Data: 2007-05-15 21:47:46
Temat: Re: Diagnoza: "Zanieczulenie całkowite"
Od: "Kasia" <k...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
[ ciak]
>Ale, ale... często jeżdżę komunikacją miejską. Żeby nie biadolić jacy
>jesteśmy.... Widzę, że, gdy jest nerwowa atmosfera, gdy jest stłuczka,
>awaria, kierowca ostro zahamuje, ktoś wyrżnie głową... Nagle ludzie
>się otwierają, pomagają sobie.. zaczynają "normalnie" rozmawiać..
>Nagle zauważam, że są "normalni" wśród nas. To buduje. Bo w zasadzie
>dostrzegamy przypadki chamstwa, agresji, egoizmu. Kiedy ktoś nasz
>przepuści w drzwiach, powie "dziękuję", "przepraszam", tego nie
>widzimy, to nie zapada w pamięci. A nie jest naprawdę źle :)
Zgadzam, się z Tobą MU, że do końca nie ma tak, źlę, bo są też miłe
sytuacje. Np: w miarę trzeźwy pijaczynek wchodził do tramwaju przede mną i
usiadł, ale gdy zobaczył mnie z wózkiem powiedział: "proszę pani prosze
sobie usiąść" To też było miłe. I taki nawet "prostaczek" może okazać
serce. Jednak ciagle tego jest w nas zamało. No i dochodzi kwestia przyjęcia
gestu. Nie grałam słodkiej czyli: nie dziękuję panu postoje mam niedaleko
(aż 10 km) tylko podziękowałam i usiadłam. Inni czasem nie potrafią dobrego
gestu przyjąć. Choćby te temtyczne staruszki: nie nie dziękuję ale później
obgadują jaka to młodzież jest okropna.
Kasia
|