Data: 2004-01-25 13:20:54
Temat: Re: Moje głupie odchudzanie.
Od: "nevelig" <nevelig@Bez_Spamu.poczta.onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Ruda" <r...@N...pl> napisał w wiadomości
news:bv0d65$h58$1@SunSITE.icm.edu.pl...
> Witajcie:)
>
> To będzie zapewnie długa i śmiertelnie nudna historia mojego
> odchudzania, więc proszę uzbroić się w cierpliwość:)
[ciach]
Ruda, też Ci się teraz nie rozpiszę, bo muszę zakuwać do sesji, ale jeśli
mogę Ci coś poradzić, to nie wchodź na wagę tak często! To wpędza w ciągłe
poczucie winy. Jeśli ciągle się przeczyszczasz, to usuwasz treść jelitową,
stąd niska waga, więc kiedy przestajesz - waga automatycznie rośnie, co nie
znaczy, że przytyłaś - to po prostu niestrawiony pokarm tyle waży. No ale
wskazówka wagi potrafi odjąć zdolność logicznego myślenia - wiem coś o tym,
dlatego obraziłam się na to urządzenie już dość dawno ;-) Teraz następna
sprawa - nie możesz myśleć ciągle o jedzeniu, bo napędzasz sobie apetyt. To
też znam z autopsji. Zajmij się czymś, znajdź sobie jakieś hobby - najlepiej
związane z ruchem, idzie wiosna, będzie coraz cieplej - wybywaj z domu na
jak najdłużej. Jeśli zajmiesz myśli czymś innym jedzenie będzie tylko
dodatkiem do życia, a nie jego głowną treścią. Możesz zaplanować sobie
posiłki na cały dzień/tydzień z góry, policzyć kalorie/węgle/btw czy co
jeszcze chcesz liczyć i "przypominać" sobie o nich tylko w porach posiłków.
Albo jeszcze lepiej tylko wtedy, kiedy czujesz głód (ale to też może być
pułapka, bo ja kiedy postanawiałam sobie, że będę jadła tylko wtedy, kiedy
będę głodna, cały czas z utęsknieniem wypatrywałam momentu, kiedy w końcu
będą jakieś oznaki głodu z mojego organizmu, żeby tylko skoczyć po coś
dobrego do lodówki ;-). Najlepiej więc chyba zaplanować sobie dzień i nie
zostawiać sobie dużo czasu na myślenie o jedzeniu i swojej tzw. nadwadze.
Co do "tycia" po "normalnym" jedzeniu - "tyje" się tylko na początku, jeśli
wracasz do normalnego (normalnego, nie obżarstwa) jedzenia po drastycznym
ograniczeniu go. Później waga stopniowo spada, aż osiąga poziom taki, jak
zaraz po diecie. Tak było u mnie. Sęk w tym, żeby nie ważyć się w tym
czasie, bo kiedy widzisz, że waga się podnosi zaczynasz panikować i wpadać
ze skrajności w skrajność - no bo "tyję -> muszę się odchudzić -> głodzę
się - > organizm nie wytrzymuje i rzucam się na jedzenie).
Miałam się nie rozpisywać :-) Ale naprawdę nie warto tracić życia na ciągle
zmaganie się z wagą, tym bardziej, że można się wpędzić w chorobę (z tymi
wymiotami też skończ, to ślepa uliczka...). Jedna generalna rada: staraj się
nie myśleć teraz o schudnięciu, po prostu zacznij żyć intensywniej.
Pozdrawiam ciepło i życzę powodzenia :-)
Ula
|