Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Dystymia (depresja nerwicowa)

Grupy

Szukaj w grupach

 

Dystymia (depresja nerwicowa)

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1336


« poprzedni wątek następny wątek »

741. Data: 2011-07-05 14:32:36

Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa) - bedzie duzo
Od: "Iwon\(K\)a" <i...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


"zażółcony" <r...@x...pl> wrote in message news:iuupvo$or$1@news.onet.pl...
>> IMHO zupełnie niepotrzebna troska.
>>
>> Może jednak warto pogodzić się z faktem, że małżeństwo zawierają
>> *dorośli* ludzie *bez* ograniczonej zdolności do podejmowania czynności
>> prawnych. A małżeństwo - a właściwie założenie rodziny - to nie jest
>> dobrze opisany proces produkcyjny w fabryce gwoździ.
>>
>> Już nie mówiąc o tym, że chyba próbujesz "stroić" nie ten parametr co
>> trzeba :-)
>
> Ja bym powiedział tak: element niedojrzałości jest wpisany w młodość
> przedślubną. I tyle, trzeba się z tym pogodzić, takie życie, od zawsze.
> Nie ma ryzyka - nie ma zabawy - nie byłoby tylu mocnych dowcipów
> o starzejących się małżeństwach :)

lol cos w tym jest. Co wiecej mozg czlowieka roziwja sie wciaz do 25 roku
zycia,
ewolucja tak zaplanowala zeby mlody czelk probowal roznych niebezpieczenstw,
i wtedy
czestokroc podejmowane sa decyzje zwiazane z malzenstwem (choc trend
juz jest lekko przesuniety, bo moze niesc teraz inne socjologiczne zmiany).

i.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


742. Data: 2011-07-05 20:29:13

Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa) - bedzie duzo
Od: "hoja" <j...@k...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "zażółcony" :
...rozwijanie zdolności do tworzenia zdrowych więzi,
które będą odporne na 'lokalne' kryzysy. Tego człowiek uczy się
jeszcze na długo przed ślubem...
_______________
W jakich okolicznościach i jaki sposób, człowiek w stanie wolnym lub
relatywnie zdeklarowanym(związany)
uczy się pokonywać kryzysy w związku zalegalizowanym, który z zasady
chrześcijańskiej ma być nierozerwalny(poza kilkoma wyjątkowymi sytuacjami)?

> Np. obserwujac zachowania swoich rodziców, przechodząc kryzysy w relacjach
> z nimi. Czyli uczy się już w dzieciństwie i w okresie dorastania.
> Kryzys emocjonalny i chęć ucieczki od konsekwencji własnych/cudzych
> działań
> to doznania które nie pojawiają się pierwszy raz dopiero w związku z
> 'nową'
> osobą.
> ____________
> Mmmm. Wielce uproszczone pobożne życzenie(myślenie Twoje).

To Pan może uzupełni wtedy - zamiast wydawać opinie. My się znamy ? :)
Czy Pan optuje może za opcją, że ślub kościelny ma specjalną pozytywną
funkcję w dojrzewaniu człowieka do małżeństwa i wychowania dzieci ?
______________
Jak osoba młoda uczy się (rozwija zdolności) do tworzenia zdrowych więzi
przechodząc kryzysy z rodzicami? Nie rozumiem.

Znam przypadki praktykujących rodziców, będących ze sobą do grobowej deski
pomimo wyraźnej dysfunkcji partnersko-małżeńskiej a których latorośl nie
potrafiła tak dzielnie znosić niezgodności charakterów i oczekiwań co do
życia w swoich związkach i zakończyła małżeństwo.

Znam również związki wierzących nie praktykujących, którzy ze sobą trwali a
ich dzieci niekoniecznie poszły w ich ślady.
I wreszcie znam też (praktykujących, i niepraktykujących) którzy się
rozwiedli a ich dzieci, lub przynajmniej niektóre z nich tworzą
od lat udane związki na miarę dzisiejszych trendów a życiowe perturbacje
starają się rozwiązywać w oparciu o własna racjonalizacje i wizje
przyszłości a nie naleciałości po rodzicach ewentualnie znajomych.

Ślub kościelny nie ma żadnego wpływu na jakość i podejście do instytucji
małżeństwa w moim pojęciu. Jeśli dla kogoś stanowi
siłę oddziaływania(perswazji), to z całym brakiem szacunku, chyba wyłącznie
dla pobierających opłaty za wszelki inne późniejsze sakramenta, jak również
swoiste zatrzymywanie wiernych w obrębie tegoż wyznania poprzez duchowe
szantaże ; " jak nie masz bierzmowanie ślubu nie uzyskasz"," jak ślubu nie
mam dzieci nie zostaną ochrzczone".

Na jakość i stosunek do małżeństwa, wpływ ma wiele czynników. Często nie
maja one nic wspólnego z religijnością lub jej brakiem, choć właściwe zasady
maja niebagatelne znaczenie o ile ktoś nie pojmuje ich zbyt fundamentalnie
vide(antykoncepcja).
Najczęściej na kłopoty małżeńskie, lub inaczej na jego trwałość składa się
szereg czynników, więc trudno by to mówić(temat rzeka) . Ale. Zbyt luźne,
lub zbyt radykalne( brak zaangażowania, egoizm, rywalizacja, brak
hierarchii, zaufania, otwartości, ciepła domowego, despotyzm, znęcanie, i
wiele innych) podejście do stale ewoluujących potrzeb rodziny jako całości i
każdego jej członka z osobna. Częściej jednak, przeciwdziałać temu
wszystkiemu, człowiek uczy się najskuteczniej dopiero na własnym życiu,(do
własnego życia najlepiej nie przenosić rodowych schematów ) zupełnie inne
osobowości wnoszą do związku własne priorytety, potrzeby, zasady jednostki
(lub ich brak) i wady.

Dlatego uważam, że pierwsze pięć lat to okres w którym po początkowej
fascynacji, małżonkowie mają czas na ułożenie swojego życia(nikt nie mówił,
że będzie łatwo) i to w dużym stopniu od nich i od tego jak się zaangażują
lub jak dalece pójdą na zasadne ustępstwa względem siebie zależy jaka taka
sielanka. Nie mniej, z całą stanowczością, nabywania umiejętności do
tworzenia zdrowych więzi partnerskich nie doszukiwałabym się w domach
rodzinnych. Ponieważ nie musze Ci chyba uświadamiać, że jest cała masa
udanych małżeństw, pochodzących z rodzin dysfunkcyjnych i na odwrót.

--
hoja
"Nigdy! Przenigdy nie dyskutuj z idiotą, bo najpierw sprowadzi Cię do
swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem."

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


743. Data: 2011-07-05 20:42:17

Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa) - bedzie duzo
Od: Piotrek <p...@p...na.berdyczow.info> szukaj wiadomości tego autora

On 2011-07-05 22:29, hoja wrote:
> [...]
> W jakich okolicznościach i jaki sposób, człowiek w stanie wolnym lub
> relatywnie zdeklarowanym(związany)
> uczy się pokonywać kryzysy w związku zalegalizowanym, który z zasady
> chrześcijańskiej ma być nierozerwalny(poza kilkoma wyjątkowymi sytuacjami)?


> [...] Nie mniej, z całą stanowczością, nabywania
> umiejętności do tworzenia zdrowych więzi partnerskich nie doszukiwałabym
> się w domach rodzinnych. Ponieważ nie musze Ci chyba uświadamiać, że
> jest cała masa udanych małżeństw, pochodzących z rodzin dysfunkcyjnych i
> na odwrót.

Wszystko super tylko zauważ, że pytałeś "W jakich okolicznościach i jaki
sposób, człowiek w stanie wolnym lub relatywnie zdeklarowanym(związany)
uczy się pokonywać kryzysy w związku zalegalizowanym [...]".

I zgaduję, że na takie pytanie dostałeś odpowiedź. A nie na jakieś inne,
które być może sobie wymyśliłeś ale go nie wyartykułowałeś.

A raczej wyartykułowałeś dopiero w poście na który odpowiadam.

Piotrek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


744. Data: 2011-07-05 20:45:26

Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa) - bedzie duzo
Od: Lebowski <lebowski@*****.net> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2011-07-05 22:29, hoja pisze:

> jest cała masa udanych małżeństw, pochodzących z rodzin dysfunkcyjnych

Z tego co mi wiadomo, to pochodzenie z rodziny dysfunkcyjnej czesto
mylnie kojarzone jest w pozniejszych zwiazkach ze zwiekszona sklonnoscia
do agresji, gdy tymczasem osoby te potrafia byc w rzeczywistosci
znacznie bardziej sklonne do ustepstw czy kompromisow od osob
pochodzacych z rodzin tzw. normalnych i sukces w swoich zwiazkach
zawdzieczaja golwnie wlasnie znacznie wiekszej elastycznosci swoich
zasad, czy przekonan.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


745. Data: 2011-07-05 20:45:40

Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa) - bedzie duzo
Od: Stalker <t...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

On 05.07.2011 22:29, hoja wrote:

> Nie mniej, z całą stanowczością, nabywania
> umiejętności do tworzenia zdrowych więzi partnerskich nie doszukiwałabym
> się w domach rodzinnych. Ponieważ nie musze Ci chyba uświadamiać, że
> jest cała masa udanych małżeństw, pochodzących z rodzin dysfunkcyjnych i
> na odwrót.

Bardzo stanowczo wypowiedziana bardzo ryzykowna i wątpliwa teza...

Stalker

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


746. Data: 2011-07-05 21:42:10

Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa) - bedzie duzo
Od: medea <x...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2011-07-05 22:29, hoja pisze:
>
> Jak osoba młoda uczy się (rozwija zdolności) do tworzenia zdrowych więzi
> przechodząc kryzysy z rodzicami? Nie rozumiem.
>
> Częściej jednak, przeciwdziałać temu wszystkiemu, człowiek uczy się
> najskuteczniej dopiero na własnym życiu,(do własnego życia najlepiej
> nie przenosić rodowych schematów ) zupełnie inne osobowości wnoszą do
> związku własne priorytety, potrzeby, zasady jednostki (lub ich brak)
> i wady.
>
> Nie mniej, z całą stanowczością, nabywania umiejętności do tworzenia
> zdrowych więzi partnerskich nie doszukiwałabym się w domach rodzinnych.

A gdzie się ten młody człowiek uczy rozwiązywania konfliktów i w ogóle
relacji z partnerem/drugim człowiekiem? I drugie pytanie - co robi z
tym, co zaobserwował w domu rodzinnym?

Bo zgodzę się, że człowiek na pewnym etapie dojrzałości - zwłaszcza
jeśli ma dużo doświadczeń "pozadomowych" - potrafi krytycznie podejść do
tego, w czym wyrósł w dzieciństwie. No ale krytyczne, rozumowe
podejście, a praktyka w relacjach to często morze do przeskoczenia.
Pokonanie przyzwyczajeń i odruchów, do jakich latami przywykliśmy, to
ogromna praca, zwłaszcza jeśli są one bardzo odległe od tego, co uważamy
za stan dla nas idealny, czy pożądany.

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


747. Data: 2011-07-05 23:52:13

Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa) - bedzie duzo
Od: Aicha <b...@t...ja> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2011-07-05 15:01, medea pisze:

>> W trakcie pisania objętość ankiety się rozrosła - bo skoro już jest to
>> można tam też ująć i inne ważne kwestie ( ;) ).
>
> Jasne! Można jeszcze zapytać o ewentualne nieślubne dzieci lub występy
> wybranki w filmach porno. Konsekwencje niewiedzy o takich sprawach mogą
> okazać się bardzo przykre w przyszłości. ;)

A i owszem ;)
http://www.forbes.pl/styl-zycia/artykul/styl/moda-w-
monako,16813,1

Przez całą ceremonię z oczu przyszłej księżnej nie znikały
łzy...Wzruszenia, wahania? Pytania uzasadnione wobec plotek na temat
tego, że Wittstock nie była pewna, czy chce poślubić Alberta, a nawet
próbowała opuścić Monako na tydzień przed uroczystością, kupując bilet w
jedną stronę do RPA.

Wątpliwości obecnej księżnej Monako mogły się mnożyć wraz z
doniesieniami, że książę Albert, znany z licznych romansów, może mieć
jeszcze dwójkę (w sumie czwórkę) nieślubnych dzieci, które przyszły na
świat już w trakcie narzeczeństwa. Mają na to odpowiedzieć testy DNA.

--
Pozdrawiam - Aicha

http://wroclawdailyphoto.blogspot.com/
Jak nie pisać po angielsku

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


748. Data: 2011-07-06 07:03:06

Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa) - bedzie duzo
Od: zażółcony <r...@x...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "hoja" <j...@k...pl> napisał w wiadomości
news:iuvs78$jvk$1@news.onet.pl...
> Użytkownik "zażółcony" :
> ...rozwijanie zdolności do tworzenia zdrowych więzi,
> które będą odporne na 'lokalne' kryzysy. Tego człowiek uczy się
> jeszcze na długo przed ślubem...
> _______________
> W jakich okolicznościach i jaki sposób, człowiek w stanie wolnym lub
> relatywnie zdeklarowanym(związany)
> uczy się pokonywać kryzysy w związku zalegalizowanym, który z zasady
> chrześcijańskiej ma być nierozerwalny(poza kilkoma wyjątkowymi
> sytuacjami)?
>
>> Np. obserwujac zachowania swoich rodziców, przechodząc kryzysy w
>> relacjach
>> z nimi. Czyli uczy się już w dzieciństwie i w okresie dorastania.
>> Kryzys emocjonalny i chęć ucieczki od konsekwencji własnych/cudzych
>> działań
>> to doznania które nie pojawiają się pierwszy raz dopiero w związku z
>> 'nową'
>> osobą.
>> ____________
>> Mmmm. Wielce uproszczone pobożne życzenie(myślenie Twoje).
>
> To Pan może uzupełni wtedy - zamiast wydawać opinie. My się znamy ? :)
> Czy Pan optuje może za opcją, że ślub kościelny ma specjalną pozytywną
> funkcję w dojrzewaniu człowieka do małżeństwa i wychowania dzieci ?
> ______________
> Jak osoba młoda uczy się (rozwija zdolności) do tworzenia zdrowych więzi
> przechodząc kryzysy z rodzicami? Nie rozumiem.
>
> Znam przypadki praktykujących rodziców, będących ze sobą do grobowej deski
> pomimo wyraźnej dysfunkcji partnersko-małżeńskiej a których latorośl nie
> potrafiła tak dzielnie znosić niezgodności charakterów i oczekiwań co do
> życia w swoich związkach i zakończyła małżeństwo.
>
> Znam również związki wierzących nie praktykujących, którzy ze sobą trwali
> a ich dzieci niekoniecznie poszły w ich ślady.
> I wreszcie znam też (praktykujących, i niepraktykujących) którzy się
> rozwiedli a ich dzieci, lub przynajmniej niektóre z nich tworzą
> od lat udane związki na miarę dzisiejszych trendów a życiowe perturbacje
> starają się rozwiązywać w oparciu o własna racjonalizacje i wizje
> przyszłości a nie naleciałości po rodzicach ewentualnie znajomych.
>
> Ślub kościelny nie ma żadnego wpływu na jakość i podejście do instytucji
> małżeństwa w moim pojęciu. Jeśli dla kogoś stanowi
> siłę oddziaływania(perswazji), to z całym brakiem szacunku, chyba
> wyłącznie dla pobierających opłaty za wszelki inne późniejsze sakramenta,
> jak również swoiste zatrzymywanie wiernych w obrębie tegoż wyznania
> poprzez duchowe szantaże ; " jak nie masz bierzmowanie ślubu nie
> uzyskasz"," jak ślubu nie mam dzieci nie zostaną ochrzczone".
>
> Na jakość i stosunek do małżeństwa, wpływ ma wiele czynników. Często nie
> maja one nic wspólnego z religijnością lub jej brakiem, choć właściwe
> zasady maja niebagatelne znaczenie o ile ktoś nie pojmuje ich zbyt
> fundamentalnie vide(antykoncepcja).
> Najczęściej na kłopoty małżeńskie, lub inaczej na jego trwałość składa się
> szereg czynników, więc trudno by to mówić(temat rzeka) . Ale. Zbyt luźne,
> lub zbyt radykalne( brak zaangażowania, egoizm, rywalizacja, brak
> hierarchii, zaufania, otwartości, ciepła domowego, despotyzm, znęcanie, i
> wiele innych) podejście do stale ewoluujących potrzeb rodziny jako całości
> i każdego jej członka z osobna. Częściej jednak, przeciwdziałać temu
> wszystkiemu, człowiek uczy się najskuteczniej dopiero na własnym życiu,(do
> własnego życia najlepiej nie przenosić rodowych schematów ) zupełnie inne
> osobowości wnoszą do związku własne priorytety, potrzeby, zasady jednostki
> (lub ich brak) i wady.
>
> Dlatego uważam, że pierwsze pięć lat to okres w którym po początkowej
> fascynacji, małżonkowie mają czas na ułożenie swojego życia(nikt nie
> mówił, że będzie łatwo) i to w dużym stopniu od nich i od tego jak się
> zaangażują lub jak dalece pójdą na zasadne ustępstwa względem siebie
> zależy jaka taka sielanka. Nie mniej, z całą stanowczością, nabywania
> umiejętności do tworzenia zdrowych więzi partnerskich nie doszukiwałabym
> się w domach rodzinnych. Ponieważ nie musze Ci chyba uświadamiać, że jest
> cała masa udanych małżeństw, pochodzących z rodzin dysfunkcyjnych i na
> odwrót.

Fajnie piszesz, fajnie się to czyta, ale ...
Twój post wygląda trochę, jak próba pocieszenia człowieka na zasadzie:
"nie patrz na statystyki, Twoje życie jest w Twoich rękach !". Wydaje
mi się, że w tym miejscu wątku, nie wisi nad nami taka presja. Możemy
sobie spokojnie rozmawiać o prawidłach i szerokiej gamie odstępstw,
a nie tylko o szerokiej gamie odstępstw :)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


749. Data: 2011-07-06 08:44:30

Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa) - bedzie duzo
Od: "hoja" <j...@k...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "zażółcony" napisał :

> Ponieważ nie musze Ci chyba uświadamiać, że jest cała masa udanych
> małżeństw, pochodzących z rodzin dysfunkcyjnych i na odwrót.

Fajnie piszesz, fajnie się to czyta, ale ...
Twój post wygląda trochę, jak próba pocieszenia człowieka na zasadzie:
"nie patrz na statystyki, Twoje życie jest w Twoich rękach !". Wydaje
mi się, że w tym miejscu wątku, nie wisi nad nami taka presja. Możemy
sobie spokojnie rozmawiać o prawidłach i szerokiej gamie odstępstw,
a nie tylko o szerokiej gamie odstępstw :)
______________
Zgadza się. Właśnie tak myślę i tak żyję; " twój(mój) los jest w twoich
rękach". Z zasady nie wtrącam się w dyskusje, o czymś o czym nie mam
pojęcia. Dlatego najczęściej w argumentacji sięgam po autopsję, nie lubię
szerzyć suchych faktów z prostej przyczyny - nie potrafię ich potem należcie
umotywować. Wtrąciłam się, ponieważ potrzebowałam lepiej zrozumieć Twój tok
rozumowania. Raczej nie uzyskałam wyczerpujących argumentów na to jak młody
człowiek uczy się zdrowych relacji w partnerstwie 'na konfliktach z
rodzicami'.

Widocznie trochę pochopnie wysnułeś to zagadnienie, skoro nie potrafisz go
logicznie uzasadnić(dla mojego zrozumienia, przyjmując że należę do osób,
które nie uczyły się zdrowych relacji w domu rodzinnym 'na konfliktach z
rodzicami', stąd moja ciekawość). Dla mnie to jakiś dysonans -
nieporozumienie. Bo jak na konfliktach dziecko kontra rodzic, można uczyć
się przygotowania do własnego partnerstwa(chyba że zawężam spektrum tego co
chciałeś napisać? z braku wystarczających argumentów), w które to życie
prócz szeregu dotąd nieznanych rozmaitych uczuć i nowych doświadczeń,
dochodzi jeszcze seks (namiętność, fizyczność). A który (chyba się zgodzisz)
czasami bardzo poważnie oddziałuje i zawarza na podejmowaniu poszczególnych
decyzji a z którym młodzian, nie miał styczności w konfliktach z rodzicami.
Czasem jest wręcz jedynym spoiwem (choć nie powiem żeby uzasadnionym w moim
pojęciu) by zostać ze sobą. Co innego byłoby, gdybyś stwierdził, że młody
uczy się pewnych zachowań na życiu partnersko-małżeńskim rodziców, to się
nie czepiam-, ale w powyższym razie muszę się lekko nie zgodzić. No chyba,
że Cię nie zrozumiałam?

--
hoja
"Nigdy! Przenigdy nie dyskutuj z idiotą, bo najpierw sprowadzi Cię do
swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem."

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


750. Data: 2011-07-06 10:22:24

Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa) - bedzie duzo
Od: Lebowski <lebowski@*****.net> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2011-07-06 10:44, hoja pisze:

> Z zasady nie wtrącam się w dyskusje, o czymś o czym nie mam
> pojęcia. Dlatego najczęściej w argumentacji sięgam po autopsję, nie lubię
> szerzyć suchych faktów z prostej przyczyny - nie potrafię ich potem
> należcie umotywować.

IMO tu jest wlasnie pies pogrzebany.
Dosc drastycznie redukujesz swoje pojecie i bycie soba do swoich
autopsji i z uwagi na ich jedynie dosc mocno ograniczona liczbe
zajmujesz coraz dalsza pozycje w rankingu osob z coraz wiekszego
otoczenia o znacznie wiekszej zdolnosci rozumienia.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 30 ... 70 ... 74 . [ 75 ] . 76 ... 90 ... 130 ... 134


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

odpowiedzialnosc
Odpalą?
Bogatego stać.
pelnia, ba, zacmiernie nawet
Nie widzicie? Pewnie, że nie.

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »