Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Doxepin, Petylyl - co dalej?

Grupy

Szukaj w grupach

 

Doxepin, Petylyl - co dalej?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2003-08-04 18:10:30

Temat: Doxepin, Petylyl - co dalej?
Od: "SebaeL" <s...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Przepraszam za cross - posta.

Psychiatra zdiagnozował u mnie depresję. Najpierw zażywałem Doxepin (3 x
10mg, potem 3 x 25 mg). Na początku zażywania, po jakichś 3 dniach, przez
jakieś 4 dni czułem się bardzo dobrze, żadnych dołów, lęków, od samego rana
pełen energii ( przed wizytą u lekarza rozkręcałem się zazwyczaj ok. 18-tej,
przez większość dnia dół i załamanie). Potem wszystko wróciło do czarnej
normy i tak do końca dwóch pierwszych opakowań dziesiątki. Po przepisaniu
25-ki nie było poprawy, czułem się coraz gorzej.
Gdy zapas doxepiny się wyczerpał, lekarz przepisał mi Petylyl 25 mg (2 x 50
tabletek), w dawkach dziennych 2 + 1 + 1. Po przejściu dość nielicznych
skutków ubocznych, po jakichś 5 dniach poczułem się lepiej, nie nagle, ale z
dnia na dzień poprawiało się samopoczucie. Szczególnie dobrze wstawało mi
się rano, miałem chęć do pracy, aczkolwiek nie był to ten "kop" jak po 4
dniach brania doxepiny. Potem się to wyrównało i po następnych 5 dniach
jakby pomału działanie leku traciło na sile. Znów nieco gorsze samopoczucie
rano, aczkolwiek nie skrajnie źle jak było przed leczeniem.
Najgorsze są jednak pojawiające się ataki złego samopoczucia, czasem w ciągu
dnia, czasem przed zaśnięciem. Stosunkowo krótkie (pół godziny do godziny),
ale połączone z jakimś nieokreślonym, ściskającym żołądek lękiem i poczuciem
beznadziejności i braku perspektyw. Czasami wywołane byle błachostką, czasem
bez powodu. Nie łączą się jednak z niechęcią do życia, jak to było wcześniej
(nie mam tu na myśli skłonności samobójczych tylko coś w rodzaju, że lepiej
by się było nie urodzić). Czy to jest normalne? W ulotce czytałem że poprawa
powinna pojawić się od 1 do 3 tygodni - u mnie było lepiej po 5 dniach ale
mija prawie 3 tydzień i jakby moc słabła.
Do końca pozostało mi ok. 6 dni. I co teraz? Czy lekarz zwiększy mi dawkę z
zażywanych 100 mg dziennie? Czytałem że lek ten jest dość niebezpieczny. Czy
powinienem poprosić o coś inego?
Najbardziej brakuje mi motywacji do działania - straciłem ją jakieś 8
miesięcy temu, kiedy zacząłem odczuwać dolegliwości związane z moją chorobą.

Pozdrawiam,
sebael




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2003-08-04 20:06:27

Temat: Re: Doxepin, Petylyl - co dalej?
Od: "ReaVeR" <r...@n...e-wro.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "SebaeL" <s...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:bgm7ij$8s$1@news.onet.pl...
> Przepraszam za cross - posta.
>
> Psychiatra zdiagnozował u mnie depresję. Najpierw zażywałem Doxepin (3 x
> 10mg, potem 3 x 25 mg). Na początku zażywania, po jakichś 3 dniach, przez
> jakieś 4 dni czułem się bardzo dobrze, żadnych dołów, lęków, od samego
rana
> pełen energii ( przed wizytą u lekarza rozkręcałem się zazwyczaj ok.
18-tej,
> przez większość dnia dół i załamanie). Potem wszystko wróciło do czarnej
> normy i tak do końca dwóch pierwszych opakowań dziesiątki. Po przepisaniu
> 25-ki nie było poprawy, czułem się coraz gorzej.
> Gdy zapas doxepiny się wyczerpał, lekarz przepisał mi Petylyl 25 mg (2 x
50
> tabletek), w dawkach dziennych 2 + 1 + 1. Po przejściu dość nielicznych
> skutków ubocznych, po jakichś 5 dniach poczułem się lepiej, nie nagle, ale
z
> dnia na dzień poprawiało się samopoczucie. Szczególnie dobrze wstawało mi
> się rano, miałem chęć do pracy, aczkolwiek nie był to ten "kop" jak po 4
> dniach brania doxepiny. Potem się to wyrównało i po następnych 5 dniach
> jakby pomału działanie leku traciło na sile. Znów nieco gorsze
samopoczucie
> rano, aczkolwiek nie skrajnie źle jak było przed leczeniem.
> Najgorsze są jednak pojawiające się ataki złego samopoczucia, czasem w
ciągu
> dnia, czasem przed zaśnięciem. Stosunkowo krótkie (pół godziny do
godziny),
> ale połączone z jakimś nieokreślonym, ściskającym żołądek lękiem i
poczuciem
> beznadziejności i braku perspektyw. Czasami wywołane byle błachostką,
czasem
> bez powodu. Nie łączą się jednak z niechęcią do życia, jak to było
wcześniej
> (nie mam tu na myśli skłonności samobójczych tylko coś w rodzaju, że
lepiej
> by się było nie urodzić). Czy to jest normalne? W ulotce czytałem że
poprawa
> powinna pojawić się od 1 do 3 tygodni - u mnie było lepiej po 5 dniach ale
> mija prawie 3 tydzień i jakby moc słabła.
> Do końca pozostało mi ok. 6 dni. I co teraz? Czy lekarz zwiększy mi dawkę
z
> zażywanych 100 mg dziennie? Czytałem że lek ten jest dość niebezpieczny.
Czy
> powinienem poprosić o coś inego?
> Najbardziej brakuje mi motywacji do działania - straciłem ją jakieś 8
> miesięcy temu, kiedy zacząłem odczuwać dolegliwości związane z moją
chorobą.
>
> Pozdrawiam,
> sebael
>
>
>

NIe wierz w leki, wierz w siebie.(Ja tez coś takiego przezywam, no może nie
w takim stopniu[problemy dorosłego juz życia]) W ten sposób można iśc w dwie
strony. Do znienawidzenia wszystkich i ku nasilajacej się samotności. A to
drugie to moze jeszce nie do końca przeze mnie odkryte. Mam pytanie jestes
żonaty? (tylko nie zgrosz sie nim)

pozdro.
ReaVeR


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-08-04 20:40:40

Temat: Re: Doxepin, Petylyl - co dalej?
Od: "SebaeL" <s...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


"ReaVeR" napisał:
> NIe wierz w leki, wierz w siebie.(Ja tez coś takiego przezywam, no może
nie
> w takim stopniu[problemy dorosłego juz życia]) W ten sposób można iśc w
dwie
> strony. Do znienawidzenia wszystkich i ku nasilajacej się samotności. A to
> drugie to moze jeszce nie do końca przeze mnie odkryte. Mam pytanie jestes
> żonaty? (tylko nie zgrosz sie nim)

Owszem, mam żonę :), 2,5 roku po ślubie. A co do mojej depresji, przez jakiś
czas próbowałem "wziąć się w garść". Niestety było coraz gorzej. I to w
momencie kiedy wszystko zaczęło się układać.
W styczniu zeszłego roku zacząłem własną działalność - założyłem firmę.
Pierwsze miesiące byłem pozytywnie "nakręcony", mimo oczywistych trudności
rozruchu. Potem wszystko szło coraz lepiej i było mniej stresu (choc
generalnie wcale się zbytnio wcześniej nie przejmowałem - wyszedłem z
założenia że pomalutku sobie wwszystko rozkręcę, bez kredytów, na utrzymaniu
żony). Przyszła jesień i nagle wszystko zaczęło mnie przytłaczać, nadeszła
ta przeklęta depresja, zupełnie bez powodu.
Spotkałem się z opinią że była to wina dotychczasowego mieszkania, w
kamienicy, okno od północy, wynajmowane przez jakieś dwa lata. W ogóle
okazało się, że w ścianie siedział potężny grzyb. W grudniu przeprowadzka do
nowego, słonecznego mieszkania w bloku ale objawy nie ustąpiły nawet z
nadejściem wiosny, a nawet było coraz gorzej.
W pewnym momencie sięgnąłem po efedrynę (kofeina w kawie już nie przynosiła
ulgi i przypływu enegrii), ale po tygodniu resztę słoiczka wysypałem do
kibla. W końcu udałem się do lekarza.
Nie jestem w stanie pokonać tego siła woli. Kiedyś miałem "pałer", masę
pomysłów, będąc na studiach potrafiłem jeszcze siedzieć pół nocy przy kompie
i kultywować moje hobby - grafikę reklamową. Z nadejściem depresji wszystko
nagle przestało mnie cieszyć i interesować, stan nieporównywalny z niczym
wcześniej przeze mnie przeżytym. I człowiek wchodzi w to całkiem
niepostrzeżenie, a w jakim bagnie siedzi dostrzega dopiero, gdy trochę mu
się polepszy (i nie mam na myśli stanu popołudniowej / wieczornej góry
sinusoidy).
W pewnym momencie myślałem że to starość :), że się wypaliłem. Ale to chyba
nie to, mam dopiero 29 lat!
W każdym razie nie jest lekko i raczej wierzę w lekarzy, aczkolwiek wiem że
są różni. Jak pewien chirurg w mieście z którego pochodzę, który na wszystko
przepisywał kwaśną wodę :)

Pozdrawiam,
Sebael


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-08-04 20:56:48

Temat: Re: Doxepin, Petylyl - co dalej?
Od: " Piotrek" <r...@N...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora


> W styczniu zeszłego roku zacząłem własną działalność - założyłem firmę.
> Pierwsze miesiące byłem pozytywnie "nakręcony", mimo oczywistych trudności
> rozruchu. Potem wszystko szło coraz lepiej i było mniej stresu (choc
> generalnie wcale się zbytnio wcześniej nie przejmowałem - wyszedłem z
> założenia że pomalutku sobie wwszystko rozkręcę, bez kredytów, na
utrzymaniu
> żony). Przyszła jesień i nagle wszystko zaczęło mnie przytłaczać, nadeszła
> ta przeklęta depresja, zupełnie bez powodu.

Sebael nie brakuje Ci przypadkiem działania ? studia ciągły ruch, poczatki
firmy jak wyżej, teraz wszystko jest stabilne czegoś brakuje, organizm
potrzebuje wysokich obrotów, przyzwyczaił się do tego przez pare dobrych
lat, czy nie jest to akurat tak jak ze sportowcami którzy kończą karierę ?
(problemy natury fizycznej i psychicznej - czegos brakuje)

Piotrek




--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-08-04 21:06:42

Temat: Re: Doxepin, Petylyl - co dalej?
Od: "SebaeL" <s...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


" Piotrek" napisał:
> Sebael nie brakuje Ci przypadkiem działania ? studia ciągły ruch,
poczatki
> firmy jak wyżej, teraz wszystko jest stabilne czegoś brakuje, organizm
> potrzebuje wysokich obrotów, przyzwyczaił się do tego przez pare dobrych
> lat, czy nie jest to akurat tak jak ze sportowcami którzy kończą karierę ?
> (problemy natury fizycznej i psychicznej - czegos brakuje)

Hm, chyba nie to jest przyczyną. To nie tak że spocząłem na laurach. Nie
zrobiło się mniej roboty, tyle że zaczęła przynosić efekty. I powinno się
dalej ciągnąć, powinienem być bardziej umotywowany (w końcu sukces
uskrzydla) a tu nagle cała para ze mnie uszła...
Przez rok po ukończeniu studiów (1999/2000 - już się zaczęły problemy z
pracą dla absolwentów) zahaczyłem się w sklepie obuwniczym :) Wszystko po to
żeby móc utrzymać się w Krakowie. Równocześnie rozsyłałem dziesiątki CV -
bez skutku. Po pracy byłem taki "wyrypany" że nic się nie chciało.
Nieporównywalna stagnacja w porównianiu z "przed" i "po". A jednak nic się
nie działo z moją psychiką. Dopier teraz.

sebael


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-08-04 21:11:06

Temat: Re: Doxepin, Petylyl - co dalej?
Od: "ReaVeR" <r...@n...e-wro.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "SebaeL" <s...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:bgmgdt$l8n$1@news.onet.pl...
>
> "ReaVeR" napisał:
> > NIe wierz w leki, wierz w siebie.(Ja tez coś takiego przezywam, no może
> nie
> > w takim stopniu[problemy dorosłego juz życia]) W ten sposób można iśc w
> dwie
> > strony. Do znienawidzenia wszystkich i ku nasilajacej się samotności. A
to
> > drugie to moze jeszce nie do końca przeze mnie odkryte. Mam pytanie
jestes
> > żonaty? (tylko nie zgrosz sie nim)
>
> Owszem, mam żonę :), 2,5 roku po ślubie. A co do mojej depresji, przez
jakiś
> czas próbowałem "wziąć się w garść". Niestety było coraz gorzej. I to w
> momencie kiedy wszystko zaczęło się układać.
> W styczniu zeszłego roku zacząłem własną działalność - założyłem firmę.
> Pierwsze miesiące byłem pozytywnie "nakręcony", mimo oczywistych trudności
> rozruchu. Potem wszystko szło coraz lepiej i było mniej stresu (choc
> generalnie wcale się zbytnio wcześniej nie przejmowałem - wyszedłem z
> założenia że pomalutku sobie wwszystko rozkręcę, bez kredytów, na
utrzymaniu
> żony). Przyszła jesień i nagle wszystko zaczęło mnie przytłaczać, nadeszła
> ta przeklęta depresja, zupełnie bez powodu.
> Spotkałem się z opinią że była to wina dotychczasowego mieszkania, w
> kamienicy, okno od północy, wynajmowane przez jakieś dwa lata. W ogóle
> okazało się, że w ścianie siedział potężny grzyb. W grudniu przeprowadzka
do
> nowego, słonecznego mieszkania w bloku ale objawy nie ustąpiły nawet z
> nadejściem wiosny, a nawet było coraz gorzej.
> W pewnym momencie sięgnąłem po efedrynę (kofeina w kawie już nie
przynosiła
> ulgi i przypływu enegrii), ale po tygodniu resztę słoiczka wysypałem do
> kibla. W końcu udałem się do lekarza.
> Nie jestem w stanie pokonać tego siła woli. Kiedyś miałem "pałer", masę
> pomysłów, będąc na studiach potrafiłem jeszcze siedzieć pół nocy przy
kompie
> i kultywować moje hobby - grafikę reklamową. Z nadejściem depresji
wszystko
> nagle przestało mnie cieszyć i interesować, stan nieporównywalny z niczym
> wcześniej przeze mnie przeżytym. I człowiek wchodzi w to całkiem
> niepostrzeżenie, a w jakim bagnie siedzi dostrzega dopiero, gdy trochę mu
> się polepszy (i nie mam na myśli stanu popołudniowej / wieczornej góry
> sinusoidy).
> W pewnym momencie myślałem że to starość :), że się wypaliłem. Ale to
chyba
> nie to, mam dopiero 29 lat!
> W każdym razie nie jest lekko i raczej wierzę w lekarzy, aczkolwiek wiem
że
> są różni. Jak pewien chirurg w mieście z którego pochodzę, który na
wszystko
> przepisywał kwaśną wodę :)
>
> Pozdrawiam,
> Sebael
>

JA moge tylko powiedziec, że prawdziwa siła drzemie w twoim umysle(tak jak i
moim). Własnie staram sie to opanować. Teraz np. mam taki problem jest
dziewczyna, która zawsze wpływała na mnie bardzo( bo ją kocham[chyba]). A
teraz po mojej własnej rechabilitacji ustała moja troska o nią. Ale to nie
wszystko, to co zrobiłem było świadome, unikałem jej, starałem się nie
widywac, udało się. Odniosłem sukces wyścwiczyłem tak umysł aby ignorował
mój problem. Niby wszystko miałem pod kontrolą ale potem sie spotkałem z nią
bo mijał 3 rok od kiedy to mi się przytrafiło. I co? Na poczatku
pogadaliśmy, oczywiście ja dużo więcej niż ona jak zwykle. Potem przeszliśmy
do bardziej nurtujących mnie pytań, aż tu nagle zaczęło mi się robic smutno
a ona do mnie "nie płacz" i uwierz mi czy nie ale właśnie to wywołało we
mnie wykapanie kilku łez. Jakaś podświadomość czy co? Nie mogłem temu
zapobiec, myslalem, że juz zwyciezyłem to co nazywam zniewoleniem
uczuciowym. Skąd, ze znowu? Przegrałem kolejną walke, uzmysłowiło mi to
jednak, że tak naprawde to jest ona niezbedna w moim życiu choćby na
zasadzie przyjaciela. Potrzebuje jej by cieszyć się życiem ale ponieważ
emocje to chaos to też aby sie przez nią dołować(Uznałem, że i tak lepiej mi
się tak bedzie żyło). Mam nadzieje, że wywnioskujesz coś z tego bo jestes
starszy ode mnie i napewno tez madrzejszy. Chcialem ci pokazać jak naprawde
w zyciu jest ważna milość i że trzeba ja w kimś ulokować (i dlatego zadałem
pytanie "Czy jestes żonaty?" ). Mam także nadzieje, że trochę pomogłem choć
sobie tez bym chciał troche :)

ReaVeR


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-08-04 21:19:36

Temat: Re: Doxepin, Petylyl - co dalej?
Od: " " <r...@N...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

>
> Hm, chyba nie to jest przyczyną. To nie tak że spocząłem na laurach. Nie
> zrobiło się mniej roboty, tyle że zaczęła przynosić efekty. I powinno się
> dalej ciągnąć, powinienem być bardziej umotywowany (w końcu sukces
> uskrzydla) a tu nagle cała para ze mnie uszła...
> Przez rok po ukończeniu studiów (1999/2000 - już się zaczęły problemy z
> pracą dla absolwentów) zahaczyłem się w sklepie obuwniczym :) Wszystko po
to
> żeby móc utrzymać się w Krakowie. Równocześnie rozsyłałem dziesiątki CV -
> bez skutku. Po pracy byłem taki "wyrypany" że nic się nie chciało.
> Nieporównywalna stagnacja w porównianiu z "przed" i "po". A jednak nic się
> nie działo z moją psychiką. Dopier teraz.
>
> sebael


W moim przypadku, jesli mam doła, uciekam na siłownie lub idę pobiegać,
jestem później tak zmeczony że nie chce mi sie myśleć negatywnie, a na drugi
dzień mam zakwasy, a one nie pozwalają mi myśleć o innych problemach :)
Może warto spróbować?

Piotrek



--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-08-04 22:10:56

Temat: Re: Doxepin, Petylyl - co dalej?
Od: sdh <s...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

SebaeL wrote:

> Przepraszam za cross - posta.
>
> Psychiatra zdiagnozował u mnie depresję. Najpierw zażywałem Doxepin (3 x
>

moze psychoterapia?


--
sdh

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-08-07 16:40:41

Temat: Re: Doxepin, Petylyl - co dalej?
Od: "SebaeL" <s...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Znowu byłem u lekarza. Efekt:
- Imipramin 25mg (2 - 1 - 0)
- Amitriptylinum 25 mg (0 - 0 - 1)
Zobaczymy...

sebael


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-08-08 21:37:11

Temat: Re: Doxepin, Petylyl - co dalej?
Od: "Arkadiusz Mazurek" <v...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

czesc

ja mam podobna sytuacje ... tez jestem grafikiem komputerowym i to calkiem
niezlym zarabiam dobrze a siedze w depresji.

Wiesz wydaje mi sie ze problem polega (przynajmniej u mnie) z siedzeniem w
domu ... moze zaczne odpoczatku ...:)


jakis rok temu zaczynalem rozkrecac interes w niemczech ... nie udalo sie
(nigdy nie wierz poslkim niemcom- niemcom jaknajbardziej maja honor itp ...
ale polskim nie !).
Wrocilem i zaczelem robic rozne pierdoly dla roznych osob ... nadszedl czas
wynajmu mieszkania wraz z dziewczyna i mialem naprawde rownie duzego powera
aby cos robic i wogole czulem sie swietnie ...

No i pewnego dnia BACH ... jak grom z jasnego nieba ... dusznosci, drzenie
rak, krotki oddech, napad paniki z silna depresja i nerwica naraz !

dlugo zadawalem sobie pytanie dlaczego ? dlaczego teraz ? !!! kiedy naprawde
chce mi sie zyc ! i chce pracowac !

odpowiedz dostalem szybko po kilku wizytach u psychologa na psychoteriapiach
... (POLECAM !!! same lekarstwa by mi nic nie pomogly !) ... okazalo sie ze
caly moj lęk przed 30stka sprowadzil sie z dziecinstwa ktorego nie mialem
wesolego a na sile probowalem zakopac zle wspomnienia. Dlaczego o tym pisze
bo chcialbym zwrocic ci uwage na to iz same lekarstwa (a wierz mi ja rowniez
je lykam - 1 tabletka Bioxitin'y - ala prozac dziennie) to niewszystko ...

naprawde warto chodzic na psychoterapie ... a ja ostatnio u siebie odkrylem
iz medytacja w wannie pelnej wody jest cudownie dzialajaca na moja psychike
... polecam lektury o tematyce refleksyjno-duchowej ... wlasnie o medytacji
oraz regressingu ... ja jestem silnie uduchowiony (nie praktykujacy) i mi
takie podejscie pomaga ...

wiesz co bardzo tez pomaga mi praca dla samego siebie ... robie rozne
tapetki ... latam z aparatem i robie zdjecia staram sie wiecej wychodzic na
powietrze ... jak najmniej pracowac i doceniac swoja prace bo wczesniej jej
nie docenialem ... a teraz pracuje 3 razy mniej a zarabiam tyle samo ...
serio ... trzeba sie cenic... mi to zajelo 5 lat zanim zrozumialem ze cos
potrafie i moge krzyczec wiecej bo na wiecej zasluguje ...

aha jeszcze jedno ... ciekawym czy pracowales wczesniej w agencji reklamowej
gdzie jest sporo ludzi ... bo ja tez zdaje sobie sprawe z tego ze kiedy
zabraklo mi takich kreatywnych rozmow o projektach zaczelem mocno sie
zastanawiac czy daje sobie rade sam ... i to byl rowniez jakis powod
depresji ... choc zupelnie niepodstawny gdyz daje sobie rade i jak wczesniej
pisalem pracuje o wiele mniej a zarabiam wiecej....


pozdrawiam V3GO.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Wolnosc
Lustro 2 albo Kto ulega projekcjom ?
Roznica wieku
co polecacie...OBE???
Wizyta u psychologa

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »