Path: news-archive.icm.edu.pl!news.rmf.pl!news.ipartners.pl!news.internetia.pl!newsfe
ed.gazeta.pl!news.icm.edu.pl!not-for-mail
From: Ruda <r...@N...pl>
Newsgroups: pl.misc.dieta
Subject: Moje głupie odchudzanie.
Date: Sun, 25 Jan 2004 13:35:14 +0100
Organization: http://news.icm.edu.pl/
Lines: 44
Message-ID: <bv0d65$h58$1@SunSITE.icm.edu.pl>
NNTP-Posting-Host: chello062179007176.chello.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2; format=flowed
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: SunSITE.icm.edu.pl 1075034117 17576 62.179.7.176 (25 Jan 2004 12:35:17 GMT)
X-Complaints-To: a...@i...edu.pl
NNTP-Posting-Date: Sun, 25 Jan 2004 12:35:17 +0000 (UTC)
X-Accept-Language: pl, en-us, en
User-Agent: Mozilla/5.0 (Windows; U; Windows NT 5.1; en-US; rv:1.4) Gecko/20030624
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.misc.dieta:29285
Ukryj nagłówki
Witajcie:)
To będzie zapewnie długa i śmiertelnie nudna historia mojego
odchudzania, więc proszę uzbroić się w cierpliwość:)
Mam 20 latek (nie uwierzycie, jak przeczytacie jak się katuję),
odchudzam się od kiedy tylko pamiętam. Zwykle było tak, że zrzucałam
jakieś 5 kilo, a po 2 tygodniach wracałam do poprzedniej wagi.
Stosowałam tabletki odchudzające i diety cud (takie 2 tygodniowe,
których podstawą są steki lub kurczak).
A teraz stosuję dietę Atkinsa, choć już ostatnio mi się ona serdecznie
nudzi. W ciągu ostatnich 3 miesięcy może ze trzy razy miałam w ustach
ziemniaki, chleb może 5 razy. Schudłam już około 11 kilo(z 67 do 56,
choć waga mi sie maksymalnie waha) i w sumie nie chcę już więcej (no,
może jeszcze ze 2-3 kilo). Ale panicznie, śmiertelnie obawiam się efektu
jo-jo. Dlatego boję się wrócić do normalnego odżywiania, już nawet nie
pamiętam, co to znaczy zjeść porządny obiad, jem nieregularnie, czasem
nic, czasem zbyt wiele. Z tego lęku bez przerwy piję herbatki
przeczyszczające (z kruszyną, senesem + xenna duo), 6 razy dziennie
czerwoną chińską herbatę pu-erh, a codziennie rano łykam fat-burner. A
już niejednokrotnie posunęłam się do wymiotowania po posiłku.
Najbardziej dobija mnie to, że jednego dnia rano ważę wieczorem 56 kilo,
następnego, gdy zjem coś porządniejszego (ale przecież po
przeczyszczeniu się) 57 lub nawet 58. Wystarczą 2 dni bez
przeczyszczenia, bym nagle ważyła 62 kilo. Piję mnóstwo wody a jak już
coś jem to rzeczy dozwolone na diecie Atkinsa (Choć nigdy nie stosowałam
jej fazowo, po prostu liczę węglowodany). Cały czas myslę tylko o
jedzeniu, wszystko się wokół niego kręci.
Proszę Was, byście mnie nie wyzywali od durnych i głupich, bo wiem, że
właśnie takie jest moje postepowanie i nikt nie musi mi tego
uświadamiać. Ja chcę się tylko dowiedzieć, co zrobić, by chociaż
utrzymać moją wagę, co zrobić, by się tak nie wahała, bo wygląda na to,
że gdybym przez tydzień normalnie się odżywiała błyskawicznie
odrobiłabym te zrzucone kilogramy mojego jestestwa. Niczego sie bardziej
nie boję. Kurcze, pomóżcie mi, bo już mam dosyć takiego egzystowania.
Ostatnio myslę o tym, by zupełnie przestać jeść, wtedy na pewno bym nie
przytyła. A ja ciągle myslę o tym, jak to, co przed chwilką zjadłam
właśnie się we mnie wchłania, jak się odkłada, że nie zdążę się
przeczyścić i to się zacznie nawarstwiać.
Zaczynam czuć do siebie wstręt.
Co zatem mam robić, by nie przytyć? Pomóżcie mi, proszę.
Pozdrawiam serdecznie
Ruda
|