Strona główna Grupy pl.misc.dieta Moje głupie odchudzanie.

Grupy

Szukaj w grupach

 

Moje głupie odchudzanie.

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 46


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2004-01-25 12:35:14

Temat: Moje głupie odchudzanie.
Od: Ruda <r...@N...pl> szukaj wiadomości tego autora

Witajcie:)

To będzie zapewnie długa i śmiertelnie nudna historia mojego
odchudzania, więc proszę uzbroić się w cierpliwość:)
Mam 20 latek (nie uwierzycie, jak przeczytacie jak się katuję),
odchudzam się od kiedy tylko pamiętam. Zwykle było tak, że zrzucałam
jakieś 5 kilo, a po 2 tygodniach wracałam do poprzedniej wagi.
Stosowałam tabletki odchudzające i diety cud (takie 2 tygodniowe,
których podstawą są steki lub kurczak).
A teraz stosuję dietę Atkinsa, choć już ostatnio mi się ona serdecznie
nudzi. W ciągu ostatnich 3 miesięcy może ze trzy razy miałam w ustach
ziemniaki, chleb może 5 razy. Schudłam już około 11 kilo(z 67 do 56,
choć waga mi sie maksymalnie waha) i w sumie nie chcę już więcej (no,
może jeszcze ze 2-3 kilo). Ale panicznie, śmiertelnie obawiam się efektu
jo-jo. Dlatego boję się wrócić do normalnego odżywiania, już nawet nie
pamiętam, co to znaczy zjeść porządny obiad, jem nieregularnie, czasem
nic, czasem zbyt wiele. Z tego lęku bez przerwy piję herbatki
przeczyszczające (z kruszyną, senesem + xenna duo), 6 razy dziennie
czerwoną chińską herbatę pu-erh, a codziennie rano łykam fat-burner. A
już niejednokrotnie posunęłam się do wymiotowania po posiłku.
Najbardziej dobija mnie to, że jednego dnia rano ważę wieczorem 56 kilo,
następnego, gdy zjem coś porządniejszego (ale przecież po
przeczyszczeniu się) 57 lub nawet 58. Wystarczą 2 dni bez
przeczyszczenia, bym nagle ważyła 62 kilo. Piję mnóstwo wody a jak już
coś jem to rzeczy dozwolone na diecie Atkinsa (Choć nigdy nie stosowałam
jej fazowo, po prostu liczę węglowodany). Cały czas myslę tylko o
jedzeniu, wszystko się wokół niego kręci.
Proszę Was, byście mnie nie wyzywali od durnych i głupich, bo wiem, że
właśnie takie jest moje postepowanie i nikt nie musi mi tego
uświadamiać. Ja chcę się tylko dowiedzieć, co zrobić, by chociaż
utrzymać moją wagę, co zrobić, by się tak nie wahała, bo wygląda na to,
że gdybym przez tydzień normalnie się odżywiała błyskawicznie
odrobiłabym te zrzucone kilogramy mojego jestestwa. Niczego sie bardziej
nie boję. Kurcze, pomóżcie mi, bo już mam dosyć takiego egzystowania.
Ostatnio myslę o tym, by zupełnie przestać jeść, wtedy na pewno bym nie
przytyła. A ja ciągle myslę o tym, jak to, co przed chwilką zjadłam
właśnie się we mnie wchłania, jak się odkłada, że nie zdążę się
przeczyścić i to się zacznie nawarstwiać.
Zaczynam czuć do siebie wstręt.
Co zatem mam robić, by nie przytyć? Pomóżcie mi, proszę.

Pozdrawiam serdecznie
Ruda

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2004-01-25 12:41:11

Temat: Re: Moje głupie odchudzanie.
Od: Marcin Wojtynski <f...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Ruda <r...@N...pl> writes:


> Co zatem mam robić, by nie przytyć? Pomóżcie mi, proszę.
>

Ja zaczołem biegać , zadne jojo mnie nie rusza a moge sobie nawet pozwolic na
pizze czy cos slodkiego co jakis czas.

Pozdrawiam
Marcin

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2004-01-25 12:51:36

Temat: Re: Moje głupie odchudzanie.
Od: "Hoody" <hoodszy_@_o2_.pl_usunpodkreslenia> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Ruda" <r...@N...pl> napisał w wiadomości
news:bv0d65$h58$1@SunSITE.icm.edu.pl...

> Zaczynam czuć do siebie wstręt.
> Co zatem mam robić, by nie przytyć? Pomóżcie mi, proszę.

Wstęt to należy czuć, ale do metod jakie stosujesz wobec siebie!!!
Sorry, że teraz nie odpowiem, ale musze właśnie wyść z chałupy
na dłuższy czas, nie mogłem jednak nic nie napisać, bo Twój post
powoduje, że nie mozna pozostać obojętnym...
Mam nadzieję, że grupowicze naprowadzą Cię na właściwą
drogę.

Pozdrawiam
Hoody


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2004-01-25 12:58:54

Temat: Re: Moje głupie odchudzanie.
Od: "Karolina Matuszewska" <ginger#isp,pl> szukaj wiadomości tego autora

In news:bv0d65$h58$1@SunSITE.icm.edu.pl,
Ruda <r...@N...pl> typed:


> A teraz stosuję dietę Atkinsa, choć już ostatnio mi się ona serdecznie
> nudzi. W ciągu ostatnich 3 miesięcy może ze trzy razy miałam w ustach
> ziemniaki, chleb może 5 razy. Schudłam już około 11 kilo(z 67 do 56,
> choć waga mi sie maksymalnie waha) i w sumie nie chcę już więcej (no,
> może jeszcze ze 2-3 kilo). Ale panicznie, śmiertelnie obawiam się
> efektu jo-jo. Dlatego boję się wrócić do normalnego odżywiania,

"Normalnego"? Tzn. tego, dzięki któremu miałaś te 11 kg kochanego ciałka
więcej? Nie wiem, co jadłaś podczas tego normalnego odżywiania, ale sama
widzisz -- nie było ono dla Ciebie zdrowe, więc po co do niego wracać?

> już
> nawet nie pamiętam, co to znaczy zjeść porządny obiad, jem
> nieregularnie, czasem nic, czasem zbyt wiele. Z tego lęku bez przerwy
> piję herbatki przeczyszczające (z kruszyną, senesem + xenna duo), 6
> razy dziennie czerwoną chińską herbatę pu-erh, a codziennie rano
> łykam fat-burner. A już niejednokrotnie posunęłam się do wymiotowania
> po posiłku.

Niedobrze. Powinnaś odstawić wszystkie te przeczyszczające specyfiki, bo
rujnujesz dobie organizm. Stosowanie leków przeczyszczających zaburza
wchłanianie i przez to możesz czuć się głodna nawet, jeśli wcześniej dużo
zjadłaś -- powoduje to błędne koło, gdzie ciągle się je i ciągle jest się
głodnym. Przede wszystkim tabletki i herbatki przeczyszczające powinno się
stosować doraźnie i nieczęsto, a producentom tych wszystkich cudownych
herbatek, podkreślających, że to bezpieczny sposób odchudzania osobiście
życzę, żeby dostali megasraczki, może to ich by czegoś nauczyło :>

> Najbardziej dobija mnie to, że jednego dnia rano ważę
> wieczorem 56 kilo, następnego, gdy zjem coś porządniejszego (ale
> przecież po przeczyszczeniu się) 57 lub nawet 58. Wystarczą 2 dni bez
> przeczyszczenia, bym nagle ważyła 62 kilo.

Ależ to normalne. Np. przed okresem ogranizm kobiety magazynuje wodę, więc
możesz się obudzić o nawet 4-5 kg cięższa i mieć więcej centymetrów. Ja też
mam takie wahania wagi, więc wyrzuciłam wagę. Może zrób tak -- waż się nie
codziennie, a raz w tygodniu. Codzienne ważenie może przyprawiać o
frustracje, a tygodniowe da Ci pełny obraz.

> Piję mnóstwo wody a jak już
> coś jem to rzeczy dozwolone na diecie Atkinsa (Choć nigdy nie
> stosowałam jej fazowo, po prostu liczę węglowodany). Cały czas myslę
> tylko o jedzeniu, wszystko się wokół niego kręci.

No to moim zdaniem powinnaś zrezygnować z Atkinsa, bo Ci nie służy, albo
zacząć stosować się dokładnie do jego zaleceń i wtedy zobaczyć czy nie ma
różnicy. Chociaż powiem tak -- jeśli nie stosujesz się do zasad Atkinsa, to
nie jesteś na diecie Atkinsa, a po prostu na nieskowęglowodanowej.

> Proszę Was, byście mnie nie wyzywali od durnych i głupich, bo wiem, że
> właśnie takie jest moje postepowanie i nikt nie musi mi tego
> uświadamiać. Ja chcę się tylko dowiedzieć, co zrobić, by chociaż
> utrzymać moją wagę, co zrobić, by się tak nie wahała, bo wygląda na
> to, że gdybym przez tydzień normalnie się odżywiała błyskawicznie
> odrobiłabym te zrzucone kilogramy mojego jestestwa. Niczego sie
> bardziej nie boję. Kurcze, pomóżcie mi, bo już mam dosyć takiego
> egzystowania. Ostatnio myslę o tym, by zupełnie przestać jeść, wtedy
> na pewno bym nie przytyła. A ja ciągle myslę o tym, jak to, co przed
> chwilką zjadłam właśnie się we mnie wchłania, jak się odkłada, że nie
> zdążę się przeczyścić i to się zacznie nawarstwiać.
> Zaczynam czuć do siebie wstręt.

No co Ty? =] Słuchaj, a może zbytnią wagę przywiązujesz do tych kilogramów?
Nie wiem, jak wygląda Twoja sytuacja życiowa, czy ktoś Ci kiedyś zrobił
uszczypliwą uwagę i wydaje Ci się, że świat ocenia Cię na podstawie Twojego
wyglądu? No, ja tak miałam, kiedy będąc podlotkiem usłyszałam, że chłopak, w
którym się kochałam powiedział do kolegów, że mam "dupę jak telewizor", no
myślałam, że nigdy więcej z domu nie wyjdę... Teraz mam taki sam tyłek, ale
się z tego śmieję =] Może zacznij mniejszą uwagę poświęcać kilogramom, a
większą zdrowiu, bo dziewczyno -- zrujnujesz sobie zdrowie! Ćwiczysz coś?
Pływasz? Tak, wiem, nie każdemu ćwiczenia pomagają w schudnięciu, ale jak
się spala ten tłuszcz, co się go ma na sobie, to się jakoś tak mniej o
jedzeniu myśli =]

Próbowałaś diet niskoglikemicznych, Montignaca? Ja tam wolę MM od Atkinsa,
bo Atkins mnie nuży, po jakimś czasie jedzenie staje się monotonne... Poza
tym jakoś średnio mnie bawiło wmuszanie w siebie tłustej śmietany, żeby mieć
te tłuszcze w pożywieniu.

Acha, podstawowe pytanie, choć zadane na końcu -- czy ciągnie Cię do cukru?


Pozdrawiam,
Karola

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2004-01-25 13:20:54

Temat: Re: Moje głupie odchudzanie.
Od: "nevelig" <nevelig@Bez_Spamu.poczta.onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Ruda" <r...@N...pl> napisał w wiadomości
news:bv0d65$h58$1@SunSITE.icm.edu.pl...
> Witajcie:)
>
> To będzie zapewnie długa i śmiertelnie nudna historia mojego
> odchudzania, więc proszę uzbroić się w cierpliwość:)
[ciach]

Ruda, też Ci się teraz nie rozpiszę, bo muszę zakuwać do sesji, ale jeśli
mogę Ci coś poradzić, to nie wchodź na wagę tak często! To wpędza w ciągłe
poczucie winy. Jeśli ciągle się przeczyszczasz, to usuwasz treść jelitową,
stąd niska waga, więc kiedy przestajesz - waga automatycznie rośnie, co nie
znaczy, że przytyłaś - to po prostu niestrawiony pokarm tyle waży. No ale
wskazówka wagi potrafi odjąć zdolność logicznego myślenia - wiem coś o tym,
dlatego obraziłam się na to urządzenie już dość dawno ;-) Teraz następna
sprawa - nie możesz myśleć ciągle o jedzeniu, bo napędzasz sobie apetyt. To
też znam z autopsji. Zajmij się czymś, znajdź sobie jakieś hobby - najlepiej
związane z ruchem, idzie wiosna, będzie coraz cieplej - wybywaj z domu na
jak najdłużej. Jeśli zajmiesz myśli czymś innym jedzenie będzie tylko
dodatkiem do życia, a nie jego głowną treścią. Możesz zaplanować sobie
posiłki na cały dzień/tydzień z góry, policzyć kalorie/węgle/btw czy co
jeszcze chcesz liczyć i "przypominać" sobie o nich tylko w porach posiłków.
Albo jeszcze lepiej tylko wtedy, kiedy czujesz głód (ale to też może być
pułapka, bo ja kiedy postanawiałam sobie, że będę jadła tylko wtedy, kiedy
będę głodna, cały czas z utęsknieniem wypatrywałam momentu, kiedy w końcu
będą jakieś oznaki głodu z mojego organizmu, żeby tylko skoczyć po coś
dobrego do lodówki ;-). Najlepiej więc chyba zaplanować sobie dzień i nie
zostawiać sobie dużo czasu na myślenie o jedzeniu i swojej tzw. nadwadze.
Co do "tycia" po "normalnym" jedzeniu - "tyje" się tylko na początku, jeśli
wracasz do normalnego (normalnego, nie obżarstwa) jedzenia po drastycznym
ograniczeniu go. Później waga stopniowo spada, aż osiąga poziom taki, jak
zaraz po diecie. Tak było u mnie. Sęk w tym, żeby nie ważyć się w tym
czasie, bo kiedy widzisz, że waga się podnosi zaczynasz panikować i wpadać
ze skrajności w skrajność - no bo "tyję -> muszę się odchudzić -> głodzę
się - > organizm nie wytrzymuje i rzucam się na jedzenie).
Miałam się nie rozpisywać :-) Ale naprawdę nie warto tracić życia na ciągle
zmaganie się z wagą, tym bardziej, że można się wpędzić w chorobę (z tymi
wymiotami też skończ, to ślepa uliczka...). Jedna generalna rada: staraj się
nie myśleć teraz o schudnięciu, po prostu zacznij żyć intensywniej.
Pozdrawiam ciepło i życzę powodzenia :-)
Ula

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2004-01-25 13:38:41

Temat: Re: Moje głupie odchudzanie.
Od: Ruda <r...@N...pl> szukaj wiadomości tego autora

On 1/25/2004 1:58 PM, Karolina Matuszewska wrote:

> "Normalnego"? Tzn. tego, dzięki któremu miałaś te 11 kg kochanego ciałka
> więcej? Nie wiem, co jadłaś podczas tego normalnego odżywiania, ale sama
> widzisz -- nie było ono dla Ciebie zdrowe, więc po co do niego wracać?
>

Normalnego, czyli:
-na śniadanie kanapki z szynką/serem tudzież czymś innym - ale
zasadniczo z chlebem.
-na obiad makaron lub ziemniaki lub kopytka w połączeniu z jakimś mięsem
lub surówką.
-na kolację jakieś kanapki.
Prócz tego w ciągu dnia jakiś jogurt (zwykle 500g wiśniowego jogobella),
czasem 3 bit. To było dla mnie normalne:)

Po co do tego wracać? Bo tęsknię do ziemniaków, chleba i makaronu:)



> Niedobrze. Powinnaś odstawić wszystkie te przeczyszczające specyfiki, bo
> rujnujesz dobie organizm. Stosowanie leków przeczyszczających zaburza
> wchłanianie i przez to możesz czuć się głodna nawet, jeśli wcześniej dużo
> zjadłaś -- powoduje to błędne koło, gdzie ciągle się je i ciągle jest się
> głodnym. Przede wszystkim tabletki i herbatki przeczyszczające powinno się
> stosować doraźnie i nieczęsto, a producentom tych wszystkich cudownych
> herbatek, podkreślających, że to bezpieczny sposób odchudzania osobiście
> życzę, żeby dostali megasraczki, może to ich by czegoś nauczyło :>

