Data: 2003-10-14 08:43:12
Temat: Re: Dlaczego byłam milusim bobaskiem?
Od: "Przemysław Dębski" <k...@a...com.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "... z Gormenghast" <p...@p...onet.pl> napisał w
wiadomości news:bmf33p.3vs97nl.1@ghost.hf417ff13.invalid...
> > Widzisz to tak, chcą sobie zaufać ale
> > się boją i nie wiedzą jak, kto pierwszy, co zrobić by się nie naciąć.
Wiemy
> > jak być powinno, w zasadzie powinno to złe słowo, wiemy jaki stan rzeczy
> > usatysfakcjonowałby obydwie strony. Tylko ja za cholere nie wiem jak do
tego
> > stanu możnaby doprowadzić.
>
> Wydaje mi się, ze doprowadzanie do niego na siłę jest nieporozumieniem.
> On albo jest, albo go nie ma. Jeśli go nie ma (spontanicznie i
naturalnie),
> to jednostronne wysiłki niczego tu nie zmienią.
Ja to widzę nieco inaczej. Jak to się Radziwił Kmicicowi tłumaczył: Nie
sztuka być żołnierzem i zginąć na polu walki, hetman nie może sobie pozwolić
na to by zginąć i być bohaterem. Hetman musi przeżyć.
Wszystko zalezy na czym owe wysiłki mają polegać. Można 'walczyć i zginąć',
ale też można być 'hetmanem'. O ile rola 'Żołnierza' jest czytelna i może
doprowadzić jedynie do wygranej lub śmierci o tyle 'hetman' zwycięża, bądź
przegrywa, ale cały czas walczy 'metodami hetmana' czyli nie na noże i
dlatego umiera ze starości a nie od kuli/noża.
Pzdr.
P.D.
|