Data: 2003-12-07 11:13:16
Temat: Re: Do e-taty
Od: "eTaTa" <e...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Pyzol" <n...@s...ca> napisał w wiadomości
news:bqsu04$25sfvp$1@ID-192479.news.uni-berlin.de...
> Projekt e-child.
:-)))
Ciekawska?
Spróbuję w skrócie. To nawet dla mnie się przyda.
Więc jakby, 'mus to mus' - zresztą tak nawet lepiej :-))
Projekt Echild, był odpowiedzią na wzmożone prace,
Izraelczyków i amerykanów, w budowie SI.
Jedni i drudzy, rozumiejąc ważkość zagadnienia "sfera
dominacji", rzucili duże środki finansowe, jak i najlepsze ekipy
naukowców, do stworzenia wersji elektronicznej człowieka.
I to nie maszyny informatycznej, czy robota, ale kopii, tak umysłowej,
jak i z weryfikacją informatyczną całego organizmu.
Wpuszczenie takiego tworu w sieć daje całkowitą kontrolę,
nad ludzkością. Dziś, tą zelektronizowaną, jutro 'zelektronizowany'
będzie każdy. Najczarniejsze scenariusze s-f. I pewnie byłoby,
nadal w tej sferze, gdyby nie fakt, iż taka jest w pełni możliwa.
Możliwa, nie oznacza dokładnego wykonania, ani zgłębienia tematu,
istoty ludzkiej. Jednak przy wyposażeniu jej w nadludzkie możliwości
w sferze badawczej, sama będzie mogła badać o niebo, lepiej, szybciej,
dokładniej, etc. Rozwijając się w potęgę nie do powstrzymania przez
homoidalne stwory. W efekcie istnieje zagrożenie. Opis symptomów,
które próbowałem opisać jeszcze przed wejściem Matrixa na ekrany,
na to wskazuje. Minęło parę lat. I jesteśmy bliżej takiego 'wyroku', niż
wtedy. W Matrixie, błąd polega na tym, że zakłada on przydatność,
do czegokolwiek, ssaka. Dlatego wygląda jak bajka.
W praktyce jednak, ssak nie jest potrzebny.
Wymyśliłem dwie rzeczy. Pierwsza to zabezpieczenie przed takim wypadkiem,
a druga to możliwość wykorzystania tak wielkiej pracy dla dobra i
bezpieczeństwa ludzi.
Okazało się, że moje prace musiałaby trwać min. ze dwadzieścia lat,
a amerykanie zapowiadali, że do końca 2004 będą mieć 'roboczą wersję'
(4mld$), a wtedy Żydzi mieli już odchowane paroletnie dziecko (?$ brak
danych).
Znając relacje Waszyngton - Tel Aviv, prace postępują wspólnie. Od 2 lat
wykupują najlepszą kadrę (też polską), od 1,5 roku projekty są utajniane.
Tak wielkie przedsięwzięcie, a tak wielka przepaść czasowa.
Moje dwadzieścia lat, a tu, kilka.
Ale to nastąpiło później. Początkowo miałem przeświadczenie, o chęci
zrobienia czegoś więcej niż PC +Windzgroza. Od przyjaznego systemu,
poprzez pomocnika, do 'wyręczacza' we wszystkim, co jest niedogodnością
życia. Takie zboczenie już miałem, we wczesnym dzieciństwie,
wynik lenistwa :-)) Jak u wszystkich innych "racjonalizatorów".
Pierwszym pomysłem, opartym na moich pierwszych pracach dotyczących
"domów elektronicznych" (85-92), była opcja jednostanowiskowego,
osobistego, komputera-systemu. Miał nie tylko zarządzać domem, ale ucząc się
z pajęczyny internetowej jak i od domowników, strzec, informować, załatwiać
drobne sprawy, etc.
Microsoft rozbijając rynek, niszcząc poprawną technologię informatyczną,
skomplikował projekt. Dziś już wiadomo, dlaczego i po co.
Wtedy informatyk musiał zostać neurologiem, fizjologiem, psychologiem, etc.
Zwłaszcza, że prace neurofizjologiczne, były tak opóźnione, że na
uniwersytetach
"uczono się od informatyków" jak działa mózg.
Jak? A jak się rozwija? Co jest podstawą? Milion nowych pytań.
Gadanie w realu, okazało się czasochłonne, internet wyraźnie przyspieszał.
Powstające pytania, odpowiedzi matek, ojców, pediatrów, psychologów, etc.
Wtedy powstał Echild. System miał być rozumny, ale i czysty. Miał się
wiązać,
ze swoim właścicielem, a nie dostawcą!
Nie miał być niczym innym jak kolejnym dzieckiem właściciela_rodzica.
Wyposażony w system przystosowawczy, bez błędów, weryfikującym zewnętrzną
stronę sieci. A i bez niej, działający. Jednak w podstawach, uczący się, tak
z sieci, jak od rodziców.
Natura ludzka Echilda, spowodowała poszukiwania w sferze zagrożeń.
Tu dowiedziałem się tego, co napisałem na początku.
Projekt Echild miał dodatkową zaletę, mianowicie rozpracowanie okresu
rozwoju dziecka, neuro-fizjologicznie i psychicznie miało być 'przydatne' w
pojęciu
wychowania człowieka. Określenie tych parametrów dałoby materiał rozwojowy,
dla badania konsekwencji zachowań dorosłych. Jak i pomysły rozwiązań dla
dzieci i
młodzieży.
Itd.
Materiał przerósł mnie :-))
Dalsze poszukiwania skierowałem na: Jaki jest człowiek uśredniony_zdrowy,
by oczywiście od tego pkt. ponownie określić pkt. wartości. Więc jeszcze raz
zająłem się takimi tematami jak: obraz, dźwięk, dotyk, ból, itd.
Postanowiłem zacząć od obrazu i dźwięku. Okazało się, że cybernetyka, na
PeCtach to zmora i nieszczęście (mac też, biedaczek), gdyż prawidłowe
działanie trzeba symulować. Prawidłowe? Zaledwie symbolicznie zbliżone.
To ma dwie strony. Dobrą i złą.
Dobra to ta, że na tym i jemu podobnych błędnych rozwiązaniach,
potrzeba więcej lat pracy i więcej dolców, a to opóźni .... ta....
Zła to ta, że i ja mam duży margines... niepowodzenia.
Okazało się też, że sfera człowieka nie jest 'niezależna' od niego.
Że istnieje w układzie biologiczno - chemicznym. A ponadto,
że biologia i chemia nie istnieje bez fizyki, a ta bez empirii matmy.
Nikt nie jest omnibusem (poza tymże pojazdem). Więc?
To pytanie powstało, lata temu. Ale pół miliona pozornie adekwatnych
i pozornie rozwojowych odpowiedzi, gnało mnie przez kolejne doświadczenia.
Czyli błędy :-))
Jak pojąć wszystko?
I to jest pkt. zwrotny :-))
Sam się, tu, popłaszczyłem przed "okrutnymi" krzyczącymi,
"dyletantami", kiedy pojąłem parę drobiazgów, o wielkiej sile :-)))
Ale ja jestem uparty, zawsze byłem, dziś to słowo ' ma inne pojęcie!' :-))
To powód, że tu bywam, że Allicja mnie napastuje :-)))
Że JeT i Janusz H. poprychuje, że CBnet ma białka w oczach :-))
I takie tam. Że Mamcia EvkaTM łaskawie (nie zawsze), itd, i etc.
O dzieciach nie wspomnę, jak i o dziecio_starcach :-)))
Wracając, po obślizgłościach :-))
"Dopadły" mnie trzy problemy:
A. - Jak znać się na wszystkich dziedzinach?
B - Co zrobić z wypychaną wiedzą?
(problem psoróf, 'nie myślisz już na tym poziomie,
ale by odpowiedzieć sensownie odsyłasz do swoich notatek)
Pamięć za mała? Czy inny mechanizm? Myślisz innymi 'kategoriami'?
C - Poczucie manipulacji. To efekt uzyskany na psp (sic!)
(Allu)
To już nie chodzi, o manipulowanie mną, ale o efekt,
poczucia bycia manipulowanym. Jeśli ja wiem jak,
to inni też wiedzą. Przy czym, psp, jest tu tylko przykładem,
bo manipulować głowami, można wszędzie i dowolnymi
środkami.
I to jest ok. (zrozumienie)
:-)))
((?) kiedy... indziej :-)
Na te pytania, sobie, odpowiedziałem.
I okazało się, że elementem, kierującym człowieczeństwem
człowieka, jest zupełnie coś innego niż dotychczas,
w jakiejkolwiek literaturze naukowej zostało, przeze mnie,
odczytane, spodziewane, poznane, doświadczone, etc.
W efekcie pomyliłem parę spraw. Niektóre ułożyły się jak droga.
Kulminacją było, doświadczenie.
Iskra, pomiędzy zrozumieniem miłości w kontekście
dobra i zła. Bo to wcześniej, jako 'ostatnia' zagadka tkwiło.
I, o dziwo, dzięki powabnej kobiecie, a nawet dwóch,
taki zwrot moich myśli nastąpił.
(I pewnych zew. okolicznościach)
I chodź dziś rozumiem, po co się zasłaniało kobietom twarz i ciało,
to jestem zwolennikiem otwartego pojęcia, nawet przy błędnie,
określonym chrześcijaństwie.
Krótko. Musiałem 'przerobić', większość 'odlotowych' ludzkich
koncepcji. Oczywiście, głównie tych, z najwyższej półki.
Czas, nie guma :-))
Okazało się, że wszystkie koncepcje, po odarciu ich,
z naleciałości kulturowych posiadają wspólną podstawę,
która jest jak Prawda. Jasna i prosta, ale i 'straszna'.
Ten strach jest główną przyczoną, nawarstwiania się
półprawd. Mających stanowić ucieczkę, ochronę,
zabezpieczenie, przed 'niepojętym'.
Jakże się więc ma, do tego, rozwój dziecka?
Jeśli w założeniu, wychowawcy, rodzice, społeczność,
obarczeni balastem kulturowym, i tak popełnią błędy.
Nawet w najlepszej wierze. Bo muszą. Muszą wybrać
pomiędzy cywilizacją, a jej choćby częściowym odrzuceniem.
Do tego nie jest potrzebny komputer :-)))
Choć może mógłby być, gdyby on miał się zająć 'cywilizacją',
a człowiek człowieczeństwem. Ale to niedościgły ideał,
ze względu na naturę ludzką.
Do tego dochodzi sytuacja na świecie, ale zanudzać polityką
nie będę. :-))
Tak czy inaczej rozwój jednostki, jest zależny od niej samej.
Zakładając, że ma mądrych rodziców, będzie miała łatwiej,
przy głupich ma trudniej. Tak, lakonicznie można powiedzieć
wszystko na temat wychowania i rozwoju dziecka.
Echild, umarł jako powszechna 'zabawka'. Co mnie, nie
przeszkadza bawić się w niezależny projekt. Zwłaszcza,
że nic się nie zmieniło w moim otoczeniu, a tylko ja się
zmieniłem. Choć leniwy jestem nadal.:-))
Ponadto, okazało się, że znalazłem parę sposobów,
by uniknąć tłumów, przy pracy. Często szybciej by było,
gdyby jakiś fragment zrobił specjalista z danej branży,
ale jakoś sobie radzę. Namawianie 'fachowców',
trwa dłużej, niż przekopanie się przez ich 'dziedzinę'. :-))
Tylko łeb mam jak śmietnik :-))
I znam ograniczenia swojego mózgu.
To tak w totalnym skrócie, główne podłoże.
I wyjaśnienie dla Alla.
ett
|