Sęk w tym, że herbatki ani ich skutek wcale nie przyczyniają się do
zwiększania mojego apetytu, a jedzenie. Gdy zjem obiad, nawet porządny,
jestem jeszcze bardziej głodna niż przed jego zjedzeniem mimo, iż czuję
się pełna i mam wrażenie, że już nic się nie zmieści. Zaczynam wtedy
myśleć o jakiejś przekąsce, ostatnio coraz częściej o orzeszkach:) Ale
mam ze sobą tego typu problem, że nie potrafię nie zjeść wszystkiego za
jednym zamachem:) Np. na gwiazdkę dostałam od kogoś puszkę Rafaello.
Zeżarłam całą jej zawarość jednego wieczora, z dwóch powodów. Po
pierwsze, gdybym tego nie zrobiła, bez przerwy by mi to Rafaello
chodziło po głowie. Po drugie pomyślałam, że jak dziś pochłone wszystko,
to skasuję sobie tylko 1 dzień diety. I tak jest z każdym smakołykiem,
na jaki od czasu do czasu się skuszę (czytaj: dostanę, bo sama ich sobie
nie kupuję - a jeśli już to w razie jakiegoś wewnętrznego kryzysu pt. :
"jak zaraz nie zjem czegoś słodkiego to mnie szlag trafi").
Zauważyłam też jedną rzecz: gdy coś zjem, jestem jeszcze bardziej głodna
niz przed posiłkiem. A gdy zwymiotuje to, co zjadłam - nie mam już
najmniejszej ochoty na jedzenie i bez problemu wytrzymuję do końca dnia,
wcale tak dużo o jedzeniu nie mysląc.

>>Najbardziej dobija mnie to, że jednego dnia rano ważę
>>wieczorem 56 kilo, następnego, gdy zjem coś porządniejszego (ale
>>przecież po przeczyszczeniu się) 57 lub nawet 58. Wystarczą 2 dni bez
>>przeczyszczenia, bym nagle ważyła 62 kilo.
>
>
> Ależ to normalne. Np. przed okresem ogranizm kobiety magazynuje wodę, więc
> możesz się obudzić o nawet 4-5 kg cięższa i mieć więcej centymetrów.

Oczywiście, przed okresem to u mnie normalne. Niepokoi mnie to, że takie
wahania mam praktycznie każdego dnia - w rezultacie nie mam zielonego
pojęcia, ile tak _naprawdę_, de facto, ważę.


> Ja też
> mam takie wahania wagi, więc wyrzuciłam wagę. Może zrób tak -- waż się nie
> codziennie, a raz w tygodniu. Codzienne ważenie może przyprawiać o
> frustracje, a tygodniowe da Ci pełny obraz.


Może to nie jest głupi pomysł, ale nie wiem, czy uda mi się zwalczyć
pokuse wskoczenia na wagę.


>
>>Piję mnóstwo wody a jak już
>>coś jem to rzeczy dozwolone na diecie Atkinsa (Choć nigdy nie
>>stosowałam jej fazowo, po prostu liczę węglowodany). Cały czas myslę
>>tylko o jedzeniu, wszystko się wokół niego kręci.
>
>
> No to moim zdaniem powinnaś zrezygnować z Atkinsa, bo Ci nie służy, albo
> zacząć stosować się dokładnie do jego zaleceń i wtedy zobaczyć czy nie ma
> różnicy. Chociaż powiem tak -- jeśli nie stosujesz się do zasad Atkinsa, to
> nie jesteś na diecie Atkinsa, a po prostu na nieskowęglowodanowej.

Spróbuję zatem jeszcze raz z Atkinsem.

> No co Ty? =] Słuchaj, a może zbytnią wagę przywiązujesz do tych kilogramów?
> Nie wiem, jak wygląda Twoja sytuacja życiowa, czy ktoś Ci kiedyś zrobił
> uszczypliwą uwagę i wydaje Ci się, że świat ocenia Cię na podstawie Twojego
> wyglądu? No, ja tak miałam, kiedy będąc podlotkiem usłyszałam, że chłopak, w
> którym się kochałam powiedział do kolegów, że mam "dupę jak telewizor", no
> myślałam, że nigdy więcej z domu nie wyjdę...

Tak, także mam takie doświadczenia. Do tego dochodzi jeszcze
samopoczucie - niekomfortowo czuję się z brzuszyskiem, przez który musze
rozpinać guzik od spodni:)
Poza tym nosiłam numer 40-42, niebezpiecznie zbliżałam się do granicy po
przekroczeniu której większość ciuchów by na mnie nie pasowała. A
przynajmniej tych, które mi się podobają.


> Teraz mam taki sam tyłek, ale
> się z tego śmieję =] Może zacznij mniejszą uwagę poświęcać kilogramom, a
> większą zdrowiu, bo dziewczyno -- zrujnujesz sobie zdrowie!

Zauważyłam, że ono mnie kompletnie nie interesuje i sama się sobie przez
to dziwię.

> Ćwiczysz coś?
> Pływasz? Tak, wiem, nie każdemu ćwiczenia pomagają w schudnięciu, ale jak
> się spala ten tłuszcz, co się go ma na sobie, to się jakoś tak mniej o
> jedzeniu myśli =]

Od czasu do czasu wieczorkiem się powyginam, ale nic bardziej
spektakularnego. Po siłowni mam wrażenie, że jestem grubsza, niż byłam:)


> Próbowałaś diet niskoglikemicznych, Montignaca?

Nie, ale czuję się zaintrygowana. Czy w archiwum grupy znajdę dokładne
zalecenia co do jej stosowania?

>Ja tam wolę MM od Atkinsa,
> bo Atkins mnie nuży, po jakimś czasie jedzenie staje się monotonne... Poza
> tym jakoś średnio mnie bawiło wmuszanie w siebie tłustej śmietany, żeby mieć
> te tłuszcze w pożywieniu.

Ja także tęsknie za owocami, chlebkiem i ziemniakami...:)


> Acha, podstawowe pytanie, choć zadane na końcu -- czy ciągnie Cię do cukru?

Gdy mam ochotę na cukier - dodaję słodzik do kawy albo żuję gumę orbit.
Ale często mam nieprzepartą ochotę na czekoladę - zwłaszcza w czasie
przed okresem. hoć jest to chyba zupełnie normalne.

Pozdrawiam i dzięki za odpowiedź
Ruda

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2004-01-25 13:49:40

Temat: Re: Moje głupie odchudzanie.
Od: Marcin 'Cooler' Kuliński <m...@p...gazeta.blah> szukaj wiadomości tego autora

Ruda w wiadomości news:bv0gt5$59r$1@SunSITE.icm.edu.pl pisze:

> Prócz tego w ciągu dnia jakiś jogurt (zwykle 500g wiśniowego
> jogobella)

A probowalas zrezygnowac z tego jogurtu? To chyba ponad 500 kcal. Sam cos
takiego od czasu do czasu wchlaniam, ale raczej zamiast, a nie obok innych
posilkow.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2004-01-25 13:53:13

Temat: Re: Moje głupie odchudzanie.
Od: "Olik" <d...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Ruda" <r...@N...pl> napisał w wiadomości
news:bv0d65$h58$1@SunSITE.icm.edu.pl...
> To będzie zapewnie długa i śmiertelnie nudna historia mojego
> odchudzania, więc proszę uzbroić się w cierpliwość:)
[ciach]

IMO najwyzszy czas udać się do specjalisty. To nie wstyd. Lekarz pierwszego
kontaktu (czy jak on sie teraz nazywa) powinien od ręki wypisać skierowanie
do dietetyka + psychologa.
I pisze Ci to była "jadłowstrętka", która chuda była jak patyk, głodziła się
bez opamiętania i żyła smutnie :-(
Olik


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2004-01-25 13:56:09

Temat: Re: Moje głupie odchudzanie.
Od: Ruda <r...@N...pl> szukaj wiadomości tego autora

On 1/25/2004 2:20 PM, nevelig wrote:

> Ruda, też Ci się teraz nie rozpiszę, bo muszę zakuwać do sesji, ale jeśli
> mogę Ci coś poradzić, to nie wchodź na wagę tak często! To wpędza w ciągłe
> poczucie winy. Jeśli ciągle się przeczyszczasz, to usuwasz treść jelitową,
> stąd niska waga, więc kiedy przestajesz - waga automatycznie rośnie, co nie
> znaczy, że przytyłaś - to po prostu niestrawiony pokarm tyle waży. No ale
> wskazówka wagi potrafi odjąć zdolność logicznego myślenia - wiem coś o tym,
> dlatego obraziłam się na to urządzenie już dość dawno ;-)

Coś w tym musi być, skoro kolejna osoba mi to mówi:)


> Teraz następna
> sprawa - nie możesz myśleć ciągle o jedzeniu, bo napędzasz sobie apetyt. To
> też znam z autopsji. Zajmij się czymś, znajdź sobie jakieś hobby - najlepiej
> związane z ruchem, idzie wiosna, będzie coraz cieplej - wybywaj z domu na
> jak najdłużej. Jeśli zajmiesz myśli czymś innym jedzenie będzie tylko
> dodatkiem do życia, a nie jego głowną treścią. Możesz zaplanować sobie
> posiłki na cały dzień/tydzień z góry, policzyć kalorie/węgle/btw czy co
> jeszcze chcesz liczyć i "przypominać" sobie o nich tylko w porach posiłków.

