« poprzedni wątek | następny wątek » |
131. Data: 2003-01-23 09:22:47
Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...>
> Dlaczego oszukiwać? Od poczatku jest mowa o tym ze obydwoje zgadzają
sie na
> takie rozwiazanie... czyli co, nie ma problemu?
>
Jakie ja widze problemy w tym wypadku napisałam w punkcie 1.
Pzdrw.
Basia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
132. Data: 2003-01-23 09:25:07
Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...> No to już zakrawa na farsę. A dlaczego niby dziecko miałoby dochowywać
> tajemnicy? Jakim prawem obciążać je tym, że rodzice chcieli zaoszczędzić
> parę groszy na in vitro lub mielo opory przed adopcją? Czyje dobro ma tu
> stać na pierwszym miejscu? Wiesz, taka postawa mnie przeraża.
in vitro to nie jest "pare groszy" a po drugie - ma konsekwencje zdrowotne.
Nie jest takie neutralne jak ci się wydaje. Najpierw trzeba zezrec gore
hormonow zeby wyprodukowac kilka jajeczek, potem drugą górę żeby wszystko
zgrać w czasie... ja osobiście nie byłabym w stanie podjąć takiego
wyzwania - ale egoistka jestem, chce zaoszczedzic na wlasnym zdrowiu nie?
Z Twoich słów wyłania się taki obraz, że najlepiej byłoby wszystkie
niechciane dzieci zagazować, bo przecież jakie one męki w życiu będą musiały
doznać, wiec dla ich dobra... może nie zagazować ale zrobić operacje mózgu
żeby zapomniały.
Wyłania się też obraz społeczenstwa wytykający każdą inność palcami, ktory
moze jest prawdziwy ale smutny. Tylko nie wiem skad czerpiesz pewnosc ze
wytkniete bedzie palcem tylko dziecko innego ojca, a nie np. z rozbitej
rodziny, adoptowane czy z probowki.
Pzdr
Iwcia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
133. Data: 2003-01-23 09:27:39
Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...>
> Ja patrzyłam;) Uważam że dla większości jest to niesamowicie trudne,
> nawet nie zdajemy sobie sprawy, ogrom tego uczucia okazuje się
dopiero
> kiedy stajemy z nim oko w oko i nie potrafimy sobie poradzić...
> Ale są także inne kobiety i możemy założyć że mówimy o nich.
> --
No ja nie potrafiłabym sie z tym pogodzić, ani poradzić sobie z tym,
pewnie znienawidziłabym to dziecko, bez absolutnie przecież jego winy.
Tego jestem pewna.
Dlatego już w razie czego - wolałabym nie wiedzieć.
Natomiast muszę napisać, ze w rzeczywistosci mój mąż ma dwóch
dorosłych synów z pierwszego małzeństwa, bardzo się z naszymi synami
lubią i stosunki miedzy naszymi rodzinami są dobre, bywają u nas na
wszelkich wiekszych uroczystosciach rodzinnych, głownie świętach moich
synów.
Pozdrowienia.
Basia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
134. Data: 2003-01-23 09:37:38
Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...> Z punktu widzenia osoby, ktora z takimi dziecmi ma stycznosc od dawna:
tak.
> Czuja sie z tym zle. Nie potrafia odpowiedziec sobie na najwazniejsze
> pytanie w zyiu: kim jestem? skad pochodze? jakie sa moje korzenie? Mowie o
> dzieciach swiadomych fktu, ze nie sa biologicznymi dziecmi swoich
rodzicow.
> No, moze moj przypadek jest nieco inny, bo moi rodzice nie adoptuja tych
> dzieci, a jedynie "przechowuja" je w pogotowiu opiekunczym. Ale nawet
> szesciolatka poruszala ze mna wczoraj ten problem. Dowiedziala sie
> mianowicie, ze nie jest corka swojego taty, tylko wlasni sasiada... Ja dla
> tego dziecka jestem osoba OBCA, a ze mna o tym rozmawiala, wyraznie ja ten
> problem bolal.
Margolko... tylko czy gdyby dziecko sie nagle dowiedzialo ze jest z probowki
tez by nie mialo takich złych odczuć?
Ja znam z autopsji watpliwosci dziecka ktore tata - biologiczny - opuscil
kiedy mialo 7 dni. To moja siostrzenica. Czasami po przyjsciu z przedszkola
trzeba bylo spedzic dlugie godziny tlumaczac na ile sie dalo przy okreslonej
pojemnosci poznawczej, dlaczego zycie jest takie jakie jest.
Mam wrazenie ze latwiej byloby mi wytlumaczyc ze mama z tatą potrzebowala
pomocy innego pana, niz to ze tata nie chce miec z dzieckiem nic do
czynienia. Na pierwsze pytanie da sie odpowiedziec "dlaczego" - na drugie -
nie bardzo.
Czytając wszystkie wypowiedzi dochodzę do odkrywczego wniosku że nie warto
wogóle mieć dzieci, starać się o nie, bo tak czy inaczej spowodujemy że będa
cierpieć. Ze beda wytykane palcami bo np. mama jest za gruba a tata ma
krogulczy nos. Ze dziadek nie jest prawdziwym dziadkiem tylko przyszywanym,
bo biologiczny rozwiodl sie z babcia dawno dawno temu i sluch po nim
zaginąl.
Pzdr
Iwcia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
135. Data: 2003-01-23 09:39:39
Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...In article <3...@p...onet.pl>, a...@p...onet.pl
says...
> Ale lekarz w tym przypadku bedzie tym 'cosiem' czyli sila wyzsza- wiec
> poza pomstowaniem pozostanie pogodzic sie lub nie z sytuacja- to dosc
> normalna sytuacja.
normalna - nienormalna, obrazliwe epitety i burdy tak czy siak beda,
niezaleznie od sposobu. Tak wiec jak dla mnie to kwestia mentalnosci
czlowieka, a nie sposobu
> Sasiada natomiast widujesz codziennie-czyli dzien w dizen widujesz
> przyczyne swojej frustracji, kleski - trudniej sobie z tym poradzic,
Porazki? kleski? jesli w takich kategoriach ten facet by to rozpatrywal
to najlepszy dowod, ze nie wie co czyni - i nie powinno do tego dojsc
ani z obcego ani z sasiadowego dawcy.
> jest to sytuacja bardzije konfliktowa i znowu wzrasta prawdopodobienstwo
> nie poradzenia sobie z sytuacja. Ergo- skrzywdzenia wszystkich dookola z
> dzieckiem wlacznie.
W przypadku takiego patrzenia na sprawe przez faceta na pewno. Choc w
przypadku zaplodnienia z nieznanego dawcy wykluczamy tylko dawce z
problemow, problem krzywdzenia dziecka pozostaje nadal.
> > > Jednak im mniej osób zaangazozwanych- tym mniejsze ryzyko nieporozumien,
> > > tarc, konfliktów, wrwszcie- rozpadu rodziny ( ktorejkolwiek )
> >
> > Zgadzam sie - dlatego niewatpliwie trzeba bardzo uwaznie dobierac
> > "kontrahenta"
>
> Tak. Tyle, ze w tym przypadku oznacza to dobranie nie samego
> "kontrahenta" ale jego z calym dobrodziejstwem inwentarza. Kto Ci
> zagwarantuje, ze za X lat nie rozwiada sie i ten 'epizod' nie bedzie
> powodem do rozpadu ich pozycia?
Szczerze? jestem na tyle ignorantem, ze jesli dzis pan x i pani x mowia
- to dla nas nie stanowi problemu, w pelni to przemyslelismy i jest ok,
to malo mnie obchodzi ze im sie uwidzi za pare lat z tego problem robic.
Od doroslych ludzi oczekuje podejmowania swiadomych decyzji.
K.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
136. Data: 2003-01-23 09:43:09
Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...In article <b0n5e5$rm0$1@news.gazeta.pl>, r...@g...pl says...
> Rozmieszasz mnie, naprawdę.
Ciesz sie, smiech to zdrowie :)
> Jeli powiesz dziecku prawdę - ponownie odsyłam
> do pierwszego akapitu - dowiedzš się wszyscy, i to ze szczegółami.
Nawet jesli sie dowiedza to co?
Widzisz, jestesmy takimi dziwnymi ludzmi ze malo by nas to obchodzilo
czy inni wiedza czy nie.
Z wlasnej woli nie rozpowiadamy wszystkim wokol wszystkiego o naszym
prywatnym zyciu. Ale jesli ktos zapyta wprost - wprost odpowiadamy.
I to jego problem jak sobie z "TAKA" informacja poradzi (mowie o
rodzinie a nie o dziecku). Ludzie sa dorosli i od tego maja glowe na
karku zeby myslec. Jesli cos nie miesci im sie w glowie a sami pchali
sie do informacji to teraz niech swoj problem rozwiazuja sami.
K.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
137. Data: 2003-01-23 09:44:43
Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...> Jakie ja widze problemy w tym wypadku napisałam w punkcie 1.
Niespelnienia ambicji i mozliwosci przerzucenia tego na kogoś innego?
no wiesz...
moi rodzice są rozczarowani moim bratem, ale niestety muszą przyjąć że to
wina ich systemu wychowawczego bo z krwi i kosci jest on ich potomkiem...
W swietle tego ja zaczynam się czuć zbyt niedorosła żeby myslec o
jakimkolwiek dziecku :PPP
Pzdr
Iwcia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
138. Data: 2003-01-23 10:03:19
Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...In article <b0n3m2$moq$1@news.gazeta.pl>, r...@g...pl says...
> Dlaczego nie w wieku trzech lat? Czy uważasz to za zbyt trudne, wstydliwe?
Nie uwazam ze to wstydliwe, ale mam swoj sposob na wychowanie dziecka -
i w tym sposobie poruszanie pewnych tematow w pewien sposob wymaga
odpowiedniej dojrzalosci emocjonalnej przede wszystkim.
Tak jak teraz Emilce nie tlumacze w pelni "dlaczego pada deszcz", nie
mowie jej ze ksiezyc tak naprawde nie swieci itp., tylko mam wersje
uproszczona, dostowowana dla jej wieku.
> Czyli jednak uznajesz za właściwe okłamywanie dziecka przez jakiś czas?
Jesli odpowiednie do wieku przekazywanie informacji nazywasz klamstwem,
to tak uznaje ze dziecko nalezy oklamywac.
> Kiedy będzie ten właściwy moment? Jak juz nawarstwi się tyle kłamstw, tyle
> napięcia, że nie da się tego dalej ciągnąć?
Nie bedzie zadnego napieca a klamstwa - w mojej definicji tez nie
bedzie.
> > A jak ? Z mojego punktu widzenia to zaden problem. Skoro ja go wychowuje,
> to
> > staram sie mu przekazac taki system wartoci jaki sam uwazam za wlasciwy.
> > Wiec rozne sprawy teoretycznie powinno widziec podobnie jak i ja. I po
> > prostu mowie (ja czy Asia) ze mimo ze wychowywane jest przez nas
> > biologicznie nie jest moim dzieckiem, jesli chce moge mu wskazac
> > biologicznego ojca.
>
> To dość poważna rozmowa. A jeśli zechce go poznać? Wówczas, co pisałam w
> poście do Asi, sprawa staje
> się powszechnie znana. Fajnie będzie musiał się czuć dziesięciolatek,
> wytykany palcami przez kolegów - można się domyslać, jakich określeń swojej
> matki będzie musiał wysłuchiwać :-/
Widzisz, (to nie przytyk w Twoim kierunku tylko sposob wyrazu moich
mysli), nie potrafisz zrozumiec, ze jestem przekonany, ze potrafie
wychowac dziecko wg wlasnej hierarchii wartosci. I potrafie mu przekazac
swiat taki jaki jest w sposob taki, zeby bylo dziecku (w moim
przekonaniu) najlepiej. I w takim duchu nie ma klopotow z tozsamoscia,
poznawaniem biologicznego ojca itp.
W moim swiecie wytykanie palcami to oznaka slabosci wytykajacych, ktorzy
boja sie jakiegos rodzaju "innnosci", czegos czego nie potrafia
zrozumiec itp.
Wrocimy do rozmowy za pare lat moze, kiedy bede mogl powiedziec "tak,
wychowalem wlasne dziecko tak, ze smieje sie z tego ze inni go nie
rozumieja"
> (BTW kilka dni temu obiecała już ze mną nie korespondować, ale
> jak widać dotrzymywanie przyrzeczeń nie jest jej mocną stroną)
I po co to bylo? Szukasz zaczepki?
Asia potrafi dotrzymywac slowa, ale co Ty mozesz o tym wiedziec.
Napisala jedynie ze z takimi argumentami nie ma co dyskutowac bo nei sa
merytoryczne tylko osobowe. Co bynajmniej nie oznacza ze moze sie
odzywac jak w jakis sposob jest "wezwana" do odpowiedzi.
Ze mna masz latwiej - ja nic nie pisze w takich przypadkach, bo jestem
na tyle leniwy, ze po prostu nie odpowiadam. W zwyklej rozmowie
powiedzialbym "nie chce mi sie z Toba gadac", tu palcem mi sie nie chce
ruszyc.
>
> Być może ono zrozumie. Ale czy zrozumieją koledzy, kuzyni, teściowa, ciotki
> i wujkowie? Naprawdę nie widzisz, w jakiej sytuacji dziecko zostałoby
> postawione? Wytykane palcami na każdym kroku, ośmieszane, zawstydzane.
Jestem taki dziwny - mam gdzies czy zrozumie kolega, wujek itd....
I mam nadzieję w takim duchu wychowac swoje dziecko.
Wytykane palcami, osmieszane - odpisalem wyzej.
Zawstydzone - a z jakiego powodu? Wstyd to cos, co jest pochodna
wychowania. Mozna tak wychowac dziecko zeby wztydzilo sie za to zrobi
zlego a nie z powodu wytykania palcami.
"Byc idiota w oczach kretyna to rozkosz" - taka zasade wyznaje i dobrze
mi z tym w zyciu. Jak ktos mnie osmiesza, wytyka palcami itp. to trafia
przynajmniej do czasu az nie zrozumie ze zle robi do tej szufladki :)
To naprawde proste i skuteczne.
> Nie, sytuacja jest diametralnie inna. Przy adopcji na pytanie "kim są moi
> rodzice" odpowiadasz po prostu prawdę "nie wiem, ale jeśli chcesz, możesz
> ich odszukać". Tutaj mówisz: "twoim tatą jest pan Ziutek, którego codziennie
> mijasz na korytarzu".
No i co z tego? Tlumacze Ci od poczatku dyskusji w kontekscie dziecka -
wychowanie go sankcjonuje wystepowanie pewnych problemow lub nie. I
wychowanie z takim systemem wartosci jakie mu przekaze nie sprawi ani mi
ani jemu zadnego klopotu z przyjeciem takiej informacji jako rzecz
naturalna.
> > I Twoje prawo tak myslec, co nie znaczy ze tak jest.
> >
> Ale może być. A zadaniem rodziców jest ochrona dziecka przed cierpieniem.
Alez moze tak byc - wszystko o czym pisze nie tyczy sie kazdego kto
decyduje sie na takie rozwiazanie. Moge pisac tylko i wylacznie za
sieibie i Asie jak bysmy postapili. I w tym konkretnym przypadku tak nie
jest. Wlasnie dlatego ze zadaniem rodzicow jest ochrona dziecka przed
cierpieniem. Szczegolnie doswiadczanym od innych ludzi.
K.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
139. Data: 2003-01-23 10:12:24
Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...Użytkownik "Iwcia&Pstryk"
> in vitro to nie jest "pare groszy" a po drugie - ma konsekwencje zdrowotne.
> Nie jest takie neutralne jak ci się wydaje. Najpierw trzeba zezrec gore
> hormonow zeby wyprodukowac kilka jajeczek, potem drug? górę żeby wszystko
> zgrać w czasie... ja osobi?cie nie byłabym w stanie podj?ć takiego
> wyzwania - ale egoistka jestem, chce zaoszczedzic na wlasnym zdrowiu nie?
> Z Twoich słów wyłania się taki obraz, że najlepiej byłoby wszystkie
> niechciane dzieci zagazować, bo przecież jakie one męki w życiu będ? musiały
> doznać, wiec dla ich dobra... może nie zagazować ale zrobić operacje mózgu
> żeby zapomniały.
Dziękuję... Już myslalam ze znajduje sie w swiecie paranoi.
--
Pozdrawiam
Asia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
140. Data: 2003-01-23 10:24:34
Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...> > in vitro to nie jest "pare groszy" a po drugie - ma konsekwencje
zdrowotne.
> > Nie jest takie neutralne jak ci się wydaje. Najpierw trzeba zezrec
gore
> > hormonow zeby wyprodukowac kilka jajeczek, potem drug? górę żeby
wszystko
> > zgrać w czasie... ja osobi?cie nie byłabym w stanie podj?ć
takiego
> > wyzwania - ale egoistka jestem, chce zaoszczedzic na wlasnym
zdrowiu nie?
> > Z Twoich słów wyłania się taki obraz, że najlepiej byłoby
wszystkie
> > niechciane dzieci zagazować, bo przecież jakie one męki w życiu
będ? musiały
> > doznać, wiec dla ich dobra... może nie zagazować ale zrobić
operacje mózgu
> > żeby zapomniały.
To ja chciałam tylko wszem i wobec wyjaśnić ze in-vitro stosuje się
głównie wtedy kiedy "wina" (oczywiscie w dużym cudzysłowie) leży po
stronie kobiety, np. ma niedrożne jajowody.
Jeśli problemem jest tylko niepłodny mężczyzna stosuje sie tylko
sztuczną inseminizację (spermą z banku spermy) jak za przeproszeniem u
krowy, lub klaczy.
Za pomocą strzykawki i tyle.
Jesli u niej jest wszystko OK - to całkowicie wystarcza.
Czy Wy dziewczyny tego nie rozumiecie ?
Pozdrowienia.
Basia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |