Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Do Dziewcząt, które nie wybaczyłyby zdrady

Grupy

Szukaj w grupach

 

Do Dziewcząt, które nie wybaczyłyby zdrady

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 14


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-03-28 11:45:30

Temat: Do Dziewcząt, które nie wybaczyłyby zdrady
Od: "Ituś" <w...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

Czysto teoretyczna sprawa:

Wyobraźcie sobie, że jesteście z TŻ od 15 lat, przeszliście przez
kolejne kryzysy, macie dzieci, wszystko układa się jak najlepiej i
dowiadujecie się że w drugim roku po ślubie wasz TŻ miał romans przez
rok (czy dwa dni - to bez znaczenia). Czy cokolwiek zmieniło się
między wami DZISIAJ że postanawiacie zniszczyć życie sobie, dzieciom,
i TŻ idiotycznym "nie wybaczę"?

Pozdrawiam
Ituś



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2002-03-28 12:47:57

Temat: Re: Do Dziewcząt, które nie wybaczyłyby zdrady
Od: "Zuza" <k...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

Witam
Bardzo trudne pytanie ;)
Mysle ze nawet nie chodzi o wybaczenie. Dla mnie przede wszystkim jest to
problem stracenia zaufania do partnera, ktory najprosciej mowiac zlamal
warunki kontraktu miedzy wami. Wazne jest tez czy dowiedzialabym sie tego od
niego czy od osob postronnych. Jesli od osob postronnych a on to potem
potwierdzil jest u mnie przegrany.
Powiedzmy sobie szczerze ze pewne klamstwa mozna wybaczac a pewne nie,
jezeli wyspowiadanie sie z grzeszku wymaga u niego az 15 lat to jesli cos
zmalowal pare lat pozniej kiedy zechce laskawie cie o tym poinformowac???
Milosc rozmywa nam jasne spojrzenie na sytuacje. Czy jestes w stanie zaufac
ponownie komus kto przez tyle lat cie oklamywal? Na zaufanie drugiej osoby
trzeba sobie zasluzyc, a kazdy zasluguje na to na co sobie w zyciu
zapracowal.
Nalezy odpowiedziec sobie na pare pytan typu: Czy uwierze jesli powie
ze...., czy jak cos do mnie mowi zastanawiam sie co tak naparawde sie za tym
kryje i co jeszcze przede mna ukrywa itp.
Chyba troche przesadzasz z tym rujnowanniem zycia dzieciom. Z autopsji ci
moge powiedziec ze zycie z rodzicami miedzy ktorymi sa zadry nie nalezy do
przyjemnosci i czasem lepiej by bylo jakby zyli osobno.
A co do niszczenia przez ciebie zycia twojego TZ to juz calkiem nie
rozumiem. To on jest przyczyna tej sytuacji i jezeli ktokolwiek tu komus
zniszczyl zycie to wlasnie on tobie. Za swoje bledy nalezy placic a nie
wybacze wcale nie jest idiotyczne ale zupelnie na miejscu.
pzdr "niewybaczalna" Zuza ;))))


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2002-03-28 16:16:06

Temat: Re: Do Dziewcząt, które nie wybaczyłyby zdrady
Od: "Anyia" <a...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik Ituś <w...@i...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:1...@2...17.138.62...
> Wyobraźcie sobie, że jesteście z TŻ od 15 lat, przeszliście przez
> kolejne kryzysy, macie dzieci, wszystko układa się jak najlepiej i
> dowiadujecie się że w drugim roku po ślubie wasz TŻ miał romans przez
> rok (czy dwa dni - to bez znaczenia). Czy cokolwiek zmieniło się
> między wami DZISIAJ że postanawiacie zniszczyć życie sobie, dzieciom,
> i TŻ idiotycznym "nie wybaczę"?

Itus, bede lekko bezczelna:
a moze porozmawiamy o facetach, ktorzy _wybaczyliby_ zdrade?????