Generalnie to większość dnia spędzam na studiach i nauce, ja również
jestem w trakcie sesji:). Nie myslałbym o jedzeniu będąc na uczelni,
gdyby co chwila ktoś nie wpadał nade mną w zachwyt wykrzykując, jak ja
to cudownie chudnę, albo manifestując zamartwianie się nad moim stanem
odżywiania, gdy odmawiam batonika albo zapiekany. Moja babcia ma w sobie
więcej powściągliwości...;)


> Albo jeszcze lepiej tylko wtedy, kiedy czujesz głód (ale to też może być
> pułapka, bo ja kiedy postanawiałam sobie, że będę jadła tylko wtedy, kiedy
> będę głodna, cały czas z utęsknieniem wypatrywałam momentu, kiedy w końcu
> będą jakieś oznaki głodu z mojego organizmu, żeby tylko skoczyć po coś
> dobrego do lodówki ;-).


Ja sobie ustalałam, że np. zjem cos o 15:00. Tym samym zagwarantowałam
sobie łypanie na zegarek z czestotliwością 4 łypnięcia na 5 minut:)

> Najlepiej więc chyba zaplanować sobie dzień i nie
> zostawiać sobie dużo czasu na myślenie o jedzeniu i swojej tzw. nadwadze.
> Co do "tycia" po "normalnym" jedzeniu - "tyje" się tylko na początku, jeśli
> wracasz do normalnego (normalnego, nie obżarstwa) jedzenia po drastycznym
> ograniczeniu go. Później waga stopniowo spada, aż osiąga poziom taki, jak
> zaraz po diecie. Tak było u mnie. Sęk w tym, żeby nie ważyć się w tym
> czasie, bo kiedy widzisz, że waga się podnosi zaczynasz panikować i wpadać
> ze skrajności w skrajność - no bo "tyję -> muszę się odchudzić -> głodzę
> się - > organizm nie wytrzymuje i rzucam się na jedzenie).

Podoba mi się takie wytłumaczenie, ale wiem, że strasznie bałabym się
spróbować powrotu do normalnego jedzenia (jeśli już to na pewno nie bez
środków wspomagających). Mam do stracenia 3 miesiące wyrzeczeń, nie
chcę zaprzepaścić tych 11 kilo (a może 10 czy 9 - nie wiem na pewno),
załamałabym się zupełnie. Boję sie panicznie, że powtórzy sie historia,
która powtarzała sie już nie raz - mocarne jo jo.

> Miałam się nie rozpisywać :-)

Dzięki za odpowiedź i powodzenia na egzaminach:)

Pozdrawiam serdecznie
Ruda

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2004-01-25 13:57:42

Temat: Re: Moje głupie odchudzanie.
Od: Ruda <r...@N...pl> szukaj wiadomości tego autora

On 1/25/2004 2:53 PM, Olik wrote:

> IMO najwyzszy czas udać się do specjalisty. To nie wstyd. Lekarz pierwszego
> kontaktu (czy jak on sie teraz nazywa) powinien od ręki wypisać skierowanie
> do dietetyka + psychologa.
> I pisze Ci to była "jadłowstrętka", która chuda była jak patyk, głodziła się
> bez opamiętania i żyła smutnie :-(

Pomyślałam o tym.
Bo po co mam być chuda, jak przy tym nieszczęsliwa.
Ehh

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 5


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Dlaczego blonnik jest niezbedny w diecie
Good-bay Mr Atkins?
Kto poda przepis na obiadek MM ?
MM płatki owsiane
dieta MM

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Prasa do oleju na domowy użytek
niedobory skł. mineralnych a alergie skórne
Sekret Odchudzania z Pasją
Darmowe Mp3 Discopolo 2015 i premiery
Re: Solution Manual Switching and Finite Automata Theory, 3rd Ed by Kohavi, K. Jha

zobacz wszyskie »