis dorwe sie do news, a wiec juz
> teraz zycze wszystkim pogodnych i spokojnych dni przed swietem
> zmarlych (po tez :o) )
THX
|