Data: 2009-12-12 03:57:55
Temat: Re: Dylemat
Od: Księżna Irina <6...@m...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Message:
Sender wrote:
> Witam.
> Mam cholera taki dylemat.
>
> Prawie rok temu, na wolne miejsce firma zatrudniła u nas dziewczynę po
> studiach i trochę po znajomości. Trafił się po prostu chyba taki zbieg
> okoliczności. Jej wykształcenie nie bardzo korespondowało z naszymi
> branżami, ale powierzono jej czynności czysto manualne, z tym że na
> bardzo specjalistycznym sofcie.
> Jako, że najlepiej znam ten soft, koleżanka dostawała zlecenia od
> zarządu, a instrukcje ode mnie. Owszem, mogłem jej po prostu powiedzieć,
> że ma to zrobić tak, ale zawsze jej tłumaczyłem sens tego co robi, czyli
> co i dlaczego w ten sposób musi być. Kosztowało mnie to trochę więcej
> czasu, ale się opłacało, bo rozumiała więcej, zadawała mniej pytań i bez
> problemu wykonywała podobne prace poprzez analogię. Poza tym
> wprowadziłem ją w temat i jeździła po inwestorach i różnych firmach i
> załatwiła sprawy firmy.
> Umowę ma do końca roku.
>
> W zeszłym miesiącu pytała mnie, jakie są szanse na przedłużenie jej
> umowy. Odpowiedziałem zgodnie z prawdą, ze będę ją rekomendował,
> ponieważ jest bardzo dobrym pracownikiem, rozumie potrzeby firmy (jak
> trzeba to zostaje dłużej, lub w weekend) i firma zainwestowała w nią
> tyle czasu (zwłaszcza mojego), że strata takiego pracownika byłaby teraz
> bardzo nieopłacalna. I tak też poproszony przez zarząd ją zarekomendowałem.
> Wczoraj widziałem już grafik zadań dla niej na przyszły rok i firma ma
> wobec niej naprawdę ambitne plany. Nawet chcą jej opłacić fakultatywne
> studia zaoczne.
> Powiedziałem jej, żeby się nie martwiła bo dostanie nową umowę, na czas
> nieokreślony i znaczną podwyżkę. O douczeniu na koszt firmy nic nie mówiłem.
> Oczywiście ucieszyła się, nawet bardzo i do mnie, że musi mi się do
> czegoś przyznać.
> Słyszycie ironię tego stwierdzenia? Obca kobieta do obcego faceta, że
> musi się jemu przyznać?
> Normalnie na taki głupawy tekst z mety powiedziałbym jej standardowo, że
> Pani się chyba trochę zapomina i uciął jakiekolwiek dalsze wynurzenia.
> Ale przecież tutejsi mądrale zarzucają mi ciągle kretynizm emocjonalny,
> więc zacząłem się zastanawiać i nie zareagowałem przez was jak trzeba.
>
> No i proszę, koleżanka jest przy nadziej, w 3 miesiącu. I oczywiście
> liczy na urlop macierzyński.
> Po prostu cudownie..
> Ja tam nikomu nie żałuję się rozmnażać. Powiem więcej, w ogóle mnie nie
> interesuje, kto ma jakie plany rodzinne, ale firma potrzebuje pracownika
> i ma wobec niego plany. Czyjeś życie to nie moja sprawa, ale zajść w
> ciąże na okresie warunkowym i szansę dalszej intratnej posady wiązać z
> urlopem macierzyńskim to chyba jest nie za bardzo, hmm... sam nie wiem, no
> jakie?
> Jak się zarząd dowie, to w pośpiechu zaczną się rozglądać za nowym
> pracownikiem, a z tą szczęśliwą mamusią na 200% nie przedłużą umowy.
> Jak się nie dowie, to będzie spory problem, bo przewidzianych dla niej
> zleceń nie udźwignę, swoich mam dość, a poza tym są to ludzie, których
> znam od lat i od lat szanujemy się i ufamy sobie. Przecież mnie na pewno
> zapytają czy o tym widziałem i będę musiał powiedzieć im prawdę. Bardzo
> popsuję swoje stosunki w firmie.
> Jak powiem, a ta artystka zostanie z dzieciakiem bez roboty, a na bank
> tak będzie, to będzie miała przecież biedę. Nie wiem jak się potoczę jej
> losy i nie bardzo mnie to obchodzi, ale zrobię tej chyba dziewczynie
> jakąś tam krzywdę. Na pewno będzie miała do mnie żal i słusznie będzie
> go miała.
> I jeszcze w dodatku mam około tydzień, zanim dostanę dla niej z zarządu
> nową umowę, także nawet nie ma jak zareagować impulsywnie, a zawsze to
> byłoby jakieś usprawiedliwienie. Kiepskie, ale zawsze jakieś.
>
> Nie ma chyba żadnego dobrego wyjścia z tej sytuacji, więc trzeba wybrać
> mniejsze zło.
> Powiedzieć o ciąży koleżanki jej pracodawcy, czy zataić to?
> Cholera, ktoś ma jakiś pomysł i jakieś uzasadnienie do niego?
> Pozdrawiam.
> Marek Sender
Jaka głupia szara myszka z tej kobiety, ja przejełam władzę w firmie,
wystarczyło trochę kobiecych trików. Jestem famme fatale demoniczna
księżna Irina Wsiewołodowna Zbereźnicka - Podberezka, piękna i
pociągająca w wieku ok. 28 lat. Budzę w mężczyznach zwierzęce niemal
pożądanie. Moim zachowaniem kieruje popęd płciowy. Dąże do poznania
wszystkich możliwych wrażeń: od wzniosłych do prymitywnych. Jestem
zepsuta moralnie, potrzebuje stałej adoracji. Kuszę ciągle mężczyzn
swoimi gestami i słowami, a szczególnie zakochanego i pragnącego mnie
do szaleństwa księdza Chirona Męczy go zalecając się w jego obecności
do innych mężczyzn. Znęcam się nad nim traktując go jak psa, gdy ten
przywiązany jest do drzewa. Prowokuje go do wyuzdanych myśli, by wył z
pożądania. Daje mu tabletki na "nieskończoną wytrzymałość erotyczną,
aby nigdy
nie doznał zadowolenia". Podniecam go i rozgrzewam w nim stale to
uczucie. Gdy staje na piedestale w mojej firmie, pięknie ubrana i
wygłaszam mowę o sobie jako supermatce, o zniewieścieniu mężczyzn i
mężczyźnieniu kobiet, wzbudzam zachwyt pracowników, którzy poczynają
się czołgać po podłodze w moją stronę, oraz Chirona ,który hamowany
łańcuchem ląduje w internecie, nie wytrzymując podniecenia.
Kieruje mną zwykły zwierzęcy popęd, chce wykorzystać mężczyzn a potem
ich zniszczyć.
|