« poprzedni wątek | następny wątek » |
81. Data: 2004-01-29 11:09:57
Temat: Re: Dlaczego blonnik jest niezbedny w diecie
Użytkownik "Sowa" <m...@b...pl> napisał w wiadomości
news:bv2tcl$q5b$1@inews.gazeta.pl...
>
> Użytkownik " annaklay" <a...@g...SKASUJ-TO.pl> napisał w wiadomości
> news:buulck$33g$1@inews.gazeta.pl...
> > http://www.kuchnia.3miasto.pl/1133.htm
> > http://www.dermajetics.com.pl/anna/blonnik.html
> > http://www.eurobiznes.net/WitaminyInfo.htm
> > http://agk.20a.w.interia.pl/Blonnik.htm
> >
> > ....itd. jest jeszcze troszke informacji na ten temat w usenecie.
> >
> > Moze Sowa
>
>
> I znowu sowa dostanie baty, trudno.
Po co się podkładasz?
>
> Niedobory ciał balastowych mają wpływ na ujawnianie się chorób
> cywilizacyjnych.
Więc pytanie takie jak dla anny. Jakie choroby cywilizacyjne są szczególnie
powszechne wśród plemion arktycznych, które nie spożywają w ogóle błonnika?
> Nadwagi,zwapnienia tętnic,nadciśnienia tętniczego, powstawania kamieni
> żółciowych, większej zapadalności na raka, podatności na zatrucia
pokarmowe,
> zaparcia, hemoroidy, żylaki
Czyli na te choroby chorują Eskimosi i pobratymcy? Podasz linki?
>
> Jedna z form błonnika - pektyny maja zdolność zasysania z jelit substancji
> szkodliwych, rakotwórczych i bakterii które następnie zostają wraz z
> błonnikiem wydalone.
Czy możesz wytłumaczyć jak substancja, która w jelicie grubym ulega
fermentacji (czyli rozkładowi pod wpływem mikroorganizmów) może coś
"zasysać"?
Kopiuję ze strony:
http://www.dermajetics.com.pl/anna/blonnik.html
"Błonnik przechodzi nie strawiony przez układ pokarmowy, dopiero w jelicie
grubym ulega fermentacji."
>
> Błonnik ma duży udział w gospodarce organizmu cholesterolem -bierze czynny
> udział w wydalaniu nadmiaru kwasów żółciowych z wątroby.
To może jeszcze wytłumaczysz jak to jest, że Eskimosi nie chorują na choroby
miażdżycowe, mają prawidłowe poziomy cholesterolu, żrą wielkie ilości
cholesterolu w tłustym mięsie i jajkach (podbierają ptakom), a nie jedząc
błonnika, nie usuwają nadmiaru kwasów żółciowych z wątroby.
Jeszcze jedno, jak błonnik wchodzi do wątroby, żeby usunąć z niej nadmiar
kwasów żółciowych ("czynny udział")?
Z tego co ja wiem, to uwalnianie kwasów żółciowych z woreczka żółciowego
następuje pod wpływem tłuszczów, a nie błonnika.
>
> Opóźnia przenikanie cukrów z układu pokarmowego do krwi -to między innymi
> brak błonnika w diecie jest odpowiedzialny za tak dużą zachorowalność na
> cukrzę.
:))))))))))) Brak antidotum na toksynę jest powodem choroby. To nie lepiej
nie spożywać toksyny? (przypominam, toksyna to ilość, a nie substancja).
>
> Ma duży wpływ na florę bakteryjną w jelitach - zapewnia warunki korzystne
> dla bakterii rozwijających się w obecności tlenu -aerobów nie tworzących
> substancji rakotwórczych.
Ciekawe. Błonnik tworzy warunki tlenowe w jelitach? Mogła byś rozwinąć
temat? Dużo osób cierpiących na choroby jelit, którym dolegliwości minęły po
ograniczeniu błonnika było by zachwycone tym, że jednak się mylili.. Mogli
by znów jeść błonnik i zachwycać się bólami brzucha zamiast na nie narzekać.
>
> Zwiększają uczucie sytości co zapobiega powstawaniu nadwagi.
