Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!mat.uni.torun.pl!news.man.torun.pl!n
ews.icm.edu.pl!newsfeed.tpinternet.pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: Carrie <c...@b...gnet.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Czy ktos poradzi?
Date: Wed, 19 Sep 2001 22:26:05 +0200
Organization: Nightmare
Lines: 83
Message-ID: <4...@c...pl>
References: <9o7572$ffg$1@galaxy.uci.agh.edu.pl> <3...@g...pl>
<9o9h21$95f$5@h1.uw.edu.pl>
Reply-To: c...@b...gnet.pl
NNTP-Posting-Host: pa103.ostroleka.cvx.ppp.tpnet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: news.tpi.pl 1000931370 26618 213.77.206.103 (19 Sep 2001 20:29:30 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: 19 Sep 2001 20:29:30 GMT
X-Newsreader: Forte Agent 1.8 PL beta 5/32.548
X-Posting-Agent: Hamster/1.3.22.1
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:103966
Ukryj nagłówki
19 Sep 2001 07:21:37 GMT b...@n...pl nadmienił(a):
>W takich sytuacjach to niewesole.
>Duze banki nawet na kontach studenta (specjalnie przewidzianych dla studentow)
>jesli nie masz stalego zatrudnienia i chcesz *glupi limit kredytowy*
>to wysla Cie na drzewo lub tez po podpis rodzicow.
Jesteś pewien, że zawsze? Ja na przykład nie mam stałego zatrudnienia
ani stałych dochodów, dostałam natomiast konto studenckie z
możliwością debetu i do jego założenia nie było wymagane nic poza
wypełnieniem kilku papierków w banku. Papierki wypełniałam i
podpisywałam ja, nie rodzice - w końcu jestem pełnoletnia... Kiedy
nie miałam absolutnie żadnych dochodów ani wpływów, bank nie straszył
likwidacją konta. Są oczywiście jakieś tam minimalne wkłady wymagane,
by to konto funkcjonowało [różne w różnych bankach, ale to już ntg],
niemniej czasem wystarczy kilkadziesiąt złotych.
Btw istnieją jeszcze książeczki oszczędnościowe, co jest dużo prostsze
niż posiadanie konta w banku, chociaż ma też swoje minusy, więc to
dobre dla bezpiecznego przechowywania pieniędzy, ale nie do
zaciągnięcia kredytu, jeśli o to Ci głównie chodziło.
>>> ale na stary adres przychodzi korespondencja.
>> Tego już nie rozumiem ;o)
>> Miał wystarczająco dużo czasu, żeby zmienić adres korespopndencyjny.
>
>Znam to z doswiadczenia.
>Wiele firm (np. Idea) mimo, ze podaje sie im adres do korespondencji
>to wysylaja na adres zameldowania czy tez np. stary adres do korespondencji.
>(mi w przeciagu roku adres zmienial sie 3 razy juz).
W takim wypadku należy iść z pretensjami do firmy, względnie nie
odpowiadać na listy wysłane pod niewłaściwy adres. Oni mają obowiązek
dla dobra własnych interesów dbać o to, żeby mieć kontakt z klientem.
Ty swój obowiązek spełniłeś - poinformowałeś o zmianie adresu do
korespondencji, jeśli oni są na to ślepi, to niestety ich problem.
>Ostatnio urzad skarbowy przyslal mi nawet wezwanie nie tam gdzie trzeba
>mimo, ze zmienilem prawidlowo adres do korespondencji.
>Klopot byl oczywiscie duzy, bo wezwanie bylo ,,na jutro''.
I nie poszedłeś zrobić awantury? :) Przecież takie zachowanie poważnej
skądinąd instytucji jest kompletnie idiotyczne...
>Do tego jesli nie masz wlasnego mieszkania to ciezko sie przemeldowac.
Ztcw zmiana meldunku wymaga wyłącznie zgody właściciela mieszkania i
osoby, która chce się przemeldować. Nawet nie trzeba tam mieszkać,
chociaż w takim wypadku urząd może się przyczepić...
Nie powinnam tego pisać, ale latami mieszkałam na stancji bez
meldowania się, wielu moich znajomych też, i pies z kulawą nogą się
tym nie interesował :)
>>> Matka otwiera, czyta
>> I tak będzie przez kolejne lata jeśli nic z tym nie zrobi :((
>To nie jest takie latwe.
Nie jest, ale to prawda, że jeśli się nie 'postawi', to nie ma szans,
żeby wygrać. 'Milczenie oznacza zgodę', a czytanie cudzej
korespondencji jest naruszeniem prawa.
>Na pytanie nie odpowiem, ale jesli by nie mial problemow finansowych
>to na poczcie mozna wykupic usluge ,,przekierowania''.
Jeśli chodzi o korespondencję prywatną, to można też [teoretycznie
przynajmniej, bo to w sumie zależy od humoru listonosza] zaznaczyć na
przesyłce, że 'Do rąk własnych', stosować listy polecone albo kierować
korespondencję na poste restante. O ile wiem, nie zwiększa to jakoś
drastycznie kosztów.
Z tym, że dwie pierwsze opcje są dość wątpliwe, ileż to razy
listonosz, inkasent czy kurier prosił mnie o przekazanie nieobecnemu
akurat sąsiadowi przesyłki...
W przypadku odbierania przesyłki w urzędzie pocztowym trzeba się
wylegitymować, a w przypadku, kiedy adres odbiorcy nie zgadza się z
miejscem zameldowania z dowodu osobistego, to i czasem trzeba się
tłumaczyć urzędniczce ;)
Jak widać, idealnego sposobu nie ma...
>W kazdym razie zycze powodzenia.
Ja także :)
Pozdrawiam, Carrie
|