Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!mat.uni.torun.pl!news.man.torun.pl!n
ews.man.poznan.pl!newsfeed.tpinternet.pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: Carrie <c...@w...pf.pl>
Newsgroups: pl.soc.rodzina
Subject: Re: Do Dziewcz?t, które nie wybaczyłyby zdrady
Date: Thu, 04 Apr 2002 22:08:14 +0200
Organization: Nightmare
Lines: 56
Message-ID: <a...@c...pl>
References: <2...@2...17.138.62>
<0...@n...onet.pl>
Reply-To: c...@w...pf.pl
NNTP-Posting-Host: pa168.ostroleka.cvx.ppp.tpnet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: news.tpi.pl 1017951912 2334 213.77.206.168 (4 Apr 2002 20:25:12 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Thu, 4 Apr 2002 20:25:12 +0000 (UTC)
X-Newsreader: Forte Agent 1.8 PL beta 7/32.548
X-Posting-Agent: Hamster/1.3.22.103
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.rodzina:8098
Ukryj nagłówki
Witajcie :)
29 Mar 2002 11:32:02 +0100 <p...@p...onet.pl> nadmienił(a):
>Rozumiem, że czyn uległ przedawnieniu ?
>Muszę jednak zgodzić się z opinią, że co się wydarzyło raz, może wydarzyć się
>drugi i trzeci...
Szło to jakoś tak: "Pierwsza pomyłka to błąd, druga i kolejne - to już
błądzenie."
Ja myślę, że nikt nie jest doskonały i jakieś grzeszki mogą się
każdemu zdarzyć. Kaliber ich będzie różny i tylko osoby zainteresowane
decydują o tym, co są w stanie wybaczyć, a czego nie, i to najczęściej
dopiero po zaistnieniu takiego faktu, bo wcześniejsze gdybanie często
nie pokrywa się z późniejszymi decyzjami. To tak tytułem wstępu ;)
Następnie sądzę, że karać ludzi należy za to, co zrobili, a nie za to,
co mogą/mogliby zrobić w przyszłości. Zdradził? Dobrze, niech poniesie
karę, jaką uważamy w danej sytuacji za odpowiednią. Ale niech to nie
będzie kara za to, że _może_ zdradzić mnie za rok, dwa albo za
dziesięć lat.
Czy rozstanie z taką osobą ma być karą dla niej, czy formą asekuracji
dla nas, żebyśmy nie cierpieli w przyszłości?
Ja bym pewnie zrobiła bilans zysków i strat, jeśli strat wyjdzie
więcej [bo np. nie jestem w stanie wybaczyć, zapomnieć, pozbyć się
podejrzeń, przestać robić wyrzutów itd., bo on nie jest w stanie
odbudować mojego zaufania], to rozstanie wydaje się najlepszym
wyjściem.
Jeśli jednak on swoim zachowaniem udowodni, że żałuje tego zajścia i
że zależy mu na naszym związku, to sądzę, że nie ma sensu z powodu
urażonej dumy przekreślać szans na dalsze istnienie rodziny.
Oczywiście nieco inaczej to wygląda w wolnym związku, a inaczej w
małżeństwie z dwójką dzieci... :)
> Odstęp czasu pomiędzy ma znaczenie drugorzędne, gdyż pytanie
>nie brzmiało: jaki okres należy odczekać zanim powiesz o romansie.
Owszem, ale jednak jakieś znaczenie ma. Przynajmniej mi się wydaje, że
inaczej bym zareagowała na wiadomość, że mój chłopak dwa lata temu
całował się z inną dziewczyną [i później już nie], a inaczej, gdyby to
nastąpiło wczoraj.
>Moim zdaniem kobiety bardziej kierują się odczuciami i uczuciami niż kwestią
>czasu (i to nie tylko w sklepach :-))
Niektóre kierują się także swoistym wyrachowaniem ;)
Jeszcze się przyznam, że nie wiadomo mi nic o tym, żebym była
zdradzona :) Co prawda nie jestem mężatką, mam chłopaka i wcześniej
byłam w paru mniej lub bardziej ścisłych związkach. Wydaje mi się, że
byłabym w stanie wybaczyć zdradę - jednorazową czy "przypadkową" [bo w
razie trwałej fascynacji mojego partnera inną panią - jaki sens ma
nasz związek?]. Nie wyobrażam sobie natomiast, żebym wybaczyła akty
przemocy i brutalności. Ale nie o tym była mowa... :)
Pozdrawiam, Carrie
|