I już mamy receptę dla wszystkich, którzy zaglądają na grupę pierwszy raz i
piszą: "chcę schudnąć, co robić?"
>
> Swego czasu Antoine August Parmentier - specjalista od żywienia armii
> napoleońskiej,
Nie doczytałem się o jego roli w armii napoleońskiej. Był on propagatorem
uprawy i jedzenia ziemniaków we Francji. Najadł się ich w niewoli
niemieckiej i widocznie mu smakowały :)
wpadł na pomysł, zaopatrzenia owej armii w pożywienie
możliwe
> oczyszczone z ciał balastowych.
To chyba samymi ziemniakami chciał karmić armię?
Nic na ten temat nie wiem. Podaj jakieś linki.
Pozdrawiam
Leszek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
82. Data: 2004-01-29 12:03:20
Temat: Re: Ocieplenie a zalecana dieta ;) Leszek Serdyński wrote:
>> Jako jedna z pierwszych książek w Polsce było
>> wydane bezpośrednie tłumaczenie angielskiej książki,
>> a na wyspach je się dużo kolonialnych składników
>> bez względu na dietę. Natomiast już przepisy z Grodeckiej były
>> nastawione na produkty lokalne.
>
> Chyba Chaciur nie czytujesz grupy psw.
[tendencyjne cytaty]
> Chcesz więcej cytatów?
W Twoich cytatach są głównie przyprawy (lekkie), wegetarianie
nie jedzą więcej importowanych składników niż wszystkożercy.
Wg mnie dużo zależy tutaj od zamożności portfela a nie diety.
Poczytaj sobie pl.rec.kuchnia. Z Waszej grupy też mogę zrobić
konspekt i będzie wyglądało, że jecie same grapefruity.
A teraz coś o imporcie 'ukrytym' w krajowym mięsie:
http://www.agro.com.pl/ekolist.htm
"Poważne źródło zanieczyszczeń chemicznych stanowią importowane pasze,
pochodzące z krajów gdzie nadal w uprawie roślin pastewnych stosuje się jedne z
najniebezpieczniejszych pestycydów, które zawierają chlorowane węglowodory (tzw.
PCB). Najgroźniejszy z nich to DDT, wycofany kilkanaście lat temu w krajach
rozwiniętych, jednak dzięki swej kumulatywności w tkance tłuszczowej jego
pozostałości nadal stwierdza się w mleku karmiących kobiet. Obok DDT wiele jest
pestycydów zawierających chlorowane węglowodory jako substancje czynne.
Pozostałe źródła chemicznego skażenia mleka i nabiału to: środki do zwalczania
pasożytów w oborach, środki dezynfekcyjne stosowane w mleczarniach,
nieodpowiednie farby którymi powlekano silosy (zbiorniki na paszę dla krów), stare
podkłady kolejowe używane do budowy koryt, itp."
http://info.fuw.edu.pl/donosy/archiwum/1990/900901.0
326
"Importowane pasze sa tansze od produkowanych z polskiego zboza, "
nie chce mi się dalej szukać
> Nie, bo takie są prawa przyrody. To, że Ty ich nie rozumiesz, nie znaczy, że
> one nie istnieją.
> Najprościej tłumacząc, to jest jak w samochodzie :)
> Jak włączysz klimatyzację, to masz mniej mocy na jazdę.
> Jak włączysz przetwarzanie pokarmu nieprzetworzonego, to masz mniej energii
> na myślenie.
A kto Ci każe jeść samą trawę? Myślisz że jak ktoś nie
je mięsa to musi ciężko trawić?
>> Jeżeli Twój duży mózg widzi tylko możliwość zjadania
>> trawy lub tłuszczu zwierzęcego to może jest zbyt gładki?
>
> Co do tego, czyj jest gładszy, to możemy się sprzeczać, ale nie będzie w tym
> nic konstruktywnego.
No to się zastanów swoim mózgiem czy są tylko dwie skrajne możliwości:
zjadanie trawy kontra zjadanie czyjegoś ciała? Wiesz co to jest
np tempeh? Przetworzenie wcale nie musi oznaczać cierpienia
dużego kręgowca i straty ponad 80%.
>>> Na milionach km kw. pasą się zwierzeta. Przetwarzają trawy, mchy, porosty,
>>> liście, zioła, gałązki. Przetwarzają na mięso, mleko, skóry, wełnę.
>>> Odchodami użyźniają ziemię. Czy jest to uciążliwe?
>>
>> Poczytaj sobie dane na ten temat a nie żyj reklamami Milki.
>
> Wystarczy popatrzeć na mapę świata. Ty żyjesz widocznie tylko danymi na
> temat wielkości ferm hodowlanych. Fermy nie decydują o tym, czy lepsza jest
> mięsożerność, czy wegetarianizm.
Żadnych danych nie podajesz
> To jest tylko pewna nieprawidłowość i sami
> mięsożercy mogą ją ograniczyć. Jeżeli tego nie zrobią, to na pewno nie
> zrobią tego wegetarianie.
Bo Ty tak powiedziałeś i kropka? Masz jakieś argumenty?
>> Faktycznie gdyby nie ci wspaniali pasterze to cienko by nam się żyło.
>
> Widzisz tylko cząstkę gospodarki hodowlanej człowieka.
> Widzisz tylko fermy i gnojowicę. Nie zamykaj tylko oczu jadąc na rowerze,
> kiedy zobaczysz krowy, czy owce na pastwisku. To też jest hodowla. Ja bym
> chciał, żeby takich obrazków było jak najwiecej. Ty byś chciał, żeby
> wszystko zaorać i zasiać marchewką i soją. Żeby dziesięć razy więcej ludzi
> na tym się wyżywiło i dziesięć razy więcej było samochodów, dziesięć razy
> więcej domów, zabetonowanych terenów, dróg, fabryk, elektrowni, rafinerii,
> wysypisk.
Jak zwykle mylisz skutki z przyczynami. I jak śmiesz mi wypominać
bezdzietnemu, przeludnienie świata, Ty który rozmnażasz się bez
opamiętania ?!!
>> No nieźle Ci 'doktor' namieszał.
>
> Nic mi doktor nie namieszał. To wegetarianizm miesza, szerząc kłamstwa, mity
> i fantazje. Kłamstwa na temat szkodliwości mięsa, mity i kłamstwa na temat
> dobroczynności jedzenia roślin. "Marchewką" są fantazje na temat
> szczęśliwości życia w wegetariańskim świecie, gdzie pola uprawne zamieni się
> na lasy, a w tych lasach wegetarianie będą głaskać sarenki i zbierać
> jagódki.
> Rzeczywistość jest jednak inna. Tam, gdzie ludność mało jada mięsa, to
> wycięto lasy pod uprawę grochu, ludność mnoży się jak króliki, a toaletą
> jest rynsztok przy ulicy. Tysiące dzieci umiera z głodu i niedożywienia.
>
> Oczywiście, Ty tego nie dostrzegasz. Wygodnie jest założyć selektywne
> okularki i widzieć to co się chce.
zero konkretów, z czym tu dyskutować?
pozdrawiam Chaciur
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
83. Data: 2004-01-29 12:03:34
Temat: Re: Dlaczego blonnik jest niezbedny w diecie
Użytkownik "Leszek Serdyński" <l...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:bvapm1$2g6$1@absinth.dialog.net.pl...
> Po co się podkładasz?
Tadam, tadam, tadam.... - wdzę, że nadepnęłam komuś na odcisk. :-)
> Więc pytanie takie jak dla anny. Jakie choroby cywilizacyjne są
szczególnie
> powszechne wśród plemion arktycznych, które nie spożywają w ogóle
błonnika?
Nie mam zielonego pojęcia jak żyją i na co chorują Eskimosi, Tobie nie
wierzę, bo filtrujesz informacje we właściwy sobie sposób.
Jak sam zauważyłeś mówimy o chorobach cywilizacyjnych, a ci świetnie
odżywieni Eskimosi jakoś z cywilizacją techniczną, którą tak kochasz i tak
często przykładasz do hindusów mają się nijak (dziwne że już Eskimosów nie
mierzysz tą miarą).
To co czytałam na ich temat, raczej mija się z tym co Ty pisujesz, chorują
tak samo jak każda nacja na świecie - na choroby właściwe danej nacji, i tak
jak Japończycy raczej nie dorobili się zawału serca jako choroby narodowej,
a trudno oczekiwać że Europejczycy zaczną schodzić na karoschi, czy masowo
zapadną na alergię wywołaną przez pyłek cedrów.
> Czyli na te choroby chorują Eskimosi i pobratymcy? Podasz linki?
Nie rozumiesz co to choroba _cywilizacyjna_?
> Czy możesz wytłumaczyć jak substancja, która w jelicie grubym ulega
> fermentacji (czyli rozkładowi pod wpływem mikroorganizmów) może coś
> "zasysać"?
Chętnie - mechanizm jest podobny do działana garbników, lub możliwej do
kupienia smekty, a jak sam często zauważasz, jak coś już dostanie sie do
jelita grubego, to zostaje wydalne, najwyżj wczesniej ulegnie fermentacji
(?).
>
> Kopiuję ze strony:
> http://www.dermajetics.com.pl/anna/blonnik.html
>
> "Błonnik przechodzi nie strawiony przez układ pokarmowy, dopiero w jelicie
> grubym ulega fermentacji."
No i? Gdzies pisałam że błonnik ulega strawieniu?
Pisałam w poście do Krystyny, że część błonnka zostaje przetworzona przez
bakterie jeltowe i ta zęść ulega tawieniu i rzysfajaniu rzez oganizm, o
rawieniu reszy nic nidzie nie pisałam, węc ne rozumiem o co Ci chodzi.
>
> >
> > Błonnik ma duży udział w gospodarce organizmu cholesterolem -bierze
czynny
> > udział w wydalaniu nadmiaru kwasów żółciowych z wątroby.
>
> To może jeszcze wytłumaczysz jak to jest, że Eskimosi nie chorują na
choroby
Woesz co, podejrzewam, że Ty tak się znasz na Eskmosach jak na alecie - coś
m się wdaje, bo are razy widziałam, a wzystke baletnice sa piękne, zgrabne,
lekie i sa prmabaleinami.
> Z tego co ja wiem, to uwalnianie kwasów żółciowych z woreczka żółciowego
> następuje pod wpływem tłuszczów, a nie błonnika.
Z woreczka żółciowego owszem, i napisz co się z nimi dalej dzieje.
> > Opóźnia przenikanie cukrów z układu pokarmowego do krwi -to między
innymi
> > brak błonnika w diecie jest odpowiedzialny za tak dużą zachorowalność na
> > cukrzę.
>
> :))))))))))) Brak antidotum na toksynę jest powodem choroby. To nie lepiej
> nie spożywać toksyny? (przypominam, toksyna to ilość, a nie substancja).
Żaden argument, lepiej, nie lepiej błonnik opóźnia wchłanianie cukru.
> > Ma duży wpływ na florę bakteryjną w jelitach - zapewnia warunki
korzystne
> > dla bakterii rozwijających się w obecności tlenu -aerobów nie tworzących
> > substancji rakotwórczych.
>
> Ciekawe. Błonnik tworzy warunki tlenowe w jelitach? Mogła byś rozwinąć
> temat?
Nie, nie wiem jak ten proces dokładnie przebiega.
>Dużo osób cierpiących na choroby jelit, którym dolegliwości minęły po
> ograniczeniu błonnika było by zachwycone tym, że jednak się mylili.. Mogli
> by znów jeść błonnik i zachwycać się bólami brzucha zamiast na nie
narzekać.
Ciekawe od kiedy osoby chore są wykładnikiem ogólnych założeń.
> > Zwiększają uczucie sytości co zapobiega powstawaniu nadwagi.
>
> I już mamy receptę dla wszystkich, którzy zaglądają na grupę pierwszy raz
i
> piszą: "chcę schudnąć, co robić?"
OWSZEM! :-)
Jadać proste, nie oczyszcone z błonnika produkty w miejsce produktów
wysokoprzetworzoch.
Tym sposobem zapewnią sobie dłuższe uczucie sytości, mnejsze skoki insuliny
i dostraczą miejszą ilośc kaloii.
> To chyba samymi ziemniakami chciał karmić armię?
Akurat nie ziemniakami, linków nie ma, jeszcze zdarza mi się mieć fomacje
nie tlko z Internetu
> Nic na ten temat nie wiem. Podaj jakieś linki.
Już o tym pisałam w poście do Jurka.
Sowa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
84. Data: 2004-01-29 12:05:00
Temat: Re: Dlaczego blonnik jest niezbedny w diecie Krystyna*Opty* wrote:
> (zapomnialaś zarechotać).
> Jak widać, brak Ci niestety wyobraźni na procesy, które napędzają popyt
> i podaż przemysłu farmaceutycznego. A z pewnością badania błonnika w celu
> znalezienia NA SIŁĘ jego zalet - właśnie tej koniunkturze służy razem z
> wszystkimi zwierzętami służącymi do tych badań i ich cierpieniem.
Wg mnie to masz do tego dziwne podejście.
Czy błonnik jest jakimś niebezpiecznym odpadem z którym
nie wiadomo co zrobić i ci wredni naukowcy próbują go upchnąć
gdzie się da? Jest zapotrzebowanie to się sprzedaje co
tylko można, tzw. wolny rynek. Czy nie produkuje się
przypadkiem jakiś kolagenowych suplementów?
I co to oznacza że naukowcy na siłę znaleźli dla nich zastosowanie?
Albo np. Keto Spaghetti :) http://www11.netrition.com/
a Ty się śmiałaś z kotletów sojowych.
pozdrawiam Chaciur
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
85. Data: 2004-01-29 12:18:27
Temat: Re: Dlaczego blonnik jest niezbedny w diecie
Użytkownik "Sowa" <m...@b...pl> napisał w wiadomości
news:bvasrg$8vd$1@news.onet.pl...
Bardzo przepraszam za te koszmarne literówki - coś jest nie tak z moją
klawiaturą, a wcześniej tego nie zauważyłam.
Sowa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
86. Data: 2004-01-29 15:04:47
Temat: Re: Dlaczego blonnik jest niezbedny w diecie
Użytkownik "Chaciur" <gchat@na_wp.pl> napisał w wiadomości
news:bvasvj$qe1$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Krystyna*Opty* wrote:
>
> > (zapomnialaś zarechotać).
> > Jak widać, brak Ci niestety wyobraźni na procesy, które napędzają popyt
> > i podaż przemysłu farmaceutycznego. A z pewnością badania błonnika w
celu
> > znalezienia NA SIŁĘ jego zalet - właśnie tej koniunkturze służy razem z
> > wszystkimi zwierzętami służącymi do tych badań i ich cierpieniem.
>
> Wg mnie to masz do tego dziwne podejście.
> Czy błonnik jest jakimś niebezpiecznym odpadem z którym
> nie wiadomo co zrobić i ci wredni naukowcy próbują go upchnąć
> gdzie się da?
Otóż to. Mamy zupełnie odmienne podejście do tematu. Patrzymy na temat
z całkowicie innej perspektywy. Mnie nie przyszłoby do głowy zadać powyższe
pytanie i wyciągnąć z niego powyższy wniosek.
Z mojego punktu widzenia naukowcy (a właściwie FIRMY za pomocą naukowców)
starają się wykorzystać dla własnego zysku sprzyjające im cechy błonnika
- jego objętość, powszechność występowania w przyrodzie, tania i szybka
produkcja przemysłowa, skuteczność doraźnego zaspokajania uczucia głodu
amatora nadmiarów jedzenia, oraz niestrawność tegoż przez ludzkie jelita
(a więc argument dla klienta -> pomaga odchudzać!, bo wypełniając przewód
pokarmowy "zaspokaja" głód, a jednocześnie organizm nie mając dostawy
tłuszczu - sięga po zapasy).
Tyle, że klient zaspokajając głód tymi wypełniaczami jednocześnie nie czuje
potrzeby dostarczania potrzebnych składników we właściwym dla danego
organizmu zestawie, zupełnie tego nie kontroluje. Mówiąc wprost - najadł się
badziewa i chwacit, zadowolony, że ma brzuch pełny i że mu się udało własne
wnętrzności oszukać. I co o takim komś pomyśleć? No dał się wpuścić... ;(
"Świetny" substytut dla wiecznie głodnych organizmów wołających o dostawę
tłuszczu! A nie błonnika! Dowodem na to jest proste doświadczenie - po
zjedzeniu czegoś beztłuszczowego szybko pojawia się ponowny głód, zjedzenie
czegoś ze znacznym dodatkiem tłuszczu zaspokaja głód na dłuższy czas.
Nie widzę żadnego sensu w oszukiwaniu własnego organizmu, czyli karmieniu
się błonnikiem. Gimnastyka dla mięśmi gładkich jelit? Hm... to tak jakby
koniowi kazać ciągnąć furę pod górę, aby sobie ćwiczył mięśnie... ;)
Jest zapotrzebowanie to się sprzedaje co
> tylko można, tzw. wolny rynek.
Oczywiście, że tak. I tu się kłania odwieczny dylemat: czy byt określa
świadomość (klientów), czy odwrotnie? Ja myślę, że oba te czynniki wpływają
na siebie wzajemnie. Dlatego w rezultacie współczesny świat wygląda tak jak
wygląda, razem ze swoimi szaleństwami i odwiecznym błądzeniem choćby
w rozpaczliwym poszukiwaniu dobrej diety.
Sęk w tym, że interes klienta jest kompletnie inny od interesu producenta.
Klienci nie są w stanie się zorganizować i zapłacić naukowcom za badania
mające na celu ustalenie takiej diety dla człowieka. A nawet gdyby
próbowali - to i tak w cenie wynagrodzeń przebiją ich prodcenci cukrowo-
błonnikowych wynalazków. Są po prostu na rynku silniejsi. Ale czy silniejszy
ma zawsze rację?
Wniosek: Jak już niedawno Leszek S. słusznie napisał - nie ma sensu napędzać
tej konkurencji naukowcom na zasadzie: "kto mi za badania zapłaci więcej?"
czy tzw. zwykły obywatel, czy może producenci wielkich koncernów?
A więc rzecz sprowadza się do... indywidualnego uświadamiania sobie
tych wszystkich zależności, każdego potencjalnego klienta. Dość brutalnie
to brzmi, ale tak niestety jest - im głupszy klient, tym głupsze (czyt.
bardziej szkodliwe) robi sobie zakupy. Im bardziej uświadomiony, tym
bardziej omija te najbardziej szkodliwe i bezwartościowe.
Za wiedzę i niewiedzę zawsze się w jakiś sposób płaci.
Czy nie produkuje się
> przypadkiem jakiś kolagenowych suplementów?
Jestem przeciwna jakimkolwiek suplementom (także kolagenowych), jako stałej
zasadzie w żywieniu człowieka.
Jedzenie, w miarę możliwości, powinno mieć właściwą proporcję
i najwyższą jakość naturalnych składników odżywczych i energetycznych, nie
zawierać szkodliwej chemii i innych zanieczyszczeń oraz mieć swoją naturalną
OBJĘTOŚĆ. Do takich cech przystosowany jest nasz układ pokarmowy i takie
cechy rozpoznaje we właściwy sposób.
Inaczej jest z wszelkimi koncentratami od używek począwszy, poprzez
słodycze, a na produktach farmacji skończywszy.
Szkodliwe jedzenie musi szkodzić również układowi nerwowemu, a to obecnie
wyraźnie widać w obecnych szaleństwach w życiu społecznym.
> I co to oznacza że naukowcy na siłę znaleźli dla nich zastosowanie?
> Albo np. Keto Spaghetti :) http://www11.netrition.com/
> a Ty się śmiałaś z kotletów sojowych.
Ten przykład dałeś jako kontrargument dla kotletów sojowych?
Chaciur, nie żartuj sobie. Wyjaśniłam wyżej. :)
Jest kilka starych niezmiennych w czasie powiedzonek:
"Kto brzuch nazbyt tuczy, nie bardzo się uczy."
"Kto myśli o brzuchu, ten słaby na duchu."
"Chlebem i solą ludzie sobie ludzi niewolą."
"Z potraw, które się zjada, powstają wszystkie choroby ludzkie." Herodot
"Kto lubi dobrze jeść, może z głodu umrzeć." Konfucjusz
"Medycyna zmienia się, gdy zmienia się kuchnia." Monteskiusz
Doszło też kilka nowszych:
"Słodkie życie słono kosztuje." Józef Bułatowicz
"Po co dyskutować jak ma się nieomylny autorytet za plecami?" Chaciur
...o przepraszam, to akurat wiesz! he he... ;D
"Gust się zmienia w zależności od żywienia."
"Pan Bóg stworzył jedzenie, a diabeł kucharzy." James Joyce
No dobrze... wystarczy tych perełek zbiorowej myśli ludzkiej... ;)
Bo Cię zaraz zemdli... ;)
Krystyna
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
87. Data: 2004-01-29 15:35:57
Temat: Re: Ocieplenie a zalecana dieta ;)Sowa <m...@b...pl> napisał(a):
> Wiesz co, nie przeszkadza mi to co jesz, ale nie mogę ścierpieć tego
> zakłamania i obłudy, tego rżnięcia nawiedzonych świętoszków i wmawiania
> ludziom poprzeinaczanych faktów, sprowadzonych do poziomu żałosnych bzdur.
> Chciała bym tylko wierzyć, że robisz to specjalnie, z jakichś tajemniczych
> powodów, a nie że aż tak bardzo straciłeś kontak z rzeczywistością.
Wiesz co Sowa, powiem ci ze ja nie potrafilabym tak precyzyjnie i trafnie
ujac tego tak, jak ty zrobilas:-).
pozd. anna:-)
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
88. Data: 2004-01-29 16:03:34
Temat: Re: Dlaczego blonnik jest niezbedny w diecie
bo tak naprawde chodzi o Gruzinow.......
Hindusi sie nie licza, bo jedza za duzo blonnika i dlatego palili wdowy na
stosach, a Eskimosi jako najbardziej ucywilizowana grupa na swiecie nie
choruja w ogole na choroby cywilizacyjne..
nie moglam sie oprzec;-)))
drobne podsumowanie logicznych herezji szanownych grupowiczow:-))))
sciskam za skrzydla
pzdr
aducha
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
89. Data: 2004-01-29 16:43:52
Temat: Re: Dlaczego blonnik jest niezbedny w diecie
Użytkownik "Sowa" <m...@b...pl> napisał w wiadomości
news:bvatmn$bsb$1@news.onet.pl...
>
> Użytkownik "Sowa" <m...@b...pl> napisał w wiadomości
> news:bvasrg$8vd$1@news.onet.pl...
>
> Bardzo przepraszam za te koszmarne literówki - coś jest nie tak z moją
> klawiaturą, a wcześniej tego nie zauważyłam.
>
Tak tak , oczywiście ;))
Slawek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
90. Data: 2004-01-29 16:56:21
Temat: Re: Dlaczego blonnik jest niezbedny w diecie
Użytkownik "Sowa" <m...@b...pl> napisał w wiadomości
news:bvatmn$bsb$1@news.onet.pl...
>
> Użytkownik "Sowa" <m...@b...pl> napisał w wiadomości
> news:bvasrg$8vd$1@news.onet.pl...
>
> Bardzo przepraszam za te koszmarne literówki - coś jest nie tak z moją
> klawiaturą, a wcześniej tego nie zauważyłam.
Może przy pisaniu powinnaś trochę ochłonąć i się tak nie spieszyć? :)
Biedna klawiatura... ;> nie nadąża za twoim ekspresowym tokiem
rozumowania... ;)
Krystyna
P.S.
Ja widać, nawet techniczna jakość tekstu pisanego - też mówi coś niecoś
o jego autorze.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |