Data: 2004-01-16 09:44:07
Temat: Re: Dlaczego z przyjemnością czytam Sławka
Od: "tren R" <t...@s...na.sojusze>
Pokaż wszystkie nagłówki
w liter haszczach<news:bu7eve.3vs7oln.1@ghost.h3e14c2e8.inva
lid> rzekła
paszcza <... z Gormenghast>:
> > po prostu mi chodzi li i jedynie o formę komunikacji.
> > wywołujesz w mojej głowie niekiedy przeciążenie.
> > a ja unikam przeciążeń.
> > oczywiście, jest to przede wszystkim kwestia
> > mojego amperażu. ale fachowy elektryk
> > nie podłączy siły pod marniutkie druciki.
>
> Tak to widzisz? Ty? Doświadczony fachman od HR?
> Coś kręcisz... ;)
> Poza tym nie wiem, co może zrobić "fachowy elektryk".
> Nie mam pozytywnych skojarzeń. Elektrowstrząsy?
nie wiem dlaczego tak uważasz.
co ma HR w tym momencie do tego?
[zakładając na wyros moje doświadczenie]
fachowy elektryk wie, że [komus] mogą przepalić się bezpieczniki
jak zbyt duży prund przez nie przepuści.
> > może sprecyzuję tylko co nieco:
> > nie 'popychanoe' ale 'doskonalenie' się.
> > byc może rozumiesz to w taki sam sposób ale ja inaczej.
>
> Nie popełniłeś czasem błędu w ostatnim wierszu?
czyli?
napisałem popychanoe zamiast popychanie, ale moja
przenikliwa i nieomylna intuicja mówi mi, że nie oto ci chodzi.
i to w przedostatnim wierszu na dodatek.
;)
> > doskonalenie sie w czymś - w sensie rozumienia mechanizmów.
> > nie tylko nabywania - przyrostu - wiedzy_o_faktach, ale przede wszystkim
> > o procesach przyczynowo-skutkowych, te fakty napędzających.
>
> Dokładnie tak. Pytanie może dotyczyć tylko tego, czy i gdzie należy
> szukać fundamentów absolutnych.
cos jak teoria wszystkiego?
> > ... wracając do meritum.
> > dochodząc w doskonaleniu się do poziomów kilkakrotnie
> > przewyższających stan wiedzy przeciętnego człowieka,
> > pole niezagospodarowane powieksza się. czyli - im więcej wiesz,
> > tym mniej wiesz. kolejne odpowiedzi generują kolejne pytania.
>
> Zgadza się. Nie widzę w tym niczego niepokojącego. O ile tylko
> doskonalący się ma tego pełną świadomość i, co najważniejsze,
> akceptuje stan swej niewiedzy - również na własnym łożu śmierci.
czemu akurat łoże śmierci jest tym momentem, który przytaczasz?
> > ten niekończący sie proces musi rodzić pytania
> > o początek i koniec.
>
> To jest naturalne. Nie widzę w tym niczego niepokojącego.
a czy ja twierdzę, że to niepokojące?
> > początek i koniec wszystkiego.
> > i tu wkraczamy na drogę wiary.
> > wiary w coś/kogoś - twórcę - lub administratora systemu...
>
> Wkraczamy, ale nie "na drogę", a jedynie w obszar zdominowany przez
> wiarę. A to dwie różne rzeczy. Mówiąc, że wkraczamy _na drogę_, już
> dajesz wskazówkę co do własnej lokalizacji. A przecież jest to sprawa
> Twego wyboru, ewentualnej akcepracji wiary, jako czegoś zastępującego
> wszystkie obszary niedostępne wiedzy.
droga, obszar - nazwałem tylko moment w którym
czuje się, że tak naprawdę, pomimo ogromu wiedzy, nie można określić ani jej
podstaw, ani jej końcowych wniosków z niej wypływających - czyli żadnych
*pewników*
masz rację, można drogę było zrozumiec jako już wybraną opcję.
ale tez zgadza się - nie widze innej. tu upatruję clou moich wyjasnien.
> Dlaczego sądzisz, że jest to jedyne rozwiązanie?
> Skąd przekonanie, ze każdy człowiek musi zasłonić niewidzialne /
> niezbadane makatą przedstawiającą wyobrażenie "początku i końca
> wszystkiego"? I to jeszcze na dodatek powołując "administratora"?
no właśnie.
a widzisz jakies inne?
i dlaczego mówisz 'zasłonić'? - to wszak jasno pokazuje mi twoja
lokalizację.
> [np. Czarujący już wie, że ma do czynienia z debilem ;|.
> On rozmawiał ... i koniec - masz inne zdanie - "plonk debilu"].
czarujący jest jedyna osobą ściśle przylegającą do mojego KFu :)))
> Powiem tak.
> Przede wszystkim, człowiek nie zdaje sobie zazwyczaj sprawy z tego,
> jak nikłą drobiną jest sam, w skali większej niż zakres fizyki Newtona.
> Sposób rozwoju jednostki, proces socjalizacji, nauczania, ukierunkowywanie
> jego zainteresowań już od niemowlęctwa, zwykle równoważne jest
> nieodwracalnym uformowaniom BCPU (biologiczny CPU, czyli OUN).
nie jestem pewien tej nieodwracalności, ale mów dalej.
> Jednak nikt nie powinien mieć wątpliwości (a niestety ma), ze u
> podstaw wszystkiego co nas otacza i co jest W NAS, leży fizyka, i to
> własnie jej znajomość, bądz nie, jest decydująca w określeniu
> światopoglądu, a w szczególności potrzeby zastępowania braku wiedzy wiarą.
znowu się zlokalizowałś, fizyku zatracony.
wszystko jest w nas. wiec już wyżej ustawiłbym psychiatrię.
weźmy dwuwiersz:
na balkonie siedzi glizda
bo ja bardzo boli...
wiemy, co sie rymuje.
i też wiemy, że mówi sie 'głowa'.
i teraz - część powie to co się rymuje
a część zostanie przy głowie.
dlaczego?
ano.
ale może to zły przykład.
na dworcu podchodzi do ciebie żebrak. wyciąga rękę po pieniądz.
opcje [najczęstsze]
osoba a. mysli - menel, złodziej, narkoman [nie dam kasy]
osoba b. mysli - menel, biedny człowiek [dam coś]
dlaczego różnie myślą?
osoba a została kiedys okradziona przez żebraka
osoba b nie została okradziona
ergo
nasze doświadczenie potrafi zmienić podstawy wszystkiego.
fizyka jest wycinkiem. nie odpowiada za wiele rzeczy.
zwłaszcza za to co jes W NAS jak napisałeś.
> Jeśli więc ktoś "od zawsze" zajmował się katalogowaniem zbiorów
> bibliotecznych, malowaniem obrazów, komponowaniem muzyki,
> księgowością, nauczaniem języków, marketingiem, leczeniem zaburzeń
> psychicznych, budowaniem hospicjów czy jakimkolwiek innym pożytecznym
> zajęciem, np. matematyką - bez zainteresowania fizyką, jest skazany
> na całkiem poważny obszar niewiedzy decydującej o jego racjonalnym
> bądź mistycznym pojmowaniu rzeczywistości.
i odwrotnie mistrzu.
każdy któremu fizyka przesłoniła świat, jest ślepcem.
ekumenizmu w nauce!!!
:)
> To wszystko wpływa
> bezpośrednio na oba wskazane obszary fizyki, "z każdym (k)rokiem
> przesuwając dalej granice administratora nadprzyrodzonego".
o to właśnie dla mnie jest bardzo ciekawe.
przesuwamy granice. ale one sie nie kończą.
a jest też szansa na małą wojnę, jak wkroczymy zbrojnie.
> Potrzeba "obecności administratora" poza obszarem
> aktualnej wiedzy jest potężna. Tym bardziej, że sama wiedza jest stale
> weryfikowana, a więc umowna.
czyli reasumując - utożsamiasz admina z potrzebą.
no to ja ci powiem, że cienko to widzę.
potrzeby nie istnieją bez obiektów/celów je zaspokajających.
> > pamiętaj, ze sztuka trafiania do ludzi jest trudna.
> > zwłaszcza kiedy mówia, że jawisz się jako amor
> > ale rozsiewasz zatrute pociski.
>
> Byłbym Ci niewymownie wdzięczny za pomoc w wyjaśnieniu
> tych nieporozumień.
wszystko zalezy od ciebie, wszakże.
no może w sferze usenetu, głównie od jakiegos administratora
:)
--
http://trener.blog.pl
ja tu tylko nabijam statystyki
(i w butelki)
|