Data: 2011-09-01 07:54:13
Temat: Re: Czy to kradzież? (link)
Od: michał <6...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2011-09-01 00:12, Iwon(K)a pisze:
> "michał" <6...@g...pl> wrote in message
> news:j3m8h9$mq7$1@inews.gazeta.pl...
>> W dniu 2011-08-31 15:11, Iwon(K)a pisze:
>>> "zdumiony" <z...@j...pl> wrote in message
>>> news:j3jki2$6h2$1@news.onet.pl...
>>>> W dniu 2011-08-30 23:21, Paulinka pisze:
>>>>> Pomieszanie z poplątaniem. Każdy kij ma dwa końce. Dla
>>>>> pracownika-oszusta
>>>>> właściciel to źródło dochodów i darmowej wyżerki. A dla uczciwego, ale
>>>>> okradanego
>>>>> właściciela taki pracownik to kto?
>>>>
>>>> Przecież wystarczyła by nagana i ostrzeżenie że gdy sytuacja się
>>>> powtórzy to może wylecieć.
>>>
>>> skad wiesz, ze wystarczylaby? Imo nie. Zlodzieje kryliby sie jeszcze
>>> bardziej. Szczegolnie, ze
>>> te panie jeszcze wazyly parowke zeby zobaczyc ile co wazy i kosztuje-
>>> one po prostu nie rozumialy
>>> co zrobily. Tego szerszego aspektu. Tego, ktorego nie widzisz Ty. I z
>>> uczciwosci robisz ideologie.
>>
>>
>> W tej jałowej dyskusji ze zdumionym (no niestety) pominęliśmy jeszcze
>> jedno zjawisko towarzyszące.
>> Mam przekonanie, że istnieje wśród pracowników tak dużej firmy handlu
>> detalicznego swoista "niewinna" złodziejska solidarność w układach
>> poziomych. Ta solidarność sprawia, że te drobne kradzieże w pokaźnym
>> procencie nie są wykrywalne. Wyrzucenie za kradzież kilkunastu
>> pracowników oznacza, że tylko oni wpadli.
>
> to tak jak ze sciaganiem w szkole. Niektorzy wpadna, niektorzy nie. ;)
Dobrze jeszcze pamiętasz. :)
> (...)> Tuż przed fajrantem podeszła do niej koleżanka i wręczyła jej 60
> jajek
>> ze słowami: "Bierz do domu!"
>
>
> kiedy moja kolezanka, szefowa, wyjechala do Polski na wakacje 3- tyg- (
> mieszka i pracuje w usa)
> to jedna jej ciocia (kolezanka po fachu) byla w szoku, ze zostawila
> zaklad tylko z pracownikami.
> Mowila, ze w Polsce ograbili by ja w tym czasie. Ot widac, ze mowila
> pewnie z doswiadczenia....
Żaden przedsiębiorca z zasady nie powinien wierzyć w nieskazitelną
uczciwość pracowników, których zatrudnia. Istnieją najróżniejsze sposoby
zapobiegające wyciekom wartości firmy. Wprowadza się procedury, systemy
kontroli. Firma bez sektora kontroli wewnętrznej nie ma właściwie racji
bytu.
Moja firma była malutka, zazwyczaj zatrudniałem jednego, dwóch
pracowników. Dlatego mogłem sobie pozwolić na brak kontroli.
Przyjąłem zasadę w formie starego ludowego przysłowia: "U dobrego
gospodarza i złodziej się pożywi."
Nie pozwalałem oficjalnie nic ze sklepu wynosić, ale ponieważ była to
branża spożywcza, komunikowałem pracownikom: "Jeżeli chcecie sobie coś
zjeść, to możecie sobie wziąć coś z półki".
Wiem, że często z tym przesadzali, ale patrzyłem na to przez palce.
Nie wiem, czy to było wychowawcze wobec młodych ludzi, jednak
oszczędzało mi niepotrzebnych stresów związanych z konfrontowaniem
zdarzeń, szukaniem sprawiedliwości przez prowadzenie śledztw, wywalanie
z pracy czy zawiadomienia policji. Dobra atmosfera wydawała mi się wtedy
najważniejsza.
Każdy przedsiębiorca ma do wyboru jakieś swoje sposoby na bezkolizyjne
prowadzenie firmy. Przy wielu pracownikach trzeba niestety uruchamiać
jakiś system kontrolny.
--
pozdrawiam
michał
|