Path: news-archive.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!newsfeed.gazeta.pl!news.e-wro.pl!not-fo
r-mail
From: "ReaVeR" <r...@n...e-wro.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Doxepin, Petylyl - co dalej?
Date: Mon, 4 Aug 2003 23:11:06 +0200
Organization: Miejskie Sieci Informatyczne http://www.e-wro.pl
Lines: 86
Message-ID: <bgmhu4$a8t$1@hermes.e-wro.net>
References: <bgm7ij$8s$1@news.onet.pl> <bgme4s$93u$1@hermes.e-wro.net>
<bgmgdt$l8n$1@news.onet.pl>
NNTP-Posting-Host: klient-6-131.nd.e-wro.net.pl
X-Trace: hermes.e-wro.net 1060031236 10525 81.168.245.131 (4 Aug 2003 21:07:16 GMT)
X-Complaints-To: u...@e...net
NNTP-Posting-Date: Mon, 4 Aug 2003 21:07:16 +0000 (UTC)
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2800.1106
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2800.1106
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:218421
Ukryj nagłówki
Użytkownik "SebaeL" <s...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:bgmgdt$l8n$1@news.onet.pl...
>
> "ReaVeR" napisał:
> > NIe wierz w leki, wierz w siebie.(Ja tez coś takiego przezywam, no może
> nie
> > w takim stopniu[problemy dorosłego juz życia]) W ten sposób można iśc w
> dwie
> > strony. Do znienawidzenia wszystkich i ku nasilajacej się samotności. A
to
> > drugie to moze jeszce nie do końca przeze mnie odkryte. Mam pytanie
jestes
> > żonaty? (tylko nie zgrosz sie nim)
>
> Owszem, mam żonę :), 2,5 roku po ślubie. A co do mojej depresji, przez
jakiś
> czas próbowałem "wziąć się w garść". Niestety było coraz gorzej. I to w
> momencie kiedy wszystko zaczęło się układać.
> W styczniu zeszłego roku zacząłem własną działalność - założyłem firmę.
> Pierwsze miesiące byłem pozytywnie "nakręcony", mimo oczywistych trudności
> rozruchu. Potem wszystko szło coraz lepiej i było mniej stresu (choc
> generalnie wcale się zbytnio wcześniej nie przejmowałem - wyszedłem z
> założenia że pomalutku sobie wwszystko rozkręcę, bez kredytów, na
utrzymaniu
> żony). Przyszła jesień i nagle wszystko zaczęło mnie przytłaczać, nadeszła
> ta przeklęta depresja, zupełnie bez powodu.
> Spotkałem się z opinią że była to wina dotychczasowego mieszkania, w
> kamienicy, okno od północy, wynajmowane przez jakieś dwa lata. W ogóle
> okazało się, że w ścianie siedział potężny grzyb. W grudniu przeprowadzka
do
> nowego, słonecznego mieszkania w bloku ale objawy nie ustąpiły nawet z
> nadejściem wiosny, a nawet było coraz gorzej.
> W pewnym momencie sięgnąłem po efedrynę (kofeina w kawie już nie
przynosiła
> ulgi i przypływu enegrii), ale po tygodniu resztę słoiczka wysypałem do
> kibla. W końcu udałem się do lekarza.
> Nie jestem w stanie pokonać tego siła woli. Kiedyś miałem "pałer", masę
> pomysłów, będąc na studiach potrafiłem jeszcze siedzieć pół nocy przy
kompie
> i kultywować moje hobby - grafikę reklamową. Z nadejściem depresji
wszystko
> nagle przestało mnie cieszyć i interesować, stan nieporównywalny z niczym
> wcześniej przeze mnie przeżytym. I człowiek wchodzi w to całkiem
> niepostrzeżenie, a w jakim bagnie siedzi dostrzega dopiero, gdy trochę mu
> się polepszy (i nie mam na myśli stanu popołudniowej / wieczornej góry
> sinusoidy).
> W pewnym momencie myślałem że to starość :), że się wypaliłem. Ale to
chyba
> nie to, mam dopiero 29 lat!
> W każdym razie nie jest lekko i raczej wierzę w lekarzy, aczkolwiek wiem
że
> są różni. Jak pewien chirurg w mieście z którego pochodzę, który na
wszystko
> przepisywał kwaśną wodę :)
>
> Pozdrawiam,
> Sebael
>
JA moge tylko powiedziec, że prawdziwa siła drzemie w twoim umysle(tak jak i
moim). Własnie staram sie to opanować. Teraz np. mam taki problem jest
dziewczyna, która zawsze wpływała na mnie bardzo( bo ją kocham[chyba]). A
teraz po mojej własnej rechabilitacji ustała moja troska o nią. Ale to nie
wszystko, to co zrobiłem było świadome, unikałem jej, starałem się nie
widywac, udało się. Odniosłem sukces wyścwiczyłem tak umysł aby ignorował
mój problem. Niby wszystko miałem pod kontrolą ale potem sie spotkałem z nią
bo mijał 3 rok od kiedy to mi się przytrafiło. I co? Na poczatku
pogadaliśmy, oczywiście ja dużo więcej niż ona jak zwykle. Potem przeszliśmy
do bardziej nurtujących mnie pytań, aż tu nagle zaczęło mi się robic smutno
a ona do mnie "nie płacz" i uwierz mi czy nie ale właśnie to wywołało we
mnie wykapanie kilku łez. Jakaś podświadomość czy co? Nie mogłem temu
zapobiec, myslalem, że juz zwyciezyłem to co nazywam zniewoleniem
uczuciowym. Skąd, ze znowu? Przegrałem kolejną walke, uzmysłowiło mi to
jednak, że tak naprawde to jest ona niezbedna w moim życiu choćby na
zasadzie przyjaciela. Potrzebuje jej by cieszyć się życiem ale ponieważ
emocje to chaos to też aby sie przez nią dołować(Uznałem, że i tak lepiej mi
się tak bedzie żyło). Mam nadzieje, że wywnioskujesz coś z tego bo jestes
starszy ode mnie i napewno tez madrzejszy. Chcialem ci pokazać jak naprawde
w zyciu jest ważna milość i że trzeba ja w kimś ulokować (i dlatego zadałem
pytanie "Czy jestes żonaty?" ). Mam także nadzieje, że trochę pomogłem choć
sobie tez bym chciał troche :)
ReaVeR
|