Data: 2006-01-10 15:06:36
Temat: Re: Dziecko z padaczka w przedszkolu
Od: "Olga" <ola@bla-bla_.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "ivy" <s...@w...pl> napisał w wiadomości
news:dq0cnj$qql$1@pippin.nask.net.pl...
> Przerwe troche ten mecz do jednej bramki i wezme Ince w obrone:
>> W przedszkolu do ktorego chodziło moje dziecko dyrektorka uwazala dziecko
z
> alergia
> za dziecko specjalnej troski wymagajace oddania do specjalistycznego
> przedszkola.
> Takie sa fakty.
I to ma być powąznie argument, który pokazuje, ze Incognito ma rację?
Daj spokój.
Do mojego (zwykłego) przedszkola, chodza dzieci z cukrzycą, alergiami i
zespołem Downa.
>
> Medea:
> >Dokładnie o tym samym pomyślałam. Praca to niestety obowiązek, a nie
> >pobożne życzenia, zwłaszcza taka praca, jak przedszkolanka, nauczyciel,
> >lekarz itd. Post tej pseudoprzedszkolanki zabrzmiał bardzo niesmacznie i
> >przykro :-(.
> Pracowalas kiedys w przedszkolu i zaznalas tego obowiazku? Nie wysnuwalbym
> zbyt szybko pochopnych wnioskow i ponizajacych ocen.
A ja, jako nauczycielka bym jednak się przychyliła do opinii, że Inco się
nie nadaje do zawodu.
Zamist zapytać się, jak postępować z dzieckiem chorym na padaczkę, ona chce
się go "dyskretnie" pozbyć. Ona po prostu chce dzieci, które sa łatwe,
proste i przyjemne w "obsłudze".
Tak się składa, że dzieci z cukrzycą, padaczką, depresją i wieloma innymi
chorobami chodza potem do szkoły.
Nie widzę powodu, zeby nie miały chodzić do przedszkola.
Gdy temu dziecku cos
> sie stanie odpowiedzialna za to bedzie nauczycielka a nie pani dyrekytor,
> ktora
> radosnie przyjela dziecko do przedszkola.
> Inca nie tylko mysli o sobie:
> > ... Nie chce dopuscic do tego, by dziecku w przedszkolu cos sie
> > stalo,
Inca mysli sobie "Jak to zrobic, zeby nie przyjąć dziecka, a jednocześnie
nie powiedzieć wprost, ze się go nie chce i nie stracić pracy?"
Inco myśli: "Jak pracować, zeby nie wkładac to żadnego wysiłku?" "Jak
pracowac, zeby nie zdobywać żadnej wiedzy?"
> Postawcie sie w jej sytuacji (lub ogolnie w roli nauczycielki w
> przedszkolu),
Sam mówisz, ze przedszkolanka to nauczycielka taka, jak inne i podkreślasz,
ze ma przygotowanie pedagogiczne. Więc niech owa nauczycielka wykaże się
dobrą wolą i kieruje dobrem dziecka a nie spycha problem na innych.
Zapewne wystarczyłaby rozmowa z rodzicami, zeby rozwiązać problem i rozwiać
wątpliwości.
> Iwona
> >Proponuje, abys blizej przyjrzala sie tej chorobie. Jest wiele jej
> "odmian".
> Czy nauczyciel ma byc jeszcze lekarzem?
OK, jako nauczyciel zacznę myślec tak samo - nich dzieci z cukrzycą,
niewydolnością nerek i padaczką spadają na drzewo. Co to? Ja lekarz jestem?
Jeszcze któreś mi zemdleje i narobi kłoptu.
Niech siedzą sobie w domu i głowy nie zawracają.
> w licznej grupie dzieci jest dosc duze
> prawdopodobienstwo
> wystapienia sytuacji stresowej mogacej wywolac atak.
No i co z tego? Trzeba wiedziec, co się robi w czasie ataku. Przedszkolanki
nie mają kursów pierwszej pomocy? Myślałam, ze to obowiązuje wszystkich
nauczycieli.
>
> A do wszystkich mam pytanie:
> "Jak Wy byscie zareagowali gdyby do przedszkola waszego dziecka mialo
> dolaczyc
> dziecko z padaczką?"
> Z doswiadczenia wiem, że z bardziej błachych powodow rodzice oponowali
przed
> przyjeciem
> "dziecka z problemem".
U mojego dziecka w grupie jest dziecko z cukrzycą (wiesz, kłopot posiłkami,
groźba omdleń etc.) i z zespołem Downa. Kilkoro z alergią (inhalator w razie
duszności, diety). NIE jest to przedszkole integracyjne.
Więc nie opowiadaj, jakiego to wymaga ogromnego wysiłku. To wymaga odrobiny
wiedzy i dobrej woli.
O.
|