Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Dystymia (depresja nerwicowa)

Grupy

Szukaj w grupach

 

Dystymia (depresja nerwicowa)

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1336


« poprzedni wątek następny wątek »

781. Data: 2011-07-06 19:51:00

Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa) - bedzie duzo
Od: Stalker <t...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

On 06.07.2011 21:37, medea wrote:
> W dniu 2011-07-06 20:09, Stalker pisze:
>> On 06.07.2011 18:35, medea wrote:
>>> W dniu 2011-07-06 18:06, hoja pisze:
>>>> Skoro więc ja jestem z tych co nie pobierali instrukcji na życie
>>>> partnerskie od rodziców a Ty jesteś( wnoszę z kontekstu)
>>>
>>> Każdy pobierał. Jeden lepsze, drugi gorsze.
>>
>> Właśnie.
>>
>> Uczył się każdy, ale nie każdy się nauczył...
>
> Inaczej - uczył się każdy, ale nie każdy miał dobrych nauczycieli.

Ale pocieszając się jak koleżanka hoja, można powiedzieć, że w tym
przypadku nawet mając złych nauczycieli można się nauczyć czegoś dobrego...

Stalker

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


782. Data: 2011-07-06 20:00:34

Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa) - bedzie duzo
Od: medea <x...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2011-07-06 21:51, Stalker pisze:
> On 06.07.2011 21:37, medea wrote:
>> W dniu 2011-07-06 20:09, Stalker pisze:
>>> On 06.07.2011 18:35, medea wrote:
>>>> W dniu 2011-07-06 18:06, hoja pisze:
>>>>> Skoro więc ja jestem z tych co nie pobierali instrukcji na życie
>>>>> partnerskie od rodziców a Ty jesteś( wnoszę z kontekstu)
>>>>
>>>> Każdy pobierał. Jeden lepsze, drugi gorsze.
>>>
>>> Właśnie.
>>>
>>> Uczył się każdy, ale nie każdy się nauczył...
>>
>> Inaczej - uczył się każdy, ale nie każdy miał dobrych nauczycieli.
>
> Ale pocieszając się jak koleżanka hoja, można powiedzieć, że w tym
> przypadku nawet mając złych nauczycieli można się nauczyć czegoś
> dobrego...

I myślę, że coś w tym jest - od każdego rodzica można nauczyć się czegoś
dobrego. Problem tylko, żeby wiedzieć, co akurat jest wartościowe, a co
wyeliminować. No i umieć/chcieć/mieć wystarczająco siły, żeby to
wyeliminować.

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


783. Data: 2011-07-06 20:01:54

Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa) - bedzie duzo
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Wed, 06 Jul 2011 21:51:00 +0200, Stalker napisał(a):

> On 06.07.2011 21:37, medea wrote:
>> W dniu 2011-07-06 20:09, Stalker pisze:
>>> On 06.07.2011 18:35, medea wrote:
>>>> W dniu 2011-07-06 18:06, hoja pisze:
>>>>> Skoro więc ja jestem z tych co nie pobierali instrukcji na życie
>>>>> partnerskie od rodziców a Ty jesteś( wnoszę z kontekstu)
>>>>
>>>> Każdy pobierał. Jeden lepsze, drugi gorsze.
>>>
>>> Właśnie.
>>>
>>> Uczył się każdy, ale nie każdy się nauczył...
>>
>> Inaczej - uczył się każdy, ale nie każdy miał dobrych nauczycieli.
>
> Ale pocieszając się jak koleżanka hoja, można powiedzieć, że w tym
> przypadku nawet mając złych nauczycieli można się nauczyć czegoś dobrego...
>

Owszem - można się dowiedzieć, czego warto unikać...


--
XL
Prawda o GMO:
http://supermozg.gazeta.pl/supermozg/1,91628,9569172
,GMO___lobbing__wiara_i_polityczna_wola.html#ixzz1Pr
YQPpgy

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


784. Data: 2011-07-06 20:51:36

Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa) - bedzie duzo
Od: Stalker <t...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

On 06.07.2011 22:00, medea wrote:
> W dniu 2011-07-06 21:51, Stalker pisze:
>> On 06.07.2011 21:37, medea wrote:
>>> W dniu 2011-07-06 20:09, Stalker pisze:
>>>> On 06.07.2011 18:35, medea wrote:
>>>>> W dniu 2011-07-06 18:06, hoja pisze:
>>>>>> Skoro więc ja jestem z tych co nie pobierali instrukcji na życie
>>>>>> partnerskie od rodziców a Ty jesteś( wnoszę z kontekstu)
>>>>>
>>>>> Każdy pobierał. Jeden lepsze, drugi gorsze.
>>>>
>>>> Właśnie.
>>>>
>>>> Uczył się każdy, ale nie każdy się nauczył...
>>>
>>> Inaczej - uczył się każdy, ale nie każdy miał dobrych nauczycieli.
>>
>> Ale pocieszając się jak koleżanka hoja, można powiedzieć, że w tym
>> przypadku nawet mając złych nauczycieli można się nauczyć czegoś
>> dobrego...
>
> I myślę, że coś w tym jest - od każdego rodzica można nauczyć się czegoś
> dobrego. Problem tylko, żeby wiedzieć, co akurat jest wartościowe, a co
> wyeliminować. No i umieć/chcieć/mieć wystarczająco siły, żeby to
> wyeliminować.

Oooo to to...

Czyli rodzice nie tyle są nauczycelami, co materiałem do
przeanalizowania i opanowania ;-)

Stalker

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


785. Data: 2011-07-06 22:56:32

Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa)
Od: "Chiron" <c...@o...eu> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "zażółcony" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:iv1kpu$aj2$...@n...onet.pl...


Użytkownik "Chiron" <c...@o...eu> napisał w wiadomości
news:iv1iqh$4sv$1@node2.news.atman.pl...
> ====================================================
=================================
> Znów mogę powtórzyć, że nie wiesz, co ja wolę- jednak zapraszam Cię do
> przeanalizowania tego zdania, które przecież sam napisałeś. Odzwierciedla
> ono Twój stosunek do każdej wiary- także do buddyzmu. To oczywiście
> informacja dla Ciebie. IMO- dosyć ważna, mówiąca trochę o Tobie.
... tylko włąśnie na tym polega rzecz, że buddyzmowi to moje podejście
nie przeszkadza (sam budda zachęcał do łamania dogmatów religijnych),
====================================================
====================================
Twoje podejście- wyklucza, nie tylko przeszkadza. Bez cienia złośliwości:
pakujesz sobie wszystko do głowy. Nie masz szans w żadnej religii- także w
buddyzmie. Oczywiście- z takim podejściem. Możesz to zmienić- lub nie. Twoja
sprawa.





zaś
w chreścijaństwie dogmaty to dogmaty. Różnica jest naprawdę imo ogromna
w tym aspekcie - przynajmniej jeśłi porównać, z czym wychodzi do ludu
ksiądz, a z czym wychodzi nauczyciel-emigrant z Tybetu. Tyle, że porównanie
jest trochę nieuczciwe - trudno porównywać to, co przekazuje jakiś szeregowy
urzędnik instytucji kościoła z tym, co przekazuje uznany, najwyższej klasy
mistrz
(a z takimi ma bardzo często bezpośredni styk ktoś, kto się buddyzmem
interesuje
na zachodzie). No ale jak porównywać teksty JPII z tekstami tych buddyjskich
autorytetów to IMO papież wypada jako człowiek po prostu 'ciasny'.
====================================================
===================================
Kilka razy Ci pisałem coś, co teraz przypomnę: buddyści to ok.300 milionów
ludzi. Indie- gdzie praktykuje ok.3% ludności (około 30 milionów wiernych)
są buddyjską potęgą. Przyjmuje się tam często wszystkich chętnych- bo
popiera to rząd (buddyści są tak jak rząd przeciwnikami systemu kastowego).
Skutkuje to tym także, ze tam wśród buddystów jest wielu ludzi, którzy nie
powinni nimi być- i na przykład mają na rękach krew chrześcijan (mam na
myśli ostatnie pogromy chrześcijan). Generalnie chcę przekazać, że buddystów
jest niewielu, a chętnych segreguje się, czasem nawet wyrzuca ze
społeczności buddyjskiej już przyjętych- np w klasztorach, jeśli nie czynią
postępów. Jest to więc system dosyć hermetyczny, nie stawiający raczej na
szerokie rzesze wiernych- jak praktycznie czyni to każda inna religia. I w
ramach tej dosyć hermetycznej religii istnieje cały szereg naprawdę
hermetycznych systemów- tworzony dla nielicznych, np w klasztorach
buddyjskich. Buddyzm, który przywędrował do nas- wziął od chrześcijaństwa
jego nakierowanie na wszystkich- stąd wzięło się wiele nieporozumień, nawet
tragedii: no bo to, czego tam naucza się elity- tu usiłuje się nauczać
każdego chętnego. I robią to na ogół nauczyciele niezbyt wysokich lotów.

Teksty Jana Pawła II, których- jak mniemam- nie czytałeś- są także
adresowane do wszystkich, co pociąga za sobą specyficzny sposób formułowania
przekazu. Teksty mistrzów buddyjskich są dla elit- tylko dla nich. Jednak i
tu są wyjątki: na taki przykład Dalaj Lama Tybetu. Pisze i mówi bardzo
prostym- jak mu zarzucają niektórzy: prostackim językiem. Z cała pewnością
nie jest to człowiek "ciasny"- takim też nie był zmarły błogosławiony Jan
Paweł II.



--

Prawda, Prostota, Miłość

Chiron

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


786. Data: 2011-07-06 23:09:17

Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa) - bedzie duzo
Od: "Chiron" <c...@o...eu> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "medea" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:iv1ll4$dp5$...@n...onet.pl...

W dniu 2011-07-06 13:43, Chiron pisze:
>
> Tu jednak zainteresowało mnie zupełnie co innego: posuwasz się do
> inwektywy, ferując wyrok na mnie i Ixi:
> "
> Ale wiesz, że taki jad może wsączyć dziecku tylko i wyłącznie osoba,
> która nie chce zaakceptować, że inni mogą żyć inaczej? Czyli osoba o
> podobnej mentalności, co Ty i XL
> "
> Czym to jest- jak nie boskim wyrokiem paniboginki?

Ani to wyrok, ani żadna inwektywa, tylko wyciągnięcie logicznego
wniosku, podsumowanie Twoich wywodów. Cały czas stajesz na stanowisku,
że życie na tzw. kocią łapę jest sytuacją niepożądaną. A któż inny
mógłby powiedzieć coś takiego (jak pisałeś) jakiemukolwiek dziecku,
jeśli nie osoba mająca tak krytyczny stosunek do związków nieformalnych?
Miało Ci to dać do myślenia, ale Ty tego ciągle nie widzisz.
====================================================
=========================
Krytyczny stosunek do takich związków- to jedno. Jednak powiedzieć coś
takiego dziecku- to trzeba mieć po prostu w sobie naprawdę wiele zła. I nie
ma to zupełnie nic wspólnego z byciem entuzjastą czy też nie związków
nieformalnych. Ewo- z tego, co kojarzę- nie palisz (może się mylę?). Jeśli
nie palisz- i załóżmy- że jesteś przeciwniczką palenia tytoniu- to czy z
tego wynika, że powiedziała byś dziecku umierającego na raka płuc palacza,
że to wina jego taty, że umiera- mógł nie palić?! Widzisz tu w ogóle jakieś
przełożenie- bo ja nie.



>
> OK- przyjmuję do wiadomości. Mimo, że znów podałaś mi do wiadomości wyrok-
> dla_mnie_to_Twoja_opinia. Bo tym jest w rzeczywistości, panibogini
> :-(
>

Przyjmuję do wiadomości, że to moja wina i robię EOT, coby więcej nie
grzeszyć, psze księdza. ;)
====================================================
=======================
To nietypowa grupa, napisałaś EOT- jednak kończysz...wrzutką. Ja jednak
chciałbym Ci pokazać, o co mnie chodzi- bo zdaje się, że zupełnie nie
dochodzi to do Ciebie:
Ewo- jedna rzecz, to postawienie przez Ciebie tezy o istnieniu takiego
przełożenia (ktoś, kto nie ma najlepszego zdania o związkach nieformalnych
to potencjalny człowiek o mentalności sk...na demolujący z upodobaniem
psychikę małego dziecka). Teza ta dla mnie jest wręcz kuriozalna, ale można
pogadać. Jednak Ty napisałaś zupełnie inaczej. Ty wydałaś wyrok- nie
wyraziłaś opinii. Naprawdę nie dostrzegasz różnicy?

--

Prawda, Prostota, Miłość

Chiron

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


787. Data: 2011-07-07 02:01:21

Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa) - bedzie duzo
Od: "zazolty" <r...@x...op.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "hoja" <j...@k...pl> napisał w wiadomości
news:iv2175$tmt$1@news.onet.pl...

> Mój stosunek do kk nie jest agresywny a jedynie obiektywny o obiektywne
> fakty, aczkolwiek nie
> przeszkadza mi to wypowiedzieć swojego zdania z naciskiem na brak
> akceptacji
> w wyżej omawianych kwestiach.
Ok, zostawiam temat jako poboczny.

>> Widocznie trochę pochopnie wysnułeś to zagadnienie, skoro nie potrafisz
>> go
>> logicznie uzasadnić(dla mojego zrozumienia, przyjmując że należę do osób,
>> które nie uczyły się zdrowych relacji w domu rodzinnym 'na konfliktach z
>> rodzicami', stąd moja ciekawość).
>
> ... o a tu masz przykład tej 'agresji'. Atakujesz mnie, zarzucasz mi brak
> ... zdolności. Różnych: brak zdolności uzasadniania, brak zdolności do
> logicznego myślenia :)
> ____________
> Nie jestem wobec Ciebie agresywna, jesteś przewrażliwiony.
Jesteś pewna ? :))) To jest najlepsze z możliwych podsumowanie ? :)))
Teraz ja dla odmiany przetestuję Twoje przewrażliwienie:
"Problemem świata jest to, że głupcy mają niewzruszoną pewność,
a ludzie inteligentni są pełni wątpliwości"
Bertrand'a Russel

> Nie rozumiem po co usiłujesz się bawić w mojego psychoanalityka online.
Dla mnie kontakt z Tobą, jako osobą z charakterystycznym 'rysem', jest
ciekawym uzupełnieniem dla treści, które są poruszane. Powiedziałbym
nawet, że w Twoim wypadku ten aspekt jest dla mnie kilka razy bardziej
interesujacy, niż walenie tutaj podręcznikowych elaboratów na temat
wychowania dzieci.

> Czy zgłaszałam taką potrzebę? Za pozwoleniem - nie życzę sobie, zwłaszcza
> powszechnych w Twoim wydaniu wypytywanek.
A ja nie życzę sobie, żebyś choćby nawet w najbardziej subtelny sposób
sugerowała,
że jestem mało inteligentny, pochopny, że mam braki w jakichś zdolnościach.
A Ty już to zrobiłaś ... No i co ? :))))

> O ile mnie pamięć nie myli, mieliśmy (przynajmniej w założeniu dialogu
> przedstawić sobie odmienne punkty
No niby mieliśmy, niech Ci będzie, ale mnie w dalszym ciągu zaskakuje to
Twoje podkreślanie słowa 'ODMIENNY'. Żebyś dobrze zrozumiała podstawę mojego
zdumienia. Napisałaś:
"Skoro więc ja jestem z tych co nie pobierali instrukcji na życie
partnerskie
od rodziców a Ty jesteś(wnoszę z kontekstu), uznałam za zasadne wymienić
się z Tobą poglądami." Pozostaje mi przedstawic Ci teraz garść faktów:
moi rodzice się rozwiedli (kiedy miałem około 20 lat), ich wcześniejsze
wspólne pożycie to była generalnie porażka - jeśli chodzi o partnerstwo
właśnie. Natomiast u mnie - nie chciałbym zapeszyć - się nie zanosi (a
mamy na karczku już trochę, tak z 12 lat razem, dwójka dzieci).
Tzn. jakby mi albo mojej żonie padło na bańkę, to wszystko jest możliwe,
ale uchroń Boże[to prowokacja] :))) I dodam, że pojęcie 'kryzysu' nie
jest dla mnie abstrakcją (co zapewne kilka osób na grupie mogłoby dyskretnie
potwierdzić).

> na temat ; " Jak osoba młoda uczy się (rozwija zdolności)'' do tworzenia
> zdrowych więzi przechodząc kryzysy z rodzicami". Nie uważasz, że gdybyśmy
> mieli (gdyby każdy miał taki sam poziom wiedzy i doświadczenia na wszelkie
> tematy) nie byłoby rozmów, bo chyba też nie masz upodobania w
> przytakiwaniu sobie na truizmy. Straszna wizja, swoja drogą. Skoro więc ja
> jestem z tych co nie pobierali instrukcji na życie partnerskie od rodziców
> a Ty jesteś( wnoszę z kontekstu), uznałam za zasadne wymienić się z Tobą
> poglądami. Bez zbędnych przepychanek emocjonalnych, choć tak to odczułeś.
> Po prostu, na zasadzie przedstawienia własnych punktów widzenia opartych o
> doświadczenia. Tym niemniej, wstępnie niektóre Twoje rozwiązania na życie
> lub sposób pozyskiwania ich dla własnej rodziny odebrałam jak mocno
> niedojrzałe(pobożne życzenia) - z całym szacunkiem. Na tym etapie
> dyskusji, zmieniam zdanie.

Zmieniłaś zdanie, ale ja, kurcza jej mać, jakoś nie mam do siebie zaufania,
że dobrze odczytuję, iż zmieniłaś zdanie na 'lepsze'. Kurcza, może
rzeczywiście
jakiś "kompleks omnibusa", hi, hi ... :)))

> Jeśli więc czegoś nie rozumiesz i czekasz na rozwój sytuacji swoim
> sposobem to (następnym razem powiedz to na początku)zaoszczędzimy sobie
> straty cennego czasu bo ja nie mam go na paplaninę aż już wreszcie po 200
> niusach nie wiadomo o co chodziło . Lubię konkretnie. Nie pojmuje,
> dlaczego tak wielu osobom ciężko się jest do tego przyznać - jakiś
> kompleks omnibusa?

... ja tam czas też muszę liczyć, zobacz która godzina w moim poście
- ale poczucia straty tu nie mam :)

> Co do powyżej.
> Widzisz, gdybyś od razu tak właśnie zaczął z tym "konfliktem" nie byłoby w
> ogóle tej rozmowy.
> Lubię Cię czytać właśnie dlatego, że wyrażasz się w sposób obrazowy i
> logiczny. Trzymaj się tego a gdzieś tam zajdziemy.
... widzisz, ja od razu wychwyciłem duże nieporozumienie, ale nie od razu
udało mi się znaleźć 'od czego zacząć' - bo źródeł i objawów widziałem
wiele. A ja nawet w tym poście dalej jestem bardziej na etapie wskazywania
Ci,
że potworzyłaś mnóstwo założeń, które są fałszywe i każesz mi bronić
nie mojej sprawy (nawiązuję do Twojej nieprawidłowej oceny, z jakiego domu
pochodzę). Wybierając z kilku obserwacji, dopiero po jakimś czasie uznałem,
że
skupienie się na rozbieżnym rozumieniu pojęcia "konlikt" będzie dobrym
sposobem na rozpoczęcie 'rozplątania'. BTW. ja ten termin używam tu
w znaczeniu mniej więcej takim, jak się go używa w tzw. analizie
transakcyjnej,
konflikt jest wynikiem transakcji skrzyżowanej, gdzie po skrzyżowaniu
żadna ze stron nie zmieni swojego stanu w kierunku lepszego dopasowania.
Jest teżjeszcze np. konflikt=rozbieżność potrzeb itp.

> Wracając do meritum. To wszystko czego (o kryzysach w partnerstwie) według
> Ciebie dziecko uczy się od rodziców poprzez kryzysy z nimi (wspominasz np:
> "dziecko, chciałbym", "rodzic, nie" jakie to ma przełożenie na związek?,
> czy ma to zastosowanie w partnerstwie?,czy podobnych zrachowań nie można
> uczyć się np w szkole w zabawie?): " pożycz mi kredkę", " nie, bo mi
> wypiszesz" imo jest to raczej nauka/ pojmowania jak odnaleźć się w różnych
> sprzyjających i niepomyślnych kontaktach społecznych, i dlatego to dla
> mnie nie miało związku z partnerstwem - nic a nic itd). Co Ty o tym
> sądzisz, czy błędnie rozumuję, że tego uczyliśmy się również od kolegów i
> przyjaciół? Jeśli się zaś weźmie pod uwagę, że małżeństwo może bardzo
> dobrze koegzystować w swoim obrębie a już nieco gorzej w społeczeństwie,
> to cała teoria o roli rodziców w tej kwestii " zdrowych wzorców dla
> związku" pali na panewce.
>
> Część nieporozumienia między nami w tym temacie zasadza się więc na
> niedomowieniu. Tak uznałam. Przyznam, ja z zupełnie innej strony
> spojrzałam na te sprawę (choć nie zakładałam z góry sporu) o wile mocniej
> okrojonej niż Ty, ale również z pozycji opozycji. O, i niekoniecznie
> zajadłej a podającej swój odmienny punkt widzenia. Reszta bez zmian.
> Pozdrawiam.
No to jestem jeszcze ciekaw, czy po tym poście jeszcze odrobinę
zmodyfikujesz
potrzebę podkreślania bycia w opozycji :)


A teraz odrobina merytoryki, odnoszę się głównie do ostatniego zacytowanecgo
wyżej akapitu (kurka, spojrzałem na zegar ...).
Nie wiem, jak zacząć ...
Moze tak ... Jest kilka aspektów/cech relacji międzyludzkich.
W relacjach małżeńskich wyeksponowałbym kilka:
A. związek jako źródło stabilności, poczucia komfortu, źródło sił życiowych
B. szacunek do drugiego człowieka, rozumienie i tolerancja jego odmienności
C. trwałość i odpowiedzialność za drugiego człowieka, związane m.in.
z realizacją wspólnych, długoterminowych celów
D. seksualność i szczególne środowisko sprzyjające ujawnianiu się silnych
emocji(afektów), także pierwotnych instynktów.

A - zdolność do czerpania przyjemności z kontaktów z innymi ludźmi,
uczestnictwo
we wspólnych rozrywkach, grach, zabawach, kształtowane przy różnych
okazjach.
Bardzo ważna jest tu "inicjacja komfortu" dana dziecku przez rodzica. Rodzic
uczy dziecko przyjemności z kontaktu. Począwszy od pierwszych głaskań i
pocałunków,
które dostaje od matki niemowlę.

Zdolności poruszania się w punkcie B uczymy się w każdej relacji z innym
człowiekiem. Tu pojawia się temat konfliktu, który trzeba rozwiązywać.

Punkt C ćwiczymy przede wszystkim w rodzinie, już od najmłodszego
dzieciństwa. Tu uczymy się trwania w relacjach trwałych, co ciekawe
nie muszą to być relacje świadomie przez nas zapoczątkowane. Dzieci
nie wybierają swoich rodziców. Temat też ćwiczymy, jak wskazałaś, w
relacjach
typu przyjaźnie (te z tych głębszych) lub np. przez obserwowanie dalszych
członków rodziny (dziadków, cioć itp). Tu pogłębiają się umiejętności
rozwiązywania konfliktów już w oparciu o wykształconą 'tożsamość zbiorową'.
Przejście od tożsamosci zbiorowej do tożsamosci rodzinnej, grupowej,
społecznej
to pewien etap rozwoju.

Punkt D należy do najbardziej intymnych - ale on również nie jest zupełną
'nowością' w związku. Silne emocje przywiazania, miłości, ale także
przeżywanie skutków (mikro)odrzucenia itp. przerabiamy wpierw w kontaktach
z rodzicami. Niebagatelne znaczenie ma tu też jakość codziennego,
fizycznego kontaktu z rodzicami.

Być może dziwi Cię to, że do jednego worka D wrzuciłem seks i emocje. Być
może
masz silną potrzebę wyodrębnienia seksualności jako zupełnie nowego,
odrębnego
obszaru. Ja jednak pozostanę przy takim zestawieniu, jak powyżej i może
będziemy o tym jeszcze dyskutować :)

Z tego, co pokazałem wyżej wychodzi, że właściwe oddziaływanie ze strony
rodziny jest bardzo pożądane dla jakości przyszłych związków/rodzin
zakładanych
przez dzieci - i choć pewne aspekty można wykształcać poza domem, to nie
jest to rozwiązanie 'optymalne', a raczej 'smutna konieczność w obliczu
patologii'. I nie we wszystkim da się rodzica zastąpić - co dla związku
będzie
miało swoje negatywne skutki, jeśli rodzic nie zafunkcjonuje prawidłowo.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


788. Data: 2011-07-07 05:55:08

Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa) - bedzie duzo
Od: Lebowski <lebowski@*****.net> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2011-07-07 04:01, zazolty pisze:

> Ok, zostawiam temat jako poboczny.
> Jesteś pewna ? :))) To jest najlepsze z możliwych podsumowanie ? :)))
> A Ty już to zrobiłaś ... No i co ? :))))
> jakiś "kompleks omnibusa", hi, hi ... :)))
> ... ja tam czas też muszę liczyć, zobacz która godzina w moim poście
> - ale poczucia straty tu nie mam :)
> potrzebę podkreślania bycia w opozycji :)
> wyżej akapitu (kurka, spojrzałem na zegar ...).
> Nie wiem, jak zacząć ...
> Moze tak ... Jest kilka aspektów/cech relacji międzyludzkich.
> W relacjach małżeńskich wyeksponowałbym kilka:
> będziemy o tym jeszcze dyskutować :)

hehe, nie ma bata, jeszcze max pare postow i hoja peknie.
Jak swiat swiatem to nikt jeszcze nie zdzierzyl takiej koncentracji
histerycznego belkotu zazoltego na psp w jednym dialogu.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


789. Data: 2011-07-07 07:19:03

Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa)
Od: zażółcony <r...@x...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Chiron" <c...@o...eu> napisał w wiadomości
news:iv2p6v$67d$1@node2.news.atman.pl...

> Twoje podejście- wyklucza, nie tylko przeszkadza. Bez cienia złośliwości:
> pakujesz sobie wszystko do głowy. Nie masz szans w żadnej religii- także w
> buddyzmie. Oczywiście- z takim podejściem. Możesz to zmienić- lub nie.
> Twoja sprawa.
A Ty czujesz się władny, by to oceniać ?
Ja powtórzę: nie rozumiesz buddyzmu. Nie znasz go.
Zauważ: ja nie zarzucam Ci tego, że np. nie znasz się na ribertingu.
Spędziłeś
kawał życia na konkretnych treningach, nie mam żadnych podstaw, by próbować
w tym obszarze z Tobą dyskutować z pozycji 'lepiej wiedzącego'.

Zaoferuj mi, człowieku, coś podobnego w kwestii buddyzmu, tak jak
ja Ci oferuję w ribertingu. Imo to jakaś podstawa, Chiron.

> Kilka razy Ci pisałem coś, co teraz przypomnę: buddyści to ok.300 milionów
> ludzi. Indie- gdzie praktykuje ok.3% ludności (około 30 milionów wiernych)
> są buddyjską potęgą. Przyjmuje się tam często wszystkich chętnych- bo
> popiera to rząd (buddyści są tak jak rząd przeciwnikami systemu
> kastowego).

Jak będziemy się skupiać na słabościach ludzi w krajach wielkiej biedy,
to możemy dowolnie sobie obrzydzić co tylko zechcemy. Dlatego ja
proponuję, jeśli już, porównywać autorytety, np. na podstawie tekstów.
Jakie idee promują w różnych obszarach życia. I zostawmy Indie, Chiny,
Pakistan itp w spokoju. Problemy tych najludniejszych krajów świata
to nie jest coś, co powinniśmy sobie 'używać' w takiej skromnej wymianie
poglądów, jak tutaj.

> Skutkuje to tym także, ze tam wśród buddystów jest wielu ludzi, którzy nie
> powinni nimi być- i na przykład mają na rękach krew chrześcijan (mam na
> myśli ostatnie pogromy chrześcijan). Generalnie chcę przekazać, że
> buddystów jest niewielu, a chętnych segreguje się, czasem nawet wyrzuca ze
> społeczności buddyjskiej już przyjętych- np w klasztorach, jeśli nie
> czynią postępów. Jest to więc system dosyć hermetyczny, nie stawiający
> raczej na szerokie rzesze wiernych- jak praktycznie czyni to każda inna
> religia. I w ramach tej dosyć hermetycznej religii istnieje cały szereg
> naprawdę hermetycznych systemów- tworzony dla nielicznych, np w
> klasztorach buddyjskich. Buddyzm, który przywędrował do nas- wziął od
> chrześcijaństwa jego nakierowanie na wszystkich- stąd wzięło się wiele
> nieporozumień, nawet tragedii: no bo to, czego tam naucza się elity- tu
> usiłuje się nauczać każdego chętnego. I robią to na ogół nauczyciele
> niezbyt wysokich lotów.
W sumie jestem ciekaw, skąd czerpiesz takie informacje. Ale nie będę z tym
dyskutował.

> Teksty Jana Pawła II, których- jak mniemam- nie czytałeś- są także
> adresowane do wszystkich, co pociąga za sobą specyficzny sposób
> formułowania przekazu. Teksty mistrzów buddyjskich są dla elit- tylko dla
> nich. Jednak i tu są wyjątki: na taki przykład Dalaj Lama Tybetu. Pisze i
> mówi bardzo prostym- jak mu zarzucają niektórzy: prostackim językiem. Z
> cała pewnością nie jest to człowiek "ciasny"- takim też nie był zmarły
> błogosławiony Jan Paweł II.

Strasznie znowu mieszasz, ustawiasz wszystko pod jakieś swoje tezy.
Po pierwsze czytałem niektóre teksty JPII dość uważnie. Nie uważam, żeby
przeciętny zjadacz polskiego chleba uznał np. "Familiaris Consortio" za
tekst
napisany prosto i przejrzyście. Po drugie - Dalajlama
absolutnie nie jest jedynym propagatorem buddyzmu na Zachodzie. Przecież
to wystarczy zerknąć do internetu. Słyszał o kimś takim, jak np. Sogial
Rinpocze ?

A skoro już przywołałeś Dalajlamę - może wtedy przejdźmy do jakiegoś
konkretu.
Porównaj w skrócie podejście JPII i Dalajlamy do problemu przeludnienia
świata
i antykoncepcji. Może być w dwóch słowach :)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


790. Data: 2011-07-07 07:45:54

Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa) - bedzie duzo
Od: "olo" <o...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "zażółcony"
>
>> Ok, chwila przerwy w EOT
> Daj se spokój ;) Zaręczam, że np. dyskusje z 'kk' dają więcej satysfakcji
> :)
>
Bardzo podobne są luki w kulturze. 'kk' jednak znacznie częściej używa
oprócz wycieczek osobistych, argumentów racjonalnych, które Pan L
gloryfikuje ale jak ognia unika. Identyczna jest niewzruszona rusellowska
pewność prawdziwości swojego obrazu świata :) W tym świecie, u 'kk' pieczą
nad wszystkim ma wielki projektant, a u L wszyscy oprócz niego są
bełkocącymi głupkami. To jedyne wrażenie jakie z takich dyskusji można
wynieść. Więc "daje se spokój" :)

pzdr
olo



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 30 ... 70 ... 78 . [ 79 ] . 80 ... 90 ... 130 ... 134


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

odpowiedzialnosc
Odpalą?
Bogatego stać.
pelnia, ba, zacmiernie nawet
Nie widzicie? Pewnie, że nie.

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »