Data: 2014-02-06 18:59:18
Temat: Re: Dla XL - z serii "Ten zły dżęder"
Od: Paulinka <p...@w...pl.nospam>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2014-02-03 21:56, Chiron pisze:
>
> Użytkownik "Paulinka" <p...@w...pl.nospam> napisał w wiadomości
> news:lcos2u$cal$1@node2.news.atman.pl...
>> W dniu 2014-02-01 23:36, Chiron pisze:
>>> Użytkownik "Paulinka" <p...@w...pl.nospam> napisał w wiadomości
>>> news:lcjmk3$b36$1@node2.news.atman.pl...
>>>>>>>>>> W dniu 2014-02-01 12:09, Chiron pisze:
>>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>>> Od edukacji seksualnej są WYŁĄCZNIE rodzice.
>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>> Co Ty nie powiesz! To po co gazetki oglądałeś?
>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>
>>>>>>>>> Twierdzę, że być może wiele dzieci mogło by być lepiej
>>>>>>>>> wyedukowanych
>>>>>>>>> seksualnie- lecz z całą pewnością nie ma lepszych edukatorów,
>>>>>>>>> od ich
>>>>>>>>> własnych rodziców.
>>>>>>>>
>>>>>>>> A tak serio to mam pytanie. Czy czujesz się przez swoich rodziców
>>>>>>>> wyedukowany seksualnie? Rozmawiałeś z rodzicami o dojrzewaniu,
>>>>>>>> seksie?
>>>>>>>>
>>>>>>>
>>>>>>> Nie. I- patrząc z tej perspektywy- nie chciałbym, żeby jakiś belfer
>>>>>>> próbował ich wyręczyć
>>>>>>
>>>>>> No to dlaczego postulujesz, że rodzice to podstawa, skoro sam uczyłeś
>>>>>> się metodą prób i błędów, korzystałeś ze świerszczyków?
>>>>>> Po co powstawały książki Wisłockiej, Starowicza, po co wreszcie są
>>>>>> seksuolodzy? Gdzie byli rodzice?
>>>>>>
>>>>>
>>>>> Ja nie uważam, abym się źle wyedukował seksualnie. Powaga. Nie był mi
>>>>> potrzebny do tego nauczyciel. I tak wiedziałem wszystko, co
>>>>> powinienem.
>>>>> A także to, że należy umieć się zabezpieczyć- rozpoczynając
>>>>> współżycie-
>>>>> i jak to zrobić.
>>>>
>>>> Dobrze Ty wiedziałeś, ale chyba na podstawie Twojej osoby nie tworzy
>>>> się planów edukacyjnych w kraju. Są dzieci, które nie wiedzą albo
>>>> czerpią wiedzę ze stron porno, skoro rodzice nie kontrolują ich
>>>> aktywności w interencie. Ja wolę, żeby taką edukację przeprowadził
>>>> nauczyciel w szkole, podał wszystkie istotne informacje, zagrożenia.
>>>> Jak ktoś się wykolei, to na własną odpowiedzialność.
>>>
>>> Mogę Ci odpowiedzieć tylko to samo, co odpowiedziałem Ewie:
>>> "Żeby być ścisłym: dokładnie jest tylko taki wybór, że albo
>>> pozostawimy te
>>> rzeczy rodzicom- albo będą to robić urzędnicy. W pierwszym wypadku- ta
>>> część
>>> rodziców, która de facto ma kiepski kontakt ze swoimi dziećmi- zrobi to
>>> źle.
>>> Trudno mi oszacować- niech będzie nawet 30%. Oczywiście im mniej
>>> patologicznych rodzin- tym ten odsetek niższy. Czy urzędnik zrobi to
>>> lepiej?
>>> Wielką naiwnością było by tak sądzić.
>>> Druga możliwość: urzędnik państwowy. No cóż- to przecież (często)- też
>>> rodzić. Nie oszukujmy się- nie koniecznie dobry rodzic. Albo w ogóle
>>> osoba
>>> bezdzietna- o dzieciach mająca wyłacznie pojęcie teoretyczne. Dodatkowo
>>> jaką
>>> ma mieć motywację? Jeśli będzie uczciwy- to będzie to motywacja dobrego
>>> rzemieślnika. No ale skąd takich chociaż wziąć? Niech takich będzie
>>> (wiem,
>>> to wszystko z palca sssane)- 5%. Reszta- to często ludzie, którzy w
>>> ogóle
>>> się do dzieci zbliżać nie powinni. No ale mają certyfikaty szkół,
>>> kursów- no
>>> bo jak inaczej może być? Przecież nie przyjmą np osoby, która
>>> pochwali się
>>> świetnymi relacjami ze swoimi dziećmi- bo to dla urzędnika żaden
>>> certyfikat.
>>> W ten sposób otrzymujemy- jak_to_zawsze_z_urzędowością_bywa-
>>> substytut jeno
>>> tego w porównaniu z rodzicami. Na dodatek ten substytut nie będzie
>>> edukować
>>> indywidualnie, starając sie dostroić do potrzeb każdego dziecka- tak
>>> bardzo
>>> przecież zróżnicowanych- tylko (z musu choćby) potraktuje wszystkich
>>> jednakowo sztampowo."
>>
>>
>> Uważam, że edukację na temat dojrzewania płciowego człowieka,
>> rozmnażania i antykoncepcji powinni przeprowadzać w szkole
>> nauczyciele, obok uświadamiania w tych kwestiach przez rodziców, które
>> odbywa się przecież od momentu, kiedy dziecko o to zapyta albo wykaże
>> zainteresowanie tematem. To drugie jest najważniejsze, bo nei traktuje
>> sprawy przedmiotowo.
>
> Jednak nie odniosłaś się do powyższego. Poza tym- dlaczego chcesz, aby
> cudze dzieci wbrew woli ich rodziców były tak edukowane? Co Ci to da?
> Napiszę Ci: da Ci to tylko precedens w postaci takiej, że ktoś np będzie
> chcieć, żeby Twoje dziecko także pod przymusem uczestniczyło w lekcjach
> religii- czego być moze sobie nie życzysz. I nie bedziesz nawet mieć
> prawa protestu- no bo skoro uznajesz zasadę, że ktoś może nakazać coś
> dziecku bez zgody jego rodzica w sprawach światopoglądowych-
> to_tworzysz_precedens.
Te zajęcia nie odbywają się wbrew woli rodziców. Wbrew mojej woli
religia, jako przedmiot wg mnie do oceny została wciągnięta do średniej
ocen.
p.
|