Przyczepianie sie do "ogolnie rzecz biorac" kobiet, jako do tych, ktore nie
potrafia wybaczyc, nie jest w porzadku.
Powiem Ci jak to wyglada imo (dotyczy "pojedynczej" zdrady, nie romansu):
Dla mnie (byc moze dla wiekszej ilosci kobiet tez, ale pisze tu o _mojej_
opinii, aby nie uogolniac) zdrada _fizyczna_ z mojej strony bylaby mozliwa,
gdybym _psychicznie_ cos czula do tego czlowieka.
Zdaję sobie sprawe, ze dla wielu facetow zdrada fizyczna nie wymaga zadnego
zaangazowania psychicznego (wieeeele rozmow z facetami, w duzym, malym
gronie, po alkoholu, bez niego etc...). Ale to, ze sobie z tego
"teoretycznie" zdaje sprawe, nie musi oznaczac, ze bede w stanie to
zrozumiec i wybaczyc, gdyby moj TZ tak sie zachowal. Byc moze, podswiadomie
przykladalabym do tego swoja miarke, i nie moglabym uwierzyc, ze potrafil
mnie zdradzic i potem mowic ze "to nic nie znaczylo".
A moze, gdybym w koncu uwierzyla, tym bardziej nie potrafilabym zrozumiec
czy przebaczyc, bo w moich _kobiecych_ oczach, oznaczaloby to, ze ja po
prostu tak malo znacze dla Niego, ze potrafi sie puscic z kobieta, do ktorej
(on) nic nie czuje.....
ALE, jak juz wypowiedzialam sie w watku, do ktorego sie odnosimy, cytuje:
"Odpowiadajac teoretycznie: jednorazowy numer (ale nie po alkoholu bo TZ nie
pije;-) ) - szczerze mowiac, wolalabym nei wiedzec i sie nie dowiedziec.
Byloby mi latwiej wybaczyc to niz romans, ktory _wymaga_ zaangazowania. Z
wybaczeniem i zyciem "po" romansie mialabym powazne problemy, ale mysle ze
jednorazowa sytuacje bylabym sklonna wybaczyc...", wiec tak naprawde,
probuje Ci wutlumaczyc, czym _mogly_ sie kierowac kobiety, ktore deklaruja,
ze nie potrafilyby wybaczyc....

Przyklad dot. dwoch pierwszych linijek mojej wypowiedzi:
po moim dwutygodniowym pobycie w Niemczech, TZ powiedzial mi, ze nie
chcialby aby jeszcze kiedykolwiek wyjezdzala na tak dlugo, bo po jakichs 10
dniach on "zaczal zauwazac, ze obok niego sa jakies kobiety" (gwoli
wyjasnienia: po jakimkolwiek spotkaniu moj TZ nie potrafi okreslic liczby
kobiet ani ich wygladu ani ich "pol zainteresowan", nawet jak z nimi
rozmawiał...). Dla mnie to byl bodziec do unikania tak dlugich wyjazdow i
wiekszego starania sie o niego jak musialam wyjechac na krotko...
Ponad 3 lata pozniej, moj TZ wyjechal na ponad tydzien za granice, i po jego
powrocie podzielilam sie z Nim podobna refleksja - ze faktycznie, jak mi go
brakuje fizycznie i psychicznie, to po jakims czasie zaczynam zauwazac, ze
sa inni faceci. Jego reakcja? Chory i zmarwiony, prawie poplakany, z
wyrzutami i pytaniem, czy ja go w ogole jeszcze kocham i czy chce byc z
nim....

Czasem mi sie wydaje, ze przyklada sie inna miarke do wybaczania przez
kobiete i przez mezczyzne. Spoleczenstwo, w tym wiele z nas tutaj, traktuje
to tak, ze kobieta ma niemal psi obowiazek wybaczyc i nie robic z tego
sprawy, a facet?? No, coz, widocznie trafił na dziwke, od razu jej z oczu
zle patrzylo ;-((((((((

I znowu przyklad, mezczyzni ponoc lubia konkretnie rozmawiac ;-):
wujek jest znanym bawidamkiem, rodzina wie, ze w tzw. sasiedniej
miejscowosci na kochanke, z ktora sypia, popija, wloczy sie etc... Cioci
obowiazkiem jest go przyjmowac zawsze jak wraca, nawet po kilku dniach,
oprac go i nakarmic.... Jak wujka corka w mlodosci przejawiala podobne
sklonnosci do swego taty, to okrzyknieta ja "latawica" i lokalna dziwka.
Inna kobieta, ktora w takiej sytuacji wywalila meza z domu, nie moze liczyc
na pomoc nawet swojej rodziny, bo "jakzes miala chlopa, to trzeba go bylo
nie wywalac z domu".


No dobra, wystarczy ;-)
Pozdrawiam cieplutko
magda/anyia, cos w bojowniczym nastroju ;-)





› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2002-03-28 21:00:56

Temat: Re: Do Dziewcząt, które nie wybaczyłyby zdrady
Od: Piotr Majkowski <p...@h...com> szukaj wiadomości tego autora

Witaj Ituś,
a teraz zobaczmy co napisałe(a)ś:

>Czy cokolwiek zmieniło się
>między wami DZISIAJ że postanawiacie zniszczyć życie sobie, dzieciom,
>i TŻ idiotycznym "nie wybaczę"?

Moim zdaniem, nie ma już wspólnego życia, po zdradzie. Jest tylko
bolesna fikcja ,w której jedna strona upokarza i oszukuje drugą.
Nie ma więc co niszczyć, a raczej należy powiedzieć o uzdrowieniu i
naprostowaniu chorego układu.

W "teoretycznej sytuacji" romans trwał długo, za długo aby tłumaczyć
to kryzysem osobowości, okresem samolubstwa czy chwilką zapomnienia.
Dzieci będą i tak poszkodowane, czy dojdzie do rozstania czy nie.

Pozdrawiam
--
Piotr Marcin Majkowski
p...@h...com
http://www.btsnet.com.pl/majkowscy
Uwaga: Wszystkie wyrażone opinie są moim prywatnym zdaniem.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2002-03-29 07:31:58

Temat: Re: Do Dziewcząt, które nie wybaczyłyby zdrady
Od: "Ituś" <w...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

[Ciach]

Pytanie dotyczyło kobiet bo w poprzedniej dyskusji większość
kategorycznie krzyknęła "NIE"

A co do kwestii wybaczania i zdrady trudno mi się wypowiadać bo jestem
w tej sprawie nietypowy.

Pozdrawiam
Ituś


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2002-03-29 07:43:19

Temat: Re: Do Dziewcząt, które nie wybaczyłyby zdrady
Od: "Ituś" <w...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

> >Czy cokolwiek zmieniło się
> >między wami DZISIAJ że postanawiacie zniszczyć życie sobie,
dzieciom,
> >i TŻ idiotycznym "nie wybaczę"?
>
> Moim zdaniem, nie ma już wspólnego życia, po zdradzie. Jest tylko
> bolesna fikcja ,w której jedna strona upokarza i oszukuje drugą.
> Nie ma więc co niszczyć, a raczej należy powiedzieć o uzdrowieniu i
> naprostowaniu chorego układu.
>
> W "teoretycznej sytuacji" romans trwał długo, za długo aby tłumaczyć
> to kryzysem osobowości, okresem samolubstwa czy chwilką zapomnienia.
> Dzieci będą i tak poszkodowane, czy dojdzie do rozstania czy nie.
>

Przemili (nie tylko do ostatniej wypowiedzi) spójrzcie na to ze innej
strony:

Jest godzina 15.20 1-04-2002 roku - Macie kochanego faceta, do którego
macie zaufanie, który was traktuje jak człowieka, kobietę, kochankę,
matkę jego dzieci - z szacunkiem i miłością; ojca waszych dzieci który
je kocha i się nimi opiekuje - nie tylko daje pieniądze!

Jest godzina 15.21 1-04-2002 roku - dowiadujecie się, że w roku 1990
przespał się parę razy z jakąś kobietą

Jest godzina 15.22 1-04-2002 roku - nic nie zmieniło się w stosunku
waszego TŻ do Was, do dzieci, do rodziny - a mimo to decydujecie się
zniszczyć wszystko? Między godziną 15.20 a 15.23 nic się nie zmieniło
ze strony waszego TŻ a Wy zmieniacie swój stosunek do niego.

Zastanówcie się dziewczyny czy to jest mądre?

Pozdrawiam
Ituś


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2002-03-29 10:32:02

Temat: Re: Do Dziewcząt, które nie wybaczyłyby zdrady
Od: <p...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Witaj,

> Jest godzina 15.20 1-04-2002 roku - Macie kochanego faceta, do którego
> Jest godzina 15.21 1-04-2002 roku - dowiadujecie się, że w roku 1990
> Jest godzina 15.22 1-04-2002 roku - nic nie zmieniło się w stosunku
> waszego TŻ do Was, do dzieci, do rodziny - a mimo to decydujecie się
> zniszczyć wszystko? Między godziną 15.20 a 15.23 nic się nie zmieniło
> ze strony waszego TŻ a Wy zmieniacie swój stosunek do niego.

Rozumiem, że czyn uległ przedawnieniu ?
Muszę jednak zgodzić się z opinią, że co się wydarzyło raz, może wydarzyć się
drugi i trzeci... Odstęp czasu pomiędzy ma znaczenie drugorzędne, gdyż pytanie
nie brzmiało: jaki okres należy odczekać zanim powiesz o romansie.

Moim zdaniem kobiety bardziej kierują się odczuciami i uczuciami niż kwestią
czasu (i to nie tylko w sklepach :-))
Pozdrawiam
--
Piotr Marcin Majkowski
p...@h...com
http://www.btsnet.com.pl/majkowscy
Uwaga: Wszystkie wyrażone opinie są moim prywatnym zdaniem.

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2002-03-29 22:59:00

Temat: Odp: Do Dziewcząt, które nie wybaczyłyby zdrady
Od: "ulast" <u...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

>
> Wyobraźcie sobie, że jesteście z TŻ od 15 lat, przeszliście przez
> kolejne kryzysy, macie dzieci, wszystko układa się jak najlepiej i
> dowiadujecie się że w drugim roku po ślubie wasz TŻ miał romans przez
> rok (czy dwa dni - to bez znaczenia). Czy cokolwiek zmieniło się
> między wami DZISIAJ że postanawiacie zniszczyć życie sobie, dzieciom,
> i TŻ idiotycznym "nie wybaczę"?
>
> Pozdrawiam
> Ituś
Przyznam szczerze, ze po zastanowieniu moja odpowiedz nie jest juz taka
prosta...
Mialam taki przypadek, ze u siostry mojego Tomka byla imprezka, na ktora to
zajechala jej kolezanka, przy okazji zaszla do mnie (znamy sie tak sobie)
juz troszke "po kileliszku" zaczela mi opowiadac o tym jaki to moj Tomek
jest czuly itp...siedzialam sobie spokojnie i sluchalam, az walnela jakas
data i przyznala sie, ze spala z moim mezem, zrobilam oczy wielkie, bo nawt
jakby to po co mi po 6 latach o tym mowi???
Przyjechal Tomek, zapytalam sie go czy to prawda, odpowiedzial ze nie i
uwierzylam mu i nie bylo sprawy.
Dlatego uwazam, ze gdyby okazalo sie ze rzeczywiscie spali ze soba (a byl to
wedlug niej okres kiedy zaczynalam chodzic z Tomkiem) to dzis nie mialoby to
az tak wielkiego znaczenia.
Pozdrawiam
Ula




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2002-03-29 23:03:01

Temat: Odp: Do Dziewcząt, które nie wybaczyłyby zdrady
Od: "ulast" <u...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

>
> Wyobraźcie sobie, że jesteście z TŻ od 15 lat, przeszliście przez
> kolejne kryzysy, macie dzieci, wszystko układa się jak najlepiej i
> dowiadujecie się że w drugim roku po ślubie wasz TŻ miał romans przez
> rok (czy dwa dni - to bez znaczenia). Czy cokolwiek zmieniło się
> między wami DZISIAJ że postanawiacie zniszczyć życie sobie, dzieciom,
> i TŻ idiotycznym "nie wybaczę"?
>
> Pozdrawiam
> Ituś
Przyznam szczerze, ze po zastanowieniu moja odpowiedz nie jest juz taka
prosta...
Mialam taki przypadek, ze u siostry mojego Tomka byla imprezka, na ktora to
zajechala jej kolezanka, przy okazji zaszla do mnie (znamy sie tak sobie)
juz troszke "po kileliszku" zaczela mi opowiadac o tym jaki to moj Tomek
jest czuly itp...siedzialam sobie spokojnie i sluchalam, az walnela jakas
data i przyznala sie, ze spala z moim mezem, zrobilam oczy wielkie, bo nawt
jakby to po co mi po 6 latach o tym mowi???
Przyjechal Tomek, zapytalam sie go czy to prawda, odpowiedzial ze nie i
uwierzylam mu i nie bylo sprawy.
Dlatego uwazam, ze gdyby okazalo sie ze rzeczywiscie spali ze soba (a byl to
wedlug niej okres kiedy zaczynalam chodzic z Tomkiem) to dzis nie mialoby to
az tak wielkiego znaczenia.
Pozdrawiam
Ula






› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2002-03-30 05:10:17

Temat: Facet, kobieta, zdrada, zemsta - Dlugie i OT [Do Dziewcząt niewybaczajacych]
Od: "didziak" <d...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Napisała Perełka moja, Anyia <a...@p...onet.pl>,
odpisuję zatem co następuje:

| Zdaję sobie sprawe, ze dla wielu facetow zdrada fizyczna nie
wymaga zadnego
| zaangazowania psychicznego (wieeeele rozmow z facetami, w duzym,
malym
| gronie, po alkoholu, bez niego etc...).

Zgadza sie. Facet potrafi to zrobić i (nie pytajcie jak, bo chyba
nie będę umiał odpowiedzieć) nie przestać kochać swojej kobiety.

| Czasem mi sie wydaje, ze przyklada sie inna miarke do wybaczania
przez
| kobiete i przez mezczyzne.

Tutaj też masz rację. On zawsze był 'chłopem na schwał', 'męskim',
'nie zasypywał gruszek w popiele' itp, a Ona - kur... de złą
kobietą była.

| I znowu przyklad, mezczyzni ponoc lubia konkretnie rozmawiac
;-):

To też prawda :-) Przykłady są fajowe :-)

Hm, mówisz, że facet nie potrafiłby przebaczyć? Bo chyba dlatego
byłaś taka ostra :-)

Dobra, odnosząc się do tego opowiem swój przykład (tylko potem nie
mówić, że pod publikę to robię...)
(dużo tematów w jednym - 'miłość i nienawiść - jak daleko od
siebie', 'czy zemsta jest rozkoszą bogów', itp, itd - kto uważa
mnie za trolla czy niewartego uwagi, niech nie czyta...)

Ja potrafiłem, naprawdę i bez ściemy.

Dowiedziałem się o 'wałku' (tj. zdradzie) od Niego, po tym gdy Ona
chciała ze mną pogadać. On to był jeden z moich najlepszych
kumpli, z którym Ją poznałem - oboje znali się z sieci wcześniej
niż ja z Nią. Ją poznałem na sieci przez Niego, ale siakoś
wyprzedziłem znajomość 'z reala' obojga i później ja Ich sobie
przedstawiałem.
Podejrzewałem (już po poznaniu Ich ze sobą), że Oni mają coś do
siebie - takie rzeczy chyba się czuje, ale się je zagłusza. Ja
byłem daleko, na wakacjach z leksza przymusowych, a On blisko -
Ona się źle czuła w mieście, chyba nawet cieszyłem się, że
pojedzie do Niego (i trzech Jego sióstr, Jej koleżanek z sieci
również), sam Ją ośmielałem do przyjęcia zaproszenia.
Wiedziałem, o czym będzie ta rozmowa, ale byłem na to
przygotowany. Szok nastąpił podczas Mojej (D) rozmowy z Nim (O)...

D: Nie łam się mną, naprawdę - ja to rozumiem, wszystko w
porządku. Cieszę się, że załatwiacie to tak fair... bo... chyba
załatwiacie to fair czyyyy... coś między Wami zaszło?
O: Chodzi Ci o sex? Tak, był sex.
(...)
O: Błagam Cię, jak jeszcze nigdy nikogo w życiu nie błagałem - nie
mów Jej, że o tym wiesz, że to ja Ci powiedziałem!
D: Chyba Cię... z konia spadłeś? Za moimi plecami zrobiliście
sobie wałka, a teraz mam udawać, że nie wiem o niczym?!
O: Jeśli Jej to powiesz, Ona się załamie, nie wybierze ani mnie,
ani Ciebie, zniknie, rozumiesz? Ja byłem wobec Ciebie szczery i
tylko o to Cię w zamian proszę...
D: (?!#$%^@^) Ok... jeśli tylko dam radę, nie powiem Jej. Ale chcę
zobaczyć, co Ona mi o tym powie (a zamiarzam Ją o to spytać),
zobaczę, jak będzie się wobec mnie zachowywała jutro.

Opuszczę opisy tego, jak się czułem, jak odchorowywałem,
blebleble - zarówno podczas rozmowy z Nim, jak i z Nią... ale nie
myślcie, że to czy tamto przyszło mi nagle, że się cudownie
wyleczyłem, itp.
Ona powiedziała tylko, że musimy pogadać - z Nią pogadałem dzień
później niż z Nim. Byłem po nocy tak zdruzgotany, że można ze mną
było już zrobić wszystko - chyba tylko dlatego wyszło... Wygladało
to mniej więcej tak:

D (nerwowo, wyłamując palce): Hm... widzisz... bardzo mnie to
męczy... zbliżyliście się na wakacjach... ale... chodzi mi o to,
że... zaszło coś między Wami? ... bo mnie to ciekawi i nie daje
spokoju...
O (z rozbawieniem): No coś Ty, z NIM?!?! (srebrzysty śmiech) Nie
znasz Xxxxx?
D (niepewnie): Nie znam, a czemu?
O (nadal ze śmiechem): Przecież On się mnie wstydzi za rękę
złapać! Daj spokój, przecież Xxxxx jest tak nieśmiały, że szok!
D (z nerwowym uśmiechem, nadal bawiąc się palcami): Acha...
fajnie... Ulżyło mi, bo mnie to męczyło... bałem się, że jednak...
O: Przecież nie zrobiłabym Ci czegoś takiego, umawialiśmy się, że
mówimy sobie o takich rzeczach! No coś Ty! To byłoby już... nie
no, bez przesady!
(...)
O: Widzisz, to nie takie proste - żaden z Was nie jest mi
obojętny, ale chyba jest mi dobrze jak jest [ze mną]...
(...)
D: Kiedy rodzice wracają? [rozmowa w niedzielę po południu w
pustym mieszkaniu]
O (z uśmiechem): Nie martw się, mamy duuużo czasu...
D (naiwnie): Na co?
O: Zobaczysz...
D (niepewnie): Nie chciałbym Ci... mieszać - wiesz, wpływać na
Twoją decyzję...
O (rozbawiona): Akurat te rzeczy nie wpływają na moją decyzję!

[podczas Jej kąpieli przy otwartych drzwiach :-> sprawdziłem
pociągi przez sieć i gadałem z tamtym kumplem, powiedziałem Mu
_wszystko_ co usłyszałem i postraszyłem, że się nie wiem, czy oprę
Jej urokom jeszcze, bo Ona się właśnie kąpie i mnie podpuszcza...
ale się postaram :-> Okazało się - niestety ;-> - że mam za
godzinkę ostatni bezpośredni... wywinąłem się.]

Uwierzysz, że później jeszcze miałem nadzieję, że to mnie
wybierze?
Uwierzysz, że po powrocie (3 godziny później) odmówiłem stawania w
szrankach TYLKO I WYŁĄCZNIE dlatego, że nie mógłbym być z Nią i
NON STOP udawać (zgodnie z obietnicą daną ... kumplowi), że o
niczym nie wiem (choć Ją nadal kochałem)?
Że później byłem jeszcze u Niej, spałem przytulając Ją jako
przyjaciółkę, że pakowałem Jej rzeczy i wyprawiałem Ją na dworzec
na wycieczkę z Nim (Jego nie było, naturalnie - zjeżdżali się na
miejscu dopiero)?

Moim zdaniem to była miłość... a później przyszła nienawiść -
chyba przez uświadomienie sobie, jak się stoczyłem w tym oddaniu.

Zaprosiłem oboje na imprezę (On, rzecz jasna, nie chciał, ale
Ona - nieświadoma - przekabaciła Go, bo On taki był, jak Go
opisywała...) - do własnego mieszkania, pokazałem kolegom (którzy
znali sytuację, heh), zapewniłem nocleg (nie miałem jeszcze
wówczas sił, żeby dać im swój pokój...) a sam się świetnie
bawiłem... na pokaz oczywiście (nawet po przyjeździe policji :->)
A potem ze szczegółami całe grono znajomych (łącznie z Jego dwiema
siostrami - wiedziałem, że się wyda. Wiedziałem) dowiedziało się,
jak było naprawdę. Nie wytrzymałem, widząc ich ostentacyjnie
zakochanych. JEJ nie powiedziałem - dotrzymałem słowa.

Możecie mnie uważać za psychola, za głupka - obojętnie. Mi to dziś
i teraz... kto nie był nigdy w takiej czy innej sytuacji (np.
gwałt), nie wie jak to jest i wałkuje tylko teorię, samą suchą
teorię...
Uważam, że miałem prawo zrobić jak zrobiłem. Cały czas to Ona
uważała, że rozdaje karty (tamtemu też 'filtrowała'... "szkoda",
że my ze sobą od razu graliśmy w otwarte karty), więc chciałem się
i wyleczyć (konfrontacją na imprezie), i pokazać Jej, że jest
inaczej.

No i też kilka pytań na grupę (od początku wiedziałem, że to
kiedyś opiszę - po prostu dla samej ciekawości co odpiszecie):
- Po co chciała ze mną sexu PO zdradzie?
- Co Wy zrobilibyście w takiej sytuacji?
- no i co tam się komuś nawinie... bo pewnie i mi się dostanie :->

A wlasnie - najwazniejsze! Chcialem napisac, ze zdradę umiałem
przebaczyć, ale kłamstwa - nigdy. I to właśnie kłamstwo
spowodowało, że... powiedziałem, że ma już jasny wybór, bo się
wycofuję.
(dla wnikliwych - z kobietą trwało ok. pół roku)
Acha - podsumowując: Żałuję tylko jednego - że nie widziałem Jej
miny, gdy dowiedziała się, że OD POCZĄTKU wiedziałem ;->

To nie tak, że nie znoszę Jej. Teraz chciałbym spotkać się z Nią
(czy to na sieci, czy w rzeczywistości) i pogadać... popytać,
poopowiadać. Ale nie wypada - takie są zasady. Przykro mi, ale
postąpiła chamsko i nie będę udawał, że nic się nie stało... choć
jakaś cząstka mnie chciałaby pogadać... hm, rwie się ale sobie
może... :->

Tak długo się Jej dawałem ustawiać, pomiatać (bo nie było dobrze w
związku) - zagryzałem język, zaciskałem pięści, dusiłem dumę i
instynkt. Sądziłem, że trzeba dorośle, że nie można się spakować i
wyjść, że nie można być sobą, że kompromis, itp... że będzie
inaczej, że się poprawi, zmieni... Przepowiadano mi, że tym razem
ja pierwszy rzucę kobietę... Wypierałem się siebie, a później to
Ona mnie rzuciła - i to w jak pięknym stylu wyrolowała :->
Heh - nauczyło mnie to dużo. Każda kobieta uczy nas czegoś
innego...


Szok - jak czytam to, co opisałem to czuję się, jakbym czytał coś
zupełnie innego - nie moją historię... słowa, słowa, słowa...

| magda/anyia, cos w bojowniczym nastroju ;-)

A ja nadal kocham Kobiety - ale za to, jak Ty na nas, to ja na Was
:-)P
Poza tym - co nas nie zabija, to nas wzmacnia :->


Pozdrawiam przepraszając za dłużyznę ;->
drań, troll i szczepiony już na kobiety (a nie 'z kobietami' :->)

didziak :-)


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Zdrada - pytanie do Mezczyzn
Zdrada - pytanie glownie do kobiet
Psy/Koty w rodzinie
Wierzacy/niewierzaca - jak stworzyc taki zwiazek?
Tuż przed moim zaśnięciem na stole operacyjnym położyli mi jakieś płótno na nogach. Pielęgniarka która stała obok położyła mi r

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »