Data: 2009-05-14 22:47:17
Temat: Re: Czy nie jest tak,że terror żywych nakazuje zmarłym grzecznie leżeć w trumienkach?
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Fri, 15 May 2009 00:06:37 +0200, Paulinka napisał(a):
> Ikselka pisze:
>> Dnia Thu, 14 May 2009 23:08:54 +0200, Paulinka napisał(a):
>>
>>> Panslavista pisze:
>>>> Użytkownik "Paulinka" <paulinka503@precz_ze_spamem.wp.pl> napisał w
>>>> wiadomości news:gui0fk$2tr$1@atlantis.news.neostrada.pl...
>>>>
>>>>>> waciki" od męża, mam także swój majątek (choćby po rodzicach, czy z
>>>>>> okresu, kiedy pracowałam) i w związku z nim zakładam swoje konta.
>>>> Nie znasz prawa?
>>>> Tylko dochody z pracy są wspólne.
>>>> Dochody z odrębnych majątków nie. Podlegają innym przepisom i prowadzenie
>>>> tego wszystkiego, łącznie ze sprawami spadkowymi osobno jest łatwiejsze,
>>>> nawet przed sądami, gdyby doszło do konfliktów wśród spadkobierców.
>>> Znam prawo. Znam też poglądy Ikselki, a ta twierdzi, że _wszystko_w
>>
>> JEJ
>>
>>> małżeństwie jest wspólne, ponieważ
>>
>> JEJ
>>
>>> małżeństwo to nieprzerwana fala
>>> uniesień i nie ma tutaj miejsca na czarne dziury.
>>
>> Dokładnie. W MOIM małżeństwie tak jest. Nie uogólniaj moich wypowiedzi na
>> swoje. Skoro Cię dziwi, co pisze, to widocznie ne dotyczy to Twojego.
>
> Dalej nie wiem, po co Wam odrębne konta.
Nigdzie nie pisałam, że odrębne, a pisałam wręcz przeciwnie: wspólne.
Współwłasne. Uwspółwłaśnione. No nie wiem, jak mam jaśniej napisać: może
tak, że przy każdym są wpisani w banku dwaj współwłaściciele, ja i mąż.
Natomiast owszem, piszę o WŁASNYM koncie - ale skąd wzięłaś słowo
"odrębność"?
Własne moje/męża, tzn niczyje inne, tylko moje i męża wspólne, ale do
mojego wyłącznego lub wyłącznego męża użytku z powodów praktycznych, aby
miec lepszą kontrolę nad wydatkami.
A po co tak? - ano niektórzy swoje finanse dzielą na tzw "kupki", a
niektórzy na konta. Banki oferują konto, byle tylko do nich przyjść.
Jest np konto "na życie i moje waciki", konto "na studia dla dzieci", konto
"płatnościowe", konto "duże domowe zakupy i inwestycje", "paliwo, opał,
remonty" i "nagłe wypadki losowe" itd, itd. Z natury rzeczy jednych kont
uzywam w praktyce tylko i wyłącznie ja, innych tylko mąż - i w tym sensie
mamy swoje własne konta. Do każego sa karty płatnicze lub kredytowe - też
zwykle tylko jedna z nich jest w użyciu - przeze mnie lub męża. Ja np nie
wtykam nosa w "paliwo, opał, remonty" - no, chyba że trzeba wybrac kolor
farby lub jakie okna. On nie wtyka nosa w to, jakie mięso kupuję lub jakiej
firmy rajstopy, perfumy, bluzki czy proszki do prania. Jasne? natomiast w
każdej chwili, gdyby jedno z nas nie mogło, drugie przejmuje pełną
używalność konta. Bo jest współwłaścielem.
> Ja mam wspólne i swoje na
> waciki, a mąż na inne pierdoły. Suma summarum 3. Co więcej jak ktoś ma
> deficyty na koncie, to sobie przelewamy kasę z coraz bardziej ostatnio
> śmiesznymi tekstami:)
Sztuka nie mieć deficytów. Dlatego pomimo ograniczonych dochodów mamy dużo
kont - nie pozwalamy sobie na robienie deficytów, bo niepoważne jest
przelewanie kasy ze "studiów dla dzieci" na "opał" czy "waciki". Trzeba się
trzymac w ryzach, a jak braknie na waciki czy opał, to sie ich po prostu
nie kupuje, nie można bowiem zmniejszyć np. stanu konta "studia", pod
żadnym pozorem. Ewentualnie wtedy czerpie się z konta "wydatki losowe", ale
niechętnie.
Mamy (tzn moja i Twoja rodzina) inne systemy i nie wiem, co tak Cię dziwi:
co kraj, to obyczaj. My się nauczyliśmy po prostu żyć bez długów, kredytów,
tylko na własny rachunek, ściśle się trzymając tego, co już mamy, a nie
tego, co będzie. Dopiero po sezonie możemy robić plany finansowe. Na pewno
nie jest tak, że na "żywnie wszystko" wystarcza, ale też nie mamy
rozbudzonych nie wiadomo jakich potrzeb. I stąd się bierze moje ogólne
wielkie życiowe (w tym finansowe) zadowolenie, że wystarczy nam to, co mamy
- a nie z powodu nadmiaru kasy. Tego to każdy by chciał, ale sztuka dobrze
gospodarzyć się tym, co się ma.
I skończ już te insynuacje w moją stronę i doszukiwanie się kłamstw czy
niezgodności. Moja prawda jest zwykła i prosta, a niewiara w nią bierze się
stąd, że ludzie (głównie Ty) dośpiewują sobie sami coś, czego nigdy nie
twierdziłam, a potem się tym kierują